Jak żyć?Człowiek dzisiejszego świata często patrzy na życie oczami ekonomii i pożądania. Tonie w reklamie, pornografii i pieniądzu. Zauważalny jest wzrost przemocy w społeczeństwie, oraz jawny wyzysk słabych i biednych, z którymi nie liczą się możni tego świata. Młodzi ludzie często zdaje się jakby zagubili prawdę w otaczającym ich hałasie i zgiełku. Ale gdzie jej szukać jeśli tak często mamy do czynienia z kłamstwem? Zdaje się, że wielu nie myśli o drugim człowieku, nie mówiąc już o Bogu. Często myśl i pomysł znajduje wpierw swoje uzasadnienie w pytaniu o to, co będę z tego miał i czy to mi się opłaca. Dla każdego ubiera się inną maskę. Inna dla rodziców, nauczycieli, kolegów i przełożonych, bo tak jest wygodniej żyć. Natomiast ten, kto robi inaczej lub myśli w inny sposób, to albo jest "nienormalny", albo z "kosmosu". Słowa typu świętość czy bezinteresowność znikły z potocznej mowy czy myśli. Jednak prawdziwy ból sprawia podejrzenie, iż współczesny człowiek nie rozumie rzeczywistości na jaką one wskazują.Czy dziś są jeszcze młodzi ludzie, którzy pytają siebie samych: Jak żyć? Czy są tacy, co weryfikują swoje życie we własnym sumieniu? Czy są w tym całym zamieszaniu i zabieganiu osoby, które widzą w kimś autorytet? Myślę, iż każdemu z nas chodzi zależy na tym być szczęśliwym. Jednak każdy inaczej szczęście to rozumie. Czy może być tak, że wszyscy mają ten sam cel a osiągają go różnymi sposobami i to tak odmiennymi? Dzisiejszy człowiek zdaje się jakby ten sposób wpiął w nieograniczone niczym ramy. Można go porównać do podniesienia drugiej osoby z upadku lub jej kopnięcia. I dlatego w tak trudnej rzeczywistości warto mieć autorytet, pewnego rodzaju "wzór" na życie. Myślę, że takim przykładem dla młodych ludzi może być bł. Ks. Stefan W. Frelichowski, który tak pisał o sobie: "Muszę sobie wyrobić silny charakter, wole nie ugiętą, będę uparty, tak uparty jak byli święci. Muszę dążyć do świętości, być dobrym chrześcijaninem". Decyzja taka musi pochodzić z mego wnętrza, zrodzić się w moim sercu. Oczywiście zdarzają się osoby, które nam w tym pomagają, bądź przeszkadzają, ale to ostateczne "tak" musi wypłynąć z mojej wolnej woli. Inaczej taka zmiana się nie dokona. Kluczem tu jest uświadomienie sobie tego, że i ja mam ducha, który mnie kreuje. W każdym z nas zostało zaszczepione ziarnko świętości. Jednak aby w przyszłości były z niego owoce trzeba oprócz łaski Boga także osobistej pielęgnacji. Ziarnko zawsze jest początkiem, od niego zaczyna się życie. Jest ono małe i często nie zauważalne poprzez współczesny pryzmat konsumpcyjnego i hedonistycznego stylu życia. I tu właśnie sukcesem jest zauważenie tej odrobinki. Mogę z Bożą pomocą uczynić z niego wielkie drzewo życia. Zdobyć szczęście lub je stracić. Błogosławiony ksiądz Stefan W. Frelichowski w swoim życiu podjął właśnie taką duchową walkę. On zdawał sobie sprawę z wielości dróg ludzkiego życia, przez które to ułudnie był wołany. Wiedział, że w świat nie można iść, aby zaspokoić tylko takie potrzeby, jak jedzenie czy picie, by skorzystać tylko z krótkich chwil przyjemności. Życia nie można tylko przeżyć o nie trzeba walczyć każdego dnia. Pisał "Jedno jest słowo, które cicho na uboczu wypowiedziane ma moc potężną, moc zdolną trony zdobyć, wiedzę najrozleglejszą, moc, która ludzi podbić może, a tych którzy je wypowiedzą, zdolna mocarzami uczynić. To słowo to chcę". Postawmy dziś sobie to pytanie, a może odpowiedz zmieni nasze życie: Czy i ja chcę? kl. Damian Wacławski
Tekst pochodzi z pisma
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |