Spacer po BelwederzeBył świadkiem przełomowych momentów w historii Polski, rozbrzmiewały w nim kroki bohaterów. To czyni Belweder miejscem szczególnym.Kiedy w 1659 r. kanclerz wielki litewski Krzysztof Pac zbudował dworek dla swojej żony Izabeli Lascaris, ta miała z zachwytu krzyknąć: "o, bel vedere!", co znaczy "piękny widok". Dziś nie do końca wiadomo, ile prawdy jest w tej legendzie. Jednak przechodząc przez ciąg sal, z których każda ma swój własny styl i historię, trudno nie podzielać tego entuzjazmu. Na korytarzach Belwederu - jeśli dobrze się wsłuchać - pobrzmiewają jeszcze głosy najsławniejszych polskich dowódców, marszałka Józefa Piłsudskiego, króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, czy szturmujących powstańców z nocy listopadowej. Niemal każda z tych osób pozostawiła w tym budynku po sobie niezatarty ślad. Stojące w kredensie w jednej z sal fajansowe naczynia opatrzone napisem "Varsoviae" pamiętają wiek XVIII, kiedy mieściła się tu jedna z najsłynniejszych w Europie manufaktur tych wyrobów. Właścicielem Belwederu był wtedy ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski. Kiedy musiał opuścić kraj, rezydencja przeszła w ręce naczelnego wodza wojsk polskich, wielkiego księcia Konstantego, brata cara Aleksandra I. Z osobą księcia Konstantego związana jest ciemnozielona sala kominkowa, w której znajdują się jego meble i przedmioty, w tym dzwonek do przyzywania służby i przyciski do papieru. To po Konstantego wpadli do Belwederu młodzi podchorążowie w pamiętną noc z 29 na 30 listopada 1830 r., która na zawsze przeszła do historii jako początek powstania listopadowego. Zamach na księcia, tak jak i całe powstanie, zakończył się klęską. - Legenda głosi, że wielki książę uciekł z Belwederu w przebraniu kobiety - mówi Jacek Delert, warszawski przewodnik. - Nie jest to jednak prawdą. Należy w tym widzieć raczej wyraz niechęci, jaką Polacy do dziś czują do Konstantego. W rzeczywistości ukrył się na strychu, aż nadeszły wojska rosyjskie i spłoszyły zamachowców, których było tylko osiemnastu. Postacią najbardziej kojarzoną z Belwederem jest marszałek Józef Pitsudski, który mieszkał tu od listopada 1918 r. i - po powrocie z Sulejówka - aż do śmierci. Choć gabinet miał na piętrze, najbardziej lubił pracować w sali lustrzanej i to nie bez przyczyny. Dzięki skierowanym na południe dużym oknom i wyjściu na rozległy taras z widokiem na Łazienki Królewskie, sala jest najbardziej nasłoneczniona. Ciepłe kolory i nieduży kominek nadają jej klimat przytulności. Podobno tu marszałek lubił bawić się z córkami. - To było jego ulubione miejsce do podejmowania decyzji, bo - zażartujmy - miał tu do dyspozycji czterech doradców. Mianowicie układ przepięknych, kryształowych luster w sali jest taki, że stojąc pośrodku, widzi się swoje odbicie w każdym z nich - mówi Jacek Delert. - Polacy mogli go pożegnać w sali pompejańskiej, na co dzień ozdobionej motywami antycznymi, na ten czas ustrojonej na czarno. Stąd na wojskowej lawecie odjechał w ostatnią podróż do Krakowa, na Wawel. W ostatnich dniach historia zatoczyła koło - sala pompejańska znów stalą się miejscem ostatniego pożegnania wielkiego Polaka z narodem. Jak w 1935 r., tak i teraz, wielotysięczna kolejka ustawiła się, by oddać hołd ostatniemu prezydentowi na uchodźstwie, Ryszardowi Kaczorowskiemu. Duch marszałka jest obecny w Belwederze do dziś. Spod krzaczastych brwi spogląda on na gości z niezliczonych zdjęć i portretów zgromadzonych w istniejącym tu podziemnym muzeum jemu poświęconym. Pomieszczenia Belwederu byty świadkami także mniej chlubnych momentów polskiej historii. W 1981 r. zgromadzeni w sali konferencyjnej członkowie niesuwerennej Rady Państwa podpisali dekret o wprowadzeniu stanu wojennego. Po 1989 r. Belweder stał się siedzibą prezydenta. Mieszkał w nim Wojciech Jaruzelski i Lech Wałęsa, zanim ten ostatni nie przeniósł się do pałacu na Krakowskim Przedmieściu. Dziś Belweder należy do Kancelarii Prezydenta i pełni funkcje reprezentacyjne. Na jego straży stoi, jak zawsze czujny i o poważnym, zasępionym obliczu, marszałek Piłsudski. Z wysokości stojącego przed budynkiem pomnika spogląda wprost na Aleje Ujazdowskie, a dalej na Sejm, na Pałac Prezydencki, na niepodległą dziś Polskę... Iwora Świerżewska
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |