ks. Paweł CymermanTO BYŁ PRAWY KSIĄDZKsiądz Paweł Cymerman zmarł 3 listopada 2010 r. Odszedł w czasie, gdy jego rówieśnicy zaczynają odnosić życiowe sukcesy. Miał zaledwie 41 lat. Z tego sześć lat trwało jego bezpośrednie przygotowanie się do śmierci - tyle samo, ile seminaryjne przygotowanie do kapłaństwa. Powołanie kapłańskie w znacznej mierze wymodlił mu chyba - ojciec. Jak wyznał w czasie pogrzebu, o syna-księdza prosił Boga już podczas swojego ślubu. I stało się: po nieudanym starcie na medycynę Paweł postanowił zostać lekarzem dusz. Święcenia kapłańskie przyjął w maju 1996 r. z rąk ówczesnego biskupa warszawsko-praskiego Kazimierza Romaniuka. Na pierwszy wikariat do parafii św. Teresy w Mrozach udawał się z niepewnością, czy zostanie zaakceptowany przez proboszcza i parafian. Obawy okazały się bezpodstawne. Trzy lata później, gdy jego pierwszy proboszcz ks. prałat Wiesław Nowosielski także z lękiem obejmował parafię św. Wita w Karczewie, wymógł na biskupie, aby wraz z nim przeniósł się do Karczewa właśnie ks. Paweł. Dalej chciał mieć przy sobie zaufanego współpracownika, gorliwego kapłana, którego traktował jak syna. Potem był wikariat w parafii Chrystusa Króla na Targówku i św. Patryka na Gocławiu. Codzienna posługa kapłańska w kościele i w szkole. Prócz tego redagowanie gazet parafialnych, opieka nad młodzieżą oazową i Ruchem Czystych Serc. Proboszczowie i wierni ze wszystkich parafii, w których ks. Paweł pracował, najczęściej mówią o nim: "To był prawy ksiądz". Ale od sześciu lat przyszło mu służyć Kościołowi również swoim cierpieniem. Jeszcze na Gocławiu zdiagnozowano u niego nowotwór mózgu. Zaczęły się ciężkie operacje, dokuczliwe terapie i częste powroty do szpitala. Nie poddawał się, chciał służyć. Na ostatni swój wikariat w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Płu-dach poszedł już ciężko schorowany, ale szczęśliwy, że może być jeszcze przydatny. Jednak po ostatniej operacji, w czerwcu tego roku, nie wrócił już do normalnych zajęć, choć ciągle wierzył, że tak się stanie. Ostatnie miesiące spędził w domu rodzinnym w Tłuszczu. Proboszcz z Płud ks. prałat Mirosław Bielawski do ostatnich dni traktował go jako swojego wikariusza, ze wszystkimi tego konsekwencjami. - Byliśmy mu to winni - mówi. Jeszcze przed dwoma tygodniami ks. Paweł w towarzystwie swojego seminaryjnego kolegi, nie wstając z łóżka, koncelebrował Mszę Świętą. Niedługo potem zaczął tracić świadomość. Mógł już tylko cierpieć. W pogrzebie ks. Pawła Cymermana w parafii Przemienienia Pańskiego w Tłuszczu uczestniczyło 6 listopada około półtora tysiąca ludzi z Tłuszcza i z parafii, w których pracował. W koncelebrze pod przewodnictwem bp. Stanisława Kędziory uczestniczyło około stu księży ubranych w białe szaty. Więcej w tym było chyba dziękczynienia za 14 lat kapłaństwa ks. Pawła, niż żałoby . xHZ
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |