Uprawiamy pettingWszystko zaczęło się, gdy miałam jakieś 5 lat, może nawet wcześniej (!). Przez przypadek zobaczyłam, jak kochają się moi rodzice. Widziałam, że sprawia im to przyjemność, i ja chciałam tego spróbować. O dziwo, nawet wiedziałam, jak to zrobić... Przez wiele lat tylko czułam, że to, co robię, jest złe i do I Komunii poszłam z tym grzechem, bo nie umiałam go nazwać i wyznać na spowiedzi. Miałam przecież wtedy 8 lat! Dopiero, gdy mając 12 lat, zaczęłam czytać "Bravo", dowiedziałam się, że to, co robię, nazywa się masturbacją i że wiele nastolatków tak robi, więc na jakiś czas moje sumienie ucichło. Ucichło do momentu, kiedy wpadło mi w ręce wasze pismo. Wówczas uświadomiłam sobie, w jakim bagnie taplam się od 14 lat - ja i osoby, które w podobne doznania wciągnęłam. Zaczęłam z tym grzechem walczyć i wtedy zaczął się mój koszmar, bo nie wychodziło mi. Nadal upadam, choć teraz kontroluję stan swojego sumienia i jak najczęściej staram się chodzić do Komunii św. Miałam też wielu chłopców. Nie uległam jednak żadnemu z nich. Rzeczywiście, na początku nie czułam do nich żadnego pociągu seksualnego, bo sama sobie "dawałam radę ze swoimi potrzebami". Teraz jednak mam chłopaka, z którym znam się 4 lata, a spotykam się od roku. Na wakacjach doszło między nami do bliższego kontaktu. Jest wierzący i praktykujący i z takiej też rodziny się wywodzi. Do tej pory wyraźnie unikał stosunku, ale... praktykujemy inną formę wyładowania napięcia seksualnego: petting. Nie wiem, czy robię dobrze. Czuję, że mój pociąg seksualny jest i zawsze był dużo silniejszy niż u innych rówieśników. Tak naprawdę nigdy nie odwróciłam się od Boga. Często czuję, że On jest przy mnie. Chciałabym zawsze być blisko Niego. Nie wiem, co mam robić, co jest lepsze w naszym zachowaniu. Mam tylko nadzieję, że wyjdę z takich problemów. Wasze pismo dodaje mi z każdym numerem wiarę, że mogę się z tego wygrzebać dzięki Miłosierdziu Bożemu.Agnieszka Czy rzeczywiście petting, który praktykujecie, umacnia, pogłębia waszą wzajemną miłość? Wprawdzie pieszczoty, dotykanie, głaskanie intymnych części ciała nie prowadzą was do pełnego współżycia, ale powodują, jak napisałaś, "wyładowanie napięcia seksualnego". Czymże jest to "wyładowanie napięcia seksualnego"? Czy nie jest to wzajemna masturbacją, koncentracja na sobie, na doznawanej przyjemności, a więc pogłębianie nie miłości, lecz egoizmu? Czy po pettingu ze swoim chłopakiem czujesz się szczęśliwsza, napełniona radością i pokojem sumienia? Czy takie zachowanie poleciłabyś w przyszłości swoim dzieciom? Kiedy przeżywanie przyjemności seksualnej i radości z intymnej jedności dwojga kochających się osób jest prawidłowe i dobre? Odpowiedź Pana Jezusa nie pozostawia żadnej wątpliwości: tylko podczas pełnego współżycia w sakramencie małżeństwa. Człowiek powinien używać swoich narządów rozrodczych zgodnie z ich naturą i przeznaczeniem, a wtedy będzie działał prawidłowo, zgodnie z wolą Bożą. Przeznaczeniem narządów rozrodczych kobiety i mężczyzny jest ich takie zjednoczenie, aby nasienie po wytrysku pozostało w drogach rodnych kobiety. Tej intymnej jedności zawsze powinna towarzyszyć gotowość przyjęcia poczętego dziecka. Jest zrozumiale, że nie każde współżycie prowadzi do poczęcia, gdyż w miesięcznym cyklu kobiety są płodne tylko od dwóch do siedmiu dni. Jednak wolą Stwórcy jest, aby przy każdym współżyciu ten warunek został spełniony. Narządy rozrodcze używane są niezgodnie ze swoim przeznaczeniem (czyli niezgodnie z wolą Bożą) we wszelkich działaniach nastawionych tylko na stymulowanie samej przyjemności, a więc w homoseksualizmie, autoerotyce (samogwałt, petting) itd. Bez względu na to, co się na ten temat mówi i powszechnie sądzi, samogwałt, petting (jak każde inne pobudzanie przyjemności seksualnej poza pełnym współżyciem w małżeństwie) nie jest i nigdy nie będzie prawidłowym, naturalnym i dobrym działaniem. W zamiarach Boga Stwórcy najważniejsza jest wzajemna miłość, a przyjemność seksualna ma być podporządkowana prawu miłości i przeżywana jako doświadczenie towarzyszące aktowi całkowitego oddania się sobie małżonków podczas seksualnego współżycia. Najważniejsza nie jest przyjemność seksualna, lecz miłość. I wszystko to, co niszczy miłość, jest złem. A największym wrogiem miłości jest egoizm, który między innymi wyraża się w dążeniu, aby za wszelką cenę, przy każdej okazji, jak tylko pojawi się pragnienie, doznawać przyjemności seksualnej. Jeżeli ktoś temu ulegnie, bardzo szybko uzależni się od doznań seksualnych, stanie się erotomanem, a jest to rodzaj uzależnienia trudniejszy do wyleczenia aniżeli narkomania czy alkoholizm. Teraz już powinno być dla Ciebie, Agnieszko, oczywiste, że pieszczoty są czymś dobrym, naturalnym i wskazanym, ale tylko jako przygotowanie do pełnego współżycia seksualnego małżonków. Mają wyrażać wzajemne zatroskanie, miłość i w ten sposób stymulować, pobudzać i przygotowywać współmałżonków do pełnego oddania się sobie w akcie seksualnym. Natomiast, jeśli chodzi o Ciebie, to powinnaś zrozumieć, że jedynym sprawdzianem, czy rzeczywiście twój chłopak Cię kocha będzie to, że nie będzie już więcej przed ślubem sięgał po Twoje ciało, "aby wyładować napięcie seksualne". Módl się codziennie o dar czystego serca dla siebie i swego chłopaka. Jeżeli będziesz prosić wytrwale i z wiarą, na pewno ten dar otrzymasz. Trzymaj się z Bogiem! Piotr
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |