Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Pobożni czy zabobonni?

Do tej pory w dziale "Dziedzictwo Jana Pawła II" nie zdarzyła się polemika. Jednak temat Dni Modlitw o Pokój w Asyżu podjęty w zeszłym tygodniu przez Jacka Kaniewskiego wciąż budzi emocje w Kościele.

Chociaż autor artykułu "Ten sam Bóg?" podkreślił kontrowersyjność wydarzenia sprzed dwudziestu trzech lat, jednak nie do końca można zrozumieć na czym ta kontrowersja polega. Nie chodzi tylko o zestawienie klasycznej formuły katolickiej mówiącej, że "poza Kościołem nie ma zbawienia", z jakąś formą upomnienia dokonaną przez Jana Pawła II wobec tych, którzy rygorystycznie traktują tradycję Kościoła. Istotą problemu jest wartość innych religii wobec jedyności Objawienia, którego pełnia znajduje się w Kościele. Tego problemu Jackowi Kaniewskiemu nie udało się właściwie naświetlić - zbyt łatwo sprowadził problem do pewnego rodzaju moralnego szantażu, który zawsze łatwo jest sformułować: "Jan Paweł przypomniał w Asyżu, że katolicy nie zawsze byli wierni Jezusowi Chrystusowi". Cóż, wiedzę tę Kościół posiada nie od dziś, posiadał ją także przed wiekami, pisali o tym już Ojcowie Kościoła. Nie zmienia to jednak istoty zasadniczego problemu - jaka jest wartość innych religii i modlitwy ich wyznawców.

Kaniewski pisze: "Dzięki siłom, jakie Bóg złożył w człowieku przez Stworzenie, wspieranym nadprzyrodzoną laską działającą w tajemniczy sposób (nie tylko w ludziach ochrzczonych), każdy człowiek szczerze pragnący dobra i prawdy spotyka się w swoim sercu z Bogiem żywym [...]." Klasyczna interpretacja nauki o Stworzeniu mówi, że człowiek nie nosi w sobie żadnych zadatków łaski, albowiem "łaska jest darmo dana", a warunkiem jej otrzymania jest chrzest i zanurzenie w Kościele. Inna interpretacja będzie mówiła, że są w człowieku "pragnienia serca", które niejako stanowią element łaskę przyciągający.

Widzimy, jak w świetle tych dwóch spojrzeń proponowane nam będą różne interpretacje wydarzenia w Asyżu. Jeśli laska przychodzi przez chrzest to będziemy widzieć go jako element konieczny dla modlitwy - "intymnego kontaktu z osobowym Bogiem" (tak formułuje to Jacek Kaniewski). Jeśli jednak łaska Boża wykwita już w sercu człowieka i można być anonimowym chrześcijaninem, pozostając np. animistą, sprawa wygląda zgolą inaczej. To bardzo ważne pytanie, czy inne religie modlą się do tego samego Boga co katolicy czy nawet inni chrześcijanie? Szczególnie, że praktyki animistyczne więcej mają wspólnego z obrzędowością magiczną niż modlitwą taką, jakiej uczy wiara w Chrystusa. Podobny problem będzie dotyczył buddyzmu. Nie wystarczy transcendencja - trzeba zapytać, jaka transcendencja? Pomiędzy Bogiem Stwórcą i medytacyjną nicością jest zasadnicza różnica.

Istotę spotkań w Asyżu opisał sam Jan Paweł II, mówiąc, że chodzi o to, by "być razem, aby się modlić, nie zaś modlić się razem", a także, że "forma i treść naszych modlitw są bardzo różne i nie ma mowy o tym, by je sprowadzać do wspólnego mianownika". Jak odnaleźć więc uniwersalną motywację papieskiej inicjatywy? Kardynał Ratzinger pisał, że jest to "krzyk o zlikwidowanie podziałów między nami". Podkreślał równocześnie, że nie może to być zwykła praktyka Kościoła. W dobie, kiedy pierwszych komentarzy teologicznych do wydarzeń kościelnych dostarczają nam media i to one tworzą swego rodzaju "magisterium", konieczna jest ostrożność. Tą właśnie drogą Asyż stał się dla niektórych symbolem relatywizmu religijnego - dla jednych jako kamień obrazy, dla innych jako długo oczekiwany znak "unowocześnienia Kościoła". Interpretacje te oczywiście są fałszywe.

Wróćmy do Pisma Świętego. Święty Paweł na ateńskim Areopagu wypowiedział pamiętne zdanie: "Mężowie ateńscy [...] widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni." (Dz 17,22). Dziś potoczna interpretacja tej wypowiedzi wskazuje na jedność doświadczenia religijnego, które Paweł chciał wykorzystać dla dzieła ewangelizacji. Tak jakby mówił - "wy Ateńczycy jesteś bardzo pobożni, tylko brakuje Warn poznania prawdziwego Boga". Pojawia się inna interpretacja, wedle której Paweł nie mówi o "pobożności", ale o "zabobonności" ateńczyków (jak wiele zależy od tłumacza!) - co zresztą współgra z innym fragmentem Dziejów Apostolskich, gdzie czytamy: "Paweł burzył się wewnętrznie na widok miasta pełnego bożków" (Dz 17,16). Pozostaje pytanie, co mamy czynić dziś, jaką droga ma podążać katolik. Czy ma zrezygnować ze swojej odrębności? Czy ma machnąć ręką i ogłosić światu, że to "wszystko jedno", czy Jezus jest Kyrios (Panem), czy może ma iść pod rękę z Mahometem, Buddą i duchami drzew?

Tomasz Rowiński

Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 1 listopada 2009



Wasze komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego artykułu - Twój komentarz może być pierwszy.



Autor

Treść



Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej