Witam serdecznie. Długo zastanawiałam się, jak rozpocząć-
pisząc i kasując tekst kilka razy... Potrzebuję pomocy, modlitwy.
Pan mnie doświadcza, czuję to bardzo mocno i uczę się być
wdzięczna...nawet za cierpienie, które przecież tak do Niego
zbliża. Staram się ufać... Chciałabym napisać, jak wielką siłę ma
Ufność w Panu. Miłość, Wiara i Nadzieja...Czasem myślę, że
jestem niewdzięczna. Dostrzegam tak wiele trudności w moim
życiu, narzekam, a nie potrafie sie cieszyć drobiazgami, tak
znaczącymi przeciez... Wycowałam się w rodzinie, w której tak
naprawde bardzo brakowało miłosci. Tak częsty był smutek i
gniew. Mój brat jest niepełnosprawny, nie potrafi samodzielnie
funkcjonować, nie mówi, \'nie rozumie\', jeśli można tak
powiedzieć. Jest starszy ode mnie 8 lat, także niepełnosprawność
była obecna w moim życiu od zawsze... Byłam świadkiem ciągłych
kłótni rodziców, nie dostrzegałam milości, nie doswiadczałam jej,
choć wiem, że gdzies na dnie serc była i jest obecna. Dlatego
właśnie pragnęłam bliskości. Wszędzie słyszałam, ze jestem zbyt
dojrzała jak na swój wiek,rzadko potrafiłam się porozumieć z
rówiesnikami. Pan mi podarował muzykę, aby sie wyrażać.
Pozwala mi tworzyć, grać i przeżywać ją bardzo głęboko... Jednak
muzyka nie wystarczyła, a ja byłam w ogromnym błędzie-
myślałam, że nie potrafie kochać.. Że jestem zbyt wrazliwa, że
nie zniosłabym cierpiernia, ryzyka tak często związanego z
kochaniem...Skrzywdziłam zatem kilku wspaniałych ludzi...Aż
pewnego dnia na mojej drodze pojawiła się człowiek, ktorego,
byłam pewna, pokochałam. Był starszy ode mnie 5 lat. Byliśmy
mocno związani ze sobą, byłam szczęśliwa, doświadczałam
miłości...Jednak ciągle w moim sercu był lęk. Lęk, który
sprowadzał się do wiary. On nie wierzył, po prostu nie wierzył w
Boga, który jest dla mnie na pierwszym miejscu, to Jemu
złożyłam naszą miłośc, by nas poprowadził. My grzeszyliśmy
przeciw Bogu. Nieczystością naszej miłości, jesli w ogóle nią
była... sami ją niszczyliśmy. Czułam ogromne wyrzuty sumienia,
ale on mówił, przekonywał. Nigdy nie doszło między nami do
pełnego oddania, zarezerwowanego tylko dla małżeństw, ale
nasze pocałunki były nieczyste, nasz dotyk.. potrzeba bliskości
przerodziła się w nieczyste pragnienie, aby posiąśc drugiego
człowieka. Zabieraliśmy sobie wolność... Pan mnie uratował.
Wyrwał z tego związku, podczas którego nie przystępowałam do
sakramentu pojednania, bo mój egoizm wygrywał. Boleśnie
wybawił mnie Chrystus, który postawił na mojej drodze
przyjaciela, wcześniej nie doscenianego, będącego nawet
powodem zazdrości mojego uwczesnego ukochanego. To z nim
mogłam rozmawiać o Bogu - a był to temat nieporuszalny,
powodujący kłótnie miedzy mną a człowiekiem, którego
kochałam. Czy kochałam? Czy tylko chciałam posiąść? Trudne to
jest.. Aż w końcu, wierzę ze zgodnie z Boża wolą rozstaliśmy się,
w bólu, bo tak naprawdę nikt z nas tego nie chciał, razem było
nam wygodnie. Mój przyjaciel był ze mną, modliliśmy się razem,
to nim posługiwał sie Chrystus, czułam to tak silnie. Przyjaciel
nauczył mnie sie modlić, czytać Pismo, mówić... A po pewnym
czasie - kochać. Czysto. 3 albo 0 - wiedziałam już...Pan nas
połączył, to takie cudowne, gdy mogę mu pomagać, pragnę być
darem z siebie. W czystości, która odmienia oblicze Miłosci i
ją \'uprawdziwia\'. Zdarzył się w moim zyciu prawdziwy cud- bo to
co piękne, jest trudne... Trudne jest i teraz. Bardzo się kochamy,
przyjaciel pozostał przyjacielem, ale stał się również miłością,
taką, której niegdy nie doświadczyłam przed nim... Tak mocno
czuję Bożą Obecnosć miedzy nami. Ilekroś jestesmy razem, moje
serce z radości jest takie lekkie... On również jest starszy ode
mnie 5 lat, wiele przeżył, jego również mocno Pan doświadcza...
Ostatnio duzo rozmawialiśmy, pojawiła sie kolejna trudność,
nasze sumienia. Zaczynamy zauważać, ze mogą mieć błedny
charakter, skrupulatny.. Nawet, mimo ogromnego pragnienia, nie
pocaławaliśmy się tak po prostu- z miłoscia. Boję sie niczystosci
nie chcę do niej powrócić, pragnę pielegnować ten wielki Dar,
dlatego nawet pocałunki nie doszły w naszym związku do
skutku... Choć wiem, że jesli będą dobrej, czystej intencji-
uświęcą sie. Jak pokonać tą przeszkodę? On cierpi, sumienie
wyrzuca mu cierpienie mojego byłego chłopca, ciagle sie
przepraszamy, choć czasem uświadamiam sowbie, że wcali nie
robimy nic złego, bo w przytuleniu przepełnionym miłością, w
spojrzeniach, w wspólnym snie w przytuleniu nie ma zła...
Rozumiem to, ale boję się samejsiebie - wczesniej tak
nieczystej... Prosze o modlitwę i w miarę możliwości o poradę, jak
uleczyć własne sumienie....
Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziekuję.
* * * * *
Twój ukochany jest Twoim przewodnikiem. Ufasz mu i czujesz się przy nim bezpiecznie. Więc nie myśl już więcej, że to Ty musisz ponosić całą odpowiedzialność za to, byście nie poszli dalej, nie dopuścili się nieczystości. Jego Bóg na Twej drodze postawił jako Twego obrońcę - obrońcę także przed zakusami szatana. Zaufaj mu w pełni. On Cię zna, zna Twoją przeszłość, Twoją historię. Wie czego się obawiasz. Czy myślisz, że potrafiłby Cię skrzywdzić? Myślę, że nie. Nie bój się bliskości i czułości - ona też jest konieczna. Nie bój się, że na tym nie poprzestaniecie. Twój ukochany zadba o to! Daj mu dowód swojego zaufania. Lękając się mówisz: "nie wierzę, byś potrafił kontrolować nasze zachowanie, więc lepiej na nic Ci nie pozwolę, bo się boję". Tak, on cierpi , ale bardziej nie z powodu braku bliskości tylko braku zaufania. On cierpi jako mężczyzna, wiesz? Jego męska odpowiedzialność jest hamowana i nie może się rozwinąć. Daj mu szansę, pozwól mu wziąć ster odpowiedzialności w swoje ręce. To nie znaczy, że Ty masz nie myśleć. To znaczy, że powinnaś pozwolić się poprowadzić i nie być jednocześnie na tym polu i kobietą i mężczyzną. Będzie dobrze. Jeśli on Cię kocha i szanuje to będzie Twoim prawdziwym przewodnikiem. Bo takie jest zadanie mężczyzny. Ufasz mu w innych dziedzinach? Zaufaj i w tej. To uleczy Twoje serce.
Proszę przeczytaj co pisałam o mężczyźnie w odp. nr 25, 50, 340. Pisałam też o kobiecie: odp. nr 234. Odnajdujesz tam siebie? Módlcie się wspólnie, módlcie się o czystość a nic Wam się nie stanie.
|