Miłość bez kalkulacjiRodzice przekazali jednemu z moich braci większość majątku: połowę domu w Warszawie i działkę budowlaną. Ja i drugi brat otrzymaliśmy znacznie mniej. Rodzice dożywotnio zamieszkali na parterze z myślą, że brat będzie się nimi opiekował. Nie spisywali żadnej umowy o świadczeniu opieki, kosztach wspólnego utrzymania budynku. Szybko pokłócili się i brat przestał rodzicom pomagać. Nawet złośliwie utrudnia im życie. Teraz ja z drugim bratem dojeżdżamy na zmianę i pomagamy rodzicom. Zastanawiamy się jednak, co zrobimy, kiedy rodzice będą niedołężni. Wtedy trzeba będzie ich pewnie zabrać do siebie. Bezskutecznie zwracamy uwagę bratu na jego powinności. Czy wolno nam w tej sytuacji namawiać rodziców na odwołanie darowizny?Prawo przewiduje, że darczyńca może odwołać już wykonaną darowiznę, jeśli obdarowany dopuścił się względem niego rażącej niewdzięczności. Musi to być jednak niewdzięczność rażąca. Z Pani listu nie wynika, czy zachowanie Pani brata można traktować jako podstawę do odwołania darowizny. Zapewne nie wystarczy zwracać uwagę bratu. Trzeba poważnie na forum rodzinnym rozważyć temat, ponegocjować. Dla poczucia sprawiedliwości warto pewnie zawalczyć o uczciwszy podział majątku. Gdyby się jednak okazywało, że ta walka rodzi tylko złość, wtedy trzeba odpuścić. Czasem powinno się zostawić wszystko Bożej sprawiedliwości. Byłoby to zgodne ze słowami Jezusa: "Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!" (Mt 5, 41). Trzeba zawsze zastanowić się przy podejmowaniu trudnych decyzji, co będzie potem. Potem - w perspektywie wieloletniej. Wartością ogromną jest sprawiedliwy podział majątku rodziców. Ale też wartością nieocenioną jest miłość rodzeństwa i dobre więzi rodzinne. Wielu z nas bardzo trudno jest wyobrazić sobie opiekę nad starymi rodzicami. Szczególnym wyzwaniem jest przyjęcie ich do siebie na mieszkanie. Pojawiają się wtedy w głowie myśli: "ja nie mam na to warunków", "kto wziął ich majątek, niech ich bawi". Myślenie takie jest szkodliwe i niewdzięczne. Blokuje w nas miłość do rodziców czy do rodzeństwa. Po pierwsze, nie należy martwić się zawczasu. Nie wiemy, kto z nas będzie żył za kilka lat, kto będzie zdrowy, a kto chory. Trzeba sobie w sercu postanowić wobec rodziców: "Jeżeli będziecie starzy i chorzy, zrobię wszystko, co będzie w mojej mocy, aby się wami zaopiekować". Nie wiemy, jakie będą wtedy nasze siły, możliwości czasowe, finansowe i mieszkaniowe. Sformułowanie: "Zrobię wszystko, co będę mogła" nie blokuje naszego serca. ks. Marek Kruszewski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |