Troszczyć się
Nie wolno mi sądzić,
że w sprawie "miłości"
zrobiłem już wszystko,
jeśli myślę tylko "przyjaźnie"
o ludziach wokół mnie.
To jest zaledwie sympatia,
iluzja przyjaźni.
Zachowuję się spokojnie.
Nie wtrącam się cudze sprawy.
Nie czynię nikomu nic złego.
Niech każdy żyję, jak chce.
To wystarczy.
Żyję jak porządny obywatel,
wszystko mam zapewnione
i zabezpieczone
pod szklanym kloszem
mojego prywatnego życia.
I tak oto wnoszę swój wkład
w ogólną obojętność,
która dławi nasze
wspólne życie.
ABY NAPRAWDĘ KOCHAĆ,
MUSZĘ SIĘ TROSZCZYĆ O INNYCH:
BYĆ UWAŻNYM, DELIKATNYM,
Przede wszystkim wobec ludzi
z mego otoczenia,
powierzonych mojej opiece:
Z którymi żyję pod jednym dachem,
z którymi codziennie pracuję,
z którymi jadę tramwajem,
z którymi się śmieję i bawię.
Troska o drugiego człowieka wyzwala
mnie z mego zamkniętego świata.
To konieczne, aby nie zwariować
od wiecznego myślenia tylko o sobie.
Nie wolno mi się uchylać
od tej troski,
także i wtedy, jeśli to zakłóca
mój spokój, moje wygodne
zadowolenie.
Może to nawet dobrze,
że ktoś przeszkadza,
i, że pomoc innym wymaga
niekiedy trudu, a nawet bólu.
Dobrze, ze i ja mogę wziąć
na siebie zmartwienia,
o których z nikim
nie dało się mówić.
Troska o kogoś
to owoc autentycznej miłości.
Chociaż czasem sprawia ból,
w końcu przynosi najlepszy
z darów - wzbogaca moje życie,
przydaje barw memu istnieniu,
a czasem przynosi niewypowiedziane
uczucie głębokiej wdzięczności -
przedsmak niewyobrażalnego raju.
Phil Bosmans
|