Moja choroba zbliżyła mnie do Boga"Ojcze, dziękuję Ci za moje ograniczenia bo dzięki nim poznaję, że potrzebuję Ciebie i że potrzebuję moich braci" (Z modlitw o pokorę).Pytanie: "Dlaczego spotkała mnie taka choroba?" długo pozostawało bez odpowiedzi, ale w czasie trudnego okresu jej trwania odkryłam obecność i działanie Boga w moim życiu - Przeżyć takie doświadczenie choroby to tak, jak wyjść z miejsca ciemności, lęku i bólu na światło - dostrzec, że Jezus zawsze był blisko. Gdy miałam sześć lat, ujawniła się u mnie łuszczyca, która bardzo szybko zaatakowała widoczne miejsca na skórze mojego ciała. Rozpoczęło się długie i uciążliwe leczenie przez stosowanie diety, różnych maści i kuracji ziołowej. Nie przynosiło to żadnych pozytywnych skutków. Pamiętam z okresu wczesnego dzieciństwa moją mamę, która płakała nade mną i modliła się o moje zdrowie. W 1956 roku w czasie Mszy świętej na Jasnej Górze powierzono mnie i moją chorobę Matce Bożej. Bardzo trudnym okresem w moim życiu było dorastanie, gdyż szczególnie wtedy odczułam ciężar tej choroby. Oprócz bólu fizycznego zaczęłam w sposób dotkliwy doświadczać bólu psychicznego zadawanego przez moich rówieśników. Czułam się jak trędowata, nikomu niepotrzebna, bez przyszłości. I chociaż rodzice otaczali mnie miłością, wydawało mi się, że jestem dla nich przede wszystkim ciężarem. Gdy miałam dziewiętnaście lat, nastąpiło takie nasilenie objawów choroby, że nie mogłam już być leczona w domu. Znalazłam się więc w szpitalu Akademii Medycznej w Gdańsku. Mój stan psychiczny był beznadziejny. Czułam w sobie żal i bezsilność, a zamiast radości życia, naturalnej dla człowieka w tym wieku, okazywałam wymowne milczenie i smutek. Pamiętam, że w takim stanie ducha zastał mnie ksiądz Leon Dąbski, który odwiedzał chorych na moim oddziale. To dzięki jego słowom zachęcającym mnie do modlitwy obudziła się we mnie iskierka nadziei. Do dzisiaj pamiętam to, co do mnie powiedział: "Módl się, a jeżeli będziesz prosiła o cokolwiek Matkę Najświętszą, Ona cię nie opuści. Bądź cierpliwa i głęboko wierz". Wtedy pojawiła się we mnie nadzieja, że może spełni się moje marzenie, bym mogła kiedyś założyć bluzkę z krótkim rękawem i nie ukrywać mojej chorej skóry. Ten trzymiesięczny pobyt w szpitalu był ciężki nie tylko ze względu na to, iż miałam świadomość, że jest to choroba nieuleczalna, ale też dlatego, że byłam traktowana jako pomoc naukowa dla studentów oraz obiekt eksperymentów - sprawdzania nowych metod i środków leczenia tej choroby. A jednak Pan dał taki czas, że zewnętrzne objawy choroby ustąpiły, choć pozostawiła ona głębokie ślady w mojej psychice. Przede wszystkim żyłam w ciągłym lęku przed jej nawrotem. Ponadto miałam trudności w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, bałam się nowych znajomości. Po ukończeniu szkoły średniej powzięłam postanowienie, że nie wyjdę za mąż, aby nie być dla nikogo ciężarem i nie wnosić do małżeństwa swojego cierpienia i lęków. Rozpoczęłam pracę zawodową i chciałam zapomnieć o przeszłości. Pan Bóg miał jednak inne plany w stosunku do mnie. W miejscu pracy poznałam mojego przyszłego męża, urodziłam dwie zdrowe córki i byłam szczęśliwa aż do czasu powrotu choroby. Znowu znalazłam się w szpitalu. Tym razem jednak wierzyłam w Bożą pomoc. I nie zawiodłam się. Szybko wróciłam do zdrowia i od tego czasu nie było już nawrotów choroby. Chociaż cierpię na różne dolegliwości zdrowotne, które pozostawiła po sobie łuszczyca, to wierzę, że Pan dał mi się odnaleźć właśnie przez tę chorobę. Jestem wdzięczna Bogu, że postawił na mojej drodze kapłana, którego wiara i ufność pomogły mi zacząć zwracać się do Boga w modlitwie. Modliłam się z ofiarowanego mi przez niego modlitewnika. Dzisiaj, po ciężkim doświadczeniu mojej choroby, dziękuję Bogu nie tylko za uzdrowienie, ale i za dar modlitwy, za radość z Jego obecności w moim życiu. Przeprowadzając mnie przez doświadczenie nieuleczalnej choroby, Bóg pozwolił mi odnaleźć Siebie. Pan Jezus stał się najważniejszy w moim życiu. Szczerze pragnę, by każdy człowiek chory i cierpiący mógł doświadczyć Bożej miłości i miłosierdzia. Modlę się o to gorąco, posługując we wspólnocie grupy modlitewnej za chorych, cierpiących i konających. Chwała Panu za Jego wielką miłość! Zofia
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |