Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Moje świadectwo o masturbacji

Witam! Chcialbym po krótce przedstawić historię swojego życia, a dokładniej - doświadczeń z pornografią i masturbacją. Nie jest to temat łatwy, ale mam nadzieję, że uda mi się opisać wszystko, co ważne, i że list ten będzie przestrogą dla innych lub chociaż skłoni czytelników do zastanowienia się nad omawianymi problemami.

Z masturbacją zetknąłem się bardzo wcześnie - w wieku 11 lat. Rodzice raczej unikali rozmów ze mną na tematy związane z ludzką seksualnością. Nie wiedziem więc, że to, co robię to "masturbacja". Myślałem, że odkryłem coś, o czym inni nie wiedzą. Od początku byłem świadomy, że to, co robię jest niewłaściwe i że jest to grzech, ale była to dla mnie forma nieskromnej zabawy, więc nie widziałem w tym jakiegoś powaznego zła. A ponieważ ta "zabawa" sprawiała mi wielką przyjemność, praktykowałem ją dosyć często.

Rok później zetknąłem się z pornografią. Pewnego dnia kolega namówił mnie na oglądanie nagranego na video Playboya. Cóż to było za przeżycie... Nigdy wcześniej nie byłem tak podekscytowany... Po fakcie wróciłem do domu, odczuwając taką przyjemność, że musiałem "coś z tym zrobić" - i dokonałem masturbacji. Szybko nauczyłem się, że wszelkie podniecenie seksualne można w ten sposób rozładować i że sprawia to ogromną przyjemność... A sam fakt, że jest to grzeszne, wydawał się bez znaczenia. Tym bardziej, że do spowiedzi chodziłem okazjonalnie, a powiedzenie księdzu, że "bawiłem się nieskromnie" (bo tak wtedy rozumiałem ten grzech) nie stanowiło dla mnie problemu.

Próbowałem rozmawiać o tym, co robię, z kolegami, ale żaden nie miał pojęcia o co mi chodzi... Po kilku miesiącach sami mnie zagadnęli i zapytali czy się masturbuję. I okazało się, że moje odkrycie na temat tego, co można robić z własnymi narządami płciowymi, nie jest żadnym wynalazkiem, i że "masturbacja" (wtedy poznałem to słowo) to coś, co rodzaj ludzki już dawno wymyślił...

Zacząłem dużo o tym czytać w "fachowej literaturze", z której dowiedziałem się, że onanizm to coś zupełnie normalnego, szczególnie w okresie dojrzewania. Moi koledzy również traktowali to zjawisko pozytywnie. To mnie uspokoiło. Nie pamiętam dokładnie, skąd dowiedziałem się, że oglądanie pornografii "pomaga" w masturbacji, ani kiedy sięgnąłem po pornografię, ale chyba było to wtedy, kiedy zauważyłem u siebie zainteresowanie płcią przeciwną. Najpierw były oczywiście roznegliżowane kobiety, czy "lekkie" sceny erotyczne w filmach. Ponieważ mieszkaliśmy w małym mieszkanku, w bloku, nie miałem własnego pokoju ani telewizora. Wykorzystywałem więc okazje, kiedy nikogo nie było w domu.

Jakiś czas później zacząłem pożyczać od kolegów filmy na video, a mianowicie nagrywane przez nich Playboye. Filmy te dostarczały mocniejszych wrażeń. Masturbowałem się znacznie częściej, niż kiedykolwiek przedtem. Trwało to dość długi okres czasu.

Pewnego dnia jeden z kolegów przyniósł mi, zamiast Playboya, niemiecki film pornograficzny. Takiego czegoś nie widziałem nigdy wcześniej. Na filmie były pokazane prawdziwe stosunki seksualne - i to z detalami (jeśli ktoś widział kiedykolwiek pornografię typu hardcore, to wie, o czym mówię). Z początku byłem tym zniesmaczony. Oddałem koledze film i pomyślałem sobie, że do "udanej masturbacji" wystarczy mi podniecający widok nagich dziewczyn z Playboya (te kobiety z niemieckiego filmu były mało pociągające). Jednak parę tygodni później sam poprosiłem go o ten film, gdyż kusiło mnie, żeby go jeszcze raz zobaczyć. Tym razem nie byłem nim tak zniesmaczony jak ostatnio. Można wręcz powiedzieć, że zaczęło mnie to podniecać. Na dobre zagłębiłem się w masturbarcji i oglądaniu pornografii.

Sytuacja uległa zmianie (na gorsze), gdy przeprowadziliśmy się do większego mieszkania. Miałem swój pokój i telewizor. W każy weekend wyczekiwałem do późna w nocy naprogramy dla dorosłych (gł. na Playboye i filmy erotyczne), żeby się masturbować. Chodziłem zmęczony i nie wyspany. Trwało to kilkanaście miesięcy. Potem kupiłem komputer i podłączyłem się do internetu. To pozwoliło mi na dostęp do pornografii 24 h na dobę. Poza tym kupowałem czasami w kioskach filmy pornograficzne na VCD. Ich cena (9,99) i powszechna dostępność sprawiały, że nie miałem problemu z ich zdobyciem, a jeśli nawet, to zawsze pozostawał internet. Nie muszę dodawać, że była to pornografia typu hardcore, gdyż dziewczyny z Playboya nie dostarczały już takich wrażeń jak kiedyś. Poza tym dziewczyny z tych hardcorowych filmów były nieporównywalnie ładniejsze i atrakcyjniejsze seksualnie, od owych kobiet z pamiętnego niemieckiego filmu (co mnie wtedy bardzo cieszyło, zastanawiałem się jednak nad tym, co takie śliczne dziewczyny robią w filmach tego rodzaju).

Moje życie religijne uległo diametralnej zmianie. Prawie zupełnie przestałem się modlić. Spowiedź stała się problemem... Wcześniej trochę wstydziłem się spowiadać z masturbacji i pornografii, szczególnie, że trzeba było nazwać rzecz po imieniu, ale nie sprawiało mi to większego problemu. Teraz, nie wiem dlaczego, zacząłem odczuwać paniczny strach przed spowiedzią. I nie miałem pojęcia skąd się to wzięło... Po spowiedzi było cudownie, czułem się spokojnie, obiecywałem sobie, że nigdy już nie zgrzeszę w ten sposób. Jednak pokusa była bardzo silna i zawsze ulegałem. A potem, przed spowiedzią (do której chodziłem bardzo rzadko, z okazji wielkich świąt, czyli chyba dwa, trzy razy do roku) miałem ochotę uciec z kościoła i nie przystępować do tego sakramentu. I może, gdyby księża przy spowiedzi byli dla mnie opryskliwi i robili mi wyrzuty, rozumiałbym swój strach, ale nie pamiętam, żebym trafiał na takich... W tej sytuacji nie umiem wytłumaczyć swojej ówczesnej awersji.

Pewnego dnia zacząłem bluźnić przeciwko Bogu. Było to automatyczne i niezależne ode mnie (chociaż wtedy tego nie rozumiałem i byłem przekonany, że to ja bluźnię). Polegało to na tym, że przy styczności z czymkolwiek, co miało związek z religią, w mojej głowie pojawiały się bluźnierstwa (w większości przypadków - przekleństwa-epitety). Byłem zrozpaczony... Msza święta i codzienna modlitwa były dla mnie koszmarem... Koszmarem stała się również spowiedź. Szczególnie pierwsza po tym fakcie - ksiadz zadał mi długą pokutę. Postanowiłem, że nie zbuźnię juz nigdy więcej, jednak te przekleństwa na Boga i świętych pojawiały się dalej, a ponieważ byłem przekonany, że to ja, z własnej woli, bluźnię, spowiadałem się z tego tak, jakbym faktycznie to robił. Następnie usiłowałem ustalić skąd to się wzięło - doszedłem do wniosku, że to skutek oglądania pornografii i uprawiania samogwałtu. I że bluźnierstwa to efekt oddziaływania na mnie złych duchów (szatana). Szukałem pomocy u różnych księży przy spowiedzi, ale oni chyba nie rozumieli mnie tak, jakbym tego chciał... Pragnąłem zwrócić się całym sercem w stronę Boga, ale te bluźnierstwa mi to uniemożliwiały. Nie mogłem się modlić... Do spowiedzi biegałem co kilka dni, czasem nawet codziennie. Spowiadałem się z bluźnierst, których nie potrafiłem wypędzić ze swojej głowy. Księża na próżno mi tłumaczyli, że to nie moja wina, że to są myśli pochodzące od szatana. Ja musiałem się z tego dokładnie wyspowiadać, bo wydawało mi się, że jak tego nie zrobię, to spowiedź będzie nieważna. Popadłem w skrupuły... Czułem przymus spowiadania się z najdrobniejszych grzechów. Nie umiałem określić ich ogólnie - musiałem opowiadać wszystko dokładnie, ze szegółami. To wszystko sprawiło, że spowiedź stała się piekłem. Zrozpaczony, przestałem przystępować do tego sakramentu...

Tym sposobem przestałem przystępować do sakramentów i modlić się. Chodziłem wprawdze do kościoła, jednak jakim przeżyciem jest dla człowieka Masza, na której jest się obecny tylko ciałem, a duchem i świadomością już nie... Kościół wydawał mi się w tym wypadku stratą czasu - opuszczałem więc często niedzielną Mszę Św.

Te wszystkie przeżycia były dla mnie tak okropne, że nie da się tego opisać. Nie życzę nikomu czegoś takiego. Prawie bez przerwy rozmyślałem, dlaczego mnie to spotkało. Zacząłem unikać ludzi, byłem skupiony wyłącznie na sobie. Z czasem popadłem w nerwicę i depresję. Nic mnie nie cieszyło. Aby odreagować w jakiś sposób te negatywne emocje, bardzo często sięgałem po alkohol. Upijałem się. Zacząłem palić papierosy. Całe szczęście, że nie sięgnąłem po narkotyki (a może tylko dlatego, że nie było mnie na nie stać). Przez tę nerwicę, zacząłem coraz więcej jeść, a właściwie napychać się jedzeniem do oporu. Przybrałem sporo na wadze. To wszystko sprawiło, że czułem się jak ostatni śmieć, nie wart nawet trącenia butem. Coraz częściej myślałem o samobójstwie - uchronił mnie przed tym chyba tylko strach przed wiecznym potępieniem.

W sytuacji, kiedy człowieka nic nie cieszy, szuka on na siłę czegoś co sprawia przyjemność. Jak to było ze mną? Oprócz alkoholu, papierosów i opychania się jedzeniem, była to oczywiście masturbacja. Robiłem to, żeby zaznać jakiejś przyjemności i, choć przez chwilę, oderwać się od bólu, który mnie wyżerał od środka. Jednak była to przyjemność tylko chwilowa. Po fakcie miałem takie wyrzuty sumienia, że czułem się jak wrak. Podejmowałem dziesiątki prób skończenia z tym grzechem, jednak byłem za słaby. Wyrzuty sumienia powodowały u mnie jeszcze większą depresję, co domagało się coraz częstszego sprawiania sobie przyjemności przez masturbację i tak non stop. Błedne koło!

Pornografia? Ależ oczywiście... Nie potrafiłem z niej zrezygnować. Mało tego, znudziły mnie "zwykłe" hardcorowe filmy pornograficzne. Zacząłem szukać coraz mocniejszych, przepełnionych agresją, bardziej wyuzdanych i perwersyjnych filmów. Pragnąłem oglądać filmy pedofilskie i ze zwierzętami. Jak dobrze że do nich nie dotarłem! Gdyby znudziły mi się wszystkie rodzaje twardej pornografii, to co wtedy? Aż strach pomyśleć... Przeszedłbym do czynów? Podobno większość przestępców seksualnych zaczynała od oglądania pornografii...

Tego było za wiele... Zacząłem się modlić. Głównie był to różaniec. Oczywiście często porzucałem modlitwę, ale po kilku dniach czułem, że czegoś mi brakuje i rozpoczynałem od nowa. Po dłuższym czasie takiej modlitwy zacząłem odczuwać tęsknotę za Bogiem i sakramentami. Postanowiłem iść do spowiedzi. Oczywiście, że było trudno, gł. z powodu strachu. Ale kiedy udało mi się go przezwyciężyć i wyspowiadałem się, czułem się wspaniale. Jednak szatan nie chciał mnie wypuścić ze swoich więzów. Znów pojawiły się skrupuły, nasiliły bluźnierstwa. Nie byłem pewny, czy mogę chodzić do Komunii Św. Biegałem co chwilę do spowiedzi. Było to bardzo męczące psychicznie. Masturbacja, niestety, dalej trwała. Podejmowałem oczywiście próby zaprzestania, ale najdłużej udawało mi się wytrzymać przez miesiąc. Co ciekawe, szatan wypracował sobie pewien sposób, aby mnie kusić (czego ja wtedy nie dostrzegałem, ale teraz widzę to wyraźnie i robię wszystko, żeby nie dać się złapać): wystarczyło, że zobaczyłem zgrabną dziewczynę na ulicy i popatrzyłem na nią przez dłuższy czas z pożądaniem (w końcu coś takiego to nie pornografia i jak sobie od czasu do czasu popatrzę to się nic nie stanie - myślałem). Jednak popowrocie do domu było mi mało. Włączałem więc komputer i oglądałem dziewczyny w internecie. Nie nagie, ale w obcisłych ubraniach. Chwilę później patrzyłem już na roznegliżowane, następnie na całkiem nagie, później na nagie w wyuzdanych pozycjach, a kończyło się na pornografii typu hardcore i masturbacji. A przecież zaczynałem od patrzenia na pociągające dziewczyny na ulicy... Dobrze, że wreszcie dotarło do mnie dlaczego nie mogę spoglądać w ten sposób na kobiety.

Postanowiłem, że nie będę więcej tego robił. Lepiej czasem odwrócić wzrok, niż skończyć tak, jak zwykle. Oczywiście, że było ciężko. Ale modlitwa była bardzo pomocna... W zasadzie, to było nieocenione źródło kontaktu z Bogiem. Człowiek nie dostrzega wartości modlitwy. Ale mówię Wam: to działa. Wiadomo, że nie od razu. Potrzeba czasu. Ale to działa. Kiedy po jakimś czasie uległem pokusie i włączyłem film typu hardcore, ku mojej wielkiej radości zauważyłem, że mnie to absolutnie nie podnieca - czułem obrzydzenie do tego, co oni tam wyprawiają. To samo obrzydzenie, jakiego doznałem kilkanaście lat wcześniej, kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten niemiecki film...

Jak wygląda moje życie teraz? Trwam w czystości ponad dwa miesiące (jest to dla mnie absolutny rekord). Modlę się codziennie. Nie oglądam pornografii, chociaż często mnie kusi... Bluźnierstwa w mojej głowie nie są już tak silne jak kiedyś. Marzę, że poznam kiedyś wspaniałą kobietę, która zostanie moją żoną. Wszystko układa się coraz lepiej i powoli odzyskuję równowagę. Wierzę, że kiedyś znów będę taki jak dawniej. Modlę się codziennie o to, by Bóg "naprawił" moje zniszczone sumienie i oczyścił moją duszę. I jak na razie On mnie wysłuchuje. Skończenie z masturbacją i pornografią było odcięciem się od tego, czym karmiłem szatana przez te wszystkie lata. To dzięki temu miał on nade mną taką władzę. Teraz staje się coraz słabszy. Czuję to wyraźnie.

To chyba tyle... Nie chcę przeciągać mojego listu. Napisałem go po to, żeby przestrzegać Was przed "normalnych zachowaniem w okresie dojrzewania" jakim jest masturbacja oraz przed wszechobecną pornografią, która wydaje się nieszkodliwa (ale zaczyna się od gołych panienek, a kończy na filmach z udziałem dzieci i zwierząt). To tyle... Namawiam wszystkich do regularnej i częstej modlitwy, gdyż pozwala ona na wydostanie się z najgorszego bagna... Moje życie jest na to dobrym przykładem.

Z Bogiem!

Karol

Wasze komentarze:
Bartek : 13.11.2014, 08:27
Ja mam ten sam problem od mniej więcej 11 lat . Jestem z Wami i trzymam za wszystkich kciuki i pamiętajcie walczcie nie dajcie się szatanowi . Niech Was Bóg Błogosławi .
tekel: 12.11.2014, 21:00
Kiciu z przyjemnością pomodlę się za siebie. Sam miałem z tym nie lada problem. Radzę Wam z serca- zwróćcie się do Jezusa- nie w spowiedzi- w modlitwie, wyznaj swój grzech, przecież chcesz się od tego odwrócić- poproś Go o pomoc, z wiarą. Mnie pomógł nie robię tego od jakichś 4 miesięcy. Pokusa może i jest- ale cytując Pismo 'Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia-Jezusie Chrystusie'
Kicia: 29.10.2014, 15:19
Ja mam prośbę-niech się ktoś także za mną wstawi.Ja już nie mam siły modlić się,bo to i tak nic nie daje.Próbowałam wiele razy,chodziłam do kościoła,przyrzekałam na co tylko nawet przed Matką Boską...nic. To nie jest kwestią psychiki.Fakt,może tak mam,bo nigdy jeszcze nie zaznałam bliskości,a Pan Bóg z pewnością nigdy nie skrzyżuje moich dróg z kimś kto,powiedzmy"jest tym KONKRETNYM fajnym mężczyzną" ;) Błagam,wstawcie się za mną...to już za długo trwa...
Mhm: 04.10.2014, 00:02
Nie chodzi tutaj że nie wygrałeś z mastrubacją to jesteś nikim , niestety mastrubacja to poważny problem , ale tylko dobrowolne bez poczucia winy mastrubowanie się jest grzechem cięzkim , tak jeśli walczycie z tym grzechem już wygraliście :) ech a wy się martwicie ...
tomek: 02.08.2014, 16:17
podjąlem walke z tym,udało mi się wytrzymac ponad miesiąc,jest mi cięzko,robie to ponad 2 lata,pomódlcie sie za mnie,ja tez wam zycze powodzenia zebyscie z tego wyszli
ba: 20.07.2014, 17:38
Byłem zniewolony przez masturbacje wiele lat, aż do momentu gdy Bóg postawił na mojej drodze kobietę w której się zakochałem. Zostałem uwolniony od tego problemu w jednej chwili, trwa to już ponad pól roku. Polecam w walce z tym uzależnieniem Różaniec.
ba: 20.07.2014, 17:36
Byłem zniewolony przez masturbacje wiele lat, aż do momentu gdy Bóg postawił na mojej drodze kobietę w której się zakochałem. Zostałem uwolniony od tego problemu w jednej chwili, trwa to już ponad pól roku. Polecam w walce z tym uzależnieniem Różaniec.
Artur: 12.06.2014, 18:13
Mój rekord 7 miesięcy,znowu wróciło :(
yllim Arkasm: 11.06.2014, 02:18
Szatanie precz
Uzależniona (chyba): 05.05.2014, 17:25
Ja też proszę o modlitwę o wyjście z tego nałogu, ohydnego nałogu. Już parę razy próbowałam , ale szatan działa, a jednocześnie będę modlić się też za innych z tym problemem.
N.: 24.04.2014, 21:57
A potem się obudziłem.
nieznasz: 18.04.2014, 21:50
Ktoś, kto pisał ten "list", chyba na serio ma zamiar zostać księdzem ... Po co ta cała modlitwa ? W niczym nie pomaga. Problemy w życiu nadal są codziennością i przez chodzenie do jakiegoś kościoła i spowiedzi 100 razy dziennie, nie znikną. Obudźcie się ! Co Wam daje ta religia ??? Ja nie chodzę do kościoła/spowiedzi od kilku lat i jakoś jestem bardzo dobrym człowiekiem. Żadna wiara nie pomaga w życiu. To nie ma sensu ...
zszokowany: 16.04.2014, 20:54
Polecam film Rodzina Borgiów. On Wam pomoże wyjść z nałogu. Film na faktach autentycznych
tomek: 27.03.2014, 14:39
Czesc, tez mam ten problem,robię to ponad 2 lata,zauważyłem ze od tego czasu zaczołem się zmieniac,zycie zaczeło mnie mniej cieszyc,zaczołem widziec wszystko na czarno,ze nic mi w zyciu się nie udaje,ciągle mam obawy ze coś złego moze sie stac,w nocy często śnią mi się koszmary,straciłem poczucie własnej wartości,mam ciągłe poczucie winy ze jestem zły,ze nie nalezy mi się szczęscie,proszę pomódlcie się za mnie zebym z tego wyszedł,ja tez wam zycze wytrwałosci zebyście mogli z tego wyjsc
tomek: 27.03.2014, 14:38
Czesc, tez mam ten problem,robię to ponad 2 lata,zauważyłem ze od tego czasu zaczołem się zmieniac,zycie zaczeło mnie mniej cieszyc,zaczołem widziec wszystko na czarno,ze nic mi w zyciu się nie udaje,ciągle mam obawy ze coś złego moze sie stac,w nocy często śnią mi się koszmary,straciłem poczucie własnej wartości,mam ciągłe poczucie winy ze jestem zły,ze nie nalezy mi się szczęscie,proszę pomódlcie się za mnie zebym z tego wyszedł,ja tez wam zycze wytrwałosci zebyście mogli z tego wyjsc
wolny: 07.03.2014, 13:26
Witam wszystkich, ja również zmagałem się z tym problemem blisko 6 lat, od wieku dojrzewania. Uwolniła mnie Matka Boża, wymodliłem łaskę wolności i czystości poprzez Nowennę Pompejańską (kto nie zna, zachęcam, aby sprawdził w google informacje o niej). Jest to trudna modlitwa, może niektórych zrazić konieczność odmawiania całego różańca dziennie, ale ja się wkręciłem na tyle, że jak skończę część dziękczynną, od razu zaczynam kolejną Nowennę w innej intencji, bo efekty jakie otrzymałem od Pana są niesamowite. Dosłownie z dnia na dzień problem masturbacji odszedł ode mnie, zniknęły wszelkie "kosmate" myśli, choć pierwsze dni modlitwy Nowenną były dla mnie poważnym czasem próby - pokusy nasiliły się, przychodziły myśli, że nie dam rady wytrwać w modlitwie ale też w dobrym postępowaniu. Teraz dzielę się ze wszystkimi swoją receptą na ten problem, zachęcam wszystkich do sięgnięcia po Nowennę Pompejańską, a jest 120% pewne, że otrzymacie to o co prosicie! Życzę wszystkim śmiałości, samozaparcia i wytrwałości, was zaś proszę o modlitwę, bym wytrwał teraz w dobrym!
Bartek: 01.02.2014, 01:33
http://www.pogotowieduchowe.pl/ Polecam dla wszystkich potrzebujących wyżalenia się czy rozmowy z księdzem niezależnie od pory dnia i nocy. Wspaniała inicjatywa dla potrzebujacych pomocy i wsparcia! Głowa do góry!
Jakub: 28.01.2014, 22:12
Witam wszystkich. Ja od kiedy pamiętam często dokonywałem samogwałtu, praktycznie od przedszkola - chociaż wtedy nie wiedziałem co to jest - ale dla mnie było przyjemne. Miałem wzloty i upadki. Przez całe życie diabeł mnie kusił praktycznie bardzo podobnie jak Karola (autora artykułu). Od jakiś 18 miesięcy rozpoczęła się moja prawdziwa walka. Mianowicie moja mama zamówiła Mszę Św. w mojej intencji dnia 5 kwietnia 2012 roku. Dzięki Panu Bogu akurat ten dzień to był Wielki Czwartek. Poszedłem do spowiedzi i przyjąłem Pana Jezusa do swego serca. Byłem na wszystkich uroczystych Mszach Św. Tridium Paschalnego. Po Wielkanocy jednak nadal upadałem w grzech samogwałtu co pociągało za mną inne grzechy (między innymi brałem narkotyki, paliłem tytoń, pycha, zazdrość, chciwość, bluźnierstwa, lenistwo - praktycznie łamałem wszystkie przykazania dekalogu - chociaż nie kradłem i nikogo nie zabiłem). Parę miesięcy później mój tata dostał zawału co wewnętrznie bardzo przeżyłem, a ujawniło się to nerwicą - którą mam do tej pory. Na początku choroby bardzo się przestraszyłem latałem po lekarzach - a wyniki były ok. Dodam,że ojciec przeżył zawał i wrócił do w miarę normalnego życia. Mimo masturbacji zacząłem się modlić krótkimi modlitwami, później modlitwą Różańcową i Koronką do Miłosierdzia Bożego. Oczywiście diabłu się to nie spodobało więc atakował że zdwojoną siłą poprzez pokusa i bluźnierstwa podczas modlitwy. Upadałem nadal. Nie wiem jak ale od 20 stycznia 2013 roku przestałem palić mariuchuanę – przedtem nigdy nawet nie myślałem , że przestanę palić mój ,,ulubiony odlot” - teraz wiem, że przestałem palić trawkę dzięki Łasce Bożej. Mimo Łaski Bożej uważałem, że to przez moją nerwicę rzuciłem ten nałóg. Podczas kolejnych Świąt Wielkanocnych znowu byłem u spowiedzi i Komunii Św. Postanowiłem wtedy, że rzucę 3 kwietnia 2013 roku po Świętach Wielkanocnych palenie papierosów. I nie palę dzięki Bogu do dzisiaj. Dopiero niedawno dotarło do mnie, że ja sam próbowałem rzucić fajki i trawkę przez tyle lat a tu nagle praktycznie z dnia na dzień rzuciłem dwa nałogi. W czerwcu zostałem poproszony o zostanie ojcem chrzestnym Wojtusia syna mojego brata i tu znowu poszedłem do spowiedzi i Komunii Św. Wtedy już wiedziałem, że moim następnym nałogiem – który jest najbardziej destrukcyjnym dla mojego ciała i duszy jest grzech masturbacji. Walczyłem i upadałem, zacząłem nakładać na siebie piątkowe posty i pokuty. Po jednym takim postnym piątku pod koniec października miałem dziwne ataki nerwicy (skoki tętna i ciśnienia, niepokój, bezsenność, złość itp.). Przeraziłem się bardzo znowu lekarz i wyniki ok. Co dziwne w ciągu miesiąca prawie w ogólę się nie masturbowałem do czasu, a dokładnie zacząłem znowu przed Świętami Bożego Narodzenia. Tu już przed Spowiedzią Św. powiedziałem basta – wytrzymałem może kilka dni i znowu grzech ciężki ranił moją duszę. Dodam, że już od dłuższego czasu odmawiałem Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji o uwolnienie od grzechu masturbacji i od zniewolenia złego ducha. Aż nadszedł 20 stycznia 2014 roku, gdzie w napływie chwili zrobiłem naprawdę szczery Rachunek Sumienia, poszedłem do Kościoła z myślą o wyjawieniu Panu Jezusowi wszystkich moich grzechów z mocnym postanowieniem poprawy i przystąpiłem do Komunii Św. Cały czas się modliłem i modlę o uwolnienie od złych bluźnierczych myśli i pokus które zaatakowały z ogromną siłą. Mam taką dziwną Ufność w Boże Miłosierdzie – która szatan stara się podważyć, dzięki Bogu nie udaję mu się to. Teraz wiem, że nie walczę sam lecz z Jezusem Chrystusem, który cierpi razem za mną. Takich pokus i dręczeń jeszcze nie miałem ale wierzę w Boże Miłosierdzie. Oddałem całe swoje życie Jezusowi i Maryi. Mimo pokus codziennie odmawiam Różaniec i Koronkę, staram się przystępować codziennie do Komunii Św. Od dnia spowiedzi dzięki łasce Bożej nie popełniłem grzechu ciężkiego, jestem bardzo wyczulony na jakikolwiek grzech ale przechodzę ogromną walkę duchową ze złem. Zły stara się wykorzystać każdą moją słabość bym upadł. Dzięki Bogu, Panu Jezusowi, Najświętszej Maryi Dziewicy, mojemu Aniołowi Stróżowi i wstawiennictwu świętych walczę i za to niech będzie Chwała Panu Bogu Świętemu w Trójcy Jedynemu Prawdziwemu na wieki wieków Amen.
świadomy: 23.01.2014, 22:54
Powinieneś pójść do lekarza . To żaden wstyd iść do psychiatry . Masz objawy schizofreniami to się leczy . A Jezus ci w tym nie pomoże . W imię Jezusa zginęło więcej ludzi niż z Hitlera i Salamina razem wziętych z takim okrucieństwem ze nawet sobie sprawy nie zdajesz . Poczytaj sobie o św inkwizycji
anonim: 08.01.2014, 19:25
To straszne, ile ludzi z tym walczy. Ja dodatkowo mam nerwice, a to wiąże się z większym napięciem :(( Zauważyłam, że w bardziej stresujące dni, dużo trudniej mi się oprzeć. Proszę pomóżcie: jak mam się z tego wyspowiadać? Trzęse się ze strachu na myśl, o spowiedzi :((
[1] [2] (3) [4] [5] [6] [7] [8] [9]

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej