Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Czy pocałunek jest grzechem?

Młody człowiek żąda odpowiedzi jednoznacznej, "tak" lub "nie", bez względu na to, o jak subtelną i złożoną materię pyta. Odpowiem zatem jednoznacznie na pytanie "Czy pocałunek jest grzechem?": TAK lub NIE.

Oczywistym jest, że pocałunek (dobry) nie jest grzechem, przeciwnie, może być pięknym, a nawet świętym gestem i czułym znakiem wielkiego dobra - miłości.

Znak ten wcale nie jest zarezerwowany wyłącznie dla małżeństw. Posługujemy się nim w szerokim kręgu rodziny i znajomych np. przy powitaniach, pożegnaniach, składaniu życzeń czy gratulacji. Rzecz jasna, są to pocałunki typu "cmoknięcie" i z nich chyba nikt nie robi problemu (no może z wyjątkiem dzieci, które czasem nie chcą pocałować nie-lubianej ciotki). Również czułe, pieszczotliwe pocałunki mają swą rację bytu poza małżeństwem. Na przykład w relacji rodzice - małe dzieci czy par zmierzających do małżeństwa, choć tu już zaczynają się problemy. Nie uprzedzajmy jednak faktów...

Oczywiście, że pocałunek (zły) jest grzechem, gdy jest znakiem np. zdrady, pożądliwości, chęci egoistycznego "użycia" kosztem drugiej osoby. Choć może to się komuś wydać dziwne, nawet pocałunek w małżeństwie może być grzechem (np. wymuszony, gdy jest elementem gwałtu...)

Trudność odpowiedzi

Trudność odpowiedzi polega na tym, że nie. tyle czyn sam w sobie, co jego wewnętrzna treść podlega ocenie moralnej. Może dla głębszego zrozumienia istoty rzeczy przejdźmy na chwilę na grunt pozbawiony seksualnych zabarwień. Postawmy sobie pytanie, czy pociągnięcie za cyngiel karabinu jest dobre, czy złe. Czy może być obojętne moralnie? Oczywiście każdy z wymienionych wariantów wchodzi w rachubę. Pociągnięcie za spust na zawodach strzeleckich, gdzie celem jest tarcza, nie stanowi żadnego problemu moralnego. A co ze strzelaniem do żywego człowieka? Gdy napadający na niewinną ofiarę niesprawiedliwy agresor nie może być w żaden inny sposób powstrzymany przed mordowaniem, należy wówczas pociągnąć za cyngiel. Ten czyn jest moralnie usprawiedliwiony, więcej, jest obowiązkiem moralnym! Z drugiej strony strzelanie do człowieka bez konieczności (jedynym usprawiedliwieniem jest obrona i ratowanie życia) jest ewidentnym złem moralnym, grzechem. Znany jest przykład żołnierza Wehrmachtu, Austriaka, Otto Schimka, który heroicznie odmówił wykonania rozkazu strzelania do cywilnej ludności. Sam został za to skazany na śmierć i wyrok wykonano... Tak więc nie tylko sam czyn, ale jego "wewnętrzne" okoliczności podlegają kwalifikacji moralnej. Są oczywiście czyny same w sobie jednoznacznie złe (np. mordowanie niewinnych) i wówczas nie mamy kłopotów z oceną, choć okoliczności mogą łagodzić jej surowość.

W przypadku pocałunku trudność jest większa, bo może być on zarówno dobry, wręcz święty, jak i zły, grzeszny. Sięgnijmy do przykładów z Pisma Świętego. Niewiasta grzeszna oblewała łzami i obsypywała pocałunkami stopy Jezusa na przyjęciu u faryzeusza. Judasz, człowiek wybrany, jeden z dwunastu, całuje Jezusa w Ogrójcu. Chrystus mówi: "Pocałunkiem zdradzasz...?" Judasz całkowicie wypaczył treść przypisywaną powszechnie dobremu gestowi, jakim powinien być pocałunek. Pocałunek Judasza jest jednoznacznie oceniany jako zły! Z drugiej strony zauważmy, że nikt nie ma wątpliwości, iż grzeszna kobieta całując nie grzeszyła, a wręcz czyniła dobro. Pocałunki biblijne różnią się intencją, znaczeniem, przebiegiem i skutkiem.

Po tym przydługim, lecz koniecznym wstępie, przejdźmy do pocałunku "chłopak-dziewczyna". Tu także pocałunek od pocałunku może się różnić intencją, znaczeniem, przebiegiem i skutkiem.

Intencje

Wszyscy z doświadczenia wiemy, że dobra intencja nie zawsze kończy się dobrym skutkiem. Np. chłopak chciał dziewczynie zrobić przyjemność i kupił bilety na galę boksu zawodowego..., a ona obraziła się, święcie przekonana, że sobie z niej zakpił. Szczególnie dużo nieporozumień ma miejsce właśnie na linii "kobieta-mężczyzna". Te same fakty, te same gesty mogą dla każdego z obojga znaczyć zupełnie co innego, czasem wręcz przeciwnego. Podobnie bywa z pocałunkiem "dziewczyna-chłopak". Dla niej może być to piękny, zupełnie czysty gest czułości, bliskości, serdeczności, gest nie mający żadnego złego podtekstu. Jednocześnie ten sam pocałunek dla chłopaka może być konkretnym i nawet zamierzonym elementem pobudzenia seksualnego. Może zrodzić napięcie, podniecenie, a nawet pełną reakcję organizmu w postaci wytrysku nasienia (jak w normalnym współżyciu małżeńskim).

Chłopaku i dziewczyno, zastanówcie się uczciwie - jaka jest intencja waszego pocałunku?

Żeby pocałunek był dobrem, nie wystarczy dobra intencja jednej, a nawet obojga stron. Intencja powinna być czysta: pragnę wyrazić miłość i nie chcę, by pocałunek prowadził do pobudzenia seksualnego. Jest to ważne, choć sama dobra intencja, niestety, nie wystarczy. Stare przysłowie mówi, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.

Warto nadmienić, że intencja jednej ze stron, a nawet obu naraz, może być jawnie zła. Przykład: zrozpaczona dziewczyna widząc słabnące zainteresowanie ze strony swojego chłopaka prowokuje go do pocałunków, by wzniecić w nim napięcie seksualne, wzbudzić pragnienie bliskości cielesnej, pragnienie współżycia. Reakcja pożądania, jaka się w nim wówczas buduje, jest silna i często chłopaka "na chwilę" zatrzymuje przy dziewczynie. Jednak po "osiągnięciu celu" (często się mówi: "sama tego chciała") następuje zwykle odejście, znacznie boleśniejsze, bo obarczone krzywdą i ciężką raną na całe życie.

Przykład złego odczytania intencji: naiwna dziewczyna odbiera namiętność, wręcz "szaleńczość" pocałunków chłopaka, jako niezbity dowód jego wielkiej miłości. A w gruncie rzeczy jest to dowód jego niedojrzałości, nieopanowania i egoistycznego - a więc będącego zaprzeczeniem miłości - nastawienia na branie, na własną przyjemność. Bywa i tak, że jego intencja jest jawnie zła. Chce osłabić odporność dziewczyny, "rozmiękczyć" ją, by tym łatwiej zaciągnąć do łóżka.

Ileż tysięcy dziewcząt (bez żadnej przesady), naprawdę dobrych i przyzwoitych, wpadło w tę pułapkę! A przecież było tak cudownie, przyjemnie, tak wierzyła (bo chciała), że on ją prawdziwie kocha, że będą szczęśliwi do końca życia. Dla niej było jasne, że intencją pocałunków i ostatecznie pójścia do łóżka było przypieczętowaniem przyszłego wspólnego życia, podczas gdy on nawet przez moment nie pomyślał o małżeństwie. Zresztą uczciwie wcale o nim nie wspominał. Choć zdarzaj ą się i tacy łajdacy, co gorliwie zapewniając małżeństwie, byleby się tylko zgodziła, a potem uciekają (nierzadko dopiero wówczas, gdy pocznie się dziecko). A wszystko zaczęło się tak pięknie, od pocałunku...

Znaczenie

Każdy gest człowieka coś wyraża, czyli jest znakiem czegoś. Znaczenie gestów jednak można całkowicie wypaczyć. Nawet tak jednoznacznego gestu jak podanie ręki na znak pokoju. Ot choćby ściskając rękę tak mocno, by spowodować ból, a nawet krzywdę... Co ma oznaczać pocałunek? Ma być znakiem miłości jako daru, czy znakiem egoizmu wyrażającego się chęcią brania? Pocałunek z miłości jest ukierunkowany na drugiego - wywyższa go, chce ubogacić, wyraża zachwyt i podziw dla kochanej osoby, stawia ją na piedestale. Jest pełen bezinteresownej czułości. Oczywiście tak całujący odczuwa wielką radość i przyjemność nie mającą żadnego wymiaru grzeszności. Każdy pewnie widział młodą matkę gorliwie obcałowującą swe niemowlę, nie omijając żadnego "kawałka" jego ciała. Nikt rozsądny nawet nie pomyśli o grzeszności jej zachowania. Słowem, dobry pocałunek niesie przyjemność obojgu, ubogaca, napełnia radością tak wielką, że usposabia do niesienia dobra, choćby całemu światu, otwiera na dobro, bo jest znakiem dobra - miłości. Pocałunek taki jest wówczas znakiem prawdziwym i uprawnionym. Widzimy więc, że to nie zażywana przyjemność czyni jakieś działanie złym. Przyjemność sama w sobie jest pomysłem Stwórcy, jest dobra, a nawet może być święta. Ma być to jednak przyjemność płynąca ze znaku prawdziwego, a nie fałszywego.

Niestety, pocałunek może być również znakiem fałszywym, zaprzeczającym miłości. Dzieje się tak wówczas, gdy wynika z pożądliwości, egoistycznej chęci przeżycia przyjemnego doznania, bez liczenia się z drugą osobą, a nawet jej kosztem.

Bywa i tak, że pocałunek ma jakby znaczenie zastępcze wobec pustki w relacji osobowej. Tak naprawdę nic ich nie łączy, nie mają sobie nic do powiedzenia, nie podziwiają wartości drugiej osoby, a jedynie potrafią z siebie nawzajem wykrzesać przyjemność przez pocałunki. Dla niej przyjemne jest myślenie o tym, jak on bardzo ją kocha (nawet gdy jest to ewidentnym oszukiwaniem siebie), dla niego najczęściej przyjemność wynika z napięcia seksualnego odczuwanego w ciele, konkretnie w narządach rozrodczych (tak, tak narządy rozrodcze, a nie seksualne; to prawidłowa nazwa, jako że głównym ich zadaniem jest przekazywanie życia, a nie przeżywanie przyjemności seksualnej wyrwanej z kontekstu prokreacji). Taka sytuacja nie tylko nie sprzyja poznaniu, a wręcz blokuje możliwość poznania drugiego. To klasyczne "różowe okulary", które nie pozwalają dostrzec wad, nawet tych widocznych gołym okiem dla całego otoczenia. Najczęściej dziewczyna broni wówczas jak lwica swego chłopaka, na którego się wszyscy "uwzięli", a jak już nie da się go obronić, to naiwnie powtarza, że jak się ożeni, to się odmieni. Na pewno! Tylko w którą stronę? Podobnie chłopak może lecieć na oślep jak ćma do płomienia świecy, dorabiając sobie najróżniejsze ideologie usprawiedliwiające ich czyny, a w gruncie rzeczy chodzi mu tylko o przyjemne doznanie. Taką sytuację ktoś żartobliwie określił: nie mogli porozmawiać o ważnych sprawach, bo usta mieli zajęte. Tyle że skutki bywają często tak tragiczne, że odchodzi ochota do żartów.

Tak więc "rozrzut" znaczenia pocałunku może być ogromny. Od czystej, pięknej i ubogacającej, bezinteresownej czułości wyrażającej prawdziwą, głęboką miłość, do brudnej, prymitywnej płynącej z egoizmu i niedojrzałości niepohamowanej pożądliwości oddzierającej drugiego z czystości, sprowadzającej jego ciało do roli przedmiotu dającego przyjemne doznania płynące z pobudzenia seksualnego. Wydaje się, że właśnie w głębokim rozumieniu pojęć, bezinteresowna czułość i egoistyczna pożądliwość, należy szukać odpowiedzi na pytanie, co oznacza pocałunek i tym samym, jaki on naprawdę jest.

Chłopaku, dziewczyno, zastanów się - znakiem czego jest twój pocałunek?

Przebieg pocałunku

Obserwując przebieg pocałunku można wiele powiedzieć o niewidocznej przecież dla oka intencji i znaczeniu pocałunku. Przed laty na dominikańskim spotkaniu młodych w Hermanicach cudowny, dostojny osiemdziesięciokilkuletni kapłan, ojciec Joachim Badeni, mówił do młodych: ... rozumiem pocałunek, ale czy to musi być od razu pompa ssąco-tlocząca?... Młodzież zareagowała szczerym śmiechem, doskonale rozumiejąc, co ojciec Joachim chciał im przekazać. Znów możemy nakreślić szeroki wachlarz pocałunków, poczynając od delikatnego muśnięcia, a na "pompie ssąco-tłoczącej" kończąc. Myślę, że każdy czytelnik bez trudu rozpozna i zgodzi się z tym, że "muśnięcie" jest bliższe czystości, a "pompa" - pożądliwości.

Mówiąc o przebiegu pocałunku, warto przyjrzeć się bardzo znaczącej mowie całego ciała. Przytulenie ciała, dotyk rękoma może być typu delikatne "muśnięcie", lecz bywa pełnym napięcia zwarciem ciał. Napięcie mięśniowe u chłopaka idzie w parze ze wzrostem pobudzenia. Każdy chłopak bez trudu rozpozna, jaki rodzaj dotyku działa na niego pobudzająco i chcąc zachować czystość, powinien tego dotyku zaniechać.

Chłopaku i dziewczyno, zastanówcie się uczciwie - jaki jest przebieg waszego pocałunku?

Skutek

W Piśmie Świętym czytamy: po owocach poznacie. To bardzo cenna wskazówka dla oceny moralnej czynu. Może być tak, że pocałunek był wynikiem najczystszych intencji, oznaczał prawdziwe przywiązanie, oddanie - miłość, przebiegał "muśnięciowo" i niewinnie, a jednak spowodował niezamierzoną reakcję, którą łatwo zmierzyć napięciem czy wręcz podnieceniem, pojawiającym się zwłaszcza w ciele chłopaka. Dzieje się tak bardzo często na początku znajomości nastolatków. O reakcji ciała w tym wypadku decyduje nie tyle siła bodźca wynikająca wprost z czynu, co tzw. bodźce psychogenne, czyli wyobrażeniowe. Nadmiernie pobudzona wyobraźnia jest równie niebezpieczna jak bezpośrednie gesty ciała. Czy niezamierzony, a jednak zaistniały skutek przesądza o tym, że działanie było grzeszne? Nie! Grzechem przecież nie może być (skądinąd prawidłowa i będąca objawem zdrowia) reakcja ciała.

Sięgnijmy do katechizmu: grzech jest to świadome i dobrowolne... Jeżeli "coś" nastąpiło niespodziewanie, zaskoczyło i było nie do przewidzenia (mamy wszakże rozum i pewne rzeczy potrafimy przewidzieć), trudno doszukiwać się w tym "czymś" zła moralnego. Ale uwaga! Następnym razem nie możemy już powiedzieć, że nie wiedzieliśmy i wówczas pojawia się odpowiedzialność za stwarzanie okoliczności, które jak wiadomo z wcześniejszego doświadczenia mogą przynieść niezamierzony skutek.

Chłopaku i dziewczyno, zastanówcie się uczciwie - jaki jest skutek waszego pocałunku?

Niebezpieczna siła pobudzenia

Tu znowu przypomina się arcymądre katechizmowe zalecenie unikania okazji do grzechu i pawłowe: kto stoi, niech baczy, by nie upadł.

Wielu młodych ludzi powtarza: nasza bliskość jest co prawda bardzo intymna, lecz my dobrze znamy granicę, której na pewno nie przekroczymy. Iluż dobrych, wrażliwych młodych ludzi, mimo powyższych deklaracji, wchodząc na ścieżkę pobudzenia seksualnego, pogubiło się kompletnie, nie wiedząc nawet jak i kiedy. Tu działają ogromne siły i rozsądek podpowiada, by ich nie lekceważyć. Skoro tylu się pogubiło, rozumna pokora nakazuje ostrożność zamiast buńczucznego zadufania we własne siły, w s woj ą doskonałość. Ktoś porównał budowanie pobudzenia seksualnego do wchodzenia na stopnie zjeżdżalni na placu zabaw. Wchodzi się pomalutku, lecz kiedy nagle zaczyna się zjeżdżać, wtedy żadna siła nie jest w stanie powstrzymać jazdy w dół. Każde pojawiające się napięcie seksualne powinno być ostrzeżeniem: Uwaga, gesty wchodzą w fazą niebezpieczną. Wycofaj się! Możliwość pogubienia się i stracenia kontroli nie jest jedyną przyczyną, dla której nie należy wkraczać na ścieżkę pobudzenia seksualnego bez "słusznego powodu". (Przy czym dodać należy, że jedynym "słusznym powodem" jest bezpośrednie przygotowanie do współżycia małżeńskiego). Drugą, równie ważną przyczyną, by nie wchodzić na ścieżkę pobudzeń, jest utrwalanie się stereotypu przeżywania doznania seksualnego w niewłaściwym kontekście. Następuje wówczas deformacja konstrukcji psychoseksualnej, ważnego składnika osobowości. I znowu jedynym właściwym - i tym samym pozytywnie budującym osoby i ich więź - kontekstem pobudzenia jest współżycie pary małżeńskiej. Jeżeli jedynym miejscem, w którym pobudzenie seksualne jest dobrem, jest łoże małżeńskie, to świadome uruchamianie go w innych okolicznościach jest wykroczeniem przeciwko przykazaniu "nie cudzołóż".

Chłopaku i dziewczyno, nie igrajcie z siłą pobudzenia seksualnego.

Przyjemność seksualna a pobudzenie seksualne

Na koniec jeszcze jedno dopowiedzenie. Poruszamy się po terenie delikatnym, powiedziałbym subtelnym i bardzo łatwo o nieporozumienie ze względu na nieprecyzyjność i wieloznaczność języka, którym się posługujemy. Pragnę zatem rozróżnić pojęcia "przyjemność seksualna" i "pobudzenie seksualne". Pobudzenie jest stanem fizjologicznym zdrowego organizmu obawiającym się: napięciem ("wyczuwam istnienie" narządów rozrodczych), podnieceniem (gotowość narządów rozrodczych do działania), który prawidłowo kończy się działaniem płciowym (wytrysk nasienia męża do dróg rodnych żony). Tymczasem przyjemność seksualna jest pojęciem dużo szerszym. Seks to po polsku płeć. Każda komórka ciała człowieka jest oznaczona, ktoś powiedział - stygmatyzowana - płcią, męską lub kobiecą. Wszystko, co robimy jest zatem "płciowe". Czerpanie naturalnej przyjemności z wzajemnej atrakcyjności, wręcz swoistego przyciągania płci, nie musi mieć nic wspólnego z jakimkolwiek pobudzeniem seksualnym w rozumieniu wyjaśnionym powyżej. Mężczyźni chcą imponować kobietom, chcą być podziwiani przez nie (mężczyzna długo pozostaje pod wrażeniem... jakie zrobił na kobiecie}. Kobiety pragną się podobać mężczyznom (mimo, że niektóre mówią, a nawet myślą, że się stroją i upiększają dla samych siebie). Pewien stary zakonnik ze skruchą wyznał, że zawsze wolał rozmawiać z kobietą młodą i piękną niż ze starą i brzydką. W cieszeniu się naturalną atrakcyjnością w kontaktach z drugą płcią nie ma niczego złego. A przecież przyjemność tę można nazwać "seksualną", bo jej źródłem są różnice płci. W tym rozumieniu, chłopak i dziewczyna "chodzący" ze sobą mogą czerpać ogrom radości i przyjemności seksualnych płynących z wzajemnej atrakcyjności różnych płci (tylko proszę nie wyrywać tego zdania z kontekstu, bo mogłoby być opacznie zrozumiane.)

Chłopaku i dziewczyno, zastanówcie się uczciwie - czy wasz pocałunek rodzi przyjemność czystą czy nieczyste pobudzenie seksualne?

Tato

Publikacja za zgodą redakcji
Miłujcie się!, nr 5/2003

Wasze komentarze:
Zezola: 31.01.2023, 08:40
Uważam że ten artykuł jest naprawdę dobry, mało teraz takich
Nemo: 10.07.2021, 20:27
Pocałunek jest aktem i to pięknym. Jest wstępem do miłości. Gdyby nie pocałunki naszych rodziców i akt seksualny to nas by nie było. Myślenie w wąskich kategoriach jest błędem bo tak uczy katolicyzm. Katolicyzm jest jedną z najmłodszych religii. Nie potrafi rozwiązać swoich problemów. a już z interpretacją Pisma Świętego to cały kler leży i to na łopatkach. Ludzkość mnożyła się od wieków i nadal tak będzie jak pozwoli Bóg Wszechmogący. Powiem tak, jak intencję są właściwe to Bóg o tym wie. Bo przecież on wie wszystko. Patrzy w serce i już wie ile wart jest dany człowiek. Spowiedź nie daje tego, bo ksiądz skąd może znać intencje danego człowieka. Jest pośrednikiem, a czy Bóg chce pośredników jeżeli wszystko wie. Właśnie. Kler niech odpowie za grzechy przeszłości, święta inkwizycja, nawracanie niewiernych, święte wojny, wyprawy krzyżowe i wiele, wiele kłamstw, które wpajano ludziom do głowy przez setki lat. Bóg na to patrzy. Dlaczego objawia się dzieciom i ubogim, a nie księżom. Odpowiedź jest prosta. Umysł księży jest zamknięty i ograniczony. Na sądzie ostatecznym Bóg patrzy tylko w serce i na czyny. Nie potrzebuje dokumentów ani aktów wykształcenia potrzebuje tak zwanej nagiej duszy, niezmąconej kłamliwą religią.
Nieczysta: 28.12.2019, 17:39
Strasznie piękny ten artykuł. Rozmawiałam z wieloma księżmi w konfesjonale, słuchałam konferencji, czytałam na internecie i już w miarę ułożyło mi się to w głowie, ale nikt jeszcze nie ujął tego wszystkiego tak jasno, dokładnie i przystępnie. Dziękuję za to.
Konrad: 04.08.2019, 21:37
Nie wierzę w to
kris: 02.09.2016, 14:58
Dla Pana piszącego ten artykuł juz samo bycie człowiekiem jest grzechem, dziwicie się ,że ludzie odchodzą od kościoła bo ja nie- nikomu nie wolno nic zrobić ani pomysleć bo to już grzech -religia staje się tak obostrzona różnymi zasadami i prawami ,że dla młodych jest poprostu śmieszna i żenująca - bez urazy oczywyiśćie
Marcin: 06.01.2014, 23:02
Ciekawy artykuł, wiele razy całowałem się, aby osiągnąć podniecenie i przyjemność seksualną. I tylko kiedy było to mocno erotyczne traktowałem to jako grzech i się spowiadałem. Ten artykuł otworzył mi oczy. Gorzej, że podniecenie i przyjemność z tą związaną odczuwam też przy innych gestach, przytulaniu, trzymaniu za rękę. Bardzo podoba mi się moja dziewczyna. No cóż będzie trzeba ograniczyć pocałunki, żeby się nie nakręcać za bardzo. Jako grzech zawsze myślałem. że jest stosunek pozamałżeński, czyli 6.przykazanie, pocałunek rozumiałem jako naruszenie lekkie i jak już, to spowiadałem się przy okazji, tak jak z grzechów lekkich.
rita: 06.05.2013, 11:02
Małgosia, nawet nie wiesz jak cię rozumiem...
małgosia: 04.05.2013, 13:52
Wychodzi na to, że poznawanie męża czy żony w dniu ślubu albo tydzień przed było dobrym zwyczajem, bo ludzie nie wychodzili za siebie z miłości, więc też nie pożądli drugiej osoby. Uważam, że jeśli ktoś jest w związku i poważnie myśli o drugiej osobie to całowanie jest rzeczą normalną, tak samo jak przytulanie, czy inne mniejsze czułości. Nie popadajmy w paranoje, że wszystko jest grzechem. Szczerze powiedziawszy, odkąd czytam adonai coraz dalej mi do Boga,bo wypraliście mi mózg i we wszystkim widzę zło i mam świadomość grzechu. Z jednej strony, tej bardziej logicznej wiem, że pewne rzeczy nie są grzechem, albo są grzechem lekkim, a z drugiej wydaje mi się, że wszystko co robię jest nie w porządku. Nie podoba mi się już moje życie. Kiedyś byłam o wiele szczęśliwszym człowiekiem.
Monika: 05.08.2012, 22:13
Drogi Janku. Pisząc takie słowa, traktujesz kobietę jako 'przedmiot', 'coś', co ma się podobać mężczyźnie. To, że kobieta ubierze spódniczkę mini czy bluzkę z większym dekoltem, wcale nie znaczy, że chce pobudzić wszystkich mężczyzn wokół. Nie zachęcam tu oczywiście wszystkich czytających Pań do chodzenia pół-nago na niedzielne msze - idziemy przecież na spotkanie, nie na imprezę. Uważam, że jeżeli mężczyzna jest prawdziwym katolikiem, to nieważne, co kobieta, dziewczyna ma na sobie - rozmawiając z nią patrzy jej prosto w oczy, nie przejmuje się specjalnie strojem. Pozwolę sobie zapytać, co z takimi sytuacjami jak plaża czy basen? Powinny byc osobne dla każdej z płci?
L.: 03.08.2012, 03:15
Janek- Maryja zawsze w sukni... ale Jezus to w dżinsach paradował ?;) Najgłupsze są teksty w stylu: "Maryja nie nosiła spodni".
Mikael: 26.03.2012, 14:04
Tomasz, gdy Pan zechce da Ci sposobność. Pewien znajomy nie miał dziewczyny do wieku 17 lat, bo przede wszystkim grał na kompie. W końcu odezwała się z nim dusza "lowelasa" i zdobył dziewczynę miłą, ładną, ale przede wszystkim, był (bądź jest) z nią długo. :)
I.: 22.02.2011, 18:18
Kiedyś kobiety naprawdę się szanowały i zwykłe spojrzenie czy pocałunek w rękę był maximum. Kobieta była postrzegana jak anioł, z szacunkiem. W dzisiejszych czasach zalała nas masa erotyzmu i wszystko się pomieszało, odwróciło. Miłość jest choro postrzegana... Warto walczyć o czystość, choć to trudno, ale piękne! Z Panem Bogiem czytelnicy!
Tomasz: 22.01.2011, 21:20
Troche mi wstyd jeszcze sie nie całowałem jestem bardzo nie śmiały
Ja: 23.10.2010, 15:34
Znam ten artykuł... Na spotkaniu maryjek był. Fajnie, bo zawsze rodzice twierdzą że pocałunki to temat tabu. A ja dzięki temu artykułowi uświadomiłam sobie że wcale tak nie jest... PzdR.... PS. Rodzice, warto czasem porozmawiać z dzieckiem na taki temat...(przynajmniej j tak uważam)
Mateusz: 19.08.2010, 03:12
"konkretnie w narządach rozrodczych (tak, tak narządy rozrodcze, a nie seksualne; to prawidłowa nazwa, jako że głównym ich zadaniem jest przekazywanie życia, a nie przeżywanie przyjemności seksualnej wyrwanej z kontekstu prokreacji" Napisze to jeszcze raz, takie glowne zadanie to maja zwierzeta. Czlowiek jest ciut bardziej skomplikowany i seks nie jest dla niego jedynie źródłem prokreacji. Takie teksty są obrazą dla samego człowieka, chyba że ktoś woli być w kategorii "zwierz". Co do tej "pompy ssąco tłoczącej", to mysle co kto lubi i nikomu nic do tego. Nie jest to cos co wykonuje komus krzywde. Ba! ja bym powiedział nawet, że bez takich pocałunków nie wyobrażam sobie bycia z kobietą. Dlatego, że inaczej się całuje ciotke, inaczej siostrę, a jeszcze inaczej swoją dziewczynę-przyszłą żonę. Więcej luzu ludzie, bo wam pikawa wysiądzie. Co jeśli zajdzie taka sytuacja, że przytulam kobiete i nagle dochodzi do erekcji. To rozumiem mam ją od razu zostawić powiedzieć: przerwa, zrobić kółko w pokoju lub koło bloku i pomyśleć o przejechanym kocie. Dopiero po tym mogę kontynuować uff... Jak dla mnie to wszystko to jest przesada. Jak trafnie zauważyła koleżanka Kamila, nie można nagle przejść w relacjach damsko-męskich z pary, która wszystkiego sie wyzbywa, do małżeństwa gdzie już wzsystko można(choć zawsze się jakieś ale znajdzie). Jak dla mnie cielesność i duchowość to równie ważne część związku i sądzę, że nie można ograniczać żadnej z nich. Gdybym miał być z kobieta tylko dla jej wzgledów cielesnych, to ja od razu dziekuje. Nie po to istnieje w nas coś takiego jak seksualność, żebyśmy tego się jakoś mocno wyzbywali i ograniczali. Wszystko w konkretnych normach, powoli i na spokojnie z głosem serc obojgu i będzie dobrze.
J: 24.07.2010, 21:11
Jesteśmy tylko ludźmi, więc nie przesadzajmy nawet jeśli pocałunek pobudza nas seksualnie. Lepiej, żeby tylko pobudził niż miałoby dojść od razu do aktu miłosnego. Jak dla mnie to ten artykuł jest nieco przesadzony, mądry, ale przesadzony. Pozdrawiam.
Jaś: 05.05.2010, 23:19
KOchani! Naprawdę was nie oskarżam o grzechy, bo wierzę żeście są nieświadomi! Mówienie, że intencje tutaj decydują o grzechu jest uzasadnione. Ale zło popełniane przez nas nie świadomie popełniane rani Maryję i Jezusa, a poza tym zaburza wciąż harmonię stworzenia. BO są pewne obiektywne prawa natury i zasady moralne, które do tych praw się odnoszą. A mówienie o tym że nie można uciekać przed walką z pokusami jest niesłuszne, bo to jest właśnie naszym obowiązkiem- odsuwanie pokus, bez naruszania praw natury.
meg: 09.01.2010, 13:54
przytulanie się jest oznaką bliskości i uczucia, Janku. Nie wyobrażam sobie, żeby kobieta była z Tobą szczęśliwa, gdybyś ją stale trzymał 3 metry od siebie
Łukasz: 27.12.2009, 22:55
osobiscie uważam, ze calowac się można, ale trzeba umiec powiedzieć w danym momencie stop. bo pozniej to czlowiek sie zachowuje tak, jak by faktycznie był na tej zjeżdżalni:)
bibi: 17.09.2009, 14:20
Jak wspaniale móc przeczytać coś takiego i upewnic się we włąsnych przekonaniach, które jakże łątwo wypaczyć w dzisiejszym poturbowanym świecie...
(1) [2] [3] [4]

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej