Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Wypożyczalnia rowerów

Mówią o nim "bardzo przyjemna miejscówka" albo "najfajniejszy sklep na Pradze". Wygląda jak muzeum, ma klimat filharmonii, kupić tu można kaszankę albo konfitury. A potem wypożyczyć rower i zawieźć wszystko do domu.

Kilkadziesiąt metrów od Targowej, nieopodal zabytkowej siedziby straży pożarnej, gdzie prawie nie słychać już szumu ulicy, w otoczeniu starych, sypiących się kamienic z początku XX wieku skrył się "Zając w Kapuście", niepozorny sklep Anny Bronki.

Jak kwiatek na kożuchu z daleka wyróżnia się świeżą elewacją w miejscu secesyjnego boniowania kamienicy Kru-szewkich i Przybylskich z 1903 r. Wypa-trzeć tam można drewniane drzwi, przed nimi mały trawiasty chodnik i czerwoną tabliczkę "wypożyczalnia rowerów ciekawych". - Ciekawych czyli jakich? - pytam właścicielkę stojącą w białym wykrochma-lonym fartuchu za starą drewnianą ladą.

- Te rowery to nasza prywatna kolekcja. Kiedyś mieliśmy z mężem dziwne hobby i zbieraliśmy rowery. Dostawaliśmy je w prezencie albo "przygarnialiśmy" porzucone. Wreszcie doszliśmy do wniosku, że dlaczego nie mielibyśmy się nimi podzielić? - tłumaczy właścicielka. Było ich kilkanaście: małe dziecięce rowerki, przedwojenne damki czy komunistyczne męskie składaki. Mogła na nich za darmo pojechać nawet cała rodzina, byleby tylko zdążyli wrócić przed zamknięciem sklepu. - Obowiązywała zasada: potrzebujesz roweru, to bierz! - śmieje się Anna Bronka. - W tym roku trzeba będzie chyba jednak zmienić zasady. Nie chodzi o płatności, tylko może jakieś dokumenty, bo po ostatnim sezonie wiele starych rowerów nie wróciło, albo nadają się tylko na złom. Nie były to jakieś zabytkowe i cenne eksponaty, ale w dobrym stanie i mogły jeszcze trochę posłużyć.

Przez cały sezon stały niczym nie-przywiązane przed frontem sklepu i -jak twierdzi Anna Bronka - niczego bez pozwolenia nie ubyło. - Chętnych też może nie było wielu, ale to przecież boczna uliczka, o której niewiele osób wie - tłumaczy. - Czasami zdarzało się, że ludzie wypożyczali nawet 5 rowerów i strasznie się z tego cieszyłam. Przychodziły pary młode, które chciały zrobić sobie sesje ślubne na naszych rowerach. Ostatnio panowała wręcz moda: panna młoda jedzie na komunistycznym rowerze w białej sukni przez most.

W tym roku rowery również zostaną odkurzone i postawione przed sklepem. Już wkrótce będzie można zajrzeć do "Zająca w Kapuście", wziąć rower i pozwiedzać różne zakamarki Pragi. Zajrzeć warto tam również dla nietypowej sklepowej ekspozycji. - Została zrobiona przez ludzi z okolicy - oprowadza po wnętrzu mąż właścicielki Marcin Bronka - sami przynosili spontanicznie różne przedmioty i powstało tu w końcu małe muzeum. Zwykle odbywało się to tak, że otwieramy drzwi a tu stoi na przykład wędkarz i trzyma stary aparat fotograficzny: "dzień dobry, może to się państwu przyda?"

I tak z czasem powstała wystawa aparatów, stoi powojenne radio "Syrena", maszyna do pisania, drewniany telefon z wielką słuchawką, wędka - wszystko w dobrym stanie i działa, jakby czas o nich zapomniał. - Przychodzą tu czasem rodzice ze swoimi dziećmi i pokazują im, jak wyglądał kiedyś aparat telefoniczny czy maszyna do szycia "Singera" - mówi Marcin Bronka.

- A to wielkie śmigło od samolotu?

- To już rodzinna pamiątka - odpowiada mąż właścicielki - podobnie jak blaszana tabliczka z nazwą ulicy "1-go Maja 44". Pod tym adresem znajdował się pensjonat mojej babci w Urlach i tu panuje też klimat tego miejsca. Jest tu część uprzęży dla konia, metalowa piła z niekompletnym uzębieniem, szufelka, którą babcia Zosia wrzucała węgiel do pieca. Całość dopełnia jeszcze kolekcja zdjęć Jadwigi Smosarskiej, rodzinne fotografie oraz dziecięce rysunki córki Zosi.

Ludzie tak przyzwyczaili się do tego ekscentrycznego wystroju, że czasem zachodzą tu pod byle pretekstem. - Młodzież na przykład często pyta, jaka flaga będzie następna. Bo przed wejściem co tydzień zmienia się motto. Dziś na przykład można tam znaleźć słowa Tadeusza Nalepy: "najbardziej ponad wszystko pragnę mieć, pragnę mieć - sny kolorowe, pomaluj moje sny". Tymi wycinankami najczęściej zajmuje się mąz. Sąsiedzi tradycyjnie zwracają wzrok w tym kierunku. Widzę przez okno, że czasem wywołuje to uśmiech na twarzach, innym razem się skrzywią, ale miło jest widzieć jakieś emocje - mówi Anna Bronko.

- A widziała pani taką małą niebieską tabliczkę pod zającem? To znów kawałek mojego wspomnienia z dzieciństwa - mówi Marcin Bronka. - Wychowałem się na Pradze i kiedy byłem dzieckiem, często chodziłem do sklepu rybnego na Targowej. Dawali tam małym dzieciom stołeczki i można było z góry patrzeć na pływające karpie. Stąd napis: "Zapatrzony w ciemne grzbiety karpi w czarnym kamiennym basenie. Rok 1974, opisy Targowa".

Czas płynie tu bardzo powoli tak jak dźwięki sonaty Beethovena słyszane w tle.

- Nigdy nie miałam takich planów, żeby sprzedawać w sklepie. Kiedyś byłam rysownikiem, robiłam bajki dla dzieci, chciałam iść na ASP. W normalnym "spożyw-czaku" nie wytrzymałabym chyba godziny za ladą, może dlatego dodałam tu coś od siebie - tłumaczy Anna Bronka.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej