Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Nasz sposób na czystość

"Kojarzysz zapewne gazetkę, którą czytuję - Miłujcie się!? (...) Ostatnio Jackowi wpadły w ręce te moje gazety. Zaczęliśmy czytać razem, pokazywać sobie co lepsze fragmenty, gadać o tym i gadać, patrzeć na zmianę na siebie, na gazetę i na krzyż nad moimi drzwiami i, normalnie, nastąpił przełom. Bo to tak można sobie żyć według zasad i mieć granice. Ale co innego - postawić wszystko na jedną kartę. (...)

Wczoraj było jak w jakimś filmie albo książce. Poszliśmy do kościoła. Nie jest to takie nienormalne, skoro nie pierwszy raz byliśmy tam w zwykły dzień tygodnia, ale tym razem poszliśmy, żeby powiedzieć wszystko do końca, do cna. Złożyliśmy Jezusowi i sobie obietnicę czystości - ale to nie takiej, że seks po ślubie i tyle. To była obietnica czystości serca i myśli - taka całkowita. Szczera spowiedź, potem Komunia, a w domu obietnica - na kolanach, przed obrazem, z dłońmi splecionymi.

(...)Wiesz,jazawszemarzyłamotakim chłopaku, przy którym będę mogła być sobą, z całą tą mojąwiarąi przeżywaniem. Ale gdy widzę, że obok mnie jest chłopak, który nie tylko mnie z tym akceptuje, ale tak samo wszystko przeżywa jak ja - to nie potrafię tego w sobie chować tylko dla siebie'. Nie mogę się tym nacieszyć. Wiesz, że czasami nawet dziesiątkę różańca odmawiamy razem wieczorem z telefonem przy uchu? To naprawdę jednoczy; wiedziałam, że się nie zawiodę, jeśli na to postawię".

To jest fragment listu do naszej koleżanki, najbliższej właściwie, no bo o takich sprawach nie mówi się byle komu... Od tamtej pory minął rok. Kilka dni temu. Rok starań, zmagań, małych klęsk i wielkich zwycięstw. Od roku nosimy w sobie to świadectwo, tak trudne do napisania. Bo co w nim ująć? Radość z przeżywania czystej miłości czy przestrogę przed uśpieniem czujności i bolesnymi porażkami? Była radość, były i porażki. Czujemy, że trzeba opowiedzieć o tym Warn wszystkim - to nasz obowiązek, nasza wdzięczność, bo i nam kiedyś jeden z listów odważnych ludzi odmienił życie. To nie jest tak, że raz - uroczyście i z wielką mocą - podejmie się wyzwanie i postanowi poprawę, a potem już z górki... Jest trudno, jest wiele niejasności i wahań, rozterek... Szatan przybiera tyle postaci: czai się wśród spotykanych przez nas osób, w telewizji, w pozornie niewinnej piosence, a nawet... w słowach najbliższych osób z rodziny (tak!). Kiedy już się jest pewnym, że odtąd damy radę, że nie ulegniemy, że teraz już tylko czysta i jasna droga, że tylko czyste myśli i prawdziwie kochające serce - wtedy nagle jakiś szept, nieuwaga, przeoczenie, próby pokrętnych tłumaczeń i uciszania sumienia. "A pewność niepewna (zabiera nam wrażliwoś) tak jak każde szczęście" - ksiądz Twardowski miał świętą rację...

Między nami jest pięknie. Ale życie zweryfikowało nasze spojrzenie na parę spraw. Teraz, z perspektywy czasu, widzimy to nieco inaczej. Zdaliśmy sobie sprawę, że "pięknie" nie oznacza "łatwo". A życie to nie to samo co film czy książka, to nie tylko porywy serca i spontaniczna radość w każdej chwili - to coś o wiele bogatszego i bardziej fascynującego. Bycie razem to przede wszystkim nieustanna praca - nad sobą i nad człowiekiem, za którego chcę być odpowiedzialna czy odpowiedzialny. To codzienne decyzje i wybory, to pokonywanie wad i doskonalenie się w dobrym. To rozmowy, rozmowy, rozmowy... Czasem nawet bardzo gorzkie, bo prawda trochę boli, ale jest potrzebna i buduje. Umacnia. Oczywiście każda i każdy przeżywa to na swój sposób i każda/każdy ma swoje wypróbowane, pewne drogi wiodące do celu. U nas bywały różne momenty i na różne sposoby próbowaliśmy sami sobie pomóc. Każdy jednak nasz krok podejmowany był zawsze w oparciu o wiarę, z oddaniem naszego życia Bogu, umacniany modlitwą i często gruntowną, szczerą spowiedzią. Ustaliliśmy kilka reguł, takich na próbę - z nadzieją, że oczyszczą nasze wzajemne relacje.

Na przykład był czas, kiedy postanowiliśmy ograniczyć przebywanie sam na sam, "żeby nie kusiło" - a jeśli już, to zostawialiśmy otwarte drzwi do pokoju. Zaczęło to owocować - zupełnie nieoczekiwanie polepszyły się nasze kontakty z rodzinami, nagle "znalazło się" więcej czasu na wspólny film z siostrą czy spacer... I nic nie traciliśmy - nadal przebywaliśmy ze sobą i cieszyliśmy się swoją obecnością - a miłość, która rozwijała się w nas, mogła odtąd bardziej promieniować na innych.

Czuwaliśmy nad pocałunkami i to zostało nam do dziś. Z czasem można wypracować w sobie pewne reakcje, dzięki czemu w głowie automatycznie "zapala się czerwona lampka", w momencie gdy trzeba się opamiętać i wyciszyć. Podstawą jest szczerość. Nikt nie jest doskonały i żadne z nas nie jest całkowicie uwolnione od tego, czego domaga się ciało - rzecz naturalna i ludzka. Do nas należy to, co z tym zrobimy, w jaki sposób zareagujemy. A szczerością można dużo... Kiedy jedno z nas czuje się słabe, gdy czasami czujemy w sobie słabą wolę, rozmawiamy o tym. Przyznajemy się do swych słabości i w ten sposób dajemy sobie szansę na pomoc. Już sam fakt opowiedzenia o tym, że jest trudno, sprawia, że myśli biegną w inną stronę, że kierują się na to, co naprawdę ważne, że się uspokajają... A rozmowa zbliża tak jak nic na świecie i tym bardziej umacnia nasze bycie razem. Zważamy na słowa, na treść naszych rozmów, staramy się nie prowokować myśli i skojarzeń, które mogłyby przyczynić się do upadku. "O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości (...) niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym, ani o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub nieprzyzwoitych żartach, bo to wszystko jest niestosowne (...)" (Ef 5, 3-4); "Wy także wiedliście ongiś takie życie, kiedy oddawaliście się tym namiętnościom. Lecz teraz wyrzućcie precz to wszystko: gniew, niechęci, złość, bluźnierstwo, a sprośne mowy niech nie kalają ust waszych" (Kol 3, 7-8). I jeszcze: "Wreszcie, bracia, zwróćcie myśli wasze na to, co jest prawdą, co jest godne, sprawiedliwe, czyste, miłe i chwalebne, co cnotliwe i pochwały godne" (Flp 4, 8).

Pomocą są też dla nas rekolekcje, wspólna modlitwa w cichym, pustym kościółku gdzieś podczas spaceru, koronka do Miłosierdzia Bożego i "pogotowie telefoniczne", kiedy w swoich domach czytamy Pismo Święte i coś nas poruszy, zastanowi, zaskoczy...

Zrobiliśmy sobie prywatny kalendarzyk. Nie taki zwyczajny, byle jaki, jak w sklepie. Odliczamy w nim dni do ślubu. Tak, obiecaliśmy się sobie i prosimy, żeby Bóg doprowadził nas do ołtarza, jeśli tak zechce. Pod koniec każdego dnia w specjalnym okienku, na marginesie, rysujemy buźkę - uśmiechniętą, jeśli tego dnia udało nam się dotrzymać obietnic z Modlitwy zawierzenia. Na razie są same uśmiechnięte - i oby tak dalej.

Staramy się opowiadać ludziom o naszej decyzji. Nienachalnie i niejednokrotnie wcale nie wprost - życie samo ze sobą niesie sytuacje, w których można komuś pomóc, doradzić, wzmocnić przykładem, pocieszyć... Bo jak mówi Biblia: "Bądź przykładem dla wiernych w słowie i w życiu, w miłości, wierze i czystości" (1 Tm 4, 12). I namówić, żeby się nie poddawał. Bo nie można się poddać.

Kiedyś pewien ksiądz w konfesjonale powiedział nam (spowiadaliśmy się w tym samym czasie jedno po drugim), że przyjdziemy tu skruszeni jeszcze niejeden raz, żebyśmy nie wpadli w pychę i nie stracili czujności. Miał rację, przychodziliśmy jeszcze potem z żalem i smutkiem, ale nigdy nie odeszliśmy z pustymi rękami. Nawet upadki są do czegoś potrzebne. Jeśli się nie poddamy i wyciągniemy z nich budujące wnioski, staną się krokiem do przodu - tylko trzeba wykazać dużo cierpliwości. Staramy się pamiętać o tym, że: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4, 13), jak również: "Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu. Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie" (1 P 5, 8).

Życzymy wszystkim silnej woli i dużo miłości w sercach. Z modlitwą

Justyna i Jacek

Publikacja za zgodą redakcji
Miłujcie się!, nr 1-2008

Wasze komentarze:
Jacek i Justyna (maz i zona) ;: 04.11.2009, 15:57
Droga Ewo. Jezeli twoj chlopak zrozumial swoj blad jaki popelnil, jesli bardzo Cie kocha i szanuje to nie bedzie Cie porownywal do swoich poprzedniczek. Nie możesz tez mowic o nim ze jest nieczysty. Dla Boga czlowiek który popelnil nawet bardzo duzo grzechow ale przychodzi do spowiedzi wyznaje je i dostaje odpuszczenie jest czlowiekiem takim jak by tych grzechow nigdy nie popelnil. Ja osobiscie nie mialem takiej sytuacji i nie znam w soim kregu takiej osoby, ale uwazam, ze jesli bedziesz sie za niego modlila i szczerze z nim porozmawiasz o tym to wiele niejasnosci i smutkow po prostu stanie sie niewaznych. Tylko szcera rozmowa z nim moze Ci pomoc. Jesli cos Cie dreczy mozesz porozmawiac tez ze swoim spowiednikiem. Skoro zdecydowaliscie sie na zycie w czystosci to rozumiem ze chcielibyscie byc ze soba cale zycie. W dniu slubu czlowiek dostaje bardzo duzo lask od Boga. Moze to opisze. Ja z Justyna jestesmy juz po slubie 4 Lipca 2009r (trzy dni po napisaniu twojego komentarza ;) ) powiedzielismy sobie sakramentalne TAK i przyznam szczerze ze po wyjsciu z kosciola ma sie taka sile ze mozna przenosic gory. Do tej pory bylo bardzo ciezko. Od momentu kiedy napisalismy ten list minelo 1,5 roku i dzialo sie baaaardzo duzo. Nie raz upadalismy, a im blizej slubu to czekanie na siebie stawalo sie bardzo trudne. Najwazniejsze to nie poddawac sie nawet jesli trzeba chodzic codziennie do spowiedzi. Tylko nie wolno myslec w ten sposob, ze zrobimy to dzisiaj, wyspowiadamy sie i bedziemy czysci. To gorsze niz nieswiadome dopuszczenie sie grzechu. Im blizej slubu tym wiecej spraw do zalatwienia i coraz bardziej nerwowe sytuacje, roznice pogladow itp. sprawy. Często zdazaja się klotnie bo jedna strona chce tak a druga inaczej. Zaczynaja wychodzic roznice pogladow. Wlasnie to wtedy niektorzy uznaja ze „z kim ja chce brac slub”, nie wytrzymuja tego i się rozchodza. To wlasnie jest ta „proba” jak niektrozy ja nazywaja. Nie wolno się poddawac, wtedy najwazniejsza jest szczera rozmowa i trzeba znajdywac jakis kompromis. Rozpisalem się, ale do rzeczy. W momencie kiedy zaczynal się nasz slub wchodzilismy do kosciola niczego nie pewni. Czy damy sobie rade, jak to będzie? Wychodzac z kosciola czlowiek czuje się zupelnie inaczej. Jest szczesliwy, niczym się nie martwi, tak jakby wszystko inne było nie wazne a najwazniejsza była tylko ta osoba która trzyma się za reke i widzi zlota obraczke która przed chila się jej zalozylo. W narzeczeństwie nie byliśmy pewni czy znajdziemy mieszkanie. Miesiac przed slubem zaczelismy szukac, bez skutku. Nie było zadnych ofert wynajmu wiec zwrocilismy się o pomoc do Boga. Czytalismy kiedys w gazetce Milujcie Się o takim przypadku ze malzenstwo nie mialo mieszkania. Bardzo chcili mieć dziecko ale ze względu na brak mieszkania powstrztymywali się od poczecia. Wtedy zwrocili się do Boga. Pewnego dnia dowiedzieli się ze będą mieli dziecko a kilka dni pozniej znalezli mieszkanie. Niektorzy powiedza „przypadek” a ja powiem ze to obecnosc BOGA. Ktoregos dnia strasznie się poklocilismy o to mieszkanie, moja narzeczona była wtedy u mnie i poprosila żeby odwiozl ja do domu. Kiedy w drodze mijalismy supermarket moja dziewczyna kazala mi się zatrzymac bo cos chciala kupic. Kiedy wychodzilismy tknelo nas żeby zobaczyc na tablice ogloszen. Jak nigdy tego nie robilismy tak teraz poczulismy ze może by tam zobaczyc co ludzie pisza. Wiecie co się wydarzyło? Na tablicy znalezlismy ogloszenie o wynajem mieszkania 2 pokoje z kuchnia i balkonem za cene kawalerki, co jest zadkoscia w naszym miescie. Jak zadzwonilismy to okazalo się ze jestesmy pierwszymi klientami którzy pytaja, a ogloszenie wystawione kilka godzin wczesniej. Jak weszlismy do tego mieszkania to okazalo się ze wlasciciele sa bardzo religijnymi ludzmi. Ja nie uwazam żeby to był przypadek, często z zona w zyciu dostrzegamy takie male cuda od Boga. Tak samo po slubie, zastanawialismy się czy sobie będziemy radzic, czy pieniedzy będzie starczalo na jedzenie itp. Pieniadze zawsze do pierwszego starcza, a jedzenia mamy pelna lodowke. Nie martwcie się niczym, nie poddawajcie się bo czekac jest na prawde WARTO :D ;) Mysle Ewo ze i twoch chlopak, a przyszly maz bedac z Toba zapomni o koboetach które były przed toba. Uwierz ze po slubie nie zwraca się uwagi na inne kobiety a swoja zone traktuje się jak najpiekniejsza. Niektorzy może powiedza ze „zobaczymy za kilka lat”, no wiec zobaczymy. Proszę Boga codziennie w modlitwie żeby to uczucie do zony nigdy nie wygaslo. Dziekuje wszystkim za piekne dopiski w imieniu moim i mojej zony. Pozdrwiamy cieplo.
Ewa: 01.07.2009, 18:05
Pomóżcie mi! czuję wciąż niepewność i lęk... Czy ja mogę być szczęśliwa z chłopakiem, który przede mną sypiał z dwiema dziewczynami?.... Nigdy nikt nie mówił Mu jakie są argumenty przemawiające za tym by czekać....Nie czytał czasopisma ,,MIłujcie się". Potem zrozumiał swój błąd i bardzo tego żałuje.... Dałam Mu szansę...... Widzę że bardzo Mu na mnie zależy. Razem się modlimy, czytamy wartościowe czasopisma i książki....rozmawiamy szczerze...wpisaliśmy się do Ruchu Czystycz Serc i bardzo jesteśmy szczęśliwi z tego powodu.... Oboje chcemy czekać do ślubu. Ale ja jestem czysta a On nie... Nie wiem czy ten mój ból nie sprwi, że będę musiała z lęku Go opuścic... Nie wiem co mam robić. Może któryś z Was mężczyźni powie mi czy jeśli mieliście podobną sytuację porównywaliście swoje żony z wcześniejszymi partnerkami? Albo Wy dziewczyny: czy jesteście szcześliwe z Kimś kto wczesniej miał już takie doświadczenia........?>
Paweł: 22.04.2008, 21:02
AnnA - to nie do końca tak. Może zauważyłaś, że o wiele trudniej jest sie opanować gdy chodzi o pieszczoty. Uwierz mi, że warto czekać z pewnymi rzeczami do ślubu. Sam ze swoją dziewczyną pobłądziliśmy - uprawialiśmy seks, staliśmy się egoistami, gdzies zanikła czułość, troska, rozstaliśmy się. Widocznie Bóg tak chciał, że ponownie jesteśmy razem, ale na zupełnie innych zasadach. Chcemy dotrwać do ślubu, zawierzyliśmy się Bogu, bo sami raczej nie wytrwalibyśmy w tym postanowieniu długo. Oczywiście czasami jest nam trudno, ale już widzę, jak przemienia się nasza relacja - jesteśmy sobie bliżsi. Zresztą ciężko nawet opisać tą radość :) Z Bogiem!
AnnA: 16.04.2008, 23:49
również dla mnie ważny-staram się by był najważniejszy ale niestety zachowanie nie zawsze to udowaniam był Bóg, jednak...sama nie wiem dlaczzego kosciół katolicki aż taką wagę przywiązuje do czystości?Przecieć to wcale nie jest najważniejsze-najważniejsze to być dobrym człowiekiem,pomagać innym... i nie niszczyć siebie!Czystość-cóż osobiście uważam że to właśnie przez ,,celibat'' księża przywiązują tak wielką wagę do czystości(w przeciwieństwie do Protestanów- z tego co pamiętam).Zgodzie się z ztym że autodestrukcja,popadanie w nałogi-tak trzeba ztym walczyć. ale przyznajcie sami- czy wypijająć lampke szampana raz na jakiś czas, zwykłe pójście do pub'u na piwko czyni z nas alkoholików?!Tak samo jest z onanizem-jest tylko zły gdy staje sie nałogiem., a nie zawsze się staje!!! Czy wówczas jest zły?To tylko mała przyjemność od czasu do czasu(czy nawet rzadziej niz od czasu do czasu) myślę że człowiek nie rani tym specjalnie Boga-Bóg nie chce byśmy się niszczyli nałogami, ale nie chce dla nas nie wiadomo jak okrutnego życie(osobiście uważam że bardziej go ranimy gdy oklamiemy kogoś, nie pomożemy potrzebującemu itp).Poza tym-to po co stworzył takie punkty na ciele które dają przyjemność(niekoniecznie odbywając stosunek), jaki miał w tym cel?Myślę że Bóg nas kocha,chce dla nas jak najlepiej-i dopuszcza wszystkiego, dopuki nie krzywdzimy tym siebie ani innych.
Mariusz: 16.04.2008, 21:09
Tak czystość ale chwała tym którzy sa dostojni i zachowują czystość naprawde chwała im bo mają do zwalczenia podwójną pokuse pozdrawiam chociaż wiem ze jest cięzko
Justyna: 06.04.2008, 11:24
Lidka, i ja dziekuję za Twoje świadectwo:) Jak to dobrze, że są tacy ludzie, że jest ich coraz więcej... to takie małe wielkie cuda codzienne... :) Pozdrawiam serdecznie:)
Lidka: 06.04.2008, 00:36
Dziekuje Wam kochani :) Ze mna i z moim chlopakiem bylo podobnie. Lecz pewnego dnia powiedzialam ze to juz ponad moje sily, ze czuje ze robimy zle, ze to nas oddala zamiast łączyć i zbliżać. Że nie chce stracic tego co zbudowalismy, zaprzepascic szansy, która daje mi Bóg (pewnego dnia po prostu się rozplakałam i płakałam tak cały dzien, zrozumiałam ze tego dnia sie nawrocilam, ze chce znow byc czysta, ze pragne poznawac Boga czystym sercem tak jak niegdys, jako dziecko) Udalam sie do spowiedzi.Tam tez dlugo plakalam, takim przerywanym szlochem zagubionego czlowieka. Kiedy ksiadz objasnil mi, ze Bóg mi juz wybaczyl, wybaczylam sama sobie. Od tego czasu (a minelo juz pare miesiecy) nie zdarzylo mi sie pomyslec o czyms co wiaze sie z nieczystoscia, nie ogladam takich filmow, nie slucham rozmow. Czuje sie weselsza, lepsza, szczesliwsza, bogatsza. Bóg jest zawsze przy mnie i teraz to czuje. Już prawie nie kloce sie z moim chlopakiem, zaczelismy sie bardziej szanowac i dbac o nasze wspolne dobro. Moj chlopak rowniez bardzo sie zmienil (zaraz po mnie poszedl do spowiedzi i teraz oboje co niedziele przystepujemy do komunii). Jestesmy sobie coraz blizsi. Nigdy wczesniej nie dostapilam takiej Łaski od Boga.
Justyna: 05.04.2008, 11:15
Dziękujemy, sylvia:) To wszystko jest dla nas bardzo ważne, BÓG jest bardzo ważny i życzymy kazdemu takiej jasnosci i radosci, jaką my przeżywamy, będąc przy Nim w każdej dziedzinie życia. Pozdrawiam!
sylvia: 04.04.2008, 23:30
To wspaniale swiadectwo dla wszystkich mlodych. zycze Wam abyscie dotrwali w swoim zawierzenie i jestem pewna ze Jezus dopomoze, poniewaz jest to na pewno miel Jego sercu i zgodne z jego wola. Wspieram Was swoja modlitwa.
(1)

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej