Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
ks. Jerzy Popiełuszko

(1947 - 1984)

Do końca z ks. Jerzym

     Nie ma w Polsce drugiej takiej grupy ludzi czuwających honorowo i całodobowo. No, chyba że warta przy Grobie Nieznanego Żołnierza

     Różnica polega na tym, że żołnierze z warty honorowej historię grobu znają tylko z podręczników. A ochotnicy z Kościelnej Służby Porządkowej, czuwający przy grobie ks. Jerzego Popiełuszki, historię tę razem z nim tworzyli. Żołnierze z pl. Piłsudskiego to ludzie młodzi, okazy zdrowia. Wolontariusze od Popiełuszki to osoby nierzadko w podeszłym wieku, często schorowane. Ale trwają przy swym patronie, bo czują, że teraz tylko tak mogą spłacić dług wobec niego.

     Przy grobie duszpasterza Solidarności spotkamy ich o każdej porze dnia i nocy. Bez względu na pogodę. Wartę honorową pełnią w kilka osób. Każdy dzień obstawia grupa z innej parafii. Zmieniają się co dwie, trzy godziny.

     - W liczniejszym składzie pełnimy służbę podczas Mszy św. za Ojczyznę, w dniu imienin księdza i podczas uroczystości związanych z rocznicą jego śmierci - mówi Jan Marczak, szef Służby.

     DUSZPASTERZ WOLNEJ POLSKI

     Historia Kościelnej Służby Porządkowej ma trzy początki. - Zaczynaliśmy jako formacja powołana do zabezpieczania pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny - wspomina Ryszard Piętka.

     - Jako stuosobowa "armia" obstawiliśmy całe miasto. To było jeszcze przed powstaniem Solidarności, na wiosnę 1979 r.!

     Drugi początek Służby sięga czasu strajków, które ogarnęły całą Polskę. - Robotnicy prosili o Mszę św. - mówi Jan Marczak, były hutnik. - Dodatkowo mieliśmy pozyskać choćby jednego doradcę do prowadzenia rozmów z dyrekcją i organizacją partyjną zakładu. Sekretarz prymasa Wyszyńskiego wybrał dla nas ks. Popiełuszkę. Ksiądz bał się wygwizdania, więc gdy usłyszał wrzawę i płacz wzruszenia towarzyszący jego nadejściu, był pewien, że za nim idzie ktoś dostojny. A to przecież był pierwszy duchowny w tym bastionie PZPR! Bariera między nim a nami runęła natychmiast!

     Kilka miesięcy później w hucie powstały związki zawodowe, narodziła się Solidarność. Ksiądz Jerzy był niezwykłym doradcą. Nigdy nie narzucał swojego zdania, wręcz zaczynał rozmowę od pytania: "A ty, Janek, cq o tym myślisz? A ty, Seweryn?". I słuchał. Ostatecznie wszystko działo się tak, jak on by sobie tego życzył.

     Na Msze św. za Ojczyznę, które ks. Popiełuszko odprawiał w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, zjeżdżała cała Polska. Tłumy ciągnęły się od kościoła po dwie ulice dalej. - Mam w pamięci wyciągnięte w górę dłonie z palcami w kształcie litery "V". Tu była wolna Polska. W stanie wojennym, w okresie Bożego Narodzenia, śpiewaliśmy: "Lulajże, Jezuniu, na polskiej ziemi, choć głodno i chłodno, ale między swemi" - wspomina Zbigniew Tokarski ze Służby. - Stanowiliśmy taką siłę, nie tylko liczebną, że ubecy nie mieli szans - dodaje Ryszard Piętka.

     Kiedy do mieszkania księdza wpadła cegła z ładunkiem wybuchowym, ludzie ze Służby postanowili chronić go całą dobę. Często srogo za to płacili. - Ubecy obserwowali nas z mieszkania po drugiej stronie kościoła. Kiedyś przyszli do mnie do pracy, wyciągnęli moje akta i długo rozmawiali z szefem. Wybronił mnie, ale dyrektor liceum Batorego, w którym moja córka była wzorową uczennicą, postawi} jej warunek: albo opuścisz szkolę, albo nie zaliczam ci mojego przedmiotu. Piętnowano ją też w Prusie. I liceum, i studia kończyła wieczorowo - opowiada Mirosław Łuciuk, szef grupy na Sadybie.

     LASKA NA UBEKÓW

     Trzeci i właściwy początek Służby wiąże się ze śmiercią ks. Popieluszki. - Nie uchroniliśmy go przed mordercami, choć obstawialiśmy go swoimi ciałami dzień i noc, więc postanowiliśmy chronić go po śmierci - tłumaczy Jan Marczak. Zarówno on, jak i robotnicy z FSO, Ursusa i pracownicy PAN doszli do wniosku, że pochowanie duchownego na Powązkach byłoby na rękę "nieznanym sprawcom" - ludzie mieli wszak w pamięci, że Pomnika Katyńskiego nie dato się upilnować. Padła myśl o pochówku na terenie przykościelnym. Grupa chętnych do czuwania przy grobie, który ubecy mogliby sprofanować, już była. Należało ją tylko sformalizować - i tak narodziła się koncepcja działania jako Kościelna Służba Porządkowa.

     Panowała wtedy niezwykła solidarność międzyludzka. - Pogrzeb ks. Jerzego zamienił się w manifestację - mówi Ryszard Piętka. - Żeby ludziom ułatwić rozpierzchnięcie się, MZK podstawiło mnóstwo autobusów.

     - Łączyły nas rodzinne więzi - ciągnie Zbigniew Tokarski. - Górale przywieźli nam kożuchy, skarpety i rękawice, proboszcz dawał cukier i masło. Ludzie przynosili jedzenie. A jak ktoś nie miał nic do dania, to zawsze dał dowód sympatii - uśmiecha się. Pan Mirosław wspomina, jak jeden góral przywiózł proboszczowi trzy laski: jedną dla ks. Jerzego, drugą dla proboszcza, a trzecią - na ubeków. Można je dziś oglądać w muzeum.

     Służba nie tylko czuwa przy grobie męczennika. Jej członkowie odbyli już 40 pieszych pielgrzymek z krzyżami zrobionymi z desek z katafalku ks. Jerzego. - Jego mama prosiła nas, żeby tych krzyży w miejscach związanych z posługą jej syna stanęło 37 - tyle, ile miał lat w chwili śmierci. My jej prośbę wypełniliśmy z nawiązką - mówi Jan Marczak. Pierwszy stanął na Górze Krzyży na Litwie w 10. rocznicę śmierci duchownego. Jest dębowy, ma 3,5 m wysokości i 1,2 m szerokości. Wmontowany w niego jest średni krzyż bukowy, a w ten - brzozowy, z drewna z katafalku ks. Jerzego. Krzyż czterdziesty pierwszy - w dziękczynieniu za beatyfikację duszpasterza Solidarności - także stanie na Górze Krzyży.

     MŁODZIEŻ MILE WIDZIANA

     W odpowiedzi na pytanie, co skłoniło ich do zaciągnięcia się w szeregi Służby, opowiadają historie rodzinne. To wszystko tłumaczy. - Urodziłem się w 1940 r. na ziemi łomżyńskiej, w niewoli bolszewickiej - zaczyna Ryszard Piętka. - Mój ojciec walczył w wojsku marszałka Piłsudskiego. Całą Ukrainę przeszedł na piechotę. Wiele lat kiełkowała we mnie myśl, by stworzyć jakąś grupę oporu. - Miałem sześć lat, kiedy wybuchło powstanie - mówi z kolei Zbigniew Tokarski. - Tata siedział w obozie w Rosenburgu, a mama tułała się ze mną po schronach. - Mój ojciec zginął na Pawiaku, ojczym był zesłany na Syberię; ojcowie naszych kolegów zostali w Katyniu - przypomina Mirosław Łuciuk. - Zrodziliśmy się z miłości do Boga i ojczyzny, którą wynieśliśmy z naszych domów rodzinnych. Ksiądz Jerzy, który nauczał w duchu hasła "Bóg-Honor-Ojczyzna", od razu stał nam się bliski. Komuniści nie pozwolili mu mówić o godności człowieka, dlatego my bronimy tej godności, czuwając przy jego grobie. Jesteśmy jego spadkobiercami i jesteśmy mu winni tę posługę.

     Kiedy wieść o Służbie dotarła do polonii paryskiej, w 10. rocznicę śmierci ks. Popiełuszki jeden z tamtejszych Polaków postanowił zaprosić członków formacji do stolicy Francji. - Jak się dowiedział, ilu nas jest, złapał się za głowę i stwierdził, że jednak go nie stać - śmieje się Zbigniew Tokarski. - Było nas wtedy 110 grup, blisko trzy tysiące osób! Ludzie przybywali ze wszystkich części Warszawy i stron Polski: Józefowa, Łomianek, Ząbek, Rembertowa, Pragi, Poznania, Gdańska, Bydgoszczy, Nowego Dworu Mazowieckiego, Siedlec, Radomia. Mężczyźni czuwali przy grobie, a kobiety troszczyły się o jego wygląd, dbały o kwiaty i światło - wspomina Jan Marczak. - Początkowo zresztą miała to być organizacja typowo kobieca: obawiano się, że mężczyźni nie podołają jej wyzwaniom. Ostatecznie okazało się, że męska siła jest tu w cenie. W 20-lecie śmierci ks. Jerzego nasze szeregi stopniały do 1000 osób w 60 grupach, dziś jest nas 700. - Kiedyś była bitwa o to, kto będzie niósł sztandar z ciężkiego, jesionowego drzewca - mówi Zbigniew Tokarski. - Dziś walka odbywa się w drugą stronę, bo z wiekiem sil ubywa - śmieje się. Kościelna Służba Porządkowa miała istnieć do momentu beatyfikacji ks. Popiełuszki. Teraz, gdy do niej doszło, nikt nie chce słyszeć o rezygnacji. Biskup Tadeusz Pikus proponował im, by założyli bractwo, do którego będą mogli wstępować zarówno mężczyźni z Polski i zagranicy, jak i kobiety oraz dzieci. - Ksiądz Zygmunt Malacki chce powołać Gwardię bł. ks. Popiełuszki - tłumaczy Jan Marczak. - Ucieszyłby się, gdyby w jej szeregach zobaczył młodych. My jednak nadal będziemy czuwać przy grobie. - Teraz będziemy jeszcze potrzebniejsi, bo do grobu będą przybywać tysiące pielgrzymów. Trzeba im będzie służyć informacją, ale i pilnować porządku - przyznają wolontariusze z Jelonek. A Zbigniew Tokarski podsumowuje krótko: - Jaki koniec? To dożywocie!


Monika Odrobińska Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 6 czerwca 2010



[ Powrót ]
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej