Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Bezdomni u Wszystkich Świętych

Piętnaście kilo kapusty z grzybami obiecała pani z baru "Ale wypas". Gosia prawniczka ulepi sto pierogów, na liście jest też dziewięć ciast i 50 litrów barszczu. Wciąż szukamy karpi.

Bezdomnych regularnie spotykamy na Dworcu Centralnym, chodząc do nich co tydzień z kanapkami i gorącą herbatą. To niewiele, ale nie chcemy czekać, aż będziemy bogatsi, mądrzejsi i bardziej władni, by rozwiązać problem bezdomności. Rok temu po raz pierwszy zaprosiliśmy ich na wieczerzę wigilijną. Była konsekwencją naszych wypraw na dworzec, modlitwy naszej Wspólnoty św. Idziego za ubogich i codziennego wysiłku odkrywania Ewangelii. Słowa Ewangelii (Łk 14, 13-14) o zapraszaniu ubogich i ułomnych rzeczywiście się sprawdzają.

Nie jesteśmy grupą wolontariuszy, ale wspólnotą. Pierwszy obiad bożonarodzeniowy został zorganizowany przez Wspólnotę Sant'Egido w bazylice Matki Bożej na Zatybrzu w Rzymie w 1982 r. W 2008 r. przy świątecznym stole zasiadło już ponad 100 tys. ubogich w 471 miastach, w 71 krajach. Nie odkrywamy więc Ameryki, ale jesteśmy częścią wspaniałej przygody, która przekracza granice państw i kultur.

Dzięki otwartości i gościnności ks. kanonika Mirosława Nowaka, proboszcza parafii Wszystkich Świętych przy Placu Grzybowskim, oraz pomocy naszych rodzin i przyjaciół, już rok temu udało się ugościć 40 bezdomnych. Nie chodzi jedynie o to, by nakarmić głodnych, ale by wspólnie świętować Boże Narodzenie. Wszystko ma więc znaczenie: imienne zaproszenia, świąteczny wystrój, wigilijne potrawy, wspólne śpiewanie kolęd, dzielenie się opłatkiem.

Jest nas raptem kilkanaście osób, w większości studentów. Prosimy więc innych o pomoc w przygotowaniu potraw i poszukiwaniu prezentów'. Sami stajemy się żebrakami. Wiemy, że Asia potrzebuje rękawiczek, Januszowi przydadzą się nowa czapka i szalik, Sławkowi ciepły śpiwór. Pani Krysia, jak każda kobieta, ucieszy się na pewno z małych perfum. Radość sprawią także swetry, szaliki, przybory toaletowe, słodycze... Zależy nam na tym, by były to rzeczy nieużywane, bo także bezdomni, przynajmniej raz w roku, zasługują na to, by w prezencie otrzymać coś pięknego, małego, ale jednak osobistego.

Spotkania z bezdomnymi łamią nasze stereotypy. Że zawsze sami są sobie winni, że są pijakami i narkomanami, że są niebezpieczni, że tak naprawdę nie chcą sobie pomóc. Także tej zimy, po informacjach, że tylko pierwszego dnia mrozów zmarło w Polsce z wychłodzenia osiem osób, w wielu gazetach pojawiły się artykuły uspokajające sumienia. Wynikało z nich, że Polska, a szczególnie Warszawa, to niemal raj dla bezdomnych - jest tyle ośrodków, miejsc w schroniskach, punktów wydających posiłki, że ktoś, kto umiera na mrozie, musi być sam sobie winien.

A jednak nie wszyscy znajdują miejsca w schroniskach, nie wszyscy mogą czy chcą tam iść. Czasem, owszem, z powodu problemów z alkoholem, czasem z nieprzystosowania psychicznego i lęku przed życiem w dużej grupie, czasem z poczucia godności, które każe marznąć w nieogrzewanej, ale własnej altance. W żadnym kraju państwo czy miasto nie jest w stanie rozwiązać do końca problemu bezdomności.

W te święta zabraknie przynajmniej trzech osób z ubiegłego roku. W styczniu zmarł Adam - mieszkańcy jednego z bloków wyrzucili go z klatki schodowej, na której spał, bo czuć było od niego alkohol. Byl czas największych mrozów. Adam nie przeżył tej nocy na dworze. Miał 32 lata. Kilka miesięcy temu zmarł Janusz. Nigdy nie widzieliśmy go pijanego. Stracił pracę, życie rodzinne mu się pokomplikowało, znalazł się na ulicy. Wiedział, że jesteśmy wspólnotą z kościoła przy Placu Grzybowskim, więc kilka razy sam prosił, byśmy pomodlili się z nim i innymi bezdomnymi. Miał problemy z sercem, karetka nie chciała go zabrać, nakrzyczeli na nas, że wzywamy ich do bezdomnego. Po naszej interwencji zabrali Janusza, ale wypuścili po paru godzinach. Dwa dni później zmarł. W zeszłym tygodniu odszedł Jarek. To prawda, że za dużo pil, że nie potrafił sobie z tym poradzić, ale nie był złym człowiekiem. Wręcz przeciwnie. Troszczył się o młodszych chłopaków i o "Dziadka", dopingował Piotrka, by przesta! pić i znalazł pracę. Potrafił oddać drugiemu ostatnią kanapkę.

W zeszłym roku w bożonarodzeniowym obiedzie w Rzymie zorganizowanym dla bezdomnych przez Wspólnotę Sant'E-gidio wziął udział papież Benedykt XVI. Powiedział: "Miłowanie, służenie daje radość Pana, który mówi: »Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu« (Dz 20, 35). Niech w tym momencie szczególnych trudności ekonomicznych każdy będzie znakiem nadziei i świadkiem nowego świata dla tych, którzy zamknięci we własnym egoizmie i łudzący się, że można być szczęśliwym w samotności, żyją w smutku lub w krótkotrwałej radości, która pozostawia serce pustym".

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej