Mam 21 lat. Jestem studentką, osobą wierzącą, kiedyś nawet należałam do Oazy i jestem animatorem. Obecnie również pracuję. Czasami zaglądam na stronę www.adonai.pl i czytam różne teksty. Ostatnio lektura zagadnień o samotności natchnęła mnie, żeby coś napisać, podzielić się swoim doświadczeniem. Nigdy nie miałam chłopaka, z nikim nie byłam. Zajmowałam się pasją mojego życia i pracą. Chodziłam do kościoła i aktywnie uczestniczyłam w życiu społecznym. Chłopcy nigdy mnie nie podrywali - zawsze byłam tą z "wyższej półki" lub "nie dla psa kiełbasa" jak mnie określali. A mi było przykro. Jestem staroświecka i uważam, że do mężczyzny należy pierwszy krok. Jednak dzisiejszy świat lansuje inne zachowania, mężczyźni boją się odrzucenia ze strony kobiet, potrzebują pewności, że ta akurat im nie da kosza. Ja nie mogłam się zmienić, lepiej i prawdziwej brzmi - nie chciałam się zmienić i np. wyjść z tekstem do faceta "Bierz mnie!" Trzy lata temu wyjechałam z rodzinnej miejscowości na studia. Dalej pozostałam sobą. Cały czas dbam też o swój wygląd zewnętrzny - lubię ładnie wyglądać, mam dużo ubrań, zawsze noszę czyste, myje włosy, chodzę do dentysty - dbam o uzębienie, chodzę do kosmetyczki, używam dobrych kosmetyków, maluję się, zawsze też mam pomalowane paznokcie. Jestem kobietą zadbaną, duszą towarzystwa, mam wielu znajomych, kolegów i koleżanek, przyjaciółka też jest, ale mimo to nie mam chłopaka. Do niedawna bardzo mi to doskwierało, chociaż nie wierzę w plotki, że jak na studiach kogoś nie poznasz, to potem coraz trudniej. Po prostu chciałam być z kimś, dawać siebie komuś, przeżywać wspólnie nasze radości i smutki, być dla kogoś wsparciem. Kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że jeżeli teraz nie urodzę dziecka, potem mogę nie zajść w ciążę. Załamałam się. Początkowo traktowałam to jako uszczerbek na mojej kobiecości, czułam się źle, nie miałam z kim podzielić tego nieszczęścia. Gdybym była z kimś, mogłabym zdecydować się na dziecko (oczywiście najpierw ślub, ale gdyby mnie kochał, to chciałby naszego szczęścia i naszego wspólnego dziecka). W ogóle miałam pretensje do Pana Boga - dlaczego to ja, dziewica, a nie te puszczalskie. Ale Pan Bóg zsyła nam to, czemu na pewno podołamy. Zaakceptowałam swoją chorobę. Pół roku temu zauroczyłam się pewnym chłopakiem, z każdym dniem zakochuję się w nim. Wiem, że on nie jest mną zainteresowany. Ciężko było - z jednej strony wiadomość o chorobie przeżywana w samotności, a z drugiej on i moje rozwijające się uczucie do niego. Teraz już wiem, że mimo braku od niego zainteresowania moją osobą, jestem w nim zakochana i dziękuję Bogu za to uczucie, bo cudownie jest być zakochanym.
Teraz jestem zakochana bez wzajemności, pogodzona z chorobą i szczęśliwa. Dalej pozostanę sobą i dalej będę dbała o siebie. Kobiecość jest darem i zadaniem, czy jesteśmy w związku, czy same. Jak każdy człowiek, powinnyśmy dbać o swój rozwój duchowy, ale nasza duchowość powinna też przejawiać się wyglądem zewnętrznym. Pamiętajcie, kobieta nie wygląda dobrze dla kogoś, dla faceta, ale da siebie!
Ważna też jest nasza seksualność, często będąca temat tabu. Seksualność jest takim samym aspektem życia jak oddychanie, do tego nierozerwalnie złączona z naszą duchowością i cielesnością. Wiem, że dziewczęta, młode kobiety będące w ruchach religijnych boją się swojej seksualności, nie akceptują jej i ją hamują, co nie jest zdrowe. O seksualności kobiety napiszę innym razem, bo na razie pracują nad swoją, chociaż wydaje mi się, że akceptuję swoją seksualność. Teraz jednak chcę napisać, że skandalem jest, iż młode kobiety nie znają swojej anatomii, nie wiedzą na czym polega cykl menstruacyjny, nie znają swoje organizmu, nie akceptują go. Drogie kobiety, nie może tak być, nie można wstydzić się swojej cielesności, a w pewnym senesie, tym samym - kobiecości.
Szczęśliwa
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |