Marzenia drzewa
Szumiał wiatr,
liście opadały
W swych marzeniach drzewa zawołały
Pierwsze drzewo
Chcę być skrzynką,
pełną złota i bursztynków
Klejnotami wypełniona
aż po brzegów swych ramiona
Drugie drzewo
Mi się marzy być na
statku masztem ważnym
Co przemierza morskie szlaki
i siadają na nim ptaki
Trzecie drzewo
Trochę skrycie zastanawia
się nad życiem
Ja bym chciał, tu w tej
głuszy poruszeniem być
dla duszy
Co odmieni ludzkie serce,
by pamiętać o miłości i o męce
No i stało się niebawem,
Drzewa padły,
pod topora mocnym strzałem
Pozostały im marzenia
Czy dostąpią ich spełnienia?
Pierwsze drzewo
Już po wymarzonej skrzyni,
zrobiono mnie żłobem prostym
Gdzie klejnoty, gdzie te skarby?
Siano tylko, nic po za tym
Lecz nadeszła pewna chwila
Przyszła nieznana rodzina
Położyła w żłobie dziecię
Skarb największy na tym świecie
Przy anielskim chórów śpiewie
Drzewo myśli, że jest w niebie
Pomyślało o marzeniu
O największym swym spełnieniu
Drugie drzewo
Te od statku, stało łódką
się z przypadku
Pomruczało, gdzie te morze?
Ja tu rybaków przewożę,
po Galilejskim jeziorze
No i gdzie ta moja sława,
po ryby tylko wyprawa
Lecz przy jednej z tych podróży
Chmury kłębiąc się do burzy,
jezioro calutkie wzburzy
I nadęte w swojej mocy,
szarpie łódką, niczym włosy
Brakując zewsząd pomocy
Drzewo w rozpacz, co się stanie,
czy ze mnie coś zostanie
Wtem mężczyzna piękny,
młody kończy wichury swobody
I przywraca ład na świecie,
bo to przecież Boże Dziecię
Drzewo w zachwycie wpatrzone,
me marzenie jest spełnione
Stając się łódeczką Boga wie,
że nie grozi mu już trwoga
Trzecie drzewo
Leżąc stale, wzdycha już trochę ospale
Gdzie się spełnią me marzenia,
leżąc w czasie zapomnienia
Lecz usłyszał jakiś hałas,
wywlekają je na taras
I zbijają krzyż, nic więcej
Pewnie będę światkiem w męce
Gdzie rozdarte są ramiona
I gdzie z bólu człowiek kona
Lecz gdy poczuło na swym
grzbiecie przybite ciało człowieczę
Poznał wtedy Boże dziecię
Co i w żłobie i na łodzi,
świat nam przyszedł oswobodzić
Drzewo widząc ból, cierpienie
Zrozumiało swoje marzenie,
Stojąc z Bogiem w tej jedności
Stał zbawieniem się ludzkości
Przez zmartwychwstania pamięć,
krzyż swój teraz każdy święci
Więc spełniają się marzenia,
choć nie każdy je docenia
Oddajmy je, więc Bożej opaczności
Niż czas ziemski nam się skończy.
Andrzej
|