Co zrobić z tym uczuciem?
Postaram się napisać jak najkrócej o swoim problemie. Chyba
zaczęło się od tego,ze jak miałam 13 lat poznałam na spotkaniach
wspólnoty pewnego chłopaka.Własciwie znałam go juz troche
wczesniej,ale dopiero w pewnym momencie,pewnego dnia
(wszystko to apmietam...) coś zaiskrzyło. I tak zaczęły się
spotkania,rozmowy,takie koleżeńskie. Po pewnym czasie byliśmy
już parą.Mnie oczywiście,takiej trzynastolatce to się w głowie
kręciło.. :)Wiele rozmawialiśmy,był dla mnie wtedy bardziej
przyjacielem niż chłopakiem,mówiliśmy sobie o problemach w
szkole i w domu (mój ojciec nadużywający alkoholu..w tamtym
czasie bardzo,moze nawet alkoholik,nie wiem...).On był po prostu
moją \"pierwszą miłością\",jak to się mówi..Dla wszystkich zawsze
przykładna,fajna para. Po jakims czasie powiedział mi,że mnie
kocha..ja to odwzajemniłam. I tak sie ze sobą spotykaliśmy,
takze w szkole (to samo gimnazjum).Były spacery,pocałunki.Nie
wychodzilismy nigdy do kina itp. bo ja sie bałam zapytać taty. I w
pewnym momencie wszystko sie zawaliło-problemy jakie miałam
w domu,powodowały,ze byłam wciaz
zdenerwowana,agresywna,nie radziłam sobie z tym. Więc on ze
mna zerwał..Chodzilismy ze sobą 1,5 roku. Po tym zerwaniu było
mi bardzo ciezko.opusciłam się w nauce,musiałam barc krople na
uspokojenie bo naprawde było mi źle..oczywiście jak go
widziałam płakałam,jak ze mna rozmawiał
histeryzowałam..dochodzenie do siebie trwało kilka miesięcy i
było raczej zewnątrz, nie w środku.W 3 klasie gimnazjum
wpakowałam sie w dwa beznadziejne związki,w tym jeden z
chłopakiem o 3lata starszym..to było dziwne,niedojżałe i zraniłam
tym sama siebie..Ostatnio znów zaangazowałam sie emocjonalnie
w relacje,bo zwiazek to nie był,z kims,o kim wiedziałam wiele złe
rzeczy,ze moze mnie zranic..Od jakiegos czasu modliłam sie do
Matki Bozej,ze jesli jakas znajomosc miałaby zagrazac mojej
czystości,niech zostanie przerwana..i chyba ta moja ostatnia
znajomosc zagrazała,tak mysle,i sie skonczyła, nie zaluje..Ale
yciągam wnioski i wiem,mysle ze ja w chłopaku szukam tej
swojej pierwszej miłosci.Podobieństwa moze nie fizycznego,ale
wartości,charakteru..A czasem wydaje mi sie,ze nie wyleczyłam
sie z tego,ze mysle o nim jako o tym jedynym..albo ze poza tym
pierwszym chłopakiem,nie miałam wartosciowego,raczej uosobiali
oni cech,których nie chciałam..tak jakbym \"przyciągała\"
takich..nie wiem..z moją pierwsza miłoscia po jakims
czasiemiałam dobry kontakt,on nawet chodził z moja
przyjaciółką,czuł do niej cos naprawde wielkiego ale im nie
wyszło.i kiedy ze mna o tym rozmawiał oczywiscie czułam
ukłucie,ze to nie ja-ale przezwyciezyłam to modlitwą i chęcią jego
szcescia.a teraz sama nie moge zrozumiec,czemu mysle o nim
przed snem,czesto w ciagu dnia,cos wspominam itd..czemu gdy
słuzy do Mszy patrze i czuje,ze on jest dla mnie..czy to moje
mysli,pragnienia chcą mnie oszukać?chyba sobie cos
wmówiłam...nie chce juz tak:((Nie szukam,nie potrzebuje
chłopaka na teraz,uwazam,ze będzie kiedy będzie..tylko myslenie
o tamtym czasem boli,czuje się jakbym tworzyła sobie złudzenie
ze nie teraz,tylko za jakis czas cos odzyje. Jak z tym
skonczyc,uporac się?
* * * * *
Widzisz, bo tak to już jest, że ta pierwsza miłość zostawia w nas największy ślad. Największy mamy do niej sentyment i z największym rozrzewnieniem ją wspominamy. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że była pierwsza. Podobnie jest ze wszystkim co pierwsze. Na ogół to pamiętamy, bo jak coś robimy po raz pierwszy to najmocniej utrwala nam się w podświadomości. Doskonale Cię więc rozumiem, że "tęsknisz", że wspominasz, że porównujesz.
Jest jednak jeszcze jeden aspekt. To, że coś jest pierwsze to - w zależności od sytuacji oczywiście - często jest takie niepewne, nieuformowane: pierwszy krok, pierwsza litera. Prawda? Z miłością trochę też tak jest, szczególnie jak jest w bardzo młodym wieku, tak jak to było u Ciebie. Teraz tak miło to wspominasz, ale czy chciałabyś się cofnąć do tego okresu i kochać tak jak wtedy? Chyba nie do końca, bo potrafisz przecież więcej. Tak jak nie chciałabyś chodzić jak dziecko tak pewnie nie chcesz kochać jak dziecko.
Ta pierwsza miłość jest miłym, ubogacającym nas doświadczeniem. Dzięki niej uczymy się kochać bezinteresownie, poznawać płeć przeciwną, dzielić się i rozmawiać ze sobą. To cenne doświadczenia. Ale na takim etapie nie można trwać wiecznie. Trzeba iść dalej, trzeba się rozwijać. Tego chłopaka będziesz zawsze miło wspominać, ale z czasem gdy będziesz z kimś w poważnym związku te wspomnienia zbledną. Bo to z narzeczonym, a później z mężem będziesz przeżywać inne, pierwsze, nowe rzeczy a Wasza miłość będzie dojrzalsza, pełniejsza. Tylko nie rób błędu - nie porównuj każdego chłopaka do tamtego, nie doszukuj się cech tamtego, bo każdy jest inny! I tak samo cenny! Jeśli tak będziesz robić będziesz nieszczęśliwa, bo drugiego takiego nie znajdziesz.
Jak widzisz, nie masz zatem powodu do niepokoju, to nie jest tak, że zawsze będziesz myśleć o tamtym. Głowa do góry!
|