Spotkanie...Łk 19,1-10
...Msza dla dzieci... Kościół pełen dzieciaków, tych małych i tych co już nie chcą nimi być, ale są.... i jedna dziewczynka... mała, niepozorna, choć wiekiem już bardzo dojrzała, ale jest najmniejsza wśród tych co stoją przy stopniach Ołtarza... Biedulka, aż na palce się wspina, podnosi rączkę do góry... cała w rumieńcach.... bo kapłan wychodzi do dzieci, aby porozmawiać ...pobłogosławić ...dotknąć ich, przesłać uśmiech.... Ona wie, że to nie tylko kapłan ...ona wie, że to Jezus dotyka.... dlatego wspina się na paluszkach aby zobaczyć ...aby wzrokiem swym napotkać oczy... Jezusa, aby ją dostrzegł w tym tłumie ...i do niej podszedł. I podchodzi... kapłan ujrzał ją... trudno było jej nie zauważyć.... ona aż cala sobą wznosiła się ku górze ...tak bardzo chciała tego spotkania.... Podszedł ...porozmawiał.... dotknął.... uspokoił jej serce.... A ona? Ona z wielką radością dzieliła się wokół z każdym, co usłyszała... opowiadała z takim przejęciem o tym ...pobiegła do swej mamy z rumieńcem na twarzy, wtuliła się w jej ramiona i powiedziała: "On przyszedł, do mnie". Radość.... wielka radość ze spotkania. To spotkanie wydało owoc... otwarcie się na innych, niesienie swym życiem cierpienia... niosła krzyż... wielki jak na jej dziecinne barki, ale niosła go z wielką radością ...bo On do niej przyszedł.... i taka odeszła, z radością, z uśmiechem na twarzy ...bo On znów do niej przyszedł ...ale teraz już po nią... To było kilka lat temu.... widok tej mszy wrył mi się w serce bardzo głęboko.... teraz, to ja staję na palcach, wspinam się wysoko aby ujrzeć oczy Jezusa ...aby Jego dotknąć ...zobaczyć. Chcę, aby przemienił me życie... aby mnie przywrócił do życia... Pamiętam jeszcze jedną scenę z tamtej mszy, taką scenę zazdrości.... szemrania wśród innych.. .dlaczego ona? Dlaczego tylko ją zobaczył ...i do niej podszedł? A dziś? Czy ktoś z boku nie szemra? Dlaczego ona idzie do spowiedzi? Dlaczego ona poszła do Komunii... ta ladacznica... grzesznica? Dlaczego... ... skoro do niej podszedł Pan... może miał w tym swój cel... może ona tego bardzo chciała... chciała żyć ...chciała skończyć ze swym dawnym życiem... chciała tylko Jego... Nikt nie wie, ile ten grzesznik, ta ladacznica miała w sercu ogromną tęsknotę za Nim, ile to nocy nie przespanych na rozmowie z Nim, na poszukiwaniu Jego drogi... na szukaniu miejsca spotkania. Nikt nie wie, ile ją trudu kosztowało zerwanie z tamtym życiem, zejście z tej złej drogi... i nikt nie wie, ile ona jeszcze za to zapłaci.... nikt nie wie, poza Nim. On przyszedł, przyszedł do jej domu, domu jakże często zimnego, pustego.... domu gdzie z każdego kącika wiało bólem, tęsknotą za czymś co utraciła... Ale teraz, już wie, że to się odmieni... bo warto było jednak szukać ...wspinać się na palce aby Go ujrzeć... aby to właśnie do niej przyszedł... dotknął, uleczył... oczyścił... wybaczył... dal nowe życie ...zbawił. I wielka radość.... radość, którą nie da się wysłowić żadnym słowem, żadnym rysunkiem.... słowa są niczym w porównaniu z tym, co otrzymała. Tak jak, ta dziewczynka z rumieńcem na twarzy pobiegła do Matki, i wtulona w ramiona powiedziała "Przyszedł, do mnie" A my....? Czy biegniemy do Matki? Czy się z kimś tym dzielimy, tą radością, ze spotkania z Nim?
Renata
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |