Złem osiągają dobre mienieCoraz więcej gimnazjalistów nie zdaje sobie sprawy z tego, jak nieodpowiednie jest ich zachowanie i- przede wszystkim- jak powiększają swoje zaległości w nauce- przez oszustwa, które, zamaskowane- pozwalają im ukończyć gimnazjum z wyróżnieniem!Wyjawione oszustwo! Kinga, uczennica jednego z renomowanych liceów Wrocławskich, ze smutkiem w oczach odebrała oficjalnie wyniki egzaminu (gimnazjalnego), 6 czerwca tego roku. Poszło jej wspaniale, oprócz części humanistycznej. Tylko 34 punkty na 50 możliwych! Kinga zawsze miała "celujący" na koniec roku z języka polskiego. Udzialała się w szkolnym samorządzie, prowadziła szkolną gazetkę, wygrała kilka konkursów polonistycznych, a z historii po prostu była lepsza w powiecie. Mówiono na niej: "urodzona humanistka". Skąd taki słaby wynik egzaminu? "Przez moją klasę- opowiada Kinga- nie przeczytałam żadnych z wymaganych na teście lektur i straciłam przez to aż 16 punktów za charakterystykę, której nie napisałam! Obwiniam o to moją klasę, bo wszyscy niechętnie podchodzili do czytania książek. Na lekcjach języka polskiego wszyscy używali opracowań, a nauczyciel nie reagował." Smutna prawda o lekcjach języka polskiego. Smutna, bo cierpią przez to niewinne osoby, które chcą się czegoś nauczyć, ale nie realizują swoich początkowych planów, przez presję klasy. Ile książek można przeczytać w gimnazjum? "Książki? W gimnazjum? W mojej klasie nie czytało się lektur! Czasami urywki z początku, środku i końca. Nasza wiedza była zaczerpnięta z opracowań i gotowych wypracowań napisanych przez kompetentne osoby. Nigdy nie pamiętaliśmy o czym była książka, którą przerabialiśmy miesiąc temu na lekcji." Co może o tym decydować? "Złe podejście uczniów do przedmiotu. Za każdym razem, kiedy pani obwieszczała, że za miesiąc czeka nas przerobienie kolejnej książki, w klasie pojawiało się ogromne niezadowolenie. Słychać było nawet jęki i pomruki zbulwersowanych uczniów. Wszyscy uważali, że nie mają czasu na takie błahostki. Zawsze przekładała moja klasa terminy przerobienia lektur, a nawet sprawdzianów i kartkówek. Chcieli zyskać na czasie. Uważali, że jak później zaczną omawiać lekturę, czy w późniejszym terminie pisać sprawdzian to lepiej się przygotują. Bzdura! Nic się nie będą uczyć! Tak było zawsze. kto się sprzeciwił okrzykiwany był "łamistrajkiem", "kujonem" i "frajerem"." Wiemy już co się działa przed przerobieniem lektur. Co było w trakcie? "Uczniowie udawali, że przeczytali książki. Na ich ławkach i kolanach pełno było "powtórek z literatury" i gotowych, ściągniętych z internetu wypracowań i wyjaśnień myśli filozoficznych, jakie użył autor w swojej książce. Wszyscy oszukiwali dla oceny! Żeby zaimponować nauczycielowi od polskiego Zaimponowało? "I to jeszcze jak. Nauczyciel była z nas dumny, że aż tyle umiemy, ale..." ..., ale wszystko było na pokaz, sztuczne? "Dokładnie tak! Wszyscy mieli dobre oceny." Zmuszano Cię do takich oszustw? "Pośrednio tak. Nigdy nie mogłam przypomnieć nauczycielowi, że była zadana praca domowa, lub, że jakiegoś dnia mieliśmy pisać sprawdzian, lub wypracowanie. Wiedzieli, że ja czytam wszystko i sama interpretuje utwory..., że chciałabym pochwalić się wiedzą w czasie lekcji. Dlatego nie mogłam nic przypominać!" Gdzie jeszcze spotykałaś się z takimi "utrudnieniami"? Widziałaś zło w innych sytuacjach? "W wielu! Przykładów nie będę mnożyć w nieskończoność, bo nie mam wypada mi naruszać dobrego mienia mojej szkoły! Widziałam zło np. na akademiach szkolnych, na których 70% uczniów chodziło na występy na pokaz- dla wyższej oceny ze sztuki. Na próby przychodzili niechętnie. Jakby za karę. Na próbach były pustki, a na apelu chcieli występować wszyscy. Jak już przyszły "takie" dziewczyny ( bo chłopaków było zaledwie pięciu) to rozmawiały na końcu sali, przeszkadzając innym. Ale "celujący" zawsze żądały na świadectwo. Jak nie dostały, obrażały się na naszego nauczyciela, pana Michała S., i mówili o nim źle!" To smutne o czym mówisz. Co poradziłabyś gimnazjalistom? "Więcej rozumu i..." Kinga urwała swoją wypowiedź i wskazała swoją dłonią na stos książek spoczywających na jej biurku: "Pan Tadeusz", "Wesele", "Śluby Panieńskie", "Cierpienia młodego Wertera" i jeszcze wiele innych. "Muszę przeczytać to do końca września- mówi ściszonym głosem Kinga- nie daje rady! Nie czytałam książek w gimnazjum, dlatego teraz nie umiem czytać wystarczająco szybko. Brak mi czasu na wszystko! Dosłownie. Na wszystko! W gimnazjum mówiliśmy nauczycielom, że mamy za dużo nauki, a tak naprawdę ważne były tylko dyskoteki. Nauka była sprawą trzecio-, a nawet czwartorzędną. Nie uczyłam się z biologii i fizyki to teraz mam. Zakuwanie po nocach. żeby wyjść na mierny!" Obraz współczesnego gimnazjalisty Problem uczniów pierwszych klas liceów jest bardzo poważny! Rodzice tych uczniów są zdziwieni, że ich dzieci mają zagrożenia w pierwszym semestrze, klas pierwszych, gdzie w gimnazjum z tych samych przedmiotów mieli same bardzo dobre oceny. Rodzice stale też słyszeli pochwały od nauczycieli na temat swoich dzieci. Skąd tak wielka zmiana w ocenach? Gdzie leży wina? U złych metod nauczania nauczycieli liceów? Marek W. student 2-roku filologii angielskiej ma jasno określone zdanie: "Nauczyciele w liceum, nie są źli, tylko wymagający i chcący nauczyć nas jak najwięcej do matury! I dobrze im to wychodzi!" Spostrzegawczy licealiści mają wyrzuty sumienia, bo widzą, że wszystko zawalili już w gimnazjum. "Brak ambicji, samozaparcia..."- wróćmy jeszcze raz do opinii Kingi, wspomnianej na początku- "Przecież w liceum materiał nauczania jest ten sam co w gimnazjum tylko o rozszerzonej formie!" Opinia wychowawców pierwszych klas liceum jest jednoznaczna: "Gimnazjaliści mają złe podejście do nauki. Nieświadomie powiększają swoje zaległości co wychodzi teraz, kiedy mają cztery razy więcej nauki..." Mistrzowskie powiększanie... ...zaległości! Zaległości powstają w gimnazjum nie tylko z braku motywacji do dalszej nauki ze strony nauczyciela, ale także z tego, że uczniowie nie chcą się uczyć. Wiedząc, ze nauczyciel nie wymaga od nich wiedzy, a który sprawdza tylko kilka razy do roku zadań domowych i z tych ocen wysuwa oceny końcowe, nie mają zamiaru się uczyć. Wolą spędzić ten czas z "przyjaciółmi": na dyskotekach, na bezcelowym chodzeniu po mieście lub w formie- modnego ostatnimi czasy-clubbingu. Działanie ostateczne? Ale jakże skuteczne! Na jednym z forum internetowych od dawna toczona jest dyskusja na temat: "faworyzacja w szkole". Rozmowa toczy się właśnie tam, bo każdy może zostać anonimowy, nie zdradzając swojej tożsamości. Pewna dziewczyna o nicku "yvonne2_17" zaczęła dyskusję słowami: "Co sądzicie o faworyzacji uczniów? U mnie jest ona najczęstszym zjawiskiem na religii, kiedy to ksiądz adoruje grupkę dziewczyn. Kiedy delikatnie poruszyłam ten temat na godzinie wychowawczej usłyszałam od wychowawcy, że jestem niepoważna..., że nie ma czegoś takiego, a ja mówiąc takie- jak to ujęła- "bzdury". Obrażam dobre mienie szkoły!" bardzo przykre jest jak nieczuli potrafią być dorośli, nie wierząc w co mówi ich dzieci! Nauczyciele kryją siebie nawzajem i żaden z nich nie uwierzy, ze jego kolega, lub koleżanka mogli dopuścić się jakichś niesprawiedliwych oceniań, lub znęcania psychicznego, przez ciągle wpajaniu uczniowi, że nigdy w życiu nic nie osiągnie. "Jest mi bardzo przykro z powodu faworyzacji. Najbardziej jednak mnie boli to, że dziewczyny z mojej klasy chodzą na zajęcia pomocy biednym na pokaz, żeby zaimponować księdzu. I imponują..., zawsze mają 6. Dziwne tylko, że zaczęli chodzić jak zaczęła się religia wliczać do średniej. Ale nawet nie wiecie jak one jęczały, że im się nie chce..., albo jak obrażały księdza. One są chore na mózg!"- wyjaśnia kolejną kwestię osoba o nicku "Sotty16". Coraz więcej widzi się postaw innych, na pozór dobrych, ale tak naprawdę złych. Dlaczego to robią? Wniosek prosty! Na pokaz, żeby podnieść sobie ocenę, lub podlizać się nauczycielowi! Uczysz się dla ocen? Oceny, oceny, oceny! Teraz tylko one się liczą. Przy naborze do szkół średnich to właśnie one bierze się pod uwagę. Najlepsze licea w mieście mają duże wymogi punktowe, dlatego uczniowie chcą mieć jak najwięcej tych punktów! Za wszelką cenę! Każda ocena się dla nich liczy- i dobrze! Ale źle, że zdobywają je nieodpowiednio. Krótko wyjaśnia Monika, uczennica gimnazjum: "Tam się coś spisze, tu się coś zgapi, do tego nauczyciela się uśmiechnie a do następnego podejdzie się z koleżankami na przerwie i mile zagada. Zabajerujemy go i sprawdzian odwołany. To zawsze działa!" Nie potrafię zrozumieć takich postaw! Jeżeli uczeń nic nie umie, a dostanie dużo punktów i dostanie się do najlepszego liceum tam właśnie... upadnie. Skrzydła mu "odlecą", bo w liceum nie będzie można używać takich ceregieli, jakie w gimnazjum były na porządku dziennym. W liceum nie będzie upominanie ucznia, że nie zaliczył sprawdzianu. Sam nie dopilnujesz, będziesz cierpieć! Liceum ukazuje prawdę o uczniach i właśnie w liceum gimnazjaliści zrozumieją, że "dostateczny" za sprawdzian będzie dla nich powodem do płakania ze szczęścia! Tak po prostu jest. Obraz polskiej szkoły Gimnazjum jest niewątpliwie najcięższym okresem w życiu każdego człowieka. Zły wpływ na dobrych uczniów, mają Ci, którzy chodzą do szkoły, "bo muszą". A kto zadaje się z nimi do nich się upodabnia. Słynne polskie powiedzenia mówi "Z kim przystajesz, takim się stajesz", lub- jak czytamy w Piśmie Św.:
"Kto dotyka smoły, ten się pobrudzi, Wiele w tym prawdy..., lecz mało który uczeń wybierze szczęście choćby w samotności, mając wybierać między nią a towarzystwem (choćby złym). W Polskich szkołach zauważa się brak tolerancji wobec tych uczniów, którzy ubierają się i sądzą inaczej. Takie niezadowolenia przeradza się często w ślepą i nieuzasadnioną agresję. Nie tylko fizyczną, ale też tą- bardziej bolącą- psychiczną, czyli wyśmiewanie, obgadywanie, przezywanie. Coraz więcej w klasach stwarza się tzw. "pól zamkniętych", czyli grupek uczniów rozmawiających tylko ze sobą. Nie rozmawiają z nikim innym, bo tylko oni dla siebie są do szczęścia potrzebni. "Nie lubię takich grupek w klasach.- żali się Ola- muszę do którejś dołączyć, bo w przeciwnym razie będę sama stać na korytarzu!" A żeby się przyłączyć, trzeba upodobnić się do członków tej grupy. Czyli upodobnić się w sposobie ubierania, mowy, gestykulacji. Nawet do buntu o to, że nauczyciel może ich rozdzielić przesadzając do innych ławek. Wniosek Smutny obraz ucznia wskazuje na jego zagubienie. Zagubienie, które sprawia, ze uczeń mimo wiedzy teoretycznej w praktyce zachowuje się całkiem inaczej. Piątkowicza okrzykuje- "kujonem", wiedząc, że jego samego by to zabolało. Zaboleć też może rozbita głowa w kolejnej bójce, lub uraz kręgosłupa- będący skutkiem wygłupów i durnych żartów na wuefie... Zwracam się z prośbą do wszystkich gimnazjalistów do przemyślenia swojego postępowania, bo nigdy nie jest za późno na poprawę. Pamiętajcie! Lunatique
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |