Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Tylko dla dziewcząt

Straszno, późno, za daleko wszędzie...
Jeśli kto wiedział, że to tak będzie,
To czemu nikt mnie nie ostrzegł o tem,
Że już do domu nie trafię z powrotem?!

Maryla Wolska

"Ach, to były żarty. Zadzwoniłyśmy na bądź jaki numer telefoniczny. Na jeden, na drugi, na dziesiąty. Aż się odezwał męski głos, bardzo ładny. Ten pan zaprosił nas do siebie. Pojechałyśmy. Trochę zdziwił się, że jesteśmy takie młode. Choć powiedziałyśmy, że mamy więcej lat niż w rzeczywistości. Częstował nas ciastkami, papierosami. Ja nie pale papierosów, ale on namawiał, żeby raz spróbować. No i spróbowałam. Ale mnie zaczęła po nich głowa boleć. Wtedy przyniósł jakiś taki słodki alkohol. Wstydziłyśmy się odmawiać. Zaczęło mi się w głowie kręcić. Gdzieś mi znikła koleżanka. Zrobiło mi się niedobrze."

"Poznałam tych chłopaków na disco. Wydawali się tacy fajni. Wygłupiali się. Ale było bardzo miło. Potem jeden powiedział, że tu już nudno i nic ciekawego nie będzie, że zaprasza mnie do siebie i że ma dobre płyty, że będę mogła posłuchać dobrej muzyki. Że będą tylko jego koledzy. Nikt obcy. Zgodziłam się. Choć już mi się nie podobało, że to było daleko. Potem nieprzyjemna klatka schodowa. A na koniec samo mieszkanie. Jakąś taka nora. Ale i tak niewiele pamiętam, bo tam rzucili się na mnie. Krzyczałam. Zatkali mi usta. Myślałam, że się uduszę."

"Poznałam go na plaży. Był bardzo ślicznie opalony. Świetnie pływał. Powiedział, że mnie nauczy pływać. Ale ja nie chciałam tej jego nauki. Mówił, że lubi chodzić wieczorami na długie spacery, żebym z nim poszła. Ja się go bałam. Ale w końcu zdecydowałam się. Powiedziałam mamie, że idę do koleżanki na imieniny i poszłam tam, gdzie miał na mnie czekać. Na początku był spokojny, choć i tak się go jakoś bałam. Zwłaszcza wtedy, gdy szliśmy coraz dalej i dalej. Wtedy ja powiedziałam, że chcę już wracać, bo mama na mnie czeka. On powiedział, że dobrze, że pójdziemy na skróty przez wydmy, że on zna taka drogę. Nie chciałam początkowo, wreszcie się zgodziłam, chciałam być jak najprędzej w domu."

"Powiedział, że pomoże mi dostać się na studia, bo ma wszędzie wielkie znajomości, że to dla niego nie problem. Był taki opiekuńczy, miły. Nigdy bym go o nic nie podejrzewała. Starszy ode mnie dużo. Mógłby być moim ojcem. Kiedyś mnie zaprosił do siebie, żeby jeszcze pewne sprawy omówić. Powiedział, żebym się niczego nie obawiała, że będzie żona, że poczęstuje nas z pewnością herbatą. Zdziwiłam się, że tak mówi. Powiedziałam mu to nawet. Dlaczego miałabym się jego bać?. Weszłam. Miał bardzo ładne mieszkanie. Dużo obrazów. Puścił płyty. Powiedział, że choć żony nie ma, bo musiała wyjść, to on sam zrobi herbatę. Żartował, że ponieważ to takie święto, to ja musi wzmocnić rumem, że ma bardzo dobry rum. Nie chciałam. Mówiłam, że nigdy rumu nie piłam, ale on powiedział, że tylko troszkę, tak na zapach. Ale to nie było tylko troszkę, choć zapach był ładny. Czekałam, kiedy zacznie mówić o tych moich studiach. Ale on mówił, że na to mamy czas. Zaczął mnie głaskać po twarzy. Nie cierpię tego. Nie broniłam się, bo wciąż myślałam o tych studiach, na które koniecznie chciałam się dostać. Nie chciałam go obrazić. A on tymczasem był coraz bardziej nachalny. Wciąż powtarzał, że nic mi złego nie zrobi. Zaczęłam płakać. I to było jeszcze gorzej, bo udawał tylko, że mnie pociesza."

"Lubię biegać. Zresztą wszyscy biegają. Wymyśliłam sobie, że najlepiej będzie rano w parku. O szóstej, żebym mogła jeszcze potem wziąć prysznic, zjeść śniadanie i iść do szkoły. Mama nie chciała się na to zgodzić. Mówiła, że to niebezpieczne, że najwyżej tylko pod tym warunkiem, że będę biegała z jakąś koleżanką. Znalazłam Magdę. Biegałyśmy razem. Park był o tej porze faktycznie pusty i to było dobrze. I tak było prawie codziennie. Tylko, że potem o tej szóstej było coraz bardziej ciemno, bo szła jesień. Ale nam to nie przeszkadzało. Świeciły się lampy. Rzadko bo rzadko, ale były. Zauważyłam, że spotykamy jakiegoś mężczyznę, który nam się przygląda. Niech się przygląda jak nie ma nic do roboty. Bywało, że Magda nie mogła, czy jej się nie chciało. Nie mówiłam nic mamie i biegałam sama. Aż raz zobaczyłam go jak zwykle na ścieżce. Jakoś instynktownie poczułam strach. Ale biegłam dalej. I wtedy się stało. Podstawił mi nogę, przewrócił."

I tak można by bez końca wymieniać przykłady głupoty dziewczęcej. Ileż jeszcze takich i podobnych wydarzeń, ileż jeszcze takich i podobnych tragedii. Ale nie to jest w tej chwili najważniejsze. Tylko to, co mówią ci, którzy zawinili. Okazuje się, że oni to widza zupełnie przeciwnie. Twierdzą jeden po drugim: "ona sama tego chciała".

"Przecież nie ja do niej zadzwoniłem. Jeżeli dziewczyna do mnie dzwoni, to znaczy, że wie, czego szuka. A że nie chciały palić papierosów i pić alkoholu - one zawsze lubią się droczyć, lubią, żeby je proszono. Gdyby z resztą im się u mnie nie podobało, mogły odejść. Przecież nikt ich nie trzymał."

"Spotkaliśmy ją na dyskotece po raz pierwszy. Nigdy dotąd ani mnie, ani żadnego z moich kumpli nie widziała na oczy. A chciała iść do mojego mieszkania. Oczywiście to był podryw na płyty. Jedni podrywają na płyty, inni na zdjęcia, jeszcze inni na znaczki pocztowe, jeszcze inni na filmy wideo, inni na samochód. Ja na płyty. A że nas było trzech. Przecież ona wiedziała, że nas trzech, a ona jedna."

"Jeżeli ja proponuję spacer w nocy sam na sam, to wiadomo, czego chcę. Przecież nie znała nawet mojego nazwiska".

"Ja jej bałem się dawać alkohol. Zaproponowałem rum do herbaty. Posmakował jej. To dolałem. Jeszcze trochę. Potem druga i trzecia taka herbata zrobiły swoje. Ona sama chciała i mnie zachęcała do picia. No a jak człowiek jest pijany, to nie wie sam, co robi. Obudziłem się rano i wtedy okazało się, cośmy narobili".

Niewątpliwie te wypowiedzi usiłują częściowo usprawiedliwić postępowanie. Zgoda. Ale w dużej mierze zawierają wrażenia, jakie chłopcy odbierają w kontakcie z dziewczynami. Powiesz: ale są to wrażenia nieprawdziwe. Nie byłbym aż tak surowy. To jest już wzajemne uwarunkowanie. On posuwa się krok dalej, na ile ona na to zezwala. Ale on jej zezwolenie wyczuwa i jest przez nie jakby zapraszany do następnego kroku. Jak widzi, że ona taka odważna, to on nie chce być groszy, jest jeszcze odważniejszy, bo mu nakazuje to jego męska ambicja. Powiesz: głupia ambicja. Zgoda. Głupia ambicja. Ale prowokacja szła nie tylko z jego strony, lecz z jej również. Oczywiście. Na koniec się liczą fakty, których dziewczyna nie chciała. Naprawdę nie chciała. Temu wierzę. Była zupełnie zaskoczona, przerażona, że on z zabawy przeszedł do takiej brutalności. Mówisz, że to dziewczyna jest ta skrzywdzona. Ale on jest tez skrzywdzona. Skrzywdzony przez nią, bo go jakoś sprowokowała do tego, co zaszło. Jej wina w tym wszystkim jest niewątpliwa. Owszem, tak jak mówisz, było tu wiele ciekawości, w sensie: a co będzie dalej, a jak on się tera z zachowa. Było trochę ciekawości takiej intelektualnej jak również i ciekawości doznaniowej. Coraz intensywniej zaczęła się w niej rozwijać ciekawość uczuciowa, która ogarniała coraz większą falą. Ale nieprawda, że jest niewinna, przecież miała sygnały ostrzegawcze, które ją coraz intensywniej alarmowały, że źle się dzieje, żeby uważała, że zaczyna być niebezpiecznie, że jeszcze chwila, a może dojść do katastrofy. W każdym człowieku jest instynkt samozachowawczy, który ostrzega go przed zniszczeniem. Tylko po prostu nie posłuchała go. I stało się to, co się stało.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Prawie w każdym z tych wypadków - i z reguły we wszystkich podobnych - dziewczyna się zdecydowała na niebezpieczny krok nie pytając nikogo o radę. Oczywiście, człowiekiem najodpowiedniejszym, by mu opowiedzieć o tym, co się dzieje, jaką mam propozycję, byłaby matka, ojciec, ktoś ze starszego czy nawet młodszego rodzeństwa, pani wychowawczyni w szkole czy któryś z nauczycieli. Ale już słyszę wybuch protestu. Chociaż szkoda, bo powtarzam: są to osoby najbardziej kompetentne do udzielania porad w takich razach. A jeżeli nie, to czy wobec tego pozostaje jednak samotna decyzja? W żadnym wypadku. To niech będzie jakaś koleżanka albo jakiś kolega. Oczywiście są sytuacje, które nas zaskakują i nie czas na pytanie o radę. Ale tych jest na ogół niewiele. W większości wypadków jest czas, jest ta możliwość, jest ten obowiązek - właśnie obowiązek - spytania o radę. Póki czas, póki czas. Lepiej teraz spytać o radę niż potem usłyszeć: Jak mogłaś być tak beznadziejnie głupia.

Ks. Mieczysław Maliński

Wasze komentarze:
Piotr: 11.10.2009, 14:38
Tyle się mówi o tym, że mężczyźni są prości, a kobiety skomplikowane i o tym, że nigdy Was nie zrozumiemy. Prawda jest taka, że działa to równie mocno w drugą stronę, ale co gorsze, mało która z Was zdaje sobie z tego sprawę. Gdy np. dziewczyna ubiera miniówkę, to liczy na większe zainteresowanie otoczenia, natomiast wielu chłopaków odbiera, to jako sygnał, że jest "chętna" (i właśnie stąd się to większe zainteresowanie bierze). Prowokacyjny ubiór może wręcz podniecać niektórych facetów i wzbudzać u nich pożądanie, co jest niezłym wystawianiem ich na próbę, z której niektórzy nie wyjdą zwycięsko. Nigdy bym nie powiedział, że gwałt jest winą ofiary, ale trudno nie zwrócić uwagi na to, że w wielu sytuacjach skromniejszy ubiór, czy zwykła ostrożność dziewczyny wystarczyłyby, żeby zapobiec tragedii. Dodam, że gwałciciel nie musi być chorym zwyrodnialcem, jak zwykło się uważać, a może być dość zwyczajnym facetem z sumieniem i wielką słabością. Innymi słowy wierzę, że w niektórych przypadkach gwałt jest tragedią również dla napastnika. Innego rodzaju tragedią, ale jednak.
taka ona: 04.03.2009, 22:12
jestem dziewczyną, ale tutaj niestety nie obowiązuje "solidarnosc jajników". zdaję sobie sprawę z tego, że przykłady są tendencyjne, ale winę dostrzegam u ofiar, nie u sprawców. jeśli nie chciały tego, to po co się pchały obcym facetom do mieszkań? po co robiły coś, do czego nie były przekonane? przecież wiedziały, jak to się mogło skończyc... oczywiście oprócz takich przypadków są również dziewczyny atakowane każdego dnia, w przypadkowych okolicznościach, które często niesłusznie obarcza się winą, bo tak jest łatwiej...
Anna: 05.12.2008, 23:54
Typowe stwierdzenia typu "sama tego chciała" nawet mnie nie dziwą, dosc częsty, choć wyjątkowo prymitywny komentarz na wiadomość o gwałcie, ale stwierdzenie, że sprawca (gwałciciel) jest "też skrzywdzony"?!? Taka jest moralna nauka Kościoła Katolickiego??? Potępienie dla ofiary i litość dla przestępcy??? Bo gwałt jest przestępstwem, a przedstawiciel Kościoła robi z jego sprawcy ofiarę?!? A uważa ksiądz, że kieszonkowcy są ofiarami osób, które w prowokacyjny sposób noszą portfel w kieszeni???
Patisza: 23.11.2008, 22:21
Nie rozumiem, dlaczego w większości, jeśli nie wszystkich przypadkach, winą obarcza się dziewczynę. Bo prowokowała: wyglądem, zachowaniem.., bo była głupia, nieuważna. Nie usprawiedliwiam nieprzemyślanych, niekiedy głupich zachowań. Czy jednak kobieta prowokuje, bo biega rano po parku? Idzie wieczorem na autobus? Najczęściej facet doskonale wie, czego chce. Wyciąga dziewczynę na spacer, coś proponuje...i jeśli jest napalony, to nieważne w co panna jest ubrana i tak będzie "prowokować". Czy jeśli zgodzę się wyjść z mężczyzną na przechadzkę, to jest to jednoznaczne z tym, że godzę się na seks? Nie sądzę. A "nie", znaczy po prostu "nie" i nic innego.
justysia_:*: 04.10.2008, 23:15
właśnie czemu to zawsze dziewczyna jest wszystkiemu winn?? zawsze to ona chciała a nie chłopak którego widzi pierwsz raz na oczy....poprostu takie tłumaczenie wygląda jak tłumaczenie się dziecka z przeczkola....
Angelika: 13.09.2008, 16:11
Nie wiem czy ktoś z Was słyszał, ale na grupie studentów zostalo przeprowadzone doświadczenie: podzielono ich na pół i obu połowom pokazano ten sam film, na którym kobieta spotyka się z mężczyzną: siedzą w kawiarni bodajże i piją kawę. jednej grupie przed pokazaniem filmu powiedziano, że dziewczyna została zgwałcona po spotkaniu przez tegoż chłopaka, drugiej nie powiedzano nic. I zgadnijcie jak zachowanie dziewczyny zostało skomentowane przez obydwie grupy? Oczywiście grupa, której powiedziano o późniejszym gwałcie uznała zachowanie dziewczyny za wyzywające, prowokujące i niestosowne, druga grupa natomiast uważała, że dziewczyna była bardzo kobieca, lekko kokietowała, jak to na spotkaniu z chłopakiem. Jednym słowem jej zachowanie ocenili jako bardzo pożądane na tego typu spotkaniach. Myślę, że to było bardzo trafne doświadczenie, a wnioski wyciągnijmy sami.
olga: 29.06.2008, 12:56
...stereotyp Ewy?
Sylwia: 11.02.2008, 11:17
Nie powinniśmy tutaj usprawiedliwiać żadnej strony. W podanych przykładach zawinili i mężczyźni i kobiety. Ile razy zdarza się, że dziewczyna (kobieta) prowokuje swoim zachowaniem, wyglądem mężczyznę? Ale ile razy zdarza się również, że chłopak robi coś wbrew woli dziewczyny? Zawiniają obie strony.. Każdy odpowiada za własne czyny więc nie rozumiem czemu bronimy czyjejś strony. Ja jestem bezstronna. Dziękuję Księdzu za ten artykuł, gdyż dał mi wiele do myślenia.
biedronka: 07.01.2008, 19:26
wiecie... myślę ze każdy ma trochę racji w tym co pisze ale pamiętajmy wszyscy pamiętajmy ze nie możemy jednoznacznie pokazać kto jest winny kto jest najbardziej skrzywdzony facet czy dziewczyna bo każdy przypadek tych sytuacji jest inny i nie możemy tak uogólniać.
Gonil mnie:(: 17.11.2007, 18:59
Ja nikogo nei prowokowalam:(Szlam z uczelni na autobus do domu i wtedy z nienacka wyskoczyl skąś facet i zacząl mnie gonic:(nie wiem,jak ucieklam,wiem tylko,ze modlilam sie wtedy do Matki Boskiej-w myslach,bo nei bylam w stanie krzyczec-strach paralizowal me gardlo:(A on biegl za mna do samego PKS-u i nie dawal za wygrana,do dzis boje sie wlasnego cienia,choc mnie nie dogonil i minelo juz pare lat:(Wszystkim napadnietym wspolczuje-wiem,jak to jest!
dziewczyna: 03.11.2007, 09:51
"Skrzywdzony przez nią, bo go jakoś sprowokowała do tego"...z całym szacunkim proszę kiędza ale proszę się zastanowić dłużej zanim coś ksiądz napisze. Być może prawdą jest że większość gwłatów dokonanych jest pod wpływem prowokacji...ale np. czy płacząca dziwczyna z bezradności jest prowokująca?, przecież te wszystkie przypadki które ksiądz przytoczył były zaplanowane przez oprawców więc o jakiej krzywdzie ksiądz tu mówi?? może jeszcze ta"krzywda" równa się krzywdzie wyrządzonej tym dziweczynom. Jeśli już ksiądz decyduje się na pisanie na temat tak bolesnych doświadczeń to moja rada proszę poświęcić na to trochę więcej czasu....
kropka: 26.10.2007, 19:59
nie zawsze dziewczyna prowokuje wygladem faceta... czasami sie zdarza ze facet poluje na... niesmiałe... jak sie ma kobieta bronic uciekac??? a jak musi iść... jak wiele dziewczat np chodzi do tego faceta o konkretna sprawe i nic im sie nie dzieje... a akurat ona zostanie skrzywdzona... ale sprawa zostaje zamknieta bo on ma odpowiednia opinie... a ta sobie poprostu cos wymysliła i tyle... to przeciesz jej wina po co sie pchała...
si sinior: 29.08.2007, 00:29
Wiecie co? popatrzcie co sie dzieje w szkolach, dziewczyny jak sie ubiueraja? gleboki dekolt mini... solarium, kolczyki w brzuchu.. gole brzuchy... wy sie dziwicie ze gwalca ? same prowokuja. ale facetow nei usprawiedliwiam bo sa tacy ktorzy naprawde wykorzystuja niewinne.. ale DZIEWCZYNY popatrzcie na siebie swoje zachowanie ... ostatnio wracalem z nocnej sesji zdjeciowej w plenerze.. ide przez miasto i ida 2 dziewczyny pijane w sztok i klna jak szewc... to bylo zenujace... niech kazdy patrzy na swoje podworko a potem do sasiada..
slodkokwasna: 23.08.2007, 17:52
facet zawsze bedzie udawal nie winnego... kobieta z regoly kokietuje lub w inny posob zwraca na siebie uwage ale gdy powie DOSC! STOP!PRZESTAN! on nie ma prawa jej nic zrobic... i tak jak mowi winniczek NIE znaczy NIE!!!
winniczek: 07.08.2007, 23:07
Moim zdaniem w takich wypadkach ZAWSZE winny jest facet. Dlatego bo to on w konsekwencji skrzywdził dziewczynę. I NIE zawsze znaczy NIE. Niezałeżnie od tego ile razy dziewczyna machnęła uwodzicielsko włosami. To nic nie zmienia. Ani nie usprawiedliwia facetów. I pisanie, że facet też jest skrzywdzony przez dziewczynę, która się do niego uśmiechała jest całkowicie nie na miejscu. Jak wogóle można tak napisać?! Przecież to chyba nie jest bardzo trudne do zrozumienia. Jeśli ktoś mówi NIE to znaczy to NIE. A facet jeśli czuję się "skrzywdzony" to tylko na własne życzenie bo nie wie co znaczy słowo NIE.
maciejK: 01.08.2007, 07:55
Ruda: "czy facet ma prawo robić cokolwiek wbrew kobiecie?" A czy kobieta ma takie samo prawo wobec mężczyzn? Tekst nie usprawiedliwia zachowania tych facetów, tekst ma być przestrogą, ma pokazać wam kobietom że zbytnia naiwność może zwieść. I że nie każdy napotkany facet jest dobry i porządny. A tematem rzeką jest to o czym ty piszesz.. Czyja wina.. niczyja.. albo obojga.. jej wina że naiwna jego wina że wykorzystał. Gdyby choć jedno zachowało się poprawieni nic by się nie stało. Frustrację natomiast wywołuje u was to że w tym tekście obie te "winy" są ze sobą równo zestawione. Oczywiście że nie są równe. Wszak naiwnym można być do woli a zachować się tak jak Ci faceci nie można .. ale to w świetle prawa. W świetle zdrowego rozsądku i jedno i drugie jest zachowaniem błędnym.
Ruda: 29.07.2007, 10:23
przepraszam bardzo,ale mam wrazenie ze ten artkuł za bardzo usprawiedliwia mężczyzn(meżczyzn?chyba zwierzęta a nie męzczyzn)czy facet ma prawo robić cokolwiek wbrew kobiecie?przeciez One tego nie chciały...dlaczego ten artykul mowi o 'głupich dziewczynach'one nie były głupie one byly ttylko naiwne,moze były za dobre i nie sadziły ze ktos wykorzysta ich ufność?dość usprawiedliwiania facetów...która głową Wy myślicie?
Arwen: 28.07.2007, 19:45
Wg mnei problem jest jeden. Dziewczyny nie wiedza nic o chłopakach, a chłopacy o dziewczynach. Nie znają swoich różnić. Dziewczyny oczekują, ze chłopacy zachowaja sie tak jak one. A nie zrobia tego. I tod ziewczyna powinna wiedziec. Jednakze to mezczyzna zostal stworzony do bronienia czci kobiety, wiec tlumaczenie sie, ze ona tego chciala, to jest tłumaczenie mięczaka moim zdaniem.
genevieve: 30.06.2007, 01:42
wiecie....jezeli sa gwalty to sa to krzywdy.jezeli nie znajduje szczescia przez caly rok,to pozwolcie mi na tydzien slodko-sielsko-anielskobialej milosci.
harcerka: 05.06.2007, 10:59
ja właśnie mam taka kolezanka ktura sie tak dala nabrac chlopakowi(jak pracowala w anglii) no i zaszla z nim w ciąze z. ona była juz zdecydowana zeby ją usunąć ale jakims cudem odwiodlam ją od tej myśli. no a póżniej sie okazało za on jest z tego samego miasta co ona. po powrocie do polski wzieli ślub a teram mają dwuletnią cureczkę i są naprawdę szczęsliwi!!! :)))
[1] (2) [3]

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej