Wiem, że zdradziłaOd pewnego czasu było między nami coraz gorzej. Myślałem, co robię źle, próbowałem zmieniać się, starać więcej. Przeczuwałem coś, ale ufałem żonie. Podkusiło mnie, kiedy żona modernizowała laptop i sprawdziłem jej stary dysk twardy. I... już wiem o jej zdradzie i prowadzonym długo podwójnym życiu. Na razie jestem bezradny. Co robić? Czy mówić, że wiem? Czy milczeć?Gorąco Panu współczuję. Wiadomość o zdradzie dociera wolno. Powoli zyskujemy świadomość tragizmu sytuacji, naszej krzywdy, teatru kłamstw, jaki miał miejsce. Czy mówić, że wiem? Są dwie szkoły. Jedni nie mogą wytrzymać narastającego napięcia i mówią w oczy, co wiedzą. Inni zatrzymują na jakiś czas wiedzę o zdradzie dla siebie. Pozwala im to zebrać dodatkowe dowody, obmyśleć długofalową strategię działania i przyjrzeć się zachowaniu poszczególnych osób dramatu, a zwłaszcza tzw. "przyjaciół", którzy wiedzą o wszystkim i kryją zdradzających. Oba sposoby mają swoje wady i zalety. Kiedy już powiemy, co wiemy, zaczyna się czas konfrontacji. Ruch należy do osoby, której wykazano zdradę. Albo zaproponuje ona konstruktywne rozwiązanie, albo - co częstsze - zacznie taniec tłumaczeń, obwiniań i wykrętów. Albo odejdzie. Warto, moim zdaniem, zastanowić się: co Pan zrobi, kiedy Pańska małżonka zachowa się według jednego z tych trzech wariantów. Jeśli poprosi o przebaczenie, na jakich warunkach jest Pan gotów wybaczyć? Jeśli będzie kręcić i zaprzeczać, czy ma Pan dostateczne argumenty, żeby wykazać fakt zdrady? I jeśli odejdzie, czy nie powinien Pan podjąć uprzednich działań amortyzujących skutki tego dramatu? Polecam Panu różne propozycje wspólnoty Sychar, która ma na celu ratowanie zagrożonych małżeństw. Polecam też Panu skorzystanie ze spowiedzi i intensywną modlitwę, zwłaszcza za wstawiennictwem Maryi, w intencji Waszego małżeństwa. Oto przykładowa modlitwa pochodząca z Sychar: "Ojcze nasz, zwracam się z pokorną i żarliwą prośbą do Ciebie. Tyś nas połączył nierozerwalnie w sakramencie małżeństwa i chcesz, abyśmy temu związkowi zostali wierni aż do śmierci. Boże, pospiesz na pomoc sercu memu, uczyń je przez to cierpienie mniej samolubnym. Poznaję coraz lepiej, jak trudny jest stan małżeński i jak niedoskonały(a) jeszcze jestem. Uczyń mnie wielkodusznym(ą), bym umiał(a) przebaczać. Daj mi cierpliwość podobną do tej, którą Ty mi okazujesz. Spraw, by w codziennych trudnościach i doświadczeniach moja miłość wzmacniała się i dojrzewała, aż minie zły czas. Panie, chcę zostać wiernym(ą) do końca. Amen." ks. Marek Kruszewski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |