Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Źródełko ...czyli o darze rozmowy...


[ Dodaj wpis ]

[<<] [<] [520] [521] [522] [523] [524] [525] (526) [527] [528] [529] [530] [531] [532] [>] [>>]

Chcesz prosić o wspracie i modlitwe?
Dodaj prosbę do [ Skrzynki Intencji ]

 B, e-mail: beawa@poczta.fmdata: 22.01.2008, godz: 15:04

Eve123! odpisalam Ci ale mail sie wraca juz 2 razy sie nie udało..na ten adres co podalas nie wiem dlaczego..??
ten sam podałas na forum, napisz mi jaki masz aktualny??- Beata

2908 )
 Agnieszka do zawstydzonego, lat 36data: 22.01.2008, godz: 12:20

Zapewniam Cię, że rodzice wiedzą o takich sprawach. I wcale by sobie nic dziwnego nie pomyśleli. Przecież wiedzą ile ich syna ma lat i że jest w wieku dojrzewania.
Na wycieczki chyba aż tak często nie jeździsz, no i chyba śpisz sam, więc nikt nie musi zauważyć. Jestem kobietą, więc nie wiem, jak to dokładnie wygląda, ale jak mojemu mężowi się to zdarza, to ja tego nie zauważam.

2907 )
 eve123 do fonotek, lat 35, e-mail: evem3@wp.pldata: 22.01.2008, godz: 11:20

Witaj kochana...
Dzięki za słowa dla mnie. Myslę że wiele waznych kwestii poruszyłaś dotyczącej szukania pomocy.Ja osobiście powiem że wiele wiele razy pomagałam i dostawałam pomoc.Pomagałam ludziom, nawet czasami jakimś kosztem, chyba trochę zaniedbując siebie.A to błąd. Powazny błąd.
I widzisz.... kiedy ja potrzebowałam pomocy ... dostałam ją od osób które zauwazyły we mnie nie człowieka który tylko upadł - tylko człowieka który musi się podnieść, wierzą we mnie...przekonalam się że pomoc jest czyms bardzo waznym, ale tez zobowiązuje do ogromnej pracy w siebie, na oddaniu się w 100 % aby wykazać że się chce tej pomocy. Ale u mnie nałożyło sie wiele rzeczy- psychiczne wykończenie moim małżeństwem, depresja... itd
- to takie odczucie podobne do "niedoszłego samobójcy" - po co mnie uratowaliście? po co daliście mi kolejną szansę??? u mnie byLo podobnie, to było strasznie egoistyczne, ale nikt kto nie przeszedł przez TO nie wie co czuje człowiek.Kimkolwiek był i jest - wiem żę odczucia chęci "nie bycia" ogarniaja...Tak jak czarna odchłań i ogromna dziura w ktorej się jest samemu - tylko w oddali słychać głosy: wierzymy w ciebie.Im bardziej chciałąm tym bardziej nie mogłam...Wstydziłam się śiebie, swoich błędów, to tak jakby ktoś jechał na rozpędzonym wózku bez odrobiny wyobrażni...Miałm TO szczęście że Ktoś go zatrzymal... ale pod warunkiem jak wyżej.....Uwierzyć w siebie , w swoją wartość, cenę, żę możemy być dobrym przykładem, Swiadectwem i to że tak naprawde - liczy się ten moment chwila teraz, jutro to jutro - my go tworzymy, ale ....nie sami.Z pomocą Boga prawdziwego, sami bez Niego - pobłądzimy, nie mozna zdawac sie na swój rozum tylko i wyłącznie, trzeba umieć słuchac i dostrzegac znaki od Niego, czasami są to znaki w sercu, czasami Bog stawia nam innych ludzi na drodze.... ale też w tym wszystkim trzeba uwazac, są i inne znaki, inni ludzie - Ci dlak tórych jestesmy polem manewru, pokusą...itd Chyba wiesz o czym mówie .
Co z tego nauczyłam się ? Za każdy krok, uczynek -odpowiadamy. Nie teraz ... ale w odpowiednim czasie...Nic nie dzieje się bez przyczyny, nic. Trzeba chwytać dzień, chwile ale pełnią siebie i słuchać...Dziękować za dobrych ludzi, mądrych wokół Ciebie i próbować odajdywać Siebie w tym co robię najlepiej.........
i nie chodzić drogą NA SKRÓTY. Cokolwiek to znaczy...Ja wiem co to znaczy.Dlatego tak czuję teraz i nie da się oszukać samego siebie, nie da.Czasami tracimy tak wiele że nie sposób tego udzwignąć Samemu,

przepraszam za chaos... ale tyle się nazbierało
Ewa

2906 )
 karinadata: 22.01.2008, godz: 10:37

Gosiu I Rafale, macie moją modlitwę! i na pewno nie jeden zrodelkowicz na to odpowie...
rozumiem ze modlitwa drugiej osoby moze wiecej zdziałac niz własna, Panu Bogu bliskie są takie uczynki miłosci za drugich. Ja równiez prosze o modlitwe w Intencji Justyny powaznie chorej borykajacej sie z trudnosciami finansowymi. pa

2905 )
 karina, e-mail: karina@interia.pldata: 21.01.2008, godz: 22:07

tez sie zgodze z Kasią, trzeba isc za pragnieniem serca- odkrytym powołaniem, nie uciekac, nie tchórzyc, bo ktos cos powiedział.. ogolnie zycie to walka i czasem upada sie w drodze..ale kto powiedział ze będzie tutaj łatwo..pozdrawiam szukających drugiej połówki i tych którzy już mają a jeśli nie to zawsze można kogoś kochać..np babcie :)

2904 )
 gosiadata: 21.01.2008, godz: 20:53

Prosze o modlitwe w intencji mojego zdrowia.

2903 )
 Nika, lat 33data: 21.01.2008, godz: 20:41

Dziewczyny Kochane,
Po pierwsze dziekuje za odzew i za to, że jesteście - tak po prostu, podobne w swoich odczuciach i emocjach do mnie. Łatwiej jest wiedzieć, że ktoś gdzies ma podobne problemy, mysli i czuje podobnie. Pozdrawiam serdecznie Małą27, Kasie 26 i beatkę 24 :)
Czytałam wszystkie Wasze wypowiedzi z uwagą i zainteresowaniem.
Brawo Kasia 30! To prawda, że tęskonta za związkiem i bliskoscią, ciepłem i zaufaniem jest tak bardzo naturalna, że bedzie ona chyba w kazdym z nas mimo najgorszych przeżyć i porażek.
I rację ma także Fotonek, że w każdym stanie - czy wolnym, czy w małżeństwie czasem jest pieknie a czasem koszmarnie i nie ma co sie licytować.
Eve, trzymaj się. Masz dla kogo zyć, bo masz dzieci. I to bardzo ważne.

Podoba mi się pomysł Eli o cotygodniowej poniedziałkowej modlitwie o godz. 22 nas za siebie nawzajem. Ponieważ ja jestem raczej człowiek czynu a nie filozof, dołączę się dzisiaj. ;) A Wy?
Pozdrawiam.




2902 )
 rafal, lat 32, e-mail: puma126p@wp.pldata: 21.01.2008, godz: 19:42

witam bardzo chcialbym poprosic o modlitwe wiem ze juz pare razy to robilem ale naprawde bardzo bardzo potrzebuje tego
wiec prosze
i dziekuje
postaram sie oddac

2901 )
 fotonek, lat 28data: 21.01.2008, godz: 19:31

:-)
chcialam cos jeszcze dodac...
dlugo nie mialam relacji damsko-meskiej, zadnej, chocby krotkiej licealnej znajomosci, mysle ze dlugo - bo do 25 lat, a jakby nie bylo to cwierc wieku ;). Wiem co to znaczy byc samemu, wiem co to znaczy cierpiec z tego powodu i wiem co to znaczy byc niezrozumianym. Potem mialam znajomosci ktore wniosly jakies doswiadczenie ale skonczyly sie cierpieniem. Przez te lata, nie doswiadczylam na pewno wszystkiego i samotnosc kazdego wyglada jednak inaczej, ale troche doswiadczylam oslabiajacych tekstow pod swoim adresem. Np. ze to moja wina ze jestem sama (nie byla, teraz nawet mam pewnosc), ze powinnam byc bardziej aktywna (bylam dosc aktywna), ze malzenstwo nie jest dla mnei, ze malzenstwo jest nieszczesciem przez ktore musza przejsc ludzie mniej swiadomi (widocznie uwazano mnie ze bylam zbyt swiadoma na malzenstwo ale dzieki wielkie), ze ze mna jest cos nei tak itd. Wszystko to bylo bardzo niesprawiedliwe. Ale nauczylam sie z tego jednego. Nie nalezy oceniac cierpienia drugiego czlowieka. I nie chce ja teraz oceniac innych, tez ludzi w malzenstwie, jesli pisza ze cierpia, to znaczy ze cierpia. Nie szukam zaraz winy w osobie ktora przede wszystkim cierpi i potrzebuje wsparcia. A nie oslabiania. Jesli ktos ma udana samotnosc czy udane malzenstwo, to chwala Panu, ale jesli nie i ktos cierpi to wara od porownywania cierpienia, wmawiania ze on ma i tak dobrze, od oslabiania. W swoich wypowiedziach nie chcialam przekazac ze malzenstwo jest nieszczesciem, bo tak nie uwazam. Chcialam tylko poweidziec ze licytowanie sie kto bardziej cierpi, a juz na pewno stwierdzanie ze samotnosc jest najciezsza jakby z definicji, jest niesprawiedliwe. Tak samo jak mowienie ze ktos wybral stan zakonny wiec jest mu latwiej. Moze jak wybieral to nie mial problemow takie jakie ma pozniej, moze byl swiadomy co wybiera, ale zdarzy sie cos co przerosnie go zwyczajnie. Wtedy wcale nei ma latwiej. W ogole tak nie wolno mowic, nie wolno oceniac czyjegos cierpienia z gory, ja uwazam ze to bardzo niesprawiedliwe. Bo dla mnei brzmi to mniej wiecej tak: jestes w malzenstwie, no moze tez jest ci ciezko, ale to widac sam jestes sobie winien,a tak narpawde nie masz tak zle bo samotni maja gorzej. Mi jak bylam sama mowiono w tym duchu - jestes sama, widocznie to twoja wina i staram sie o tym pamietac jakie to niesprawiedliwe i nie mowic tego innym.

2900 )
 kropka, e-mail: miki0005@wp.pldata: 21.01.2008, godz: 17:19

do Beatki

a czy może urodziłaś już dziecko??i wiesz jak to jest ?? bo ja nie i słyszałam że to horror i np moja bratowa chciałaby mieć drugie dziecko ale tak boi się porodu i mają tylko jedno.

a co do spraw damsko - męskich to wiesz mam koleżankę która chodzi z chłopakiem jakieś 5 lat po studiach rozjechali sie i mieszkają bardzo daleko od siebie - moja koleżanka bardzo by chciała już wyjść za tego chłopaka, jest pewna że chce z nim być - on natomiast milczy zadnych deklaracji i sama nie wie co ma robić. Więc ona go kocha, chce z nim być ale to od niego zależy czy będą razem - zauważ że to mężczyzna oświadcza się kobiecie a nie odwrotnie - wiec to niejako on decyduje Poza tym chłopakowi wszytko wypada a szanująca sie dziewczyna jeśli będzie zbyt natarczywa po podoba się jej jakiś chłopak to za wiele zrobić nie może....

tak a kobiety mają tendencję to tego aby brać na siebie dużo obowiązków, lubią cierpieć, to że mąż ich bije to im się należy itd.

ps nie jestem feministkę po prostu chciałabym aby każda kobieta była kochana szanowana i doceniana przez swojego meża chłopka kolegę itp

2899 )
 kasia, lat 30, e-mail: kasia12@wp.pldata: 21.01.2008, godz: 17:07

hmmmmm.. Czy mimo trudu nie lepiej byc razem?
Każdy człowiek dązy do założenia rodziny, nie ma w tej tęsknocie nic dziwnego
pragniemy mieć własną rodzinę, rozumiem samotnych bo sama byłam nie tak dawno i wiem ze mówienie typu"lepiej ci byc samotnym niz się męczyć z małzeńskimi problemami" nie jest dla nich przekonywujace.
Nigdzie nie ma lekko, ale pragnienie posiadania kogoś tylko dla siebie jest normalne, a co przyniesie życie.. tego się nie da przewidzieć. Najgorzej jest jak niektórzy zniechęcają innych do małżenstwa, jak mnie zniechęcali wszyscy ci którzy nie są zadowoleni, a przeciez sa szczęsliwe małzenstwa, kochaja się choć nie są bez róznych problemów i na pewno nie można kierowac się czyjąś opinią, ze mnie się się też nie uda... niektórzy na własne zyczenie sa nieszczęśliwi, gdyż nie potrafią przebaczać, winią tylko drugą stronę i narzekają. Dlaczego mam patrzec na nie udane związki? kazdy jest inny.

2898 )
 fotonek, lat 28data: 21.01.2008, godz: 15:03

do eve123
tez mysle czasem o kolejnych szansach. I czasem mysle, ze moze to co jest trudne i juz sie stalo czy po prostu trwa, moze to jest jeszcze najmniejsze cierpienie jakie mi dano (jakie sama "wybralam", nawet jesli nie ze swojej winy) i moze moge cos z tego zyciodajnego wyciagnac. Moj problem jest czesto taki, ze nie szukam Boga. A to jest zle, bo jesli ktos moze cos zmienic, to wlasnie On. Tez przez ludzi. Ja zebym szukala pomocy u ludzi musze miec ostra motywacje (bardoz duzo trudnosci), inaczej zawsze mi sie wydaje ze daje rade, jakkolwiek by nie bylo zle. Musi byc dno, musza przyjsc problemy z ktorymi sobie juz ewidentnie nie radze. Chcialam CI powiedziec cos takiego - oczywiscie nie mam zielonego pojecia czy CI sie to przyda i czy w ogole jest dla Ciebie "na temat" - moze trzeba zebys poszukala pomocy, zebys byla madrzejsza niz ja. bo za 10 lat stwierdzisz to samo tzn gdybym wtedy wiedziala, to... byloby inaczej. Moze my wlasnie dostajemy ciagle szanse...tylko ciagle notorycznie ja odrzucamy, bo nie rozpoznajemy jej, za bardzo bedac skupionymi na przeszlosci i zalu po tym co sie juz nei zmieni... Nie wiem czy to sie do CIebei jakkolwiek stosuje... ale moze akurat, moze nie jestes calkiem pojednana z BOgiem, moze uzbieralo sie kilka problemow, albo jeden nawet, moze warto poszukac dobrego kierownika duchowego, sprobowac zblizyc sie do Boga... Im bardziej Ty odnajdziesz siebie i BOga, im bardziej pojednasz sie ze swoja historia, tym lepiej bedzie i bedziesz mogla bardziej moze pomoc swoim dzieciom czy znosic trudny codziennosci. Czasem jak czlowiek cos rozumie, to mniej cierpi, a przede wsyzstkim - nie cierpi niepotrzebnie. Jak my mamy wiecej pokoju, to jest szansa ze wokol nas tez bedzie go wiecej. A my czesto zadawalamy sie polsrodkami, wolimy sie wygadac, ale nie wierzymy wpomoc i tez jej nie szukamy. ALbo pracujemy nad soba, staramy sie, podejmujemy wiele wysilkow, ale nigdy tego co trzeba, nie szukamy calym secem Boga i nie szukamy pomocy. Przynajmniej ja taka jestem. Teraz wiec dostalam te "łaske" dna :), wtedy sie juz rzeczywiscie szuka... Ale tez moge powiedziec, gdybym wiedziala to co wiem teraz wczesniej...Pytanie, czy jakos nie wiedzialam i czy ta wiedza by wystaczyla do tego zeby podjac te kroki ktore sa dobre, czy znow zadowolilabym sie polsrodkami... To straszne, ale czlowiek najdobitniej uczy sie na bledach, niestety wlasnych i ta wiedza jest czesto dlatego ze byly te bledy - inaczej nie chcielismy sluchac. A czasem jest tak, ze nie znieslibysmy jakiejs wiedzy wczesniej. Najdziwniejsze, ze czlowiek nawet jesli zrobi taki jakis blad, nawet jesli przeciez z wlasnego wyboru i czesto wiaze sie on z przekroczeniem jakiegos przykazania (nie musi byc bezposrednio, tu pierwsze przykazanie chyba kroluje), to potem i tak ma zal do Boga o to co jest. Chyba dlatego ze czloweik czuje ze zostal jakos zwiedziony i ze diabel ktory za tym stoi, czesto maci nam w glowach i probuje z Boga zrobic diabla a z siebei boga. Niewazne. Zbierajac to wszystko - bardzo Ci wspolczuje ale chcialam napisac to wszystko bo moze Bog do CIebie tez wlasnie wola, probuje Ci cos powiedziec, chce Twojego szczescia nawet pomimo roznych rzeczy, a moze nie slyszysz, nei szukasz, pogodzilas sie jakos, nie wiem.. Ogolnie to wsyzstko co pisze moze byc bez sensu wiec jakby tak bylo olej to :). Ja tylko wolam ze swojego dna, ze warto szukac Boga zanim sie jest na dnie, warto szukac pomocy wczesniej, ale moze to juz tak jest ze kazdy musi dotknac jakiegos swojego dna (a niektorzy duzo potrafia zniesc cierpien neipotrzebnych zanim ich rozwali i to jest dosc smutne). Anyway pozdrawiam i mimo tego co pisalas, zycze szczesliwego zycia i Tobie i Twojej rodzinie. A wszsystkim polecam mp3 z Pelanowskim mozna za darmo sciagnac ze str http://libra.kpsi.pl/vd/mp3/pelan_mp3.html (np cykl jak pokochac swoje zycie) i ksiazke np Umieranie ozywiajace A. Pelanowski.

2897 )
 fotonek, lat 28data: 21.01.2008, godz: 14:28

karino :) - nie mozna wywnioskowac z moich slow ze wspolzycie jest TYLKO obowiazkiem, w dodatku przykrym, troszke to naditnterpretacja. Moze sie zreszta wyrazilam zbyt niedokladnie. Chodzi mi o to, ze tak jak czlowiek ktory jest w podstawowce nie wie co to liceum, tak jak licealista moze nie wiedzeic co to studia, tak samo osoby samotne nie wiedza czesto co mowia jak mowia o malzenstwie, w tym o wspolzyciu. Po prostu czasem widzi sie tylko jedna strone medalu, zwlaszcza jesli za tym stoi jakis nasz brak. Samotnemu brakuje bliskosci i czesto arbitralnie stwierdza ze malzenstwa maja lepiej. Ale nie musi tak byc, zycie po prostu wszedzie jest trudne i stawia jakies wymagania ktorych nie mozna sobie wczesniej wyobrazic dopoki nie przyjda. A czlowiek jest czasem tak zafiksowany w terazniejszosci i w patrzeniu tylko przez pryzmat swojego zycia, ze strasznie upraszcza. Przy tym ja przez trudne malzenstwo wcale nie rozumiem ze to jest dlatego ze maz czy zona sie zle trafil. MOze byc ok, moga sei kochac, a moga byc naprawde rozne problemy. Ktorych nie jestes w stanie sobie nawet wyobrazic. Owszem, ktos moze twierdzic, ze bliskosc i ta "mozliwosc kochania" ktora upatruje dla siebie (nie wiedziec czemu) tylko czy przede wszystkim w zwiazku malzenskim nawet jesli malzenstwo bedzie jakos trudne to bedzie spelniona i on bedzie bardziej szczesliwy. Ale tak nrpawde poki tego nie sprawdzi to sie nie dowie. To jest tylko jego przypuszczenie. Chyba ze rzeczywiscie jest bardzo rozmodlony i rzeczywiscie wola Boze wzgledem niego jest wlasnie konkretnie taka. Tzn ze motywacja do malzenstwa jest pragnienie umocowane w Bogu. Dopoki malzenstwo ma byc panaceum na zlo, pustke, samotnosc, celem samym w sobie, to nie sadze ze da szczescie. To wszystko o czym mysle, wiaze sie bardoz z tym co napisal Artur cytujac Anselma Gruna. Ja po prostu mysle, ze to bardzo krzywdzace i niesprawiedliwe oceniac cierpienie innych ludzi czy w ogole porownywac ze ktos ma gorzej a ktos ma lepiej tylko dlatego ze jest badz nie jest sam. Bo zycie pisze takie scenariusze, ze sie nam w glowach nie sni jak moze byc i jakie cierpienie czy trudnosci moga nam sie zdarzyc, i naprawde moze tak byc w kazdym stanie, w kazdych okolicznosciach. Jesli jestes sam, masz 20-30 lat, to pomysl, wszystko jest przed Toba. Jesli Ci brak wiary czy nadziei to nie jest problemem Twoja samotnosc tylko brak wiary... A jesli ktos ma 20-30 lat i nie ma tej bliskosci ktora Ci sie tak wydaje ze ma, moze dziecko i jest zwiazany przysiega, to ma naprawde mniej niz Ty (oceniajac takimi kategoriami jak co niektorzy), bo poznal moze smak tego czego Ty nie znasz i jest mu jeszcze trudniej. Zycie jest trudne, wszedzie, w kazdym stanie. Nie ma co sie licytowac i o to mi chodzilo.

2896 )
 Artur Wnęk / Artii, lat 32, e-mail: 1@GaduGadu:5467802data: 21.01.2008, godz: 13:43

Na www.nasza-klasa.pl znajdziesz mnie w wyszukiwarce, imie "Artur Wnęk" miasto "Milicz". Sa tam nasze zdjecia :)

2895 )
 Xdata: 21.01.2008, godz: 13:27

Proszę o modlitwę,walczę od dłuższego czasu z poważnym uzależnieniem i sam nie dam rady... Dziękuję i zapewniam o swojej pamięci modlitewnej.

2894 )
 beatka, lat 24, e-mail: spes1984@wp.pldata: 21.01.2008, godz: 12:31

do kropelki

ja nie uważan swojej kobiecości ( i zwiazanej z nią fizjologii )jako powod cierpienia. uwazam ze to cos cudownego móc byc matka i rodzic dzieci.
i wcale nie jest tak ze kobieta musi zabiegac o milosc męzczyzny i ze tylko to oni decyduja o to kogo pokochaja. nikt nie jest skazany na to by czekac az ktos mnie pokocha i zmuszac sie do tego by pokochać ta osobe . ty masz tez prawo do wyboru z miLosci a nie z musu.
Lepiej nie zmuszac sie do zwiazku z kims kogo nie kochamy bo nic dobrego z tego nie wyjdzie

do Beaty - chciałabym Ci podziekowac za slowa otuchy.

2893 )
 karinadata: 21.01.2008, godz: 10:55

No ciekawie sie zapowiada... fotonek napisał ze w małżenstwie wspólzycie to jakis mit..?
Moze wypowiedzą sie tu małzonkowie?? Nie same panienki i kawalerzy;) bo my nie doswiadczeni..bardziej idealistycznie , co nie zmienia faktu ze nie tak ma wyglądac pożycie małżeńskie, stając sie przykrym obowiązkiem.
Bo ze słów Fotonka, ze ktoś tam coś tam powiedział mozna zrozumiec ze współzycie jest przykrym obowiązkiem, służbą i słuzy głownie dawaniu zycia.. Nie biorę pod uwagę powaznych chorób, czy wad genetycznych i przeciwskazan.
Słuzba służbą ale jest też przyjemność, dawanie drugiemu swego ciepła i ciała jest wyrazem miłości, pragnienia więzi, bliskości co się wyraza równiez w akcie małzeńskim.
Oczywiscie mozna miłosc okazywać na inne sposoby szczeg w okresie płodnym, co jest korzystne dla wzmocnienia więzi i wstrzemięźliwości , by nie popaść w rutynę..
Sfera seksualna jest bardzo ważna, i jesli ktos tam mówi ze nie daje mu ona radosci ale jest mitem i obowiązkiem, ma swoje powody..przyczyny złozone i wymagające uzdrowienia.
...no i "w małżeństwie miłosc ma polegac na tym ze kocha sie pomimo..a nie za coś czy ktos spełnia moje oczekiwania tak jak ja tego chcę wg mojego ideału.. Nie dyktuje się Panu Bogu, ten cżłowiek ma byc taki a taki, ma robic dla mnie tak a tak...a ja jaka jestem?, święta idealna? na pewno nie.
i kocha się cżłowieka trudnego dążąc do jego wzrostu duchowego".
To nie moje słowa.. ;)

2892 )
 ?, lat 30, e-mail: murano3@o2.pldata: 21.01.2008, godz: 02:11


Witam !

Czy ktoś zetknął sie osobiście z terapią "psychologa" Berta Helingera polegająca na ustawieniach rodzinnych?

Wiem z kilku sygnałów w necie, że to bardzo nieodpowiednia metoda, nawet jest wymianiana na stronach z nlp i i innych "psychopodobnych" ... i dużo teraz przeczytałem o szkodach wyrządzonych tą metodą, którą sie propaguje jako receptę na uzdrowienia w rodzinie...

2891 )
 eve123, lat 35, e-mail: evem3@wp.pl do bejbi i nie tylko...data: 21.01.2008, godz: 00:01

To troszkę nie tak...
Mówiłam o złym wybiorze, może żle ujęłam. Nie akceptowałam i nie akceptuję pewnych zachowań, po prostu nie o Walkę o Miłość chodzi.
Bo przecież Miłość wszystko wybacza...
A Jej nie było wiele i ... na siłę nie da rady.Za duzo pisać i nie tu, bo to bardzo prywatne i osobiste.

Wybór drogi zycia - miałam w szczególności na myśli.

Szkoda że życie nie daje nam kolejnych szans..........takich jakbyśmy mogli zacząc coś od nowa..inaczej...
pozdrawiam Ewa


2890 )
 Eladata: 20.01.2008, godz: 22:09

Wszystkich którzy cierpią z powodu swojej samotności zapraszam do wspólnej cotygodniowej modlitwy: poniedziałek godz.22.00. /Wszystko zaczęło się w grudniu 2007 z inicjatywy Źródełkowiczki M., którą teraz serdecznie pozdrawiam./
Wspólna modlitwa zanoszona przed Oblicze Boga nigdy nie przepada, On nas słyszy i wysłuchuje...
Nawet w moim życiu coś drgnęło :) na razie nie chcę zapeszać, ale odzyskałam NADZIEJĘ...

2889 )
 ..data: 20.01.2008, godz: 20:23

To nie jest tak , ze męszczyzna musi zrobić pierwszy krok , że tak Bóg ustanowił. W oczach Boga to nie wygląda tak , choć tak się mówi . Tak usłyszałam od księdza. Pa

2888 )
 zawstydzony, lat 15data: 20.01.2008, godz: 19:55

Tomek, czytałem ten temat... Wiem, że nie ma się czym przejmować, ale ja się boję, co np. powiedzieliby rodzice, gdyby się dowiedzieli... Albo co zrobię, jeżeli przytrafi się to na jakiejś wycieczce szkolnej :(. Przecież nie będę się wcześniej specjalnie onanizował, by się 'ubezpieczyć'?

2887 )
 Kasia i Tomek, e-mail: nieplodnosc@adonai.pldata: 20.01.2008, godz: 15:04

Cieszymy sie ze byliscie - zapraszamy 10 lutego na 15.00 a od marca juz na pierwsze spotkanie po Mszy.

2886 )
 kropka, e-mail: miki0005@wp.pldata: 20.01.2008, godz: 14:59

jest powiedzenie, ze można żałować tylko tego czego sie nie spróbowało...

ja mam wątpliwość odnośnie Bożej Sprawiedliwości - jak to jest że my kobiety mamy tak ciężko w życiu, dlaczego Pan Bóg nałożył na nas tak wielkie cierpienie, cierpimy każdego miesiąca, cierpimy rodząc dzieci, cierpimy z samotności, cierpimy bo w większości przypadków to mężowe biją swoje żony, nie szanują , opuszczają, a my mimo wszystko zabiegamy o ich miłość, często poświęcając wiele w imię miłości. Każdy chce być kochany, każdy pragnie miłości mężczyźni mogą kochać a kobiety muszą czekać kto je pokocha. Ja też czekam cierpię z samotności, dlaczego tak to wszystko jest urządzone.... na tym świecie....

2885 )
 ***data: 20.01.2008, godz: 14:41

Serdeczne Bog zaplac pomyslodawcom Mszy na Wilenskiej w intencji malzenstw starajacych sie o dzieciątko Mielismy okazje uczestniczyc w niej Ksieza Marianie sa nam bliscy gdyz jestesmy parafianami jednej z marianskich parafi Jednak nie bylo u nas zadnych informacji na ten temat

2884 )
 Artur Wnęk / Artii, lat 32, e-mail: artur.wnek@vp.pldata: 20.01.2008, godz: 14:32

W psychologii jest takie prawo, ktore mowi, ze ten, kto nie pozna i nie przepracuje swych zyciowych ran, bedzie ranil siebie i innych. To nie jest wcale takie zle, ze jestesmy ranieni. Pozostaje tylko problem, jak sobie z tymi zranieniami radzic?

Anselm Grun OSB

2883 )
 bejbi, e-mail: bejbeta@interia.pldata: 20.01.2008, godz: 14:31

i Fotonek i Eve i Daria i Karina...mają trochę racji,.. każdy z własnego punktu widzenia i przezyc..
jak trudna moze byc samotnosc tak trudne moze byc małzeństwo.
tylko ze my nigdy nie zakładamy z góry ze wybierzemy złego małzonka/kę
skoro modlimy sie o to, mamy nadzieje ze Bóg da nam własciwa osobę. Problem polega na naszej dojrzałosci czy jestesmy w stanie stawic czoła tej odpowiedzialności?
Rózne mamy o tym poglądy jak rózne mamy małzeństwa dookoła i wsród jakich przebywamy. ja z kolei juz kilka razy spotkałam sie z opinia jednego z małzonków ze razem zawsze łatwiej choc to dwa swiaty to jednak mozna sie wspierac, wspolnie do czegoś dązyc, i osiągać cel. samotny przezywa wszystko sam.
jesli chodzi o własciwy wybór to juz kazdy sam sobie odpowie czym sie kierował przy wyborze. Na pewno nie mozna powiedziec o kimś kto zachorował juz w małzenstwie, ze był to nie własciwy wybór. Decydujemy sie byc z ta osobą na dobre i na złe i w chorobie i w zdrowiu tak jak slubujemy w przysiędze. Równie dobrze kazdy z nas moze zachorować, czy wpasc w jakiś nałóg. I Pan Bóg stawia nas przed takim problemem czekając na naszą zgodę przyjęcia tego krzyża, trudu wspomagania małżonka.
Nikt nie powiedział ze małzeństwo ma byc sielanką, trzeba sobie to uświadomić. Jednak mozna byc szczęsliwym u boku drugiej osoby i do tego trzeba dążyc poprzez pracę aby miłosc się rozwijała..
Jesli chodzi o kryzysy w małzeństwie zawsze jest wina po sródku. Nie mozna słuchac tylko jednej osoby np kolezanki żalącej się jaki to nie dobry mąż się jej trafił.. bo jesliby posłuchało się męża on też duzo mógłby powiedziec o co ma żal do żony i z tym się spotkałam osobiście, że ona nie widziała swoich błędów a winiła tylko jego.
Nie obwinia się małzonka o wszystko, sprawdza sie powiedzenie "za dobrym mężem stoi dobra żona", lub na odwrót. Myslę Eve ze trzeba podjąc trud w budowaniu miłosci a nie godzic się na stwierdzenie ze to był zły wybór. Czasem nasze postępowanie moze zniechęcac małzonka do wiernosći czy odpowiedzialnosci, nasze wady, upór, brak cierpliwości, ciągłe wypominanie... Trzeba zajrzec w swoje wnętrze.
a Moze ten trudny małżonek to był dla Ciebie własciwy wybór?, Bóg pragnie abys wzrastała w miłosci, w cierpliwosci , w wierze poprzez trudna osobę, i moze przy niej się uświęcasz i wzrastasz?!!
dopiero w małzeństwie trzeba sie napracowac na szczęscie, miłosc nie przychodzi lekko bez trudu jak w bajce "żyli długo i szczęślwie".
Miłośc to największe dobro i pragnienie człowieka i zarazem na nią trzeba cieżko pracować.
wiele ludzi jest rozczarowanych w małżeństwie ale jednoczesnie robią nie wiele by
zmienić najpierw siebie a potem małżonka.. albo szybko się zniechęcają i przestaja sie trudzić uznając ze to nie ma sensu. małżeństwo to cierpliwość... czy jesteśmy gotowi na zmierzenie się z tak cięzką pracą?
na to moga sobie odpowiedziec samotni... jeszcze maja czas na przemyslenie.
Ja również.

2882 )
 Carolinedata: 20.01.2008, godz: 13:18

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/rozwaz_wiara_00.html - link do książki "Rozważania o wierze" o której pisała Fotonek:)

"Zawsze się RADUJCIE! Nieustannie się MÓDLCIE! W każdym położeniu DZIĘKUJCIE" :)

2881 )
 beatka, lat 24, e-mail: spes1984@wp.pldata: 20.01.2008, godz: 12:56

do kasi i do niki

a ja jestem jeszcze młodsza od was i odczuwam to samo. wiele bardzo wiele moich znajomych kolezanek ma juz chłopaka, czy nawet męza a ja nadal jestem sama - czsem mi nawet wstyd ze moze cos ze mna jest nie tak ze nikt mnie nie chce. przestałam nawet chodzic na spotkania klasowe i tym podobne bo wiem ze wszyscy beda rozmawiac o swioch drugich połowkach i o planach na przyszłosc.
karnawał trwa a ja siedze w domu bo nie mam z kim wyjsc a na wszelkich imprezach i zabawach karnawałowych i tak przewazaja samotne panny bo kawalerów jak na lekarstwo.

2880 )
 Tomek, lat 34, e-mail: admin@adonai.pldata: 20.01.2008, godz: 10:40

Zawstydzony przeczytaj konieczenie ten tekst: http://adonai.pl/czystosc/?id=45

2879 )
 fotonek, lat 28data: 19.01.2008, godz: 22:21

mysle ze to bez sensu licytowac sie co jest gorsze czy trudniejsze - samotnosc czy malzenstwo. Niekazdy przezyl trudna samotnosc i niekazdy doswiadczyl co to jest trudne malzenstwo. A do tego kazda osoba jest naprawde zupelnie inna, ma inna historie, inne zranienia wiec inaczej doswiadcza zycia i tych samych rzeczy. Wazne jest zeby zrozumiec swoja historie, odnalezc w tym Boga i pojednac sie ze soba i z Nim. A jakimi srodkami Bog do tego prowadzi, to juz Jego madrosc. Wazne, zeby jak jest zle, szukac pomocy, szukac calym sercem Boga. Bo jakos tak juz jest ze to pierwsze przykazanie jest pierwsze i gdy sa trudnosci to bardzo czesto dlatego ze z tym pierwszym jest jakis problem, ze zaufalismy nie Bogu a jakiemus bogu, ze oparlismy sie nie na Nim, a na czyms co chwilowo dawalo zludne poczucie bezpieczenstwa czy szczescia. I dopiero w tych trudnosciach czesto okazuje sie ze nie znalismy Boga tylko tak nam sie wydawalo, a to wszystko jest po to zeby Go odnalezc i w konsekwencji byc szczesliwym. A co do wspolzycia, to tez jest jakis mit, tak mysle bo na razie meza nie mam, ale wiem od osob ktore zyja w malzenstwie ze jest to tez sluzba, caly mechanizm biologiczny jest bardzo zorientowany na dawanie zycia. I jeszcze jedno - zawsze kazdy czlowiek ma mozliwosc kochania kogos... Nie trzeba do tego malzenstwa. Wszystkim przezywajacym trudnosci czy samotnym czy w malzenstwie czy w stanie konsekrowanym, zycze wytrwalosci :) i determinacji w szukaniu pomocy i Boga. Poza wszystkim, wiara jest łaską wiec mysle ze trzeba duzo wyrozumialosci dla kogos kto tej łaski teraz nie ma (choc to tez jest łaska,tylko taka inna, pozwalajaca doswiadczyc jak slabym sie jest) bo to nie takie proste. Wszystkim polecam ksiazke "Rozwazania o wierze" ks Dajczera, zniechecajacy tytul ale ksiazka bardzo konkretna i fajna :).

2878 )
 eve123, lat 35, e-mail: evem3@wp.pldata: 19.01.2008, godz: 22:03

Witam serdecznie...
za mną chwila zastanowienia... Przeczytałam pewien wpis. Ktoś użalał się na samotność, brak swojej rodziny, brak dzieci, partnera..To niemiłe uczucie ale powiem coś...Nie chodzi o kategorię lepszego zła, w sensie oceny sytuacji... Ja mam akurat to Szczęscie - mam dwoje wspaniałych kochanych dzieci.ale z kolei... nieudane małżeństwo.To taki skrót myślowy."Nieudane", tak łatwiej i prościej.....ZAWSZE - doszłam do tego po paru miesiącach, My odpowiadamy za każdy element tworzenia rodziny, za to co robimy i za to ...czego nie zrobilismy.Przeczytałam duzo wypowiedzi na temat - tworząc rodzinę - odpowiadamy równiez za tą drugą osobę, i ona za nas , a dlaczego?Kroki, czyny - również wpływają na nasze zycie.Nie działając - zezwalamy.
Gdybym myślała podobnie trochę wcześniej ... no własnie... Pewnie nie tylko ja mam takie myśli.
ale nie mozna popaść też w paranoję z tą odpowiedzialnościa za Kogoś innego - przecież ma też swój rozum. Ale to baaardzo długi temat.
Przechodząc do sedna sprawy , bo trochę odbiegłam od tematu, samotność dla mnie TERAZ oznacza - jak ważny jest wybór odpowiedniej Osoby dla Siebei nawazajem.Myślę ( wiadomo - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia) że lepiej yć samym niż żle wybrać.Dodatkowo pozostaje odpowiedzilaność za Dzieci....

Aby nie kończyć smutno: Trzeba zaufać Bogu - On wie jak droga jest dla Nas tą najwłaściwszą.Może Kiedyś kiedy podejmowałam decyzję zabrakło mi Jego wsparcia i zdania na temat - albo nie us łyszałam co do mnie mówił...
Założenie Rodziny - to nie tylko spełnienie marzeń, piekna wizja, słowa.... ale cały ciężar przyszłości i zwykłych i niezwykłych zdarzeń- które należy nieść razem....
W moim przypadku spoczęlo tylko na wizjach a rzeczywistość przerosła.
Miało być weselej... Nadzieja jest zawsze, Wiara w obranie dobrej drogi , aby nie gonić za szczęściem, Miłościa .... za wszelką cenę....Bo im bardziej bedziemy gonić tym bardziej będzie uciekać... a może któregoś dnia... cichutko zapuka.
pozdrawiam cieplutko ...Ewa

2877 )
 Mała, lat 27data: 19.01.2008, godz: 21:48

do Nika33
Ja też doskonale Cie rozumiem! Zastanawiam sie czy to cos ze mna jest nie tak?? juz momentami naprawde nie mam siły! Jak czytałam to co napisałas, to tak jakbym czytała o sobie...

2876 )
 Kasia do Nika 33, lat 26data: 19.01.2008, godz: 21:14

Troche jestem od Ciebie mlodsza, ale czuje dokladnie to samo, doskonale Cie rozumiem... Jesteś zupełnie normalna:):)

2875 )
 zawstydzony, lat 15data: 19.01.2008, godz: 21:12

chciałem dodać, że za normalne uważam polucje, a nie strach przed zasypianiem... to drugie raczej normalne nie jest...

:(

2874 )
 Artur Wnęk / Artii, lat 32, e-mail: 1@GaduGadu:5467802data: 19.01.2008, godz: 20:55

Umilowani, milujmy sie wzajemnie, poniewaz milosc jest z Boga, a kazdy, kto miluje, narodzil sie z Boga i zna Boga. List Sw.Jana 4,7

2873 )
 zawstydzony, lat 15data: 19.01.2008, godz: 20:38

witam... wiem, że to może dziwne pytanie, ale nie mam komu je zadać :(. mam 15 lat, dojrzewam... chwilę temu zacząłem miewać polucje nocne... strasznie mnie to stresuje, czasami boję się zasypiać :(. wiem, że to normalne, ale nie daje mi to spokoju... czy da się to jakoś, hmm "ograniczyć"...?

jeszcze raz przepraszam za pytanie, ale nie mam komu o tym powiedzieć, a wiem, że Wy mnie nie opuścicie...

:(

2872 )
 Nika, lat 33data: 19.01.2008, godz: 19:06

Kochani!
Od dłuższego czasu miejsca sobie znaleźć nie mogę. Zajrzałam na Źródełko i UFF! poczułam, że jednak jestem normalna.
Karina i Daria poruszyły bardzo ważny problem czystości osób wolnych.
To prawda, że biologia w nas działa i z wiekiem to pragnienie bliskości fizycznej sie nasila. I nie ma co tego ukrywać, czy obchodzić. Tak po prostu jest.
Małzonkom to dobrze... A my samotni to co? No właśnie. Dozgonnej wstrzemięźliwości seksualnej nie slubowaliśmy. Do wszystkich naszych problemów z samotnością dochodzi jeszcze ten. Cóż.

No i ta samotność. Tak bardzo czasem boli to poczucie bycia niepotrzebnym, braku celu i sensu życia. Wy też tak macie?

W moim wieku, to wokół może już nie tyle zakochane pary, co rodziny z małymi dziećmi. Czasem aż płakać się chce, gdy jestem w rodzinie lub u znajomych i musze udawać, że wszystko OK a w srodku myslę sobie, Boże jak bardzo chciałabym przytulić moje własne dziecko, a nie byc tylko kims z zewnątrz.

I jeszcze jedna rzecz. Czy nie zauważyliście, że powoli zaczynaja sie Wam rozluźniać kontakty z osobami, które mają juz swoje rodziny?
Powoli zaczyna brakować tematów, no bo my i oni żyjemy w dwóch różnych swiatach, nawet jesli znajdą czas na spotkanie z nami ( zagonieni - co jest zupełnie zrozumiale). Czasem czuje się traktowana tak jakby troche z góry, z lekceważeniem, jako ta, która "nie znalazła sobie męża". Ostatnio to właśnie przerobiłam w mojej rodzinie. Na spotkaniach rodzinnych w czasie świąt czułam się naprawde jak piąte, i to w dodatku jakieś "niepełnosprawne" koło u wozu... Jak jest u Was? Czy też tak czasem się czujecie, czy to tylko moje "staropanieńskie" przewrażliwienie?
Pozdrawiam.



2871 )
 Artur Wnęk / Artii, lat 32, e-mail: artur.wnek@vp.pldata: 19.01.2008, godz: 12:33


"Modlitwa o beatyfikacje slugi Bozej Marty Robin"

Boze, Ojcze Milosierdzia, Ty przez meke, smierc i zmartwychwstanie
Jezusa objawiles swoja nipojeta i nieskonczona milosc ku czlowiekowi
i dales Kosciolowi Ducha Swietego, aby nadal prowadzil dzielo Twojego
Syna na ziemi. Ty takze w niepojetej dobroci udzieliles szczegolnego
poznania i doswiadczenia tajemnicy krzyza oraz radosci i mocy z niego
plynacej Twojej sludze Marcie Robin - udziel mi za jej wstawiennictwem
laski (..................), ktorej tak bardzo potrzebuje i o ktora z
ufnoscia Cie prosze. Spraw takze, aby laska ta przyczynila sie do
wiekszej chwaly Twojej, uswiecenia mojego i swiata, a takze do
beatyfikacji slugi Bozej Marty Robin. Pozwol Kosciolowi zaliczyc ja
do grona blogoslawionych, aby mogl cieszyc sie jej wstawiennictwem,
nasladowac przyklad jej bezgranicznej ufnosci i milosci oraz na
wieki wyslawiac Twoje nieskonczone milosierdzie. Amen.
Ojcze nasz... Zdrowas Mario... Wierze... Chwala Ojcu...

2870 )
 karinadata: 18.01.2008, godz: 21:59

Daria, całkowicie sie z Tobą zgadzam.. najtrudniej jest osobom samotnym zachować czystość, wstrzęmieźliwosc, zwłaszcza gdy samotność trwa dość długo. Nawet jesli nie mają partnera,czyli pokusy pod ręką:) potrzeba bliskości bardzo się nasila z wiekiem.
Małzonkowie maja tę potrzebę bliskości fizycznej zapewnioną, nawet jesli stosują npr. a i tak czasem nie potrafią wytrzymać bez antykoncepcji;)
Nam singlom pozostaje dbać o czystość z jeszcze większym wysiłkiem, a jak mamy partnera to wymaga to ogromnego poświęcenia, oj wielkiej czujności i pracy...!!
Jednak nie znaczy to, ze mamy sie usprawiedliwiac i grzeszyć dlatego ze nie istniejemy w małżenstwie i nie wiadomo jak szybko to nastąpi... TO na pewno ofiara z naszej strony,aby wiernie zachowywac przykazania. Jest to mozliwe, jeśli postawimy na Jezusa.
Niektórzy naduzywają wolności, może takie osoby jak my w pewien sposób wynagradzamy za rozwiązłość innych?
Księżom, siostrom zakonnikom, wcale nie jest łatwiej, ja myslę ze księżom jako mężczyznom jeszcze trudniej , bez względu na to czy to ich wybór.. a nawet przez ten wybór- jeszcze trudniej! Bóg nie zabrał im cielesności, pragnień..
a jesli oni mogą trwać w czystości, a my nie jesteśmy z innej gliny ;)
to jest możliwe! można tę potrzebe zaspokajać "inaczej" poprzez zaangażowanie się w jakiś cel, unikać nudy i lenistwa;) bo diabeł na pewno to wykorzystuje..
dbać o higienę myśli i oddawać tę sferę Jezusowi,
"Jezus był podobny do ludzi we wszystkim oprócz grzechu.." On jako cżłowiek nie był pozbawiony pokus ..kuszenia i z pewnością te ludzkie pragnienia i Jego dotykały..
Szatan może samotnym podsuwać myśli typu "jesteś ograniczony bo musisz się bardziej poświęcać niz inni" "to zle wpływa na Twoja psychikę..."itp będzie robił wszystko by nas w grzech wpędzić, osłabić wolę, zniechęcic i usprawiedliwić grzechy dlatego, że "samotnym jest gorzej "
Przykazania zostały dane wszystkim i Bóg w swoim zamyśle przewidział ze będą one dotyczyły także osob samotnych.
Dlatego ofiara samotnych na pewno jest większa, mimo iż małzonkowie wg przykazań tez muszą się ćwiczyć na tym polu i walczyć z pokusami, to jednak mogą sobie zaspokoić te potrzebę miłości w innym czasie.
Samotnym pozostaje tę miłośc okazywać bliznim jeszcze z większym zaangażowaniem w gestach, uczynkach, wsparciu .
Nie skupiać się nad swoim ciałem, cielesnością, pokusami, ale też nie negować własnej seksualności, której Bóg nas nie pozbawił. Te pragnienia są naturalne.
Świetnie na ten temat mówi ks.Pawlukiewicz "sex- poezja czy rzemiosło?"
pozdrawiam:)



2869 )
 Artur Wnęk / Artii, lat 32, e-mail: artur.wnek@vp.pldata: 18.01.2008, godz: 21:30

"Najwiekszy dar - o ile wiekszy niz pieniadze, niz posag - jaki mozecie sobie ofiarowac w dzien slubu, to czyste serce, to dziewicze cialo... Gdy tracicie czystosc, zlo zaczyna wchodzic do waszego zycia. Serce czyste to serce radosne i wolne".
matka Teresa z Kalkuty

2868 )
 czarnajagoda, lat 28data: 18.01.2008, godz: 19:40

Do wszystkich samotnych!
Warto szukać swojej drugiej połówki i mieć nadzieję, że Bóg postawi na naszej drodze kogoś wyjątkowego! Ja taką osobę już spotkałam, a za tydzień odbędzie się nasz ślub :)
Gdyby ktoś jeszcze osiem miesięcy temu powiedział mi, że w tak krótkim czasie spotkam mężczyznę swojego życia i wspólnie będziemy planować ślub, to bym nie uwierzyła. Ja, realistka, twardo stąpająca po ziemi, a jednak... Oboje głeboko wierzymy, że to nasze spotkanie nie było przypadkiem, że to sam Bóg "pomógł" nam się odnaleźć :)
Pozdrawiam wszystkich Samotnych i życzę Wam powodzenia w poszukiwaniu swojej drugiej połówki!!!
PS.Swojego przyszłego męża poznałam właśnie w necie, na stronie katolickiej :)

2867 )
 daria, e-mail: millena2@o2.pldata: 18.01.2008, godz: 15:58

Witam. Wiele sie mówi o czystości przedmałżeńskiej, o czystości myśli. Uważam, że w przypadku narzeczonych lub małżonków nie jest to wielki problem chociaż rozumiem, że nie jest im łatwo. Narzeczeni swoja dotychczasową abstynencje seksualna odbija sobie po slubie, małżonkowie stosujący npr w okresie płodnym. Mało kto jednak zastanawia sie jak bardzo trudne jest życie w czystości dla osób samotnych, zwłaszcza tych długotrwale samotnych, po 30-stce, 40-stce. Rozumiem, że osobom konsekrowanym też musi być ciężko ale one dobrowolnie zgodziły się na życie w czystości. Wielu samotnych chciałoby założyć rodziny ale jeszcze nie spotkali miłości swojego życia. Jak sobie radzić w takiej sytuacji z bardzo silnym i coraz częstszym pragnieniem bliskości fizycznej? Człowiek przeciez nie składa się jedynie z ducha ale i z ciała. Nie ślubowałam dozgonnej czystości.

ps Prosze nie myśleć, że chciałabym wstąpić w związek małżeński wyłącznie ze względu na seks, wiem, że małżeństwo to cos więcej i na czym ono polega.

Pozdrawiam

2866 )
 bejbi, e-mail: bejbeta@interia.pldata: 17.01.2008, godz: 21:48

do samotnej- nie kazdy odnajdzie sie na zródełku!! moje znajome poznały na sympatii,
poprzez biuro matrym, poprzez kogoś, na dyskotece ..i wszystkie szukały wierzących i praktykujących.. czasem znajdujemy tam gdzie sie nie spodziewamy. jakby wszyscy znajdowali na zródełku to byłby to fenomen i inne portale by padły ;))
nie kieruj sie tym ze tu masz kogos poznac , bo wartosciowi ludzie mogą byc wszedzie
czasem nawet na dyskotece np moja siostra poznała tam męza.
próbuj oczywiscie bardziej nas ciągnie do religijnych portali..ale nigdy nic nie wiadomo gdzie i kto..
pozdrawiam ;)

2865 )
 Asia i Artur Wnękowie, e-mail: artur.wnek@vp.pldata: 17.01.2008, godz: 21:36

My sie poznalismy, Asia i Artur, mamy juz szkrabka :) :) :)

2864 )
 Artur Wnęk / Artii, lat 32, e-mail: 1@GaduGadu:5467802data: 17.01.2008, godz: 21:34

Badzcie dla siebie nawzajem dobrzy i milosierni. Przebaczajcie sobie, tak jak i Bog wam przebaczyl w Chrystusie. (Ef.4,32)

2863 )
 Samotna, e-mail: solledat@o2.pldata: 17.01.2008, godz: 21:29

Czy są tu pary, które poznały się w Źródełku ??
Ja zaczynam wątpić czy to wogóle możliwe. Wiele osób szuka ale chyba niewiele się odnajduje.

2862 )
 Monika, e-mail: monka55@poczta.onet.pldata: 17.01.2008, godz: 16:57

Maju masz takie piekne imie. Pamietasz Pszczolke Maje byla przez wszystkich lubiana Ty z pewnoscia takze.

2861 )
 Aladata: 17.01.2008, godz: 14:52

witam wszystkich zródełkowiczów

mam takie pytanie co sądzicie o wieczorze kawalerskim i panienskim tak dwa dni lub dzien przed slubem?

Dziekuje za odpowiedzi

2860 )
 karinadata: 16.01.2008, godz: 20:19

do Ja_29, wiem ze łatwiej sie pisze, gorzej przeżywa. Patrząc na to z innej strony ..
Ufaj i módl się, kazde cierpienie ma sens. Wierze ze jest Ci cieżko sie z tym pogodzić, każdy pragnie miec zdrowe dziecko, nikt sam od siebie nie wybrałby choroby, gdyby miał możliwosc wyboru. Zawsze na początku jest ten bunt.. ważne by nie trwał w nieskonczoność. Mówienie kogokolwiek :co tam taki problem, ja mam gorszy, to oszukiwanie siebie.
Gdybys wiedziala, ze urodzisz chore dziecko, pewnie nie zdecydowałabys się nigdy na to życie..
A ono jest potrzebne. Bóg go pragnie. Widzisz inne dzieci i myslisz, dlaczego moje?? Dlaczego taki pech? Bóg tak nie uważa, On nie mysli kategoriami pechu, bezsensowności ani gorszego życia. Jesli w to uwierzysz, moze kiedys odczujesz ze to Ty zostałas "obdarowana"?
Myslenie w sposób taki, ze lepiej byc juz samotnym , niz miec chore dziecko, jest mało dojrzałe.
Modliłas się o męża i wymodliłas, bez stawiania warunków jakie ma byc to dalsze życie.
Dla Ciebie najważniejsza była miłosc. Jednak Pan Bóg daje nie tylko dobre rzeczy ale daje też te trudne, teraz myslisz z innej pozycji bo nie stało sie tak jak oczekiwałaś, nie do konca...
Jednak masz kogo kochać, dwie osoby i to jest najważniejsze!!.
I mozesz byc przy tym szczęśliwa!!!
Nie sztuka jest byc szczęsliwą jak wszystko układa się po naszemu, gdy inni nam zazdroszczą powodzenia...prawdziwa miłosc to miłosc w doswiadczeniach.
Wierze ze z czasem sama dojdziesz do takiego wniosku i będziesz silniejsza, spokojniejsza i wdzięczna Bogu, pomimo cierpienia. Bóg sprawdza Twoją wytrwałosc i wierność, czy potrafisz Mu dziękować tylko za dobre rzeczy, czy także za krzyże. Kiedys obdarował Cie szczęsciem, prawdziwą miłością, i ma nadzieję ze nadal będziesz szczęsliwa nawet jesli musisz sie trudzić, zajmować chorym dzieckiem. Masz Matkę Maryje która Cię rozumie.. ona tez cierpiała z powodu ran swego Syna...rozmawiaj z Nią na rózańcu powierzając swoje troski i swoje dziecko. Wszystko co nas spotyka z woli Bożej jest dobrem, nawet jesli to kosztuje. tak własnie sprawdza sie nasza miłosc. Czym bardziej wypróbowana miłość w ogniu tym większa jej wartośc. Pozdrawiam i zycze duzo dużo siły i wiary w moc cierpienia i opieki Bożej :)

2859 )


 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej