beatka, lat 24 | data: 15.01.2008, godz: 16:24 |
dla mnie wielką siła do pokonywania wszelkich trudności i samotnosci jest prawie codzienna Eucharystia i ofiarowanie swych problemów Jezusowi. to najlepsza terapia. wtedy zycie jest łatwiejsze. ja wiele razy miałam juz wszystkiego dosc, traciłam checi do dalszej nauki i wielu innych rzeczy ale zawsze gdy szłam do Kosciola, wszystko sie uspokajało na mnie sama Swiatynia dziala bardzo kojąco czasem warto po prostu tam posiedziec i nie trzeba nic mówić tylko pobyć z Jezusem nawet samotnosc wtedy znika. zeszły tydzień był dla mnie bardzo ciezki - zakonczylam kolejna nie udana internetowa znajomosc, pare rzeczy jak zwykle mi nie poszlo po mojej mysli - ale czuje w sobie wewnętrzny pokoj jakiego dawno nie doswiadzczyłam przestałam sie zadreczac i zycze wszystkim tego. napewno w naszym zyciu dzieje sie wiele dobrego i moze warto sie tym podzielic niż ciągle rozwodzic sie nad tym jak nam żle bo wtedy jest jeszcze gorzej. ( 2845 ) majka18, lat 18 | data: 15.01.2008, godz: 14:58 |
zle mi tu czuje sie nie potrzebna i w ogole do bani.. help ( 2844 )
Serdecznie zapraszam wszystkich chętnych na stronę katolicką http://www.alleluja.webplus.net.pl/index.php ( 2843 ) luna, lat 27 | data: 15.01.2008, godz: 12:36 |
Do ja:
Tak wiem że ludzie przeżywają swoje tragedie, każdy dźwiga swój krzyż, tylko że ja swojego już nie daję rady dźwigać i co chwilę upadam. A to wszystko ciągnie się od lutego zeszłego roku, niedługo będzie rok. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam...naprawdę nie wiem. ( 2842 ) Marcin | data: 15.01.2008, godz: 11:55 |
Do Moniki i innych
No tak...jak się już gdzieś jest w świecie to znajomość języka tego kraju jest czymś fundamentalnym o czym sam mogłem się przekonać w przyszłości.Spokojnie,cierpliwości z czasem nauczysz się kontaktować się w angielskim,bez paniki.Czasami nie potrafimy się już cieszyć z tego co mamy bo nie patrzymy na tych którzy są w gorszej sytuacji niż my ale jesteśmy zapatrzeni w tych którzy niby mają lepiej od nas a to jest błąd myślowy bo pozory mylą i nie wszystko złoto co się świeci... Pozdrawiam Ciebie i wszystkich Zródełkowiczów! ( 2841 )
do luny..
wiesz ja Ciebie rozumiem, mam podobnie, choć wiesz jak patrzę na ludzie nieszczęścia, tragedie które dotykają ludzi to myślę sobie "Boże dzięki Ci za to co mam" ale tak jeżeli życie nie ma barw to ciężko odnaleźć sens życia i nawet cierpienie przeżywane z inną osobą nie jest takie straszne jak samotność..ale trzeba się modlić i cierpliwie czekać tylko tyle albo aż tyle możemy zrobić:-) 3m sie cieplutko będzie dobrze:-) ( 2840 ) luna, lat 27 | data: 14.01.2008, godz: 20:09 |
Do kinglo
Dzięki za te słowa tylko że ja nie widzę żadnego celu, a rano nawet wstawać do pracy nie mam ochoty. To wszystko mnie przytłacza. Ludzie zwykle mają dla kogo żyć, widzą cel do którego zmierzają a ja ten cel straciłam, zniknął mi z oczu. Na dodatek ta samotność, brak bliskiej osoby gdy wokól widzisz same zakochane, szczęśliwe pary a ja - sama. Chciałabym poprostu zniknąć, nic nie czuć i nie myśleć. ( 2839 )
Kochani!
Dziękuję wszystkim tym którzy skontaktowali sie ze mną czy to za pośrednictwem poczty elektronicznej czy też GG, obiecuję odpisać w najbliższym czasie, w miarę swoich możliwości, oczywiście.
Powiem krótko, razem z moim chłopakiem postanowilismy dać sobie jeszcze jedną szansę, nie wiem czy to dobry pomysł ale muszę spróbować, dlatego szukamy wspólnoty w której moglibyśmy jakoś się pozbierać, uzyskać pomoc, podzielić się swoimi doświadczeniami etc.
I tu mamy problem. Oboje mieszkamy w Łodzi, ale On pracuje w in. mieście i jest w domu tylko w weekendy, dlatego szukamy wspólnoty w której spotkania odbywałyby się w sb/nd ewentualnie w pt. ok.20. Mogą to byc także katechezy dla dorosłych.
Jeśli chodzi o lokalizację to stawiamy na Łódź i okolice np. Zgierz, Pabianice, Aleksandrów Łódzki etc.
Proszę Was bardzo gorąco o pomoc i modlitwę, wiem jak wielką społecznością są wszyscy ci, którzy zaglądaja na Źródełko, moze odezwie się ktoś z Łodzi, może jakas para ktora miała podobne problemy i udało się im z tego wyjść pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
Tym, którzy do mnie napisali chce powiedzieć, że rozważałam wszystkie wpisy i Wasze opinie sa dla mnie bardzo cenne.
Czuję, że umieram wewnętrznie, muszę jeszcze raz spróbować, zrozumcie mnie, może jestem naiwna... ( 2838 )
Marcinie moim krzyzem nie jest brak faceta ale to ze nie potrafie sie nauczyc angielskiego. Na sylwestra bylam kelnerka ale chcialabym caly czas podawac ciekawe potrawy w dobrej restauracji. Prosze o modlitwe abym przelamala bariere i zaczela lepiej rozumiec co do mnie mowia. Jedna klientka mowila zebym sie nie martwila bo czasami gosc z Londynu nie rozumie co mowi ktos z Glasgow. Pozdrawiam Zrodelkowiczow. ( 2837 ) kinglo- do luny, lat 22, e-mail: kinglo@op.pl | data: 14.01.2008, godz: 18:20 |
Droga luno; chyba w zyciu kazdego czlowieka sa chwile zwatpienia, kiedy tracimy nadzieje na lepsze jutro, czujemy bezsilnosc, pustke, bezsens... Ale ja w takich momentach po prostu modle sie i prosze Boga o ukazanie mi celu, w jakim mnie stworzyl i drogi, ktora mam podąrzać, bo wiem ze to tylko chwilowy kryzys i to minie. Zawsze mija. A wtedy zycie nabiera barw i staje sie jeszcze piekniejsze niz przed tem :) Bo naprawde warto zyc chociaz dla kilku pieknych chwil, cudownych i niezapomnianych momentow w naszym zyciu. Wykrzesaj z siebie odrobinę optymizmu bo od Ciebie zalezy jakie jest Twoje zycie- czy szare, smutne i pelne zmartwien, czy tez pelne usmiechu i radości! Nic nie dzieje sie przez przypadek i nawet problemy moga byc w rezultacie przyczyna radości :) Pozdrawiam serdecznie :) ( 2836 ) Elcia, lat 31 | data: 14.01.2008, godz: 16:05 |
Prosze o modlitwe o uzdrowienie stosunków w pracy, o dobre relacje z współpracownikami i ufność Jezusowi.
Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twojego. ( 2835 ) smutna, lat 37 | data: 14.01.2008, godz: 15:35 |
Proszę o modlitwę za mnie,jest mi smutno,brakuje mi cierpliwości do siebie i do innych,łatwo się denerwuję.Trudno mi znaleźć równowagę.
Wszystkim,którym trudno i źle pozdrawiam, odczuwam podobnie ( 2834 )
Cześć, admin wyciął tekst "o samotności niewybieranej" bo pewnie nie było praw do publikacji, dla zainteresowanych tekst jest dostępny na "mateuszu" :http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr412/04.htm
Może dałoby się go gdzieś umieścić na adonaiu, bo dzięki niemu można dużo zrozumieć. z modlitwą karol :-) pozdrowienia ( 2833 ) luna, lat 27 | data: 14.01.2008, godz: 15:22 |
Witajcie źródełkowicze, nie wiem czy rozmyślacie często nad swoim życiem ale ja ostatnio bardzo często to robię i doszłam do jenego wniosku, że ono jest bez sensu, nie ma w nim radości, emocji, a jest jedynie sam smutek, żal i ból duszy. Zastanawiam się po co ja wogóle żyję na tym świecie, lepiej by było dla mnie gdyby mnie nie było. Po co żyć jak to życie nie ma sensu, no po co...sama nie wiem. ( 2832 ) Marcin | data: 14.01.2008, godz: 13:32 |
Wiecie tak obserwuję siebie i wszystkich dookoła i...Te refleksje które wysnuwam są bardzo różne.Tak się zastanawiam dlaczego jedna dziewczyna potrafi być miła,dobra,ciepła i wartościowa a druga władcza,opryskliwa,nieprzystępna...te myśli dlatego chodzą mi po głowie bo na codzień mam niemało kontaktów z kobietami,szczególnie w pracy.Chociaż niestety nie mam tej jednej najważniejszej i jest to dla mnie trudne doświadczenie i krzyż który nie zawsze daję radę dzwigać.Bo brak drugiego człowieka moze być krzyżem.Proszę tych którzy to czytają by dziś zmówili w mojej intencji przynajmniej jedno "Zdrowaś Mario" bym potrafił dobrze żyć,miał otwarte serce na drugiego człowieka bo praca którą wykonuję wymaga od mnie po ogromnej otwartosci serca na drugiego czlowieka i chcę mieć w sobie tę otwartość.Ja codziennie modlę się za swoich bliznich. Pozdrawiam wszystkich Zródełkowiczów:) ( 2831 )
Witam wszystkich!
Zapewne wielu z Was szuka tu przyjaciol czy drugiej polowki, niestety nie moze jej znalezc. Ja tez przez kilka lat zagladalam tu regularnie, pisalam do wielu osob i tak za kazdym razem konczy sie na kilku mailach, niektore trwaly pare miesiacy. Fajnie jest klikac z ludzmi, ktorzy podobnie mysla i czuja, ktorym mozna wszystko powiedziec i nie byc odrzuconym gdy Zycie daje czasem niemalego kopa.
Jednak ostatnio stwierdzilam ze dobre znajomosci i szukanie kogos na dluzsza mete jest trudne, wieleu z Was pewnie za za soba takie doswiadczenie ze szuka i nie znajduje, wielu z Was jest zranionych krotkimi czy dluzszymi znajomosciami i potem i tak nic z tego nie wypala.Troche to smutne ale i prawdziwe.Niektorzy znalezli juz tu druga polowke, inni nadal klikaja i maja nadzieje ze znajda cos ciekawego z swojej skrzynce. I tak bez konca, wiem cos o tym, dlatego od pewnego czasu przestalam gdyz to nie jest najlepszy sposob na odszukanie swojego ksiecia lub ksiezniczki jak niektorzy pisza.
Czytam czesto rozne wpisy, wiele osob przezywa ciezkie chwile zwiazane z wieloma przykrymi sytuacjami( bol po stracie ukochanej osoby, smierc kogos bliskiego, brak pracy itd)
Ja obecnie jestem daleko od domu rodzinnego, ucze sie innego zycia, kultury, poznaje innych ludzi, inna mentalnosc. Mam swoje problemy jak kazdy, miewam lepsze i gorsze dni, czasem chce sie plakac, potem smiac.
Kiedys przed wyjazdem przechodzilam ciezkie chwile zwiazane z szukaniem pracy, brakiem prawdziwych przyjaciol.Teraz bedac daleko wiele sie nauczylam.Przykre sytuacje tez wiele ucza, szczegolnie pokory gdyz latwo popasc w pyche, gdybysmy posiadali wszystko co chcemy.
Do czego zmierzam, chcialabym powiedziec, ze zawsze jest jakies wyjscie.Trzeba czesto czekac i modlic sie bo niekiedy drzwi same sie otworza, jednak trzeba cierpliwosci. Wiara, modlitwa i nadzieja pomagaja w trudnych chwilach, choc sa momenty gdy jest tak zle nie juz nie ma sie sily na nic.
Bedac na urlopie Swiatecznym kupilam pare fajnych malych ksiazeczek "Perelek".Pewnie niektorzy je znaja, sa w nich madre mysli, ktore pomagaja w trudnych chwilach. Oto kilka z nich:
"Badz cierpliwym i dzielnym czlowiekiem a przyjdzie dla ciebie pocieszenie w swoim czasie"
"Jesli Bog chce, by cos sie dokonalo wskaze nam sposob"
"Rowniez szczescia chodza parami"
"Przyjaciel kladzie odrobine miodu na chleb z maslem naszej codziennosci"
"...po prostu tancz, gdy masz ochote i placz jak nie mozesz inaczej..."
Pozdrawiam wszystkich goraco, papa ( 2830 )
Kajonazik,
witaj ;)
i gratuluję córeczki Natalki ;) to super ze tak pomyslnie ułozylo Ci sie zycie, ze masz zonę, potomkę i nie czujesz sie samotny.. pewnie jeszcze pare lat temu nie pomyslałbys o tym...ze kiedys cos sie zmieni..
ze bedziesz miał dla kogo zyc, ze bedziesz czuł się potrzebny i spełniony...a jednak.. ;)
proszę o modlitewne wsparcie, ja bardzo chciałabym kochac a z drugiej strony boje się, paralizuje mnie lęk, mam takie korzenie z dzeicinstwa gdy czułam sie wyobcowana, samotna i do dzis mnie to męczy, chce kochac a boje się, wole uciekać. paradoks, zdaję sobie sprawę ze to problem a nie potrafię z tego wyjść..
pozdrawiam i dzięki za ten optymistyczny wpis! jakich brakuje!
( 2829 )
Z tego co piszesz wynika że bardzo dużo otrzymałaś od Ojca... nie martw się Bóg jest bliżej Ciebie niż sądzisz, to co przeżywasz jest zapewne od Niego i zamiast martwić się, paradoksalnie powinnaś się cieszyć z tego co On Ci daje, każdy mistyk przeżywał w mniejszym lub większym stopniu to co Ty teraz Ojciec Cię kocha i chce Cię doświadczyć "kogo kocham tego karcę", dla Boga jesteś bryłką złota a napisane jest w Piśmie Św.: "złoto doświadcza się w piecu ognistym", bądź cierpliwa i ofiaruj to co przeżywasz Jemu i niepoddawaj się. Weź przykład z św. Faustyny, św. Jana od Krzyża, mógłbym tak dużo wymieniać... z modlitwą karol ( 2828 ) dorka, lat 20 | data: 12.01.2008, godz: 06:57 |
Boże mój gdzie jesteś...dlaczego puściłeś mnie za rękę?? To moja wina czy Twoja?? Zawsze tak pragnęłam abyś mnie trzymał za nią. Chciałam Ci oddać siebie...dotykałam głębi Twojej mistyki..moja wiara się wyróżniała spośród tłumu, bo była bardzo głęboka....a teraz Boże co się ze mną stało...może nie czynie nic złego, ale w moim sercu Cię nie ma, jest pustka...Boże zrób coś bo nie chce Cię stracić na zawsze,a ja nie mam siły zrobić kroku w Twoją strone - coś we mnie pękło..pozwól mi na nowo zrozumieć, na nowo uwierzyć, na nowo pokochać, ale pomóż i w tym, bo sama nie moge się przełamać..Boże wiem, że Cię tym ranię, bo najbardziej boli kiedy zdradza przyjaciel, przepraszam... ( 2827 ) Michał | data: 11.01.2008, godz: 23:33 |
do OnA
Myślałem tak jak Ty-nie umiem kochac ,nie wiem co to oznacza.Jak poznac czy to miłośc......I stało się ,już wiem, to takie proste.W dotychczasowych związkach zawsze czegoś dla siebie chciałem.Teraz kiedy poznałem JĄ,wszystko co robię ,chcę robic dla niej,aby poczuła się szczęśliwą.Dla siebie nie pragnę niczego...może poza jednym -aby te moje zabiegi ,działania- zechciała przyjąc.
( 2826 )
Dzięki Karolu za tekst o samotności. Trochę za pózno dotarło to do mnie ale może innym pomoże. ( 2825 ) OnA, lat 25 | data: 11.01.2008, godz: 14:09 |
Witajcie.Proszę pomożcie mi. Ja chyba nie potrafie kochać... Albo nie 'mam pojęcia" co to miłość. Mam chłopaka. Chodzimy już jakiś czas, pewnie wkrótce będą jakieś plany na przyszłość, tylko ja nie wiem czy go kocham?
Czy ja którego kolwiek kochałam? Może to wina ostatniej zranionej miłości i ja dalej nie mogę się z tym pogodzić! Myśle jeszcze czasami o byłym.
Może przez to nie potrafie być z obecnym szczęśliwa/ Niby jestem ale nie do końca. Mam taki zamęt w głowie.... Nie wiem czy ja z Kim kolwiek potrafię być szczęśliwa tak naprawdę i Kochać. Pomóżcie co ja mam robić? ( 2824 ) kajonazik, lat 31, e-mail: kajonez@wp.pl | data: 11.01.2008, godz: 11:09 |
12.02.2003 Wtedy to zamieściłem ogłoszenie na źródełku piszę czasami co tam u mnie a ostatnio troszkę sie pozmieniało . Swoją żonę Ewe poznałem za pomocą źródełka ile czasu to minęło ? Sporo prawda podzielę sie z wami pewną radością od ponad 3 miesięcy jestem tatusiem mam śliczną córeczkę o imieniu Natalka . Pozdrawiam wszystkich znajomych . A wszystkim którzy tracą nadzieję na znalezienie swojej połówki piszę że naprawdę wszystko jest możliwe zaufajcie Panu . Marcin. ( 2823 )
Beatka, zgadzam się z Tobą.
Nie wszystko musi sie nam udawać! czasem niepowodzenia tez czemus służą.
nie jestesmy samowystarczalni, wszystkowiedzący i nie omylni. Bóg poprzez porażki daje nam potrzebę zwrócenia sie ku Niemu, uczy zmagania się , pracy, wysiłku. To co w trudzie przychodzi ma swoje zasługi. nie sztuką jest osiągnac wszystko co się zapragnie, ale pomimo trudnosci-przeszkód dążyc do celu. Niepowodzenia , nieporadność a nawet bezsilność skłania nas do cierpliwosci, nawet upokorzenia a tym samym stanięcia w prawdzie przed Bogiem:ze nie wszystko od nas zależy, ze najwięcej zawdzięczamy Bogu, nie sobie.
i jak napisałas Beatko, w ten sposób moze dązymy do świętosci..poprzez takie zmagania, niepowodzenia.. przykład wielu świętych. Żaden z nich za zycia nie był wysoko, gloryfikowany i nie otrzymał super wykształcenia, szczególnych zdolności, ale szedł drogą krętą, czesto nierozumiany , zawstydzany, przykład: św Faustyna, Ojciec Pio, sługa boży kard Wyszyński, św Franciszek, sługa b. Marta Robin, św.Maksymilian.... ( 2822 )
uważam ze na czystosc nigdy nie za pozno, jesli ktos sie zrehabilituje. Oczywiscie to kobieta bardziej pociąga mężczyznę ku czystosci rzadko na odwrót, bo im trudniej sie oprzec pokusie i nauczyli się ze trzeba brać, zazywac przyjemnosci cielesnych.
Niektóre dziewczyny na to pozwalają , tylko te ktore sie cenią, mają przykre uprzedzenia spotykając takich swawolnych meżczyzn na drodze. My musimy byc mądrzejsze gdyz w pokusie myslimy bardziej realnie, jesli mężczyzna nie potrafi się oprzec pokusie mimo iz wie ze to takie dla nas ważne, oznacza jedno: dla niego najwazniejszy jest seks. Mysle ze swoj trafia na swojego, jesli na dyskotece dziewczyna na poł rozebrana wabi mężczyznę to wiadomo do czego to doprowadzi. w innych sytuacjach poprostu trzeba miec oczy szeroko otwarte.
( 2821 ) Jowita | data: 10.01.2008, godz: 22:06 |
Tadeuszu!dzięki za piękne słowa.Tak właśnie myślę i czuję.Uważam,że jedno jest niebo nad naszymi głowami.Jedna jest ziemia pod naszymi stopami.Jedno jest powietrze,ktorym oddychamy i Jeden jest BOG,będący zyciodajną Jasnością w każdym z nas. Kiedyś przeczytałam taki napis znajdujący się u wejścia jednego aszramu w Indiach,"Jest tylko jeden Bóg i On jest Wszechmogący. Jest tylko jedna religia-religia miłości. Jest tylko jeden język-język serca.I jest tylko jedna Kasta-Kasta ludzkości. Czyż my Chrześcijanie mamy tego nie wiedzieć?Jeśli wyzbędziemy się pychy i egoizmu łatwiej będzie sobie uświadomić,że najbardziej przepojonym wartością ludzkim czynem,jest zwykły sumienny akt zobowiązania wobec bliżniego. ( 2820 ) ,, | data: 10.01.2008, godz: 21:27 |
Tej cięzko , tej ciężko. A co ja bym nie chciała . Nie mam faceta a tak bym chciała ale nawet narazie się nie łudzę. ( 2819 )
nikt nie jest stracony jeśli ciągle powstaje z upadku. i nie poprzestawajmy w ciągłym nawracaniu. i niechaj nikt nie wątpi a ogrom Bożego Miłosierdzia, z ufnością serca nasze kierujmy ku Miłosiernemu Ojcu ( 2818 ) mg, lat 18 | data: 10.01.2008, godz: 20:14 |
boje sie zyc :( boje sie kazdego dnia ( 2817 ) Beznadziejna jestem | data: 10.01.2008, godz: 19:31 |
Do: Michała
Dzieki za słowa miłe :) ja wiem,ze on jest wartościowym człowiekiem. Ale ciezko mu jest ehhh....a ja nie zawsze potrafie mu pomoc.
Do:Teoś lat 41
Ja wiem o tym,ze kobiety tez maja problem z seksualnością.I nikt nie twierdzi,ze to jest jedynie wina mężczyżn(przynajmniej ja nie twierdze tego)...dzielimy sie o problemie który dotyka bardzo wiele kobiet i mężczyzn.
I każda wypowiedz na ten temat jest dla mnie bardzo potrzebna,i tak naprawde każdy z nas ma racje.
Do: Ani lat 29
Ania słonko no co ty...życie jest największym darem jakie daje ci dzisiaj Jezus.
Nie wiem co sie stało w twoim życiu, ale pamietaj że Jezus skruszonym sercem nie gardzi.Głowa do góry... :)
Tez jest mi cięzko, i mogłabym powiedziec ze na nic już nie zasługuje .... ( 2816 ) beatka, lat 24 | data: 10.01.2008, godz: 19:15 |
do beznadziejnych
wcale nie jestescie beznadziejni w gruncie rzeczy nikt nie jest beznadziejny, nie mozecie tak o sobie mówić i myślec bo wtedy inni tak zaczną o was mówic i mysleć. bywaja wzyciu trudne chwile i pojawiaja sie problemy z ktorymi sobie nie radzimy ale trzeba patrzec optymistycznie na swiat. mi tez nie wszystko sie udaje i wychodzi tak jak bym chciala i czesto porównuje sie z lepszymy - sa sprawy ktore czesto zawalam ale zawsze trzeba isc do przodu. moze Pan Bóg potrzebuje takich beznadziejnych ludzi aby z nich cos wykrzesać. wszak świeci i apostołowi nie byli idealni , mieli swoje za uszami a jak daleko zaszli w planach Bozych. ( 2815 ) Tadeusz, lat 52, e-mail: nso-czi@wp.pl | data: 10.01.2008, godz: 19:15 |
Witam wszystkich w Nowym Roku Czytając rożne wypowiedzi na źródełku, komentarze do różnych tekstów, śledząc rozmowy na czacie często zadaję sobie pytanie. Jakim jestem katolikiem, gdzie ci prawdziwi katolicy, czym jest wiara? Mówimy o sobie – katolik. Piękne mowy, wyznania wiary. Ale czy jesteśmy tak naprawdę tym katolikiem? Czy tak naprawdę wierzymy? Mówimy o miłości, o tolerancji. A ile tego w nas jest? Coraz bardziej przekonuję się że nieraz w innych religiach mają rację że katolicy to najmniej tolerancyjna religia. Jest tyle religii na świecie. Tyle kościołów: zielonoświątkowcy, protestanci, babtyści. Ich przedstawiciele korzystają z tych samych stron co i my, z tych samych czatów. Mają w pewnych kwestiach inne poglądy jak my, inne spojrzenie na wiarę. Nie zawsze zgodne z naszym KPK czy KKK. Ale czy to znaczy, że mamy ich odrzucać? Czy to znaczy, że mamy ich nie tolerować? Czy nam nie zdarza się popełnić błędu w rozmowie? Czy nie zdarza się wypowiedzieć słów które ktoś może uznać za obraźliwe? Czy z tego powodu mamy kogoś odrzucać? My mówiąc o wierze mówimy tak jak czujemy, tak samo i inni. Mówią tak jak czują, nawet jeśli czasem ktoś powie coś co druga strona uzna za obraźliwe, nie znaczy że czyni to świadomie i z premedytacją. Odrzucić kogoś, przekreślić bo nie jest katolikiem, to tak jak potępić. A czy tego uczył nas Jezus Chrystus będąc człowiekiem? Czy tego uczył Jan Paweł II mówiąc o dialogu? A skąd możemy mieć pewność że ktoś mówiąc o swojej religii nie idzie za Chrystusem , nie bardziej przestrzega przykazań niż my? Gdzie nasza tolerancja? Gdzie miłość której uczył Pan Jezus? I drugie pytanie, jaka jest nasza wiara? Co to jest wiara? Wiara to powiedzieć TAK. Wiara to pewność, ufność. Jeśli w coś wierzymy to wiemy na pewno że to coś jest. Jeśli wierzymy w Boga, wiemy na pewno że On jest i że wszystko co czyni, czyni dla naszego dobra. Mamy tę pewność. Możemy Mu z ufnością powiedzieć TAK. Ale wiara to nie tylko powiedzieć TAK, to nie tylko modlitwa, nie tylko prośba. Wiara to też słowo DZIĘKUJĘ. Dziękuję nie tylko za to co Bóg mi spełnia wg moich próśb. Dziękuję nie tylko za powodzenia i pomyślność. Ale dziękuję również za niepowodzenia, dziękuję również za trudy, za krzywdy jakie mnie spotykają. Bo wierząc, mieć pewność, że Bóg jest, że co czyni, czyni z korzyścią dla naszej duszy, że nie chce naszej krzywdy, wierząc w to powinniśmy wiedzieć też że jeśli Bóg coś dopuszcza na nas, cierpienie, czy krzywdę czyni to dla naszego dobra. Mamy początek Nowego Roku. Nieraz zadajemy sobie pytanie: Jaki ten rok będzie? Co nam przyniesie?. W pytaniach tych kryje się nasza niepewność. Wierząc, mieć pewność, ufając możemy wtedy sami sobie odpowiedzieć na to pytanie. Możemy odpowiedzieć słowami.
Jaki ten Rok będzie? Będzie jaki Ty Boże zechcesz. Będzie takim jakim go Boże uczynisz. Wiem że uczynisz wszystko dla mego dobra. Tobie więc zawierzam cały ten rok. Tobie zawierzam każdą chwile swego życia. Prowadź mnie Ojcze poprzez ścieżki mojego życia. Oświetlaj mi drogę Swym światłem gdy mrok ogarnia moje ścieżki, gdy w mroku błądzę. Przyczyniaj mi wiary i dodawaj sił do pokonywania grzechu. Niech Twoja wola dzieje się w moim życiu. Niech Twoja wola wypełnia każdą chwilę mego życia. Prowadź mnie Ojcze. Amen
( 2814 ) facet do Noemi | data: 10.01.2008, godz: 16:20 |
Przykre że się zawiodłaś. Tak bywa. Na pewno spotkasz kogoś wartościowego. Jako facet wiem że chciałoby się mieć dziewicę za żonę ale też wiem że można pokochać kobietę uczciwą i dobrą. Twoje doświadczenia nie będą miały wpływu na twój nowy związek gdy pozostawisz je za sobą i nie będziesz do nich wracać myślami rozmowami itd. Po prostu było minęło. A pewnie było bardzo niewiele więc i uszczerbek na czystości nie jest aż taki duży i straszny jak ci się wydaje. Badź uczciwa wiarygodna i ostrożna. Powodzenia ( 2813 ) Ania, lat 29 | data: 10.01.2008, godz: 15:51 |
Ja również dołączam do grona tych "beznadziejnych"...niestety z niczym nie potrafię sobie poradzić...beznadziejny ze mnie pracownik, córka, siostra, nawet studentka...poddaję się...nie mam już siły tak żyć...a inaczej nie będzie, wielokrotnie już próbowałam (zresztą nikt nawet nie zauważyłby...)
serce moje nawet już nie szuka...przyjmuję moją samotność...wszystko...tylko życia przyjąć nie potrafię ( 2812 ) Teoś, lat 41 | data: 10.01.2008, godz: 13:39 |
do: ja i beznadziejna jestem ... niestety, kobiety też maja problem z seksualnośćia i Wasze twierdzenie że, to wina jedynie mężczyzn, jest nieporozumieniem. zabieram głos ponieważ znam wiele takich przykładów. a co sie tyczy cytatu przytoczonego przez noemi, to brzmi on nieco inaczej... ( 2811 ) Ja | data: 10.01.2008, godz: 12:19 |
I jeszcze dodam, że nam kobietom się czasem tak wydaje,że jak ulegniemy mężczyźnie,który ma problem z seksualnością, to mu pomożemy.I nic badziej błędnego,bo skoro ma problem-to nasza decyzja o współżyciu problemu nie zlikwiduje u niego!Podejmujemy taki krok z miłości do mężczyzny, ale potem właśnie jest rozgoryczenie,niezrozumienie itd,bo miało być cudownie,a nie jest,bo on dalej ma problem.A to,że niejednej parze się nie udało chociaż wiedzą,że czystość przedmałżeńska jest ważna-to nie ma co robić dramatu po fakcie,tylko 5 razy pomyśleć przed.Różne człowiek grzechy popełnia i od tego jest spowiedź zeby wrócić do stanu łaski. ( 2810 ) anka, lat 29 | data: 10.01.2008, godz: 12:13 |
Boże.......tak mi ciężko
( 2809 ) Michał | data: 10.01.2008, godz: 11:51 |
do BEZNADZIEJNA JESTEM
Szczęściara z Ciebie-masz wspaniałego faceta,ufa Ci i potrzebuje Twego wsparcia pomocy ,modlitwy.Skąd wiem?Zmęskiego punktu widzenia....Pozdrawiam. ( 2808 ) Beznadziejna jestem | data: 10.01.2008, godz: 10:57 |
Do: ja
Dzieki wielkie naprawde,twoje slowa po pierwsze dodały mi otuchy a po drugie sprawiły radość w moim sercu.
Niech Jezus tobie błogosławi każdego dnia :)
Pozdrawiam cie cieplutko ( 2807 ) Ja | data: 10.01.2008, godz: 08:57 |
Do:Beznadziejna jestem
Wcale nie jesteś beznadziejna!Wczoraj wystąpiłam tak anonimowo,po prostu wpisy dziewczyn mnie dotknęły od razu więc spontanicznie odpisałam.Minęło mi już 30 lat życia, więc nastolatką już nie jestem, dlatego wiem, że dziewczyny mogą pod tym względem dużo, a jeżeli Tobie chłopak powiedział o problemie-to naprawdę jesteś wyjątkowa w jego oczach,a nie beznadziejna,bo chłopaki i mężczyźni naprawdę muszą dziewczynie już dobrze ufać żeby przyznać się do problemu. Mozemy zrobić wiele: rozmową, zachowaniem, strojem, czasami stanowczą odmową, ale-nie wszystko.Mężczyzna musi pomóc sobie sam i to tyczy się nie tylko mężczyzn, kobiet też,chociaż mężczyzn częściej. Jak Pan Bóg jest blisko,bo człowiek o to zabiega,to nie ma mocnych!Jak się upadnie to można wstać. Najważniejsze się nie załamywać.Tak jest z każdym grzechem. Przecież walczy z grzechem każdy z nas! Ale Pan Jezus wygrał i to jest ważne:) ( 2806 )
Witam, proszę Was o modlitwę, mam ogromny spadek formy... duchowej formy... ( 2805 ) Beznadziejna jestem | data: 09.01.2008, godz: 20:05 |
Do ja
To co napisałas zgadzam sie w 99%.
Aczkolwiek piszesz,ze "Przez mężczyzn często bardziej przemawia egiozm, bo częściej mają problem ze swoją seksualnością,tylko nie potrafią się przyznać."
Natomiast ktos bardzo dla mnie bliski przyznaje sie do tego,ze ma problem z seksualnością,że nie radzi sobie z tym itd. i co ja moge zrobic w takiej sytuacji??
Qrcze to jest cieżki temat....
Nie wiem jak moge pomóc,czy wogole MOGE pomoc???
( 2804 ) EWA_2204 | data: 09.01.2008, godz: 20:01 |
Gdyby nie zmagania i trudy dnia codziennego, przyjemne chwile nie byłyby tak idealne... :) ( 2803 ) tomek | data: 09.01.2008, godz: 17:38 |
Dziewczyny szanujcie się ,bo jeśli same nie będziecie się szanować to nikt was nie będzie szanował.Człowieka poznaje się po CZYNACH a nie po tym co mówi.Są osoby ,które udają religijność tylko po to aby wykorzystać innych. ( 2802 ) ja | data: 09.01.2008, godz: 13:47 |
Odnośnie wpisu Iny i Noemi ja też dodam słówko. Ze mną było podobnie,więc najwyraźniej sporo jest niedojrzałych emocjonalnie mężczyzn...a niedojrzała miłość męska właśnie domaga się często dowodów!Odmówiłam i zostałam sama!Też nie mogłam się z tym pogodzić, że dzień wcześniej kochał mnie nad życie,cieszył się że prezentuję chrześcijańsjie wartości, a dzień później już byłam uznana za głupią-ale teraz wiem jedno: to nie była miłość z jego strony, a na pewno nie taka, która jest cierpliwa, nie dopuszcza się bezwstydu...itd!Przez mężczyzn często bardziej przemawia egiozm, bo częściej mają problem ze swoją seksualnością,tylko nie potrafią się przyznać. Na szczęście Bóg każdemu daje szansę,każdemu-i za każdym razem kiedy człowiek tylko chce. Więc uszy do góry, wnioski wyciągnąć i nie dać się zwątpieniu!Pozdrawiam wszystkich na Adonai. ( 2801 ) karina | data: 09.01.2008, godz: 11:11 |
Kocurek- pięknie zaczynaliscie małzenstwo! to przykład dla wielu, którzy tego nie praktykują, jednak potrzeba wiernosci temu postanowieniu..
Nie wiecie od czego zacząc ?? to proste - od modlitwy!
klęknąc jak dawniej (macie juz staż w tym względzie) i wspolnie na głos, kazde osobno oddac Jezusowi własne żale wobec małzonka,(nie oskarżając) rany, poczucie winy, lęki, prosząc o odbudowanie więzi, o miłosc i szczerośc.
To tylko i wyłacznie zalezy od was, czy sie upokorzycie przed Panem i samym sobą, czy chcecie tego oboje.
Czekacie na jakąs radę nic nie robiąc w tym względzie, a rada jest prosta! trzeba zacząc się modlic, nie czekać na jakies cudowne uniesienie i receptę. Bo to diabeł was odwodzi, podsuwając te mysli.
na początku moze bedzie to trudne, muszą ujsc wzajemne pretensje, Jezus bedzie je stopniowo uzdrawiał,uczył przebaczać, ale wierzcie ze warto!!
Zacznijcie juz dzis! czym dłuzej zwlekacie tym trudniej, tym wiecej przeszkód, moze i ran. Na wstępie polecam wam odmówienie wspólnie(piekniej odśpiewanie!) hymnu do Ducha św. aby On was umocnił.
Warto walczyc o miłosc, kiedys kochaliscie się i wierze ze miłosc wasza jeszcze się tli.. ona czeka na nowy płomień, dajcie sobie szansę!! na szczęście..
Jezus was uzdrowi..z p.Bogiem i modlitwą! ( 2800 )
wiem, że bedzie dobrze, musi byc...!:)dziekuję za zrozumienie,z tą czystością przedmałżeńską jest tak trudno,ale rozumiem po co ona jest i czemu ma służyć,przede wszystkim by rozwijać miłość a nie egoizm we dwoje...ale Polak madry po szkodzie!!!nauczylam się, ze nigdy nie mozna być pewnym siebie i polegać na sobie, ze mnie takie cos to sie nigdy nie przydarzy, a tu klops i stało sie, czasem nawet trudno spostrzec kiedy jest juz to za daleko...
pozdrawiam i noszę w sercu wszystkie i wszystkich, którym się nie udalo!!!!!!!moze w oczach Jezusa nie jesteśmy tak przegrani, jak by sie mogło wydawać no i zawsze mozna zaczać wszystko, ale to wszystko od poczatku, bo jak powiedział Pan:tam gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze bardziej rozlała się łaska!!!uszy do góry, damy rade!!!!!
bitwa przegrana, ale wojna nie!!!!!!!!!:) ( 2799 ) | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | |