|
Gdy przyjdę, o Panie, przed oblicze Twe
Gdy przyjdę, o Panie, przed oblicze Twe
Ja - syn marnotrawny - w słabości, wśród łez
Ty ręce otworzysz, uśmiechniesz się i
Do domu dzieciństwa pokażesz mi drzwi.
Przebaczysz rumianki zdeptane w ogrodzie
I kłamstwo przebaczysz, że to nie ja
Przebaczysz oszczerstwo, że może przechodzień
Przebaczysz bluźnierstwo, że zgniótł je wiatr.
Przebaczysz jej oczy czerwone od płaczu
I moim, co z gniewem patrzą na ten płacz
Przebaczysz jej myśli zazdrosne rozpaczą
I moim przebaczysz miłości brak.
Przebaczysz ognisko skąd dym nie do nieba
Gdy brak na kamieniach ryb świeżo złowionych
I strach mój przebaczysz, gdy łódź się kolebie
Gdy idąc po falach jeziora - tonę.
Gdy przyjdę, o Panie, przed oblicze Twe...
Grzegorz Pasierb
|
|
|