Wystarczy rozłożyć ręce noc dawno rozścieliła twarz siedzę na brzegu łóżka nie chcę zdjąć resztek dnia tyle zostawionych krzyży rozpaliło znicze rozstawione wspomnienia wydzielona część rozchyliła płatki ofiarowane już dawno kiedy mniej było babci a więcej nieba nie jest samotny przyjęłam pamiętam co szepnął idź i podaj kiedy się zatrzymasz Przekonać Bumerang w samo południe wypuszczam pluszowego motyla dla dni miękkich ikolorowych niech będą wasze dorosły wózek supermarketu obciążony chwiejącymi się kręgosłupikami bliźniaczych drobin zastygłych wyczekującym spokojem nawet nie dotkną opakowań czar sytej soboty prysłby naruszony palcem strzałminiaturowego spojrzenia przyciąga do chmurnych stempli wokół oka skręt serca wykręca słabnąca prośba matki tanie zrzynki wędlin oddałabym moje wypasione zakupy gdyby bieda potrafiła zapomnieć o dumie Po odcięciu kiedy się zatrzymam puszczę cień przygarnie spadający deszcz śladom przykrytym falą następnego dnia zabroni szukać obejmę sen przeskakując wspomnienia nie odwrócę milczenia z drugiego końca raczkuje człowiek chwytając moje miejsce Pierwszy między ostatnimi zawsze będziesz klęczał trzymając hostie biała modlitwa wspiera krzyż okryta czerwień sączy się przy zdradliwych złoceniach nie jest łatwo zbierać rozlane życie za siebie przepraszam czasem wbijam serce w jezusowe rany a ty wierzysz zapalone ognisko przywołuje znam kierunek postaram się dotrzeć do brzegu Odwracając ziarna klepsydry w tym pokoju zawsze będzie konwaliami pachniało zastygły pomiędzy schowanymi stronami trochę dziwi błękit córki zatrzymujący się na skrzypiącym kluczu odpycha ciszę przemieszanych barw jutro dopowie nie ma nienarodzonych miejsc zbyt wiele snów złożyło historie w cieple piasku Bukiecik zawilców zaspany las ziewa konarami płocha zwierzyna otrząsa się po zimowym dniu ciepłe promienie zaczynają budować życie skulone pączki nabrzmiewają sokami a wśród tylu opadłych listów jesieni wątła zieleń znaczy miesiąc na długich szyjach z wyciągniętymidłońmi poruszają się zawilce łany białych płochych płatków z takich kwiatów bukiet tworzę chodź chroniona to cnota to marzeniem przeniosę dowazonu pożegnania niech króluję z dobrym słowem w podzięce za tyle miłości Ojcze Z nieba błękitem niebieskie oczy spojrzały spod obłoków przymrużyłam powieki tak ciepło okrywa spokojem schylając się po niezapominajki podniosłam różaniec zwykłe paciorki smakujące chlebem Szczęść Boże jak powiew wiatru niesie orzeźwienie widzisz obrazy zapisane pozdrowieniem to staruszka z pochylonym nosem przygarbione plecy niosą chrust chłopak ze słowem otuchy życzy Szczęść Boże i zabiera trud a Bóg zapłaci czułym spojrzeniem widok sercem zapisany przetrwa ziemski czas jak radośnie śpiewa skowronek gdy oraczrozpoczyna znój Szczęść Boże grudami się ściele Bóg zapłać odpowiada chleb w polu ciężka praca ciemny płaszcz gleby trzebaopielić więc pędzi haczka po radlinach a za nią pracowity dzień Szczęść Boże ludziom zmęczonym Bóg zapłać dziełu ich rąk Z przed lat maluję obrazy te stare płótnażyją wśród nas i chodź wzór na niech spłowiały to wiara przywróci dawny kształt Szczęść Boże ludziom nowej ery Bóg zapłać odpowie nam czas Przegryzaczpereł nie będę apostołem spuszczając wieko szczelnie zamykającej się muszli ciężar ziarna ukryję pomiędzy wygodniejszymi myślami a jednak czekam na twoją sprawność wślizgującą się do wnętrza potrafisz wyłuskać łagodnie obracając między słowami miażdżąc blichtr wysuwasz cząstki zmuszającdo zastanowienia Ogrzewając dni zbyt słabe żeby tęsknić kiedyś wyciągnę rękę po te bławatki a ty rozchylisz błękit róże położyłeś obok snu biel najbardziej zachwycała a teraz powiedz przygarniesz przecież nie pozwolisz podeptać ślepym butom Paraliż czasami jestem jak daltonistka poniedziałkowo- niedzielna wbita w obojętność obowiązkowo zasiadam w kościelnej ławie zaczyna wypływać jezusowa czerwień tylko ja trzęsąc się u stóp krzyża boję się powyrywać gwoździe Modlitwa nie proszę o nic te ptaki to dar- śpiewem dodają sił czerwone maki gną się na wietrze tak krucho jak każdy dzień wysmukłe drzewa zieloną twarzą przypominają z czego zrobiliśmy krzyż cichy świt zagląda do końca snu mam iść słońce rozgrzewa ciało nie zmarznie rodząca się myśl potknięcia są ulgą gdy głową wadzę o błękit zbyt dumna jestem wśród chmur siadam nad rzeką obmywając stopy czuję się lżejsza bez złych chwil z niewinnym odbiciem nie pobrudzę chleba mogę spożyć mądrość słów czuję modlitwę ona jest we mnie dotyka mnie krawędzią jesteś wokół i we mnie nie musze szukać to Ty Ballada o kapliczce kawałek starego dębowego pnia drewniana postać w małej kapliczce trochę podniszczona otoczonawilgocią pór roku za nią całe stado drzew szumiące szczęściem mogą mieszkać w takim towarzystwie przydrożna kapliczka składa ukłon nisko to w szacunku dla mojego miłowania samego Pana Boga. tak żyje las ze swoim sąsiadem będącym wszędzie cofając się wzdłuż drogi napotykam twarz chłopa jedzie na pola formować chleb codziennego znoju zsuwa płócienną czapkę oddając pokłon drewnianej postaci pracuje od świtu do zmierzchu a miedzy tymi godzinami krople potu wyciśnięte przez harówkę niosącą radość, smutek i gest pozdrowienia w tym samym czasie inny człowiek mija miejsce to cygan wolny ptak swojego rodu kilka razy nawraca wóz jadąc na rynek huczący życiem do taboru ogrzać się przy ognisku tam i z powrotem przydrożna kapliczka odpowiada na ukłony te oczy spotykają się spracowane z zapachem koszonej trawy wolne z nuta cygańskiej muzyki osmaloneżarem ognisk tyle razy w ciągu dnia możesz pozdrawiać a ja tylko dwa- w jedną i druga stronę zazdrość biję ze zmęczonego serca czy to sprawiedliwe? wiatr wtrącając podpowiedź szemrze cicho rozwiewając żal wypowiadaj pozdrowienia a ja na moich skrzydłach przeniosę je do kapliczki będziecie równo chwalić Boga Pożegnał się choinką tak bardzo kochał że odszedł wcześniej w pokoju ubrane drzewko prezenty zamknięte ciszą zostawił jeszcze list ostatnie słowa wpisane w opłatek modlę się nie potrafiłeś już ukryć dni choroba za bardzo drążyła świt zaczęły wystawać poranki Staruszku został szacunek i chwila ciszy ułożona na ostatniej świerkowej gałązce
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |