Podział i jednośćCHOROBA PODZIAŁUByć może jednym z najpoważniejszych problemów naszego społeczeństwa jest dezintegracja, pośredni rezultat pychy i egoizmu doprowadzonych do takiego poziomu, że oddziałują na cały rodzaj ludzki, powodując podziały, napięcia i różne typy konfliktów w rozmaitych dziedzinach życia.
Egoizm, grzech pierworodny, jako pierwszą i zasadniczą konsekwencję przynósł różnego rodzaju rozdzielenie:, LEKARSTWO - JEDNOŚĆ Jezus został posłany właśnie po to, by usunąć grzech i znieść jego konsekwencje. Dlatego tej nocy, gdy przypieczętował Nowe Przymierze, /wrócił się do swojego Ojca, prosząc Go o jedność między swoimi: "Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty Ojcze we Mnie, a ja w Tobie, aby i oni stanowili w nas jedno, aby świat uwierzył, żeś ty Mnie posłał" (J 17, 21). Jezus dotyka samego sedna potrzeb ludzkich. Prosi o coś fantastycznego, co musi nas poruszyć, bez wątpienia coś bardziej wartościowego niż luksusowy samochód, najwspanialsze ubranie czy najkosztowniejsza biżuteria, bo dzisiejszy człowiek żyje w tak wielkim rozproszeniu, że grozi ono dezintegracją jego osobowości i zniszczeniem jego relacji ze światem i innymi ludźmi. Modlitwa Jezusa zawsze była skuteczna. Jego słowo, Słowo Boże, zawsze realizowało swą zawartość. Kiedy powiedział do paralityka: "wstań", ten człowiek uniósł się natychmiast i wyszedł, niosąc swoje łoże. Gdy mówił "effatha", otworzyły się uszy głuchego. Gdy ogłosił: "Twoje grzechy są odpuszczone", prostytutka stała się tak czysta i nienaruszona jak dziewica. Chodzi o to, że słowo Jezusa zawsze miało moc. Miał rację, wykrzykując nad grobem swego przyjaciela Łazarza: "Dziękuję Ci Ojcze, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz" (J 11. 41 - 42). Zawsze, gdy Jezus prosi o coś swego Ojca, jest wysłuchany. To tak, jakbyśmy składali podanie, na którym zaznaczono, że sprawa jest już załatwiona. Chociaż siła naszego ego i jad naszej pychy starają się nas odseparować i podzielić, końcowe zwycięstwo już jest uzyskane, dzięki Jezusowi, który otrzymał jedność, o którą prosił. Jednak, aby tę łaskę, uzyskaną dzięki modlitwie Jezusa, uczynić naszą, najpierw musimy zrozumieć, na czym ona polega, by następnie przyswoić ją sobie poprzez żywą wiarę. Jezus, zwyciężając grzech, zniósł jego konsekwencje - zerwanie jedności. W gruncie rzeczy każdy grzech polega na rozdzieleniu tego, co ma być połączone, bądź uszkodzeniu tego, co ma być nietknięte. Jeśli dobrze poszukamy, za każdym grzechem znajdziemy warstwę oddzielenia, dysharmonii i pewnego typu podziału. Ten, kto nie wierzy, niech przypomni sobie sytuację-, gdy go ostatni raz obrażono. Owoc zbawienia możemy podsumować jednym zdaniem: ponownie zjednoczyć to, co grzech oddzielił. ZJEDNOCZENIE Z BOGIEM Jezus przyszedł zburzyć mur oddzielenia, który uniemożliwiał nam dostęp do obecności Bożej. Nie wisi już nad nami żadne przekleństwo, bo przez Jego śmierć i zmartwychwstanie uzyskaliśmy pokój. On przedarł zasłonę, która nas oddzielała od Boga. Moglibyśmy podsumować Jego misję jednym słowem - pojednanie. Pokój ten został podpisany Jego cenną krwią. Naszym zadaniem jest nie wypowiadać znowu wojny. Zjednoczenie przekształca. Święty Paweł stwierdza, że "za sprawą Ducha Świętego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu" (2 Kor 3, 18). Dzięki Duchowi przybrania za synów, którego otrzymaliśmy, tworzymy część Rodziny Trójcy Świętej, nie jako niewolnicy, ale jako synowie w Synu. Ojciec kocha nas tą samą miłością, którą kocha Syna swego upodobania i daje nam swego Ducha, abyśmy kochali Go tak, jak kocha Go Jego Syn. Jesteśmy powołani do uczestnictwa w Boskiej naturze (2 P 1, 4), tak bliska i głęboka jest nasza wspólnota z Bogiem, który nam udziela swego własnego istnienia. Ojciec jest źródłem wszelkiego dobra, który kochając siebie rodzi Syna, owoc najczystszej miłości. Miłością, którą Ojciec kocha Syna, a Syn Ojca, jest Duch Święty. Taka jest wspólnota i relacja pomiędzy Ojcem a Synem, którzy rodzą miłość uosobioną, jaką Jest Duch Święty. Pomiędzy trzema Osobami Boskimi panuje taka miłość, że nie jest możliwe ich oddzielenie - przeciwnie - są Jednym. Jedność między Nimi jest konsekwencją Ich miłością:
- z całkowitym otwarciem i obopólnym oddaniem, Jezus Chrystus wcielił nas do tej cudownej Rodziny. Dzięki Niemu /yjemy życiem Trójcy Świętej. Jezus Chrystus nie tylko przywrócił nam jedność z Bogiem, ale zanurzył nas w samym wnętrzu Trójcy. Jak? Umieszczając nas w sobie, jedynym Synu Ojca. Wcielił nas w siebie, czyniąc nas jednością z Nim. Dlatego jesteśmy zjednoczeni z Ojcem tą samą więzią co On: Duchem Świętym. Syn, wcielając nas w swoją Osobę, przekształca nas w siebie, czyniąc nas członkami swego Ciała. Dlatego każde oddzielenie od Chrystusa oddziela nas od naszych braci, którzy są z Nim zjednoczeni. Każde oddzielenie od naszych braci, którzy są wcieleni w Chrystusa, oddziela nas od Jego Ciała. Każde zjednoczenie na tym świecie ma swe źródło w zdaniu: "jak Ty we Mnie a Ja w Tobie". Znaczy to, że jeśli nie mamy udziału w jedności I rójcy Świętej, nie będzie dla nas możliwe żyć jednością na wszelkich innych płaszczyznach. Nasze szczęście i zdrowie są proporcjonalne do jedności, w jakiej pozostajemy ze źródłem radości i jedności: Bogiem, który będąc Jedynym, jest Trzema Osobami. ZJEDNOCZENIE Z BRAĆMI - WSPÓLNOTA Jeśli ta książka traktuje o uzdrowieniu, dlaczego mówi o tylu rzeczach zupełnie z nim nie związanych? Co ma wspólnego moje uzdrowienie ze zjednoczeniem z moimi braćmi? Odpowiedź jest bardzo prosta: wszyscy razem i każdy z osobna, z naszymi różnymi funkcjami i całą różnorodnością charyzmatów, tworzymy Ciało Chrystusa..., a Bóg chce nie tylko, aby "członki" były zdrowe, lecz chce zdrowia dla całego ciała. Z drugiej strony, jak już zaznaczyliśmy, jeśli oddzielamy się od naszych braci, oddzielamy się od Chrystusa, który jest drogą i zbawieniem. Redukowanie uzdrowienia do zdrowia mego ciała, bez rozszerzania go na całe Ciało Chrystusa, byłoby czymś w rodzaju sytuacji, gdy palec chory na raka uważa złotą obrączkę, którą nosi, tylko za swoją. Nie jest rzeczą właściwą, gdy pragniemy uzdrowienia z wrzodu, a jednocześnie jesteśmy sparaliżowani przez nasz egoizm, zakażeni naszymi urazami i oślepieni przez naszą pychę. Bóg chce nie tylko uzdrawiać części naszego ludzkiego ciała. On chce zdrowia całego Ciała Jego Syna. Zdrowie całego ciała oznacza, że między różnymi członkami panują relacje sprawiedliwości, pokoju, przebaczenia i służby. Na tym polega zdrowie całkowite, a nie częściowe; definitywne, a nie tylko przejściowe, całego Ciała Chrystusa. Choroba pojawia się, gdy jakaś część naszego organizmu nie funkcjonuje zgodnie ze swym przeznaczeniem w ramach ciała i odmawia służby na rzecz całości. Wówczas pojawiają się konflikty. Wystarczy, że przysadka mózgowa nie wydziela odpowiednich hormonów, aby odczul to cały organizm. Jeśli źrenica, chociaż tak mała, nie spełnia doskonale swojej funkcji, wpływa to na całe ciało. Najgorsza ze wszystkich chorób występuje wtedy, gdy jedna z części ciała zaczyna nadmiernie rosnąć kosztem innych; kiedy pewne komórki zjadają samolubnie pokarm, którego inne potrzebują do przeżycia. To jest właśnie to, co nazywa się nowotworem, który prowadzi cale ciało do śmierci. Ciało Chrystusa cierpi na nowotwór, kiedy jakiś członek decyduje się żyć nie aby służyć innym, ale tak, by inni mu służyli. Tak jakby byl centrum, jedynym co jest ważne w całym ciele, jakby był organizmem, który może istnieć samodzielnie. Płuca, trzustka i żołądek nie mają każde swego własnego serca, ale jedno serce wspólne dla nich wszystkich. Nawet najbardziej potrzebny organ nie jest samowystarczalny, potrzebuje innych, nawet tych najmniejszych. Tak samo w Ciele Chrystusa, każdy ma swój sposób kochania, czucia i służenia, ale wszyscy są ożywiani jedynym Duchem, który jest Duchem Chrystusa zmartwychwstałego. Duch Święty jest Tym, który utrzymuje jedność w różnorodności, sprawiając, że wszyscy są wzajem od siebie zależni. Najwyższy stan zdrowia polega na byciu zdrowym człowiekiem w zdrowym Ciele Chrystusa: żyć w komunii z Bogiem i jedności z naszymi braćmi. Jeśli nasza ręka, próbując żyć tylko dla siebie, rozpoczęłaby strajk, odmawiając podania do ust pokarmu, bardzo szybko ciało zaczęłoby cierpieć na anemię, prowadzącą je niepowstrzymanie do śmierci, razem ze strajkującą ręką. W ten sam sposób każdy, kto decyduje się żyć tylko dla siebie i nie służy innym członkom, kończy obumierając. Wzorem postępowania dla każdego z członków ciała jest sposób, w jaki postępowała Głowa, Jezus Chrystus, który:
- oddał się na służbę całego Ciała, szczególnie części najbardziej chorych, słabych i potrzebujących, ZDROWA WSPÓLNOTA Wielkim źródłem zdrowia, które Bóg umieszcza zawsze w naszym zasięgu, jest wspólnota. Wspólnota nie jest strukturą, ale pewnym stylem życia, w którym wszyscy żyją w zjednoczeniu miłości i wiary, dając swe /ycie za innych. Po pierwsze, wspólnota jest środkiem zapobiegawczym, który pomaga nam uniknąć choroby. Wszystkie problemy we wspólnocie wywodzą się z tego, że gdy jeden człowiek się odosabnia, rozdziera się wiara albo o łamie się wspólnota. Kain chciał uczcić Boga na swój sposób - skończył zabijając swego brata Abla. Samson był przywódcą pełnym charyzmatów i nadzwyczajnych wartości, ale przez brak wspólnoty zakończył swe dni przywiązany do młyńskiego koła. Judasz sprzedał Mistrza, bo nigdy nie mówił innym apostołom o swych planach - i zdecydował się działać na własną rękę. Spotkałem "działaczy-gwiazdorów", którzy gaśli wraz z wykonywaną przez siebie służbą, bo realizowali swą misję na sposób indywidualny, nie przyjmując pomocy, oparcia i przewodnictwa innych. Wspólnota jest również środkiem leczniczym, kiedy przez naszą ludzką słabość upadamy. Wówczas nas poprawia, naprowadza i pomaga nam w wyzdrowieniu, towarzysząc nam w procesie rekonwalescencji. Często chory jest ten, kto najmniej dostrzega swą chorobę. Dużo łatwiej jest odkryć źdźbło w oku brata niż belkę we własnym. Dlatego potrzebujemy braci, którzy wykrywają w nas choroby, patrząc przez pryzmat miłości i pomagają nam znaleźć przyczynę naszej słabości, próbując środków skutecznych, ale bezpiecznych dla naszego dobrego stanu ogólnego. Ale przede wszystkim, wspólnota uzdrawia nas swoją miłością: wiedzieć, że jestem kochany, czuć, że należę do innych, że nie jestem dla nich obcy, oto źródło zdrowia. Kiedy odsłaniają się braki i słabości brata, można zająć jedną z dwóch postaw:
- postawę pychy, dla której nie liczy się wspólnota, która wskazuje brak i umieszcza go pod lupą, by go powiększyć i w ten sposób mieć powód do czucia się lepszym; W końcu, to wspólnota zabezpiecza nas przed chorobą lub leczy, kiedy chorujemy. Nasze wady są kompensowane przez zalety innych. WSPÓLNOTA WZMACNIA Siła ręki pochodzi nie tylko od niej samej, lecz płynie z jej odpowiedniej relacji z całym ciałem. W taki sam sposób skuteczność jakiejś funkcji we wspólnocie leży nie tylko w jej wykonywaniu, ale w zdrowej i odpowiedniej relacji do innych funkcji. Znaczy to, że wspólnota uzupełnia nas, dodając nam sił, jeśli ich nie mamy, jako że jedność tworzy siłę. Bóg, wiedząc że jesteśmy bardzo czuli na powiewy egoizmu i pychy, nie chciał dać wszystkich charyzmatów każdej osobie, ale rozdzielił je między wielu, abyśmy w ten sposób potrzebowali innych i we wspólnocie z nimi odnajdowali siłę. Podarował każdemu rozmaite zalety, a potem powiedział: "Teraz uzupełniajcie się i żyjcie jako jedno. Służcie jedni drugim, wiedząc, że nikt nie jest samowystarczalny i tak będziecie mieć wszystko to, co zdobyłem dla was na krzyżu". Nikt nie ma wszystkich darów. To Kościół, jako taki, skupia wszystkie charyzmaty... Pamiętam, jak któregoś dnia zaskoczył mnie pewien pan, który mi powiedział:
- Ojcze, ojcze, moja żona i ja mamy dziewięć darów. Wczoraj otrzymaliśmy ostatni, którego nam brakowało... Tylko wspólnota jako taka ma wszystkie dary. Bóg tak to ustalił, aby zobligować nas do bycia wspólnotą. Czasami ci najbardziej obdarowani charyzmatami są jednocześnie najbardziej kuszeni do oddzielenia się od wspólnoty lub założenia "swo- iej" wspólnoty, gdzie oni są sercem, głową, nogami i rękami. Ci, którzy mają więcej charyzmatów powinni być bardziej czujni, by nie pozwolić się skusić przez samowystarczalność. Taką ochronę daje tylko prawdziwa wspólnota. WSPÓLNOTA POZWALA WZRASTAĆ Bóg zaplanował Kościół w taki sposób, byśmy potrzebowali jedni drugich, aby wzrastać wszyscy razem, bez wchodzenia w rywalizację o świętość, i byśmy w ten sposób nie mieli pretekstu do chwalenia się. Święty Paweł, mówiąc o służbach we wspólnocie, stwierdza, że są:
... celem budowania Ciała Chrystusowego, Jeśli pewne jest, że pierwszą moją odpowiedzialnością we wspólnocie jest służenie, to takie samo zobowiązanie ciąży na wszystkich innych w taki sposób, że całe ciało pomaga i służy temu członkowi, którym jestem ja. Służąc wszystkim, jestem w tym samym czasie przez nich obsługiwany. Niektórzy boją się żyć dla innych, bo liczą tylko osoby, którym muszą służyć, zapominając, że wszyscy inni będą służyć im. Co więcej, nie ma takiego sposobu życia chrześcijaństwem, który nic byłby życiem we wspólnocie. Jedynym sposobem wzrostu w życiu Ducha jest iść razem z innymi braćmi, wspierając się wzajemnie, napominając się, modląc się i kochając nawzajem. WSPÓLNOTA PRZEMIENIA W CHRYSTUSA Chrześcijanin osiąga swoją dojrzałość, kiedy dochodzi do "rozmiarów" Chrystusa. Jednak nie możemy popadać w błąd myślenia, że każdy z nas musi być przemieniony w Chrystusa, tworząc w ten sposób wszędzie wielu "chrystusków". Jesteśmy przekształcani w Chrystusa nie indywidualnie, niezależnie od innych, ale jako wspólnota, Ciało Chrystusa. Jesteśmy powołani do tworzenia jedynego ciała, w jedynym Duchu, w jednej wierze i z jednym Bogiem, Ojcem wszystkich. EKUMENIZM Zjednoczenie Ciała Chrystusa potrzebuje koniecznie zjednoczenia chrześcijan. Podział pomiędzy różnymi wyznaniami chrześcijańskimi, a czasami nawet wojny na śmierć i życie między nimi, są skandalem dla świata i krzyżowaniem Ciała Chrystusowego po raz wtóry. Są tacy, którzy uważają, że nie powinniśmy dążyć do zjednoczenia z innymi chrześcijanami, doprowadziłoby nas to bowiem do utraty podstawowych elementów naszej własnej Tradycji. W rzeczywistości byłoby jednak zupełnie odwrotnie: my moglibyśmy uzyskać to, co mają inni, a oni uzyskaliby nasze dobra. Niewątpliwie dzieło jest większe niż nasze siły, ale Bóg jest jeszcze większy. Jeśli jesteśmy wierni Jego powołaniu, On poda nam sposób, jak doprowadzić do końca to zjednoczenie. Poza tym świadectwo jedności chrześcijańskiej jest samo w sobie narzędziem ewangelizacji ludów. Jezus powiedział to jasno w swojej modlitwie: "Ojcze, aby byli jedno, aby świat uwierzył" (J 17, 21). Po dwóch tysiącach lat ewangelizacji, jako chrześcijanie, nie osiągnęliśmy nawet połowy populacji świata. Poza tym liczba ta nie wzrasta z taką samą prędkością, jak ludność świata. Czy powodem nie jest to, że jesteśmy podzieleni i dlatego osłabia się nasze świadectwo ukazywania Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela wszystkich ludzi? Ten, kto naprawdę kocha Jezusa Chrystusa, kogo serce rozgrzewa się ciepłem Ewangelii, nie może pozostać indyferentny lub bierny wobec podziału chrześcijan. Chodzi o prawdziwy ekumenizm, a nie prostą kokieterię, która w końcu okazuje się bardziej szkodliwa niż pomocna. Ekumenizm budowany jest na mocnych podstawach miłości, podtrzymuje go kolumr na prawdy, a wzmacnia się dzięki modlitwie. Ekumenizm jest jeszcze jednym aspektem uzdrowienia ran Ciała Chrystusowego, które pozostaje rozdarte. Thomas Forrers, Jose H. Prado Flores Jezus Chrystus uzdrowiciel mojej osoby Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |