Bóg sam rozesłał tę radosną wieśćJesteśmy małżeństwem od 10 lat. Ponad 6 lat temu rozpoczęła się nasza konkretna drogadorodzicielstwa: starania zmierzaj ące ku poczęciu, po jakimś czasie wizyty u lekarza, badania, laparoskopia, kuracja hormonalna itd. Nie zapadł żaden wyrok, ale też nie było upragnionych owoców. Zwłaszcza ja przechodziłam przez różne stany: smutek, rozczarowanie, zazdrość wobec tych, którym "się udawało", żal, rozpacz, zrezygnowanie... Aż wreszcie któregoś dnia podczas adoracji Najświętszego Sakramentu przyszedł pokój. Była to niewątpliwie łaska od Pana Boga, który pomógł mi naprawdę zaufać, zawierzyć, zapragnąć tylko i wyłącznie Jego woli. Zniknęły te wszystkie złe emocje i odczucia, które mi towarzyszyły. Oczywiście raz było lepiej, raz gorzej, ale zawsze zgodnie powtarzaliśmy: "Twoja wola, Panie. Ty wiesz najlepiej. Ty pragniesz dla nas najlepszego". Stopniowo zaczęliśmy dojrzewać do adopcji. Coraz częściej myśleliśmy o tym, rozmawialiśmy, ale okazało się, że nie do końca jesteśmy oboje na to gotowi. Więc czekaliśmy dalej, nie tracąc nadziei i nie ustając w modlitwie. Ponad rok temu wyjechaliśmy do Belgii, gdzie obecnie mieszkamy. I tu właśnie rok temu zdarzył się cud.10 lutego 2008 r. w naszym domu pojawili się brat Gabriel ze Zgromadzenia Zakonnego Braci Samarytan Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Maryi i siostra Katarzyna z żeńskiej gałęzi tejże kongregacji. Brat Gabriel odprawił Mszę św. w naszej intencji. Po Mszy, w obecności siostry Katarzyny, modlił się nad nami, prosząc Boga, by uwolnił nas od wszelkich blokad i zniewoleń (później okazało się, że dużą rolę mogły odgrywać w naszym przypadku blokady okultystyczne, choć sami z okultyzmem bezpośrednio nie mieliśmy nic wspólnego). Oboje czuliśmy już wtedy, kiedy brat Gabriel położył ręce na naszych głowach, że za sprawą tej modlitwy wkrótce pojawią się owoce, choć nie wiedzieliśmy nawet, czy będą dotyczyły nas samych, czy też kogoś innego. Byliśmy wdzięczni i szczęśliwi. Mniej więcej w tym samym czasie postanowiliśmy ostatecznie rozpocząć procedurę adopcyjną w Polsce. Zgromadziliśmy prawie wszystkie potrzebne dokumenty. Kilka dni po wizycie naszych gości, z woli i łaski Dobrego Boga, poczęło się nasze dziecko! Później okazało się, że brat i siostra dowiedzieli się o tym przed nami, podczas spotkania z charyzmatykiem. Także nasi bliscy i przyjaciele twierdzili, że czuli coś szczególnego, że myśleli o nas w tym czasie wyjątkowo intensywnie, że śnili o nas i naszym dziecku... Jedna z przyjaciółek podsumowała, że to tak, jakby Pan Bóg sam rozesłał tę radosną wiadomość. My sami, krótko po tym, kiedy poczęło się nasze dziecko, także przeżyliśmy pewnej nocy coś szczególnego. To było coś na granicy snu i jawy i dotknęło nas oboje w tym samym czasie. To zdarzenie powracało wielokrotnie w naszych myślach i rozmowach i doszliśmy do wniosku, że Bóg posłał do nas we śnie anioła z dobrą nowiną. Niezależnie od tego, czy tak było czy nie, Bóg obdarował nas tym, czego tak bardzo i tak długo pragnęliśmy. Chwała Mu za to teraz i zawsze! Basia i Filip
Publikacja za zgodą redakcji
(Duszpasterstwo Małżeństw Pragnących Potomstwa)
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |