KornikiJedną z belek w sklepieniu starej i solidnej stodoły opanowała kolonia korników. Całe życie drążyły, drążyły i jeszcze tylko drążyły korytarze w belce. Jeśli nie drążyły - spały, i nic więcej. Kiedyś ich przodkowie niszczyli w ten sposób belkę, i dziadkowie, i pradziadkowie.Jankornik był młodym i żwawym kornikiem. Kiedyś w zadumie powiedział: - Co jest na końcu naszej belki? Może istnieje jakiś inny świat? Inne korniki odpowiedziały mu śmiechem. - Zupełnie oszalałeś! - a najstarszy kornik dodał drwiąco: - Jeśli jesteś taki pewny, idź i zobacz ten inny świat! Droga do niego jest bardzo prosta: wystarczy toczyć drewno zawsze w kierunku południowym. Droga wolna! Nikt cię nie zatrzymuje! Jankornik gorliwie pracował i wyobrażał sobie ten inny, cudowny świat. Był przekonany, że belka nie mogła być "całym światem". Tato i mama, zaniepokojeni, dogonili go. - Dziecko - błagała go z płaczem mama - coś ci się przewróciło w głowie? Bądź sobą, drąż drewno razem z nami, spokojnie, jak cię nauczyli twoi rodzice, drąż jak twoi bracia, którzy cię przecież kochają. Jankornik bardzo kochał rodzinę, ale zdecydowanie nadal toczył drewno w kierunku południowym. Toczył i toczył, ale belki są grube, zaś korniki małe. Czas płynął, a Jankornik ciągle miał przed sobą grubą warstwę drewna. Tysiące razy nachodziła go pokusa, aby się powstrzymać, wrócić i postępować jak wszystkie korniki na tym świecie. Pewnej nocy, skulony w tunelu, który właśnie drążył, prawie bez sił, zrezygnowany podjął decyzję: - Dość tego! Poza belką nie istnieje żaden inny świat. Wszystko jest drewnem i koniec! Jutro wracam. Ledwie tak pomyślał i właśnie w tej chwili usłyszał delikatny, dobrze mu znany szmer. Omalże nie podskoczył z radości. Był to hałas wywołany przez kornika, który drążył drewno z całych sił. Po chwili Jankornik zobaczył go. Był zasapany, spocony, ale uśmiechał się całym pyszczkiem. - Ufff, w końcu dotarłem do ciebie! - wyrzucił z siebie zziajany i przedstawił się - nazywam się Piotrkornik i chcę pójść z tobą. Ja też mam dość belki. Jestem pewien, że poza nią istnieje inny świat. - Miło mi! - Jankornik poczuł, że jego serce znowu wypełnia chęć życia. - Jutro będziemy toczyć korytarz badawczy w tym kierunku. Czuję, że już niedaleko do celu. Faktycznie brakowało jeszcze dziesięć centymetrów, ponieważ kierunek południowy nie był najlepszy, aby wydostać się z belki. Ale stary kornik nie wiedział o tym. We dwóch jednak wszystko było łatwiejsze. Wysiłek był podzielony na pół, i odwaga podwojona. I tak któregoś słonecznego, wrześniowego poranka Jankornik i Piotrkornik wyszli z belki. Po raz pierwszy w życiu zobaczyli błękitne niebo i blask słońca. - Hurrra! - zakrzyknęli jednocześnie i padli sobie w ramiona. Ileż to straciły korniki, które uwierzyły, że belka jest całym światem! Nowy świat powitał ich zachwycającymi dźwiękami unoszącymi się w przejrzystym powietrzu. - To anielskie chóry! - stwierdził Jankornik. - Rzeczywiście! - mruknęła przechodząca obok mrówka z ciężkim ziarnem pszenicy na grzbiecie - to świerszcze. Przyprawiają mnie o ból głowy... Ale dla dwóch korników skrzeczenie świerszczy było najpiękniejszą muzyką, jaką kiedykolwiek słyszeli. Inny świat obok nas istnieje! Naprawdę! Bruno Ferrero
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |