Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Sprawa Galileusza czyli siła stereotypu

Nie można dziś już twierdzić, że prawda historyczna "sprawy Galileusza" jest niedostatecznie przebadana i rozpowszechniona. W dobie Internetu dostępność podstawowej wiedzy na ten temat wyznacza dwukrotne kliknięcie myszką. To jednak nie wystarcza.

W ostatnich latach pojawiło się co najmniej kilka bardzo dobrych książek w języku polskim szczegółowo, a jednocześnie przystępnie, wyjaśniających zawiłości renesansowej debaty wokół teorii heliocentrycznej. Literatura obcojęzyczna tematu jest jeszcze obszerniejsza. Galileusz jest także bohaterem szkolnych programów nauczania w ramach kilku przedmiotów. A jednak okazuje się, że to za mało, by przełamać dawne przekłamania.

Rzetelna wiedza na temat faktów historycznych wciąż jest luksusem niewielkiej części społeczeństwa. Większość Polaków w ogóle nie kojarzy "sprawy Galileusza", a tylko 6% Polaków wie, że włoski astronom zmarł śmiercią naturalną we własnym domu. Jednak najciekawszy wynik badań przeprowadzonych na początku listopada przez Centrum Myśli Jana Pawła II dotyczy mitu, który narósł przez wieki w świadomości społecznej. Spośród osób, które sądzą, że znają sprawę, aż 50% twierdzi, że Galileusz został spalony na stosie z wyroku Inkwizycji! Co więcej, im respondenci bardziej wykształceni, tym częściej udzielają właśnie takiej błędnej odpowiedzi! Widać, że kłamstwo skutecznie podsycane przez wieki przez "naukowych" wrogów Kościoła bardzo głęboko wrosło w nasze umysły. Trudno przecież podejrzewać polskie społeczeństwo o świadome przekłamywanie swoich odpowiedzi w sondażu na niekorzyść Kościoła.

Takie wyniki badań doskonale ilustrują siłę kulturowego mitu, o którym mówił Jan Paweł II w 1992 r. na sesji Papieskiej Akademii Nauk: "Począwszy od epoki oświecenia, aż do naszych czasów sprawa Galileusza stanowiła swoisty mit, który ukształtował obraz wydarzeń dość daleki od rzeczywistości. Widziana w tej perspektywie, była ona symbolem rzekomego odrzucenia przez Kościół postępu naukowego (...). Mit ten odegrał doniosłą rolę w kulturze: przyczynił się do utwierdzenia wielu rzetelnych ludzi nauki w przekonaniu, że duch nauki i jej etyka poszukiwania prawdy są nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Tragiczne wzajemne nieporozumienie zostało zinterpretowane jako wyraz konstytutywnej sprzeczności między nauką i wiarą". Kulturowa walka o pojednanie między światem nauki i Kościołem była jednym z wyznaczników pontyfikatu polskiego Papieża. Kulminacją tego procesu była encyklika Fides et ratio. Mając doświadczenie wykładowcy uniwersyteckiego, Jan Paweł II dobrze znał akademickie zagrożenia związane z oddzieleniem rozumu od ducha. Perspektywa Piotrowa nadała tej wizji wymiaru uniwersalności: postęp wiedzy pozbawiony wymiaru etycznego staje się zagrożeniem dla samego człowieka.

W latach 1979-1992 specjalna komisja Papieskiej Akademii Nauk ponownie analizowała "sprawę Galileusza", aby ostatecznie wyjaśnić wszelkie nieporozumienia, a przede wszystkim oddać sprawiedliwość wielkiemu renesansowemu uczonemu oraz pokornie wyrazić ubolewanie wobec błędów ludzi Kościoła tamtych trudnych czasów: ...geocentryczna wizja świata była powszechnie przyjęta w ówczesnej kulturze jako w pełni zgodna z nauką zawartą w Biblii, której pewne stwierdzenia, dosłownie interpretowane, zdawały się stanowić potwierdzenie geocentryzmu. Teolodzy epoki Galileusza stanęli zatem wobec problemu zgodności teorii heliocentrycznej z Pismem Świętym. [...] Rzecz paradoksalna, że Galileusz, człowiek głęboko wierzący, okazał tu większą przenikliwość niż teolodzy - jego przeciwnicy. "Choć Pismo Święte nie może się mylić - pisał do Benedetta Castellego - może się mylić, i to na wiele sposobów ten, kto je interpretuje i komentuje".

Wyniki badań społecznych dotyczących "sprawy Galileusza" pokazują, że nie jest łatwo przezwyciężyć krzywdzące stereotypy, a wykształcenie wcale przed nimi nie chroni. Jan Paweł II uczy nas, że początkiem procesu pojednania musi być rzetelne poznanie prawdy!

Jacek Kaniewski

Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 22 listopada 2009



Wasze komentarze:
 Aneczka: 27.11.2009, 20:06
 To było dobre , bo to takie przesłanie o potrzebie zgłębiania i poznawania historii Kościoła . Wiara przecież musi się rozwijać by przetrwała , bo jak przyjdą trudne chwile to runie . A poza tym co to za Katolik co nie zna swego kościoła ??? To tak jak by dziecko nie znało swej matki albo swego domu .
 HIV: 26.11.2009, 16:42
 W zasadzie to Pan Kaniewski nie powiedział nic. 2 razy to przeczytałem i nie wiem o co się rozchodzi!
(1)


Autor

Treść



Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej