Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
Jerzy Pietrkiewicz - poeta nieznany

Przyjaciel księży Jana Twardowskiego i Karola Wojtyły. Drugi po Conradzie mistrz słowa angielskiego i polskiego. W kraju niemal nieznany, choć żył ponad 90 lat. "Król życia" Jerzy Pietrkiewicz.

Kiedy w 1935 r. opublikował debiutancki tomik "Wiersze z dzieciństwa", miał zaledwie 19 lat. Rok później ukazał się, tematycznie związany z debiutem, poemat "Prowincja". Poeta urodził się 29 września 1916 r. we wsi Fabianki, w ziemi dobrzyńskiej. Tej ziemi zawdzięczał debiut i młodzieńczą sławę, tej ziemi pozostał wierny do końca życia. Była dla niego kwintesencją polskości: "(...) Ziemia Dobrzyńska, Ziemia Dobrzyńska... A w niej chyba najwięcej ojczyzny." - pisał.

W Warszawie świat wiejskiego dzieciństwa jawił się poecie jako zamknięty, bezpowrotnie utracony i domagający się zarazem utrwalenia w słowie. Utrata była podwójna: jedna została wcześnie "zatrzaśnięta wiekami dwu trumien" rodziców, druga, historyczna, była dla poety rodzinną wsią, która stawała się częścią odchodzącego w przeszłość, ginącego świata.

Swój udział w życiu literackim stolicy rozpoczął od "Kuźni Młodych", młodzieżowego pisma o orientacji piłsudczykowskiej i awangardowych ambicjach, potem związał się z "Prosto z mostu". Zaprzyjaźnił się z Janem Twardowskim, a znajomość przekształciła się w serdeczną przyjaźń, która przetrwała do końca ich życia. Przyszły ksiądz bardzo wcześnie zauważył odmienne gusta poetyckie Jerzego, a po latach wspominał, że przyjaciel ostentacyjnie podkreślał swoje zainteresowania przyrodą, prowincją, pisał o rodzinnej wsi, manifestował wręcz swoją chłopskość.

Rok 1939 rzucił poetę do Rumunii, skąd przez Francję trafił do Anglii. Patriotyczny dług spłacał takimi utworami, jak "Szarża pod Kutnem" czy zbiór opowiadań z życia pod okupacją niemiecką "Umarli nie są bezbronni".

Poeta bardzo wcześnie zrozumiał konsekwencje pobytu na emigracji i wyciągnął z tego stosowne wnioski. Zapisał się na uniwersytet, nauczył angielskiego, w 1947 r. zrobił doktorat i został profesorem i kierownikiem Departamentu Języków i Literatur Słowiańskich na uniwersytecie w Londynie. Przestał się oglądać na pomoc rodaków, co w najbardziej podstawowym sensie czyniło go odmieńcem wśród skłóconej ze sobą Polonii. Odrębność Pietrkiewicza miała też wymiar artystyczny. Mówiono o nim: pisarz osobny, wyjątkowy, niemieszczący się w nurcie literatury emigracyjnej. Wydał po angielsku osiem powieści, każda była sukcesem i każdą w mniejszym lub większym stopniu przenika świat jego wyobraźni chłopsko-polskiej. Już pierwsza "The knotted cord" ("Sznur z węzłami") pokazuje dzieciństwo autora, dom rodzinny i wieś, ojcowiznę i ojczyznę.

W latach 50. droga twórcza Jerzego Pietrkiewicza, poety i tłumacza, skrzyżowała się z poezją Karola Wojtyły.

Ślad tego spotkania, a z czasem wielkiej przyjaźni, pozostał na trwałe w literaturze światowej. Jerzy Pietrkiewicz był jedynym tłumaczem na świecie oficjalnie upoważnionym do przekładu poezji papieża na język angielski. Ale sam także tworzył poezję religijną. Szczególna była cześć, jaką miał dla wizerunku Matki Bożej ze Skępego, patronki jego domowej ojczyzny - Ziemi Dobrzyńskiej. Na odpust do sanktuarium w Skępem przyjeżdżał zawsze razem z ks. Twardowskim, który także przecież opiewał "królewnę ze Skępego".

Ksiądz Jan od Biedronki tak pisał o swoim przyjacielu: "Jerzy jest dla mnie zjawiskiem i w literaturze, i w życiu. Był lubiany przez wszystkich, zwłaszcza przez kobiety. Miał w sobie coś z króla życia. Utalentowany wszechstronnie nie zmarnował żadnego talentu. Poeta, prozaik, eseista, tłumacz, profesor, poliglota. A przy tym uroczy człowiek."

W świadomości Polaków twórczość Pietrkiewicza w gruncie rzeczy nie zaistniała - był pisarzem emigracyjnym, nie krył swoich antykomunistycznych poglądów. Ten wybitny pisarz i uczony, erudyta ogarniający swoimi zainteresowaniami całość kultury europejskiej, pozostaje w kraju prawie nieznany. Zmarł w październiku 2007 r. W londyńskiej ceremonii pogrzebowej uczestniczyło około 30 osób. W Skępem, gdzie przewieziono urnę ze zwłokami poety, nieco więcej - nie było jednak nikogo z możnych tego świata, wszak Skępe to nie Skałka. Żegnali go ci, na których mu najbardziej zależało: mieszkańcy Ziemi Dobrzyńskiej. Przybyli ze sztandarami, a ceremonię pogrzebową poprowadził o. Bolesław Opaliński, proboszcz sanktuarium, które przyjęło poetę tułacza na wieczny spoczynek. Spełniła się prośba zmarłego, by na tablicy nagrobnej znalazło się zdanie: "Wróciłem do Ciebie, Królewno Skępska".


 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej