M, lat 23 | data: 28.12.2007, godz: 20:49 |
Do tylutkam, lat 21...
Uszy do góry!
Ja mam dwa lata więcej i też jestem sam.
Wciąż jeszcze mam nadzieję że w końcu spotkam tę właściwą dziewczynę.
Pozdrawiam wszystkich poszukujących! ( 2693 ) Marysia | data: 28.12.2007, godz: 20:12 |
Kasiu, co by to nie było ..... pamiętaj, że Bóg Ciebie kocha.
Tu widać obrazowo jak bardzo .... pozdrawiam cieplutko :]
Lifehouse "Everything" Skit
http://youtube.com/watch?v=FVJqRLU3J0I
( 2692 ) tylutkam, lat 21 | data: 28.12.2007, godz: 19:01 |
Do MAksymiliana... zdziwiłam się Twoim wspaniałym wpisem. Jestem spokojną, (nad)wrażliwą dziewczyną i mimo moich 21 lat wciąz jestem sama. Starciłąm już wiarę w to,że kiedykolwiek to się zmieni... :(.pozdrawiam ciepło ( 2691 ) Piotr | data: 28.12.2007, godz: 16:31 |
Paulino - moim zdaniem niepotrzebnie kruszysz kopie. Zapytasz pewnie: czemu? Masz 20 lat i mimo wielu przykrych przeżyć, jeszcze wiele przed Tobą - jesteś u progu dorosłości. Nie wątpie, że Ci pomógł i jakoś się związaliście, ale przesadą chyba jest już myślenie o ślubie, tym bardziej, że trudno określić perspektywę czasową, o zamiarach drugiej strony nie wspomnę. W tym kontekście problem jego religijności jest nadto rozdmuchany. Na razie skup się na związku z nim jako takim, tym bardziej jeśli nie przeszkadza mu Twoje praktykowanie wiary. A może przy Tobie jego wiara ożyje? Modlitwa tu na pewno nie zaszkodzi, a może nawet pomóc. Jednocześnie musisz pamiętać, że nie ma gotowych, cudownych recept, "gotówców". Każdy przypadek musi być rozpatrywany osobno. Uważam, że uwypuklenie chrześcijańskiego wymiaru Twojej codzienności przez proste gesty i odruchy - życzliwość, otwartość, a przede wszystkim miłość, zbliżą go do Boga bardziej niż zaciąganie go siłą do kościoła, tudzież pod presją, którą możesz niekoniecznie świadomie, na niego wywierać. Osobiście uważam, że człowiek musi dostrzec Boga najpierw w codzienności, inaczej praktyki religijne są tylko pustym dodatkiem. Gandhi powiedział kiedyś, że gdyby w swoim życiu spotkał chrześcijanina, który żyje zgodnie z głoszonymi zasadami, przeszedłby na chrześcijaństwo. Uliż jest "ateistów", którzy widzą tylko formułki, mantry, ale nie widzą Boga, bo on dla wielu "wierzących" kończy się na progu kościoła? ( 2690 ) Maksymililian | data: 28.12.2007, godz: 13:38 |
Jakiś czas temu spotkałem sie z pewną dziewczyną a teraz już od dłuższego czasu wypisuje do mnie takie rzeczy że normalnie nie mogę się nadziwić temu jaka jest pyszna i próżna.Jestem raczej spokojnym,wrażliwym chłopakiem i to co pisze ta osoba która uważa sie za wierzącą jest po prostu okropne.Ale na szczęście znam kilka dobrych,fajnych dziewczyn i mam nadzieję że nadal będę takie spotykał na swojej drodze życia.Pozdrawiam wszystkie dobre i spokojne dziewczyny które przez swój uśmiech,wrażliwość i otwartość sprawiają że mężczyzni chcą przebywać w ich towarzystwie.Oby było takich jak najwięcej! Pozdrawiam ( 2689 ) Renata | data: 28.12.2007, godz: 08:08 |
Kasiu, co sie dzieje? ( 2688 ) Kasia, lat 25 | data: 28.12.2007, godz: 06:56 |
Jezu pomoz... teraz mozesz tylko Ty... błagam ( 2687 ) Do Pauliny, e-mail: buonpr@o2.pl | data: 27.12.2007, godz: 22:58 |
Paulino, najważniejsze, żebyś modliła się o nawrócenie Twojego Chłopaka. On musi też o tym wiedzieć, jak ważna jest dla Ciebie wiara i relacja z Bogiem. Niestety niewiele więcej możesz zrobić... Prawdziwe nawrócenie możliwe jest tylko wtedy, kiedy on sam będzie tego chciał. Namawianie czy zmuszanie jest bez sensu, choć rozmowy na ten temat są potrzebne. Ale dla własnego dobra nie spiesz się ze ślubem. Związek osoby głeboko wierzącej z niewierzącą to chyba jedno z najtrudniejszych doswiadczeń, a z czasem problem nie tylko nie znika, ale się pogłębia. Piszę to z własnego doświadczenia - ja musiałam wybierać: chłopak albo Bóg. Wybrałam Boga - nigdy nie żałowałam. Teraz jestem bardzo szczęśliwą mężatką i mam cudownego, wierzącego Męża. Ale nie twierdzę, że cuda się nie zdarzają. Jednak bądź ostrożna dla własnego dobra. Pozdrawiam Cię serdecznie. ( 2686 ) Ania, lat 26, e-mail: orifal@wp.pl | data: 27.12.2007, godz: 15:34 |
do Pauliny: możecie przecież wziąć jednostronny slub kościelny. Jesli go kochasz to go akceptuj i nie naciskaj. Może po pewnym czasie zmieni zdanie...najgorsze co możesz zrobić to przymuszanie go...to wywołuje skutek odwrotny ( 2685 ) Marcin | data: 27.12.2007, godz: 14:36 |
Do Marty
Myślę że to że masz dziecko nie przesądza sprawy.Najważniejsze byś była dobrą,uczciwą dziewczyną a wtedy na pewno zauważy Cię ktoś kto będzie odpowiedzialnym czlowiekiem który będzie chciał z Tobą być. Pozdrawiam:) ( 2684 )
Bardzo dziekuje za piekny prezent zdjecia z Tatr. Wyobrazcie sobie ze moj brat oswiadczyl sie w Wigilie swojej dziewczynie i zrobil prezent dla calej rodziny. Ustalili date slubu w przyszlym roku. Czy Pan Bog nie jest wspanialy ? Pozdrawiam i zycze wszystkim udanej zabawy sylwestrowej. Pracuje w sylwestra, ale
1 stycznia mam wolne. Zycie jest piekne i nastepuje ocieplenie ale nie tylko klimatu ale i ludzie sa ciepli. Wszystkich rodakow sciskam i pamietajcie o emigrantach w swoich modlitwach bo duzo jest takich ktorzy sie gubia. Pozdrawiam ( 2683 ) Emilka | data: 27.12.2007, godz: 00:25 |
Witam Wszystkich serdecznie!
Święta, święta Bożego narodzenia są czymś naprawdę wyjątkowym, tak niezwykłym jak cud narodzenia Jezusa Chrystusa... To wszystko ma w sobie niezwykłą moc z którą pragnę się z wami podzielić, a także zachęcić Was do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami, refleksjami związanymi z tak wspaniałym świętem jakim jest Boże Narodzenie na stronie http://free4web.pl/NewsList/151139 Pragnę też Wam wszystkim życzyć z okazji Świąt Bożego Narodzenia wszystkiego najlepszego, oby Jezus wzniósł w Wasze serca i w codzienne życie jak najwięcej radości i miłości. Specjalnie dla Was przygotowałam od siebie Kartkę świąteczną, http://www.sciezkami-zycia.prv.pl/zyczenia.html Zapraszam ( 2682 ) karina | data: 26.12.2007, godz: 19:16 |
Marto jestes jeszcze bardzo młoda i na pewno poznasz kogoś, nie rób nic pochopnie. Dziecko nie stanowi problemu przeciez wielu dzis nie dochowało czystości do slubu, to ze Ty masz dziecko to nie znaczy ze jestes gorsza.
Nie mozesz wiązac sie z człowiekiem tylko dlatego by dziecko miało ojca, musi to byc mądra decyzja i czekaj na odpowiedniego człowieka, nie wiń się, nie traktuj jak gorsza od innych bo masz dziecko... masz prawo do szczęścia,nie daj się wykorzystać . na Twój młody wiek pewnie skusiłoby się wielu duzo starszych mężczyzn , pamiętaj przed Bogiem ciągle możesz zawrzeć święty związek, i tym bardziej Twoje dziecko zasługuje na dobrego ojca. Życzę szczęścia.
z bogiem ( 2681 )
Witaj Marto.
jak chodzi o twoja prosbe to ja sie zgadzam z toba.
chciałbym cie blizej poznac skontaktuj sie ze mna na gg
2366468
lub
majlem
michał z łodzi ( 2680 ) Piotr | data: 26.12.2007, godz: 05:06 |
Marto - zdaje mi się, że większym problemem niż posiadanie nieślubnego dziecka, jest Twoja niska samoocena i poczucie winy. Mam takie wrażenie, iż czujesz się jakbyś była trędowata, chora na jakąś dziwną, tajemniczą chorobę, a z tego co wiem, dziecko chorobą nie jest. Nie sądzę, żeby mogło być też nie wiaomo jaką przeszkodą w sytuacji, gdy dwoje ludzi się kocha. Poza tym rodzicem jest ten, kto wychowuje, a nie ten, kto płodzi - spłodzić dziecko nie jest wielką sztuką.
Fakty są, jakie są - masz dziecko i nie chcesz być z jego ojcem - teraz musisz pomyśleć o przyszłości swojej i dziecka. Nie przemuj się przy tym zbytnio opiniami innych. Wiadomo, że złamałaś pewne zasady, normy, ale życie jest zbyt dynamiczne i skomplikowane, aby można je było rozpatrywać zero-jedynkowo. Zasady są potrzebne i to nie ulega żadnej wątpliwości, ale czasem postępujemy inaczej. Inna sprawa, że osoby, które najbardziej potępiają i oceniają, same powinny nadstawić głowę pod własny topór.. ( 2679 )
Proszę o pomoc, związałam się z wspaniałym chłopakiem, po tym co przeszłam w wielu rzeczach mi pomógł- pomógł mi znów uwierzyć w ludzi i odzyskać nadzieję. Pokochałam go, jest wspaniałym człowiekiem i bardo stara się mnie zrozumieć, jego wadą jest to że nie wierzy w Boga, nie chodzi do kościoła od kilku lat, nie przyjął sakramentu bierzmowania, zależy mi na nim ale patrząc w przyszłość nie wyobrażam sobie momentu kiedy bierzemy ślub- oczywiście kościelny - bo cywilnego nie uznaję ja - i on o tym wie ale ciężko mi sobie wyobrazić dzień ślubu który jest dla mnie bardzo ważny a on to by robił tylko dlatego że ja tego chcę a w sercu by nie czuł tej radości z miłości która pochodzi przecież od Boga. Mógł by mi ktoś poradzić co mogłabym zrobić żeby on na nowo uwierzył w Boga, żeby zaczął chodzić do kościoła, naprawdę chciałabym iść z nim kiedyś do kościoła na mszę - ale bez świadomości że on to robi dlatego że ja go poprosiłam ale dlatego że odczuwa potrzebę chodzenia do kościoła. Błagam o pomoc ( 2678 ) Albi, lat 27 | data: 25.12.2007, godz: 21:56 |
Do: nie wiedzący > w samej przeglądarce nie zablokujesz takich treści ale możesz użyć programów typu kontrola rodzicielska np.: Beniamin do pobrania chodźmy z tej strony http://dobreprogramy.pl/index.php?dz=1&t=92 ( 2677 )
Dzięki. Tak mnie tu przywiało bo od czternastu dni bardzo wyjątkowo potrzebuję modlitwy i ciepła. Głupie toto takie... ale czas działa na moją korzyść. Wszystkiego dobrego. ( 2676 )
Do:MARTA lat 22.Mślę,że dla dziecka dobrze jest gdy ma obojga rodziców przy sobie,,ale to powinny być dwie odpowiedzialne i kochające siebie nawzajem ,osoby,a z tego co piszesz to albo nie kochasz tej osoby,lub nie ufasz,albo to jest owoc przypadkowego kontaktu.Cóż wszyscy popełniamy błędy i ulegamy namiętnościom(pszepraszam tych ,którzy poczują się urażeni).mój kolega mawiał tak:każdy by chciał przed ślubem .....,a do ołtarza chciałby poprowadzic dziewicę.Myslę,że miał sporo racji,,a jakoś tak dziwnie jest w naszym społeczeństwie przyjęte ,że cała odpowiedzialność w takich sytuacjach spada na kobietę.nie wiem z jakiego powodu nie chcesz być z tym mężczyzną,ale jeśli widzisz,że popełniłaś błąd i raczej nic z tego związku nie będzie,to myślę ,że lepiej będzie dla Ciebie i dla dziecka,jeśali zostaniesz sama lub poczekasz na tą osobę której będziesz mogła zaufać i z którą będziesz chciała być.Jeśli chcesz napisz dlaczego nie chcesz być z ojcem Twego dziecka,być może będę mógł napisać więcej.Jeśli chodzi o to czy Twój syn może być przeszkodą w nowym związku,,,odpowiem tak:dla jednych pewnie tak,,dla innych nie....no cóż jeśli chodzi o mnie ,to tak jak napisałem wcześniej wszyścy popełniamy błędy,,,i napewno nie jest to zaletą ,,,stosunki przedmałżeńskie,,ale też nie dyskryminuje w mych oczach dziewczyny,,,po prostu nie mnie oceniać i sądzić ludzi,,a po drugie jeśli zawieram znajomość to nie rozliczam nikogo z tego jak postępował wcześniej,,,po prostu jest szansa by wszystko zacząć na nowo....jęśli masz trudne pytania,polecam szczerą modlitwę,,,Bóg nam podpowiada,,tylko t6rzeba go usłyszeć,,,Bóg nam pomaga tylko trzeba cierpliwości,,,w te świąteczne dni życzę CI dużo radości i odwagi w podejmowaniu odpowiednich decyzji.Szęść Boże. ( 2675 ) magda, lat 32 | data: 25.12.2007, godz: 17:06 |
Mary, chciałam podziękować za Twoej mądre i ciepłe ostatnie wpisy. Czasami trzeba sobie po raz kolejny przypominać, że kochac to pozwolić komuś też odejść. Życzę Ci jak najwięcej pokoju w sercu! ( 2674 ) Magda, lat 30 | data: 25.12.2007, godz: 14:44 |
Do Marty: mój brata ożenił się z kobietą, która miała synka z pierwszego związku. Nie było im łatwa, ale jak naprawdę ludzie sie kochają to nie ma silnych, aby rozwalić ten związek. Jutro obchodzą 6 rocznice ślubu :) Pamiętam jak zaczęła sie ich znajomość ... mój brat nigdy nie obwiniała swojej przyszłej żony (wtedy) o to, że ma dziecko itp. on po prostu ją kochał :) A ona dała mu wiele miłości, stworzyli wspólną rodzinę, na świat przyszło ich wspólne dziecko i są szczęśliwi. A jeśli na swojej drodze spotkasz mężczyznę, któremu Twoje dziecko będzie przeszkadzało to nie radzę Ci wiązać się z nim. Pozdrawiam serdecznie :) ( 2673 ) Pilne !!!, lat 30, e-mail: murano3@o2.pl | data: 25.12.2007, godz: 12:18 |
Witam !
Czy wśród osób tu zaglądających jest ktoś związany z obrotem nieruchomościami, i regulacjami prawnymi związanymi z nabywaniem nieruchomości?
Bardzo proszę o odpowiedź, o szczegółach napiszę później...
Radosnych Świąt Bożego Narodzenia !!! ( 2672 )
Do Marty: zanim wyda się osąd o drugim, trzeba samemu stanąć w Prawdzie i uznać własną grzeszność, a sąd zostawić Bogu. Co do reszty, to mam przyjaciół, którzy wzięli sobie za żone pannę z dzieckiem i żaden z nich nie uznał takiego dziecka za jakąś przeszkodę!!! Ja osobiście nie odrzucił bym takiego związku, bo jak sie kogoś kocha, to i nie tylko zaakceptuje ale pokocha też i dziecko. A w ten radosny czas Świąt Bożego Narodzenia zyczę Ci wszelkich łask Bożych oraz miłości i ciepła, tej Bożej i tej ludzkiej. A jako balsam na rany proponuję byś wszystkie swoje intencje poleciła przez wstawiennictwo św. Józefa... ( 2671 ) Marta, lat 22 | data: 25.12.2007, godz: 01:29 |
Jestem samotną matką, mój syn nie ma jeszcze roku. Tatuś uznał syna. Ja nie chciałam z nim byc.
Powiedzcie mi proszę, jak naprawdę odbieracie takie osoby, jak ja. O wypowiedź proszę szczególnie mężczyzn. I, jeśli możecie, odpowiedzcie na dodatkowe pytanie: czy bylibyście w stanie wziąc ślub z kimś w mojej sytuacji? I czy to dziecko nie przeszkadzałoby wam, nie powodowało jakiegoś dyskomfortu, w końcu jest widomym znakiem braku czystości przedmałżeńskiej, co więcej, jest dowodem na stosunki z kimś innym.
Z góry dziękuję, czekam na odpowiedzi z niecierpliwością. ( 2670 )
"Bóg się rodzi, moc truchleje. Pan niebiosów obnażony..." Radość płynąca z Betlejem niechaj stanie się udziałem Waszym i Waszych bliskich. Bóg, który przychodzi w niewinnej Dziecinie niechaj błogosławi i udzieli wszelkich potrzebnych łask, tak, byśmy byli godnymi Jego świadkami, a Nowy Rok, niechaj okaże się owocny i przepełniony miłościa i pokojem!!!
( 2669 ) wedrująca, lat 34 | data: 24.12.2007, godz: 09:31 |
Życzę wszystkim doświadczenia w sercach miłości małego Jezuska. Oby on przemieniał nasze serca. Niebo zesłało do nas na ziemię swój skarb. Radosnego świętowania i wielu cudownych doświadczeń w nadchodzącym Roku.
www.mojewedrowanie.bloog.pl ( 2668 )
"W pewnym człowieku narodził się CHRYSTUS, ale ów człowiek nie słyszał anielskich harf, ani śpiewu pasterzy, ani nie przyniósł Chrystusowi w darze swojego bogactwa na podobieństwo Trzech Mędrców, nie miał złota i mirry, ani nie uważał się za mędrca.Ofiarował Mu natomiast swoją samotność, swoje cierpienia, swoje grzechy, swoją biedę, swoje upadki.Po prostu wszystko co posiadał.Powiedział: Ty zawsze polujesz na człowieka, Panie!Upodobałeś sobie mnie, chociaż nie wiem dlaczego...- Tak narodził się Chrystus w pewnym człowieku!A czy narodzi się we mnie?"Mam nadzieję że właśnie tak się stanie, że tak będzie.Nadzieja w połączeniu z wiarą daje siłę do wędrówki przez życie.Pięknie pisze o tym ks. Tomasz Jaklewicz : " Na codzień czerpię siłę z wiary w Boga, czyli uznaję, że są takie sprawy, którymi sam nie potrafię rozporządzać. Robię, co mogę, by było dobrze, ale owoce zostawiam Jemu. Nadzieja nie jest naiwnym optymizmem. Nie poklepuje nas po ramieniu: „Nie martw się, stary, jakoś to będzie”. Nadzieja jest realistką. Jest „niestrudzonym burzeniem złudzeń” (K. Rahner). Rozbija w puch iluzje, fantazje, nierealne marzenia, w które uciekamy, nie radząc sobie z życiem. Nadzieja jest jak trąbka sygnalisty. Budzi z uśpienia, z odrętwienia, ociężałości ducha, lenistwa, melancholii... Nadzieja gasi ekrany, przed którymi spędzamy bezproduktywne godziny wirtualnych odlotów. Mówi mi każdego dnia: rób swoje, najlepiej jak potrafisz, bez robienia szumu wokół siebie, bez kreowania się na męczennika. O jej sile przekonujemy się, gdy na drodze do szczęścia pojawiają się przeszkody, gdy na rodzinnym niebie pojawiają się ciemne chmury: choroba, zdrada, śmierć… Nadzieja mówi: jutro też jest dzień, ostatnie słowo nie należy do zła, nad nami, nad naszym nieszczęściem, jest Ktoś większy. On nie zapomni o nas, choćby mi się w godzinie próby wydawało, że całkiem zapomniał.
Nadzieja pomaga witać każdy nowy dzień błogosławieństwem, a nie przekleństwem. Pomaga dostrzegać sens wierności nudnym obowiązkom. Nadzieja uczy, że wszystko jest ważne: poranne wstawanie, mycie zębów, smak kawy, ludzie napotkani w drodze do pracy czy szkoły, zupa pomidorowa i przyszywanie guzika. Krok po kroku, dzień po dniu… człowiek powoli rośnie do swojej pełni i bo otrzymał obietnicę i nadzieję na niebo i życie wieczne."***Życzę wszystkim którzy tu zaglądają i adminom tego niezwykłego miejsca, tej Nadziei która przychodzi w Święta Bożego Narodzenia, aby na trwałe zagościła w Waszych sercach, by te dni były pełne łaski Bożej i Bożego błogosławieństwa, aby upłynęły Wam w spokojnej, radosnej, rodzinnej atmosferze, a radość z narodzenia Pana towarzyszyła w codzienności, dodawała nadziei, podtrzymywała na duchu, byście ufnie patrzyli w przyszłość, ze spokojem przyjmowali wolę Bożą w swoim życiu.Niech pamięć o tym wydarzeniu umacnia naszą Wiarę, Nadzieję i Miłość , aby łatwiej było nam być dobrym dla bliźnich na codzień.Z Panem Bogiem.Piotr
( 2667 ) nie wiedzący | data: 23.12.2007, godz: 23:24 |
witam wszystkich! mam takie nietypowe pytanie czy może mi ktoś pomóc? chodzi mi o to jak zablokować strony o tematyce erotycznej a korzystam z przeglądarki mozilla fierfox
z góry dziekuje za pomoc ( 2666 )
Znalazłam swój pierwszy wpis na adonai. Tak dawno to było. Nie ma co odgrzewać starych klimatów - ale serce głupie szuka ukojenia w dobrych wspomnieniach. Zadałam sobie jedno pytanie. To co pisałam wtedy - czy w moim własnym życiu zrealizowało się? Bo jeśli nie, to pusty śmiech nie powiem kogo. To są pierwsze święta, w czasie których będę u swoich rodziców jako gość. Ta myśl napawa mnie dumą. Ale zarazem przeszywa serce, bo uświadamia tym mocniej, czego brakuje... i tym usilniej chcę ciszy i Spotkania... Wreszcie wylądowałam dziś u dominikanów na adoracji - usiadłam przed Nim, wsadziłam ręce w rękawy głęboko i zaczęłam opowiadać Mu o tej historii, która się wydarzyła między 28 lipca a 10 grudnia. Tak po prostu, tak jak to we mnie siedzi. Wreszcie... po raz pierwszy od dwóch tygodni poczułam ulgę. Takie proste. Takie proste. Uśmiech Boga. Tylko trzeba iść tam. Chyba odzyskałam chęć do życia. ( 2665 ) Ela | data: 23.12.2007, godz: 22:37 |
Kochani!!!!! :)))
Wszystkim bez wyjątku wesołych Świąt życzę.
Wielu prezentów pod choinką, tego niepowtarzalnego nastroju świątecznego i mnóstwo radości. Ale przede wszystkim aby Dzieciątko dotkneło Waszych serc nadzieją i miłością tak by te uczucia pozostały z Wami na zawsze.
( 2664 )
A ja tak sobie myślę, że to dobrze, że jest Nowy Rok. Zamyka się stary rok, coś się kończy, jakiś cykl i jednocześnie zaczyna się coś nowego. Jeszcze nie wiemy co?! Ale zawsze mamy nadzieję, że będzie lepiej (jeśli było źle) albo ciekawiej... Na nowy rok wielu ludzi ma jakies postanowienia i to jest fajne. Myślę, że to dobre dla naszej psychiki, taka świadomość, że nic nie trwa wiecznie, że wszystko kiedyś musi się skończyć, no prócz Miłości. To daje nadzieje i nie pozwala zatrzymać się w miejscu!! Ja się cieszę na ten Nowy Rok i cieszę sie, że jesze raz Bóg nam daje szansę, przed Świętami, na poprawę, na zakończenie tego starego roku pozytywnie. ( 2663 )
"Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tak mnie wypal Jezu bys pozostał tylko Ty, JEDYNIE TY !!! "
Kochani Żródełkowicze nadchodzi cudowny czas Świąt....chciałam WAM życzyc, by te świeta były wyjatkowe, radosne, pełne ciepła i miłości. Cieszmy się, tańczmy i spiewajmy, usmiechajmy się do wszystkich...tak łatwo możemy komuś podarowac odrobinę radości w te święta...WESOŁYCH ŚWIĄT !!! ( 2662 ) karina | data: 23.12.2007, godz: 10:01 |
* * * a Słowo stało się Ciałem i zamieszkało m i ę d z y n a m i...* * *
Adminowi Źródełka- Tomkowi i Jego rodzinie,
oraz wszystkim Źródełkowiczom których znam i nie.., życze najlepszych świąt Bożego Narodzenia, w atmosferze miłości i uroczystego kolędowania w blasku świec i zapachu choinki.
Arti, Caroline, Piotrze676,Tadeuszu, Agnieszko, Aniu, Karolu, Elu, Moniko, Marcinie, Jacku, Marto... radosnego świętowania!!
( 2661 ) mała_zdw do Grzegorza | data: 22.12.2007, godz: 22:47 |
Odnośnie rekolekcji sylwestrowych: jak co roku odbywają się takowe na Górze św. Anny. Rozpoczynają się 28grudnia, a kończą 1 stycznia. Nazwa tych rekolekcji to Ewangeliczne Rozliczenie. W programie min. codzienna Eucharystia, konferencje, warsztaty, koncerty... Koszt wraz z wyzywieniem to 90zł. Więcej informacji na: www.swanna.pl (patrz Ewangeliczne Rozliczenie); tam też jest szczegółowy plan dnia. Polecam te rekolekcje; byłam na nich; naprawdę warto!!! Pozdrawiam :))) ( 2660 )
Marcinie napisz a może „znajdę receptę” na to czego potrzebujesz. ( 2659 )
To co zacytowała Carolina odnosi sie do naszego życia.
Jezus mówi do duszy: "Dlaczego zamartwiacie się, niepokoicie? Zostawcie Mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi.....zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij. Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. "
to się odnosi do każdej naszej troski, nawet dręczenie się o znalezienie połowki :)
M A R C I N I E, troszke przekornie się żalisz jakby siebie chcąc usprawiedliwic. Nie wypominaj ciągle dziewczynom, szukaj cierpliwie i sam się uzdrawiaj, bo widocznie tez tego potrzebujesz.
Wiele ludzi się odnajduje, a tym którym ciezej widocznie nie czas na wspolne zycie. Pan Bóg zna Twój czas i Twoje serce. To co tak bardzo innym chcemy uswiadomic, jest najczęściej naszym problemem.
Poznaj siebie, bo stając się takim użalaczem, nie bedziesz atrakcyjny dla zadnej niewiasty.;) Posłuchaj innych którym się udało, tak normalnie.. bez paniki, miłosc przychodzi wtedy gdy sie jej nie spodziewamy, nie mozna jej zaplanowac.
I pisząc to wkólko, nieswiadomie możesz zrażać inne dziewczyny do siebie .
Czy nie możesz podzielic sie czymś co niesie nadzieję, czy tylko wobec własnych spraw tutaj jesteś? mam nadzieje ze nie..
Nikt tutaj z nas nie ma sielankowego życia, kazdy ma jakis problem, i to tez trzeba zaakceptowac, a nawet Panu Bogu podziękować.
Polecam wszystkim wpis Tadeusza, cytat z ksiązki, jest niesamowity, wymowny dla nas chrześcijan. Dziękujmy Jezusowi za krzyże!
Kiedys poznamy ich wartość.
Dziękujmy MU za przyjscie do nas, w takiej najuboższej postaci.. Niech gwiazdka Betlejemska zawita do każdego domu i Twojego Marcinie, mamy czas radości, przyjmujmy to i otwórzmy sie na nią... ( 2658 ) Marcin | data: 22.12.2007, godz: 14:52 |
Obserwuję ostatnio ludzi i siebie chyba jeszcze bardziej niż wcześniej i dochodze do wniosku że nie potrafimy docenic tego co daje nam los.Mam juz niemało a jednak daleko mi jeszcze do samozadowolenia. Próbuję już od dłuższego czasu poznać tu kogoś komu chciałbym dać samego siebie ale...ale okazuje się że dziewczyny które tu piszą(na pewno nie wszystkie ale te które tu poznałem) wcale nie potrafiąprzyjać tego co chcę im dać,wolą nadal użalać sie nad sobą i nad samotnością która ich bardzo boli i im doskwiera.DZIEWCZYNY OBUDZCIE SIE!!!-nie szukajcie księcia z bajki ktory będzie chodzącym ideałem,przyjmijcie to co daje wam Pan Bóg bo Onstawiana waszej drodze wartościowych mężczyzn alereszta zależy od Was-jak Wy wolicie powiedzieć"nie" to dlaczego pozniej sie żalicie na samotność! Pozdrawiam i życzę wszystkim tutaj piszącym i zaglądającym by Nowonarodzony dał wszysktim siłę i wiarę w miłość ktorą On sam nam przynosi przez swoje narodzenie ( 2657 ) Kasia, lat 25 | data: 22.12.2007, godz: 11:22 |
"(..)Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę.." ( 2656 )
Poniższy tekst znalazłem na tej stronie:http://vivat-cor-jesu-et-mariae.blog.onet.pl/
Nie wiem czy można go zamieścić. Ale mojemu sercu dał wiele do myślenia. Pozdrawiam .Wesołych Świąt.
Człowiek: Ojcze Nasz, który jesteś w niebie...
Bóg: Tak?
Człowiek: Nie przerywaj mi. Modlę się.
Bóg: Ale wzywałes mnie.
Człowiek: Wzywałem Cię? Nie wzywałem Ciebie. Modlę się. ,,Ojcze Nasz, który jesteś w niebie..."
Bóg: Znowu to zrobiłeś.
Człowiek: Co zrobiłem ?
Bóg: Zawołałeś mnie. Powiedziałeś: "Ojcze Nasz który jesteś w niebie". Oto jestem. Co miałeś na myśli, mówiąc to?
Człowiek: Ale ja nic nie miałem na myśli. No wiesz, po prostu dmawiałem moją modlitwę. Zawsze odmawiam Modlitwę Pańską. Ona sprawia, ze czuję się lepiej, coś w stylu poczucia dobrze spełnionego obowiązku.
Bóg: No dobrze. Kontynuuj.
Człowiek: "Święć się Imię Twoje..."
Bóg: Zaczekaj. Co pod tym rozumiesz?
Człowiek: Pod czym?
Bóg: Pod "święć się Imię Twoje" ?
Człowiek: To znaczy... to znaczy... No nie, nie wiem co to znaczy. Skąd miałbym wiedzieć? To tylko część modlitwy. A tak przy okazji, co to znaczy?
Bóg: "Święcić" znaczy traktować z czcią, wielbić, szanować.
Człowiek: No tak, to ma sens. Nigdy wczesniej nie myślałem, co to znaczy "święcić". "Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi".
Bóg: Czy naprawdę tak myślisz i pragniesz tego ?
Człowiek: Jasne, czemu nie?
Bóg: A co robisz w tym kierunku?
Człowiek: Robię? Wydaje mi sie, że nic. Myślę, że byłoby bardzo fajnie gdybyś przejął zupełną kontrolę nad tym, co jest tu na ziemi i tam, w niebie.
Bóg: A czy mam kontrolę nad tobą?
Człowiek: No cóż, ja chodzę do koscioła.
Bóg: Nie o to cię pytałem. Co z pogardą, jaką masz w stosunku do niektórych twoich znajomych? Wiesz, to jest naprawdę twoj problem. A jeszcze sposób, w jaki wydajesz swoje pieniądze - wszystko dla siebie! A co z książkami, które czytasz?
Człowiek: Przestań mi czynić takie wyrzuty! Jestem tak samo dobry, jak wielu innych ludzi z koscioła!
Bóg: Wybacz, myslałem, że modlisz się, aby to moja wola była wypełniana... A jeżeli tak ma się stać, musi się to zacząć od tych, ktorzy się o to modlą... Na przykład od ciebie...
Człowiek: No, dobrze. Myślę, że rzeczywiście mam jakieś zahamowania... Teraz, skoro o tym wspomniałeś, mógłbym wymienić jeszcze trochę innych...
Bóg: Ja też.
Człowiek: Dotychczas o tym wiele nie myslałem, ale naprawdę chciałbym się tego wszystkiego pozbyć. Chciałbym, wiesz, być naprawdę wolny...
Bóg: Dobrze. Teraz zaczynamy do czegoś dochodzić. Będziemy pracować razem - ty i ja. Niektóre zwycięstwa naprawdę można osiągnąć. Jestem dumny z ciebie!
Człowiek: Słuchaj, Panie, muszę już kończyć. To trwa o wiele dłużej, niż zwykle."Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj"
Bóg: Powinieneś trochę zredukować tego chleba. Masz już od niego nadwagę...
Człowiek: Hej, co to ma być? Dzień krytykowania? Oto ja się modlę, spełniam swoje chrześcijańskie powinności, a Ty zupełnie niespodziewanie mi przerywasz i wypominasz mi wszystko, co robię!
Bóg: Modlitwa to niebezpieczna rzecz. Można wstać od niej zmienionym... no wiesz... To jest właśnie to, co staram się ci powiedzieć. Wzywałeś mnie, i oto jestem. Teraz już za późno, aby przestać. Módl się dalej, jestem zainteresowany następną częścią modlitwy..... (chwila przerwy) No, kontynuuj!
Człowiek: Boję się.
Bóg: Boisz? Czego?
Człowiek: Wiem, co zamierzasz powiedzieć.
Bóg: No więc sam się przekonaj.
Człowiek: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".
Bóg: A co z Anną?
Człowiek: No widzisz? Wiedziałem! Wiedziałem, ze wyciągniesz jej kwestię! Dlaczego, Panie? Ona opowiadała kłamstwa na mój temat, rozpowiadała niewiarygodne historie na temat mojej rodziny. Nigdy nie zapłaciła mi za to, co zrobiła! Przysiągłem sobie, że wyrównamy rachunki!
Bóg: A twoja modlitwa? Co z twoją modlitwą?
Człowiek: Tak sobie tylko mowiłem.
Bóg: Dobrze, że przynajmniej to przyznajesz. Ale przyznaj, to wcale nie jest tak przyjemnie dźwigać na sobie ten gorzki ciężar, czyż nie?
Człowiek: Nie. Ale poczuję się lepiej, jak tylko wyrównamy rachunki. Och tak, mam pewne plany dla tej sąsiadki... Pożałuje, że kiedykolwiek się tu wprowadziła!
Bóg: Nie poczujesz się lepiej. Poczujesz się gorzej. Zemsta wcale nie jest słodka. Pomyśl, jak już nieszczęśliwy jesteś. Ale ja mogę to wszystko odmienić.
Człowiek: Możesz? Jak?
Bóg: Przebacz Annie. Wtedy ja przebaczę tobie. Wtedy nienawiść i grzech będą jej problemem, nie twoim. A ty osiągniesz spokój serca.
Człowiek: No tak, masz rację. Zawsze ją masz. I im więcej chcę zemścić się na niej, tym bardziej chcę być w zgodzie z Tobą... (chwila przerwy) W porządku. W porządku. Przebaczam jej. Pomóż jej odnaleźć właściwą drogę w życiu, Panie. Jak teraz o tym myślę, widzę, że jest bardzo nieszczęśliwa. Wszyscy, którzy robią takie rzeczy, jak ona, muszą być strasznie nieszczesliwi... W jakiś sposób, pokaż jej właściwą drogę.
Bóg: No widzisz! Wspaniale! Jak się teraz czujesz?
Człowiek: Hmmm... No cóż, nienajgorzej. Zupełnie nienajgorzej. Prawdę mówiąc, czuję sie zupełnie wspaniale! Wiesz, myślę że dzisiaj po raz pierwszy odkąd pamiętam, będę mógł zasnąć spokojnie! Może od tej chwili nie będę w ciągu dnia też taki zmęczony, jak teraz, bo obecnie mało sypiam...
Bóg: Nie skończyłeś swojej modlitwy. Idź dalej.
Człowiek: Och, rzeczywiście. "I nie wódź nas na pokuszenie, ale zbaw nas ode złego"
Bóg: Dobrze! Tak też uczynię. Tylko niepotrzebnie sam się nie wystawiaj tam, gdzie są pokusy!
Człowiek: Co masz na myśli?
Bóg: Nie włączaj telewizora kiedy wiesz, ze trzeba zrobić pranie czy posprzątać dom. Także pomyśl nad czasem, ktory spędzasz na niekończących się rozmowach ze znajomymi. Jeżeli nie potrafisz tak wpłynąć na dyskusje, aby dotyczyła rzeczy pozytywnych, może powinieneś pomyśleć o wartości takich przyjaźni... Kolejna rzecz - twoi znajomi nie powinni być twoją normą moralną... I prosze, nie staraj się mnie używać jako wyjścia awaryjnego...
Człowiek: Tego ostatniego nie zrozumiem.
Bóg: Rozumiesz. Robiłeś tak wiele razy. Robisz coś głupiego, wpadasz w kłopoty, a później przybiegasz do mnie i krzyczysz "Panie, pomóż mi wykaraskać się z tych kłopotów, obiecuję, że więcej tak nie zrobię!". Pamiętasz te wszystkie obietnice, które mi dałeś w taki sposób?
Człowiek: Tak, wstyd mi. Panie, naprawdę, wstydzę się.
Bóg: Ktorą obietnicę właśnie sobie przypominasz?
Człowiek: No więc, to bylo tej nocy, kiedy dzieci i ja byliśmy w domu sami. Wiatr wiał tak mocno, że myslałem, że za chwilę dach się rozwali i w każdej chwili pojawi sie trąba powietrzna... Zwłaszcza, że w telewizji ostrzegali, że może nadejść... Pamiętam, że wtedy się modliłem "O Panie, jeżeli nas oszczędzisz, już zawsze będę spełniać Twoja wolę"...
Bóg: I co, zrobiłeś tak?
Człowiek: Przepraszam, Panie. Naprawdę mi przykro. Do dzisiaj myslałem, że jeżeli codziennie odmówię Modlitwę Pańską, będę mógł robić, co chcę... Nie oczekiwałem, że coś takiego, jak teraz, sie wydarzy...
Bóg: Idź dalej i dokończ swoją modlitwę.
Człowiek: "Gdyż Twoje jest królestwo, i moc, i chwała, na wieki wieków, amen."
Bóg: Czy wiesz, co przynosi mi chwałę? Co naprawdę by mnie zadowoliło?
Człowiek: Nie, ale chciałbym wiedzieć! Chcę Cię zadowolić! Teraz widzę, ile bałaganu narobiłem w swoim życiu. I widzę, jak to by było wspaniale - być jednym z Twoich naśladowców.
Bóg: Właśnie odpowiedziałeś sam na to pytanie.
Człowiek: Naprawdę?
Bóg: Tak. Rzeczą, ktora ucieszyłaby mnie najbardziej, byłoby uczynienie, aby ludzie tacy jak ty naprawdę mnie kochali. Teraz, kiedy te stare grzechy wyszły na jaw i już nie stoją ci na drodze do mnie, wiele by można mówić o tym, czego możemy razem dokonać...
Człowiek: Panie, zatem zobaczymy, jaki możesz mieć ze mnie pożytek, dobrze? AMEN ( 2655 ) Ewa | data: 21.12.2007, godz: 23:27 |
Do Caroline - Śliczny tekst :))) Fajnie, że go tu napisałaś. Właśnie tego było mi trzeba. Dzięki :* ( 2654 ) Joanna | data: 21.12.2007, godz: 23:01 |
Do Grzegorza!
Słyszałam, że na Jasnej Górze jest modlitewne czuwanie 31 grudnia. ( 2653 ) Grzegorz | data: 21.12.2007, godz: 22:03 |
Witam.
Chciałbym tego sylwestra spędzić w atmosferze modlitwy, skupienia. Chodz mi o jakieś rekolekcje, dni skupienia. Jeśli Ktoś ma wiedze gdzie takowe się odbywają to proszę o informację. ( 2652 )
Cześć . Rzeczywiście to strasznie trudne , kiedy chce się z kimś być , tym że tak długo się czekało, a nie można. Pół roku temu poznałam wspaniałego chłopaka po rozwodzie , który czeka na decyzję w sprawie stwierdzenia nieważności małżeństwa w sądzie biskupim . Nie jestem gotowa na decyzję na nie , wciąż targuję się z Panem Bogiem . Nie planowałam tego , spotkaliśmy się w tak niezwykły sposób ... dziwne ale od razu poczułam że to ktoś wyjątkowy , chciłabym go bardziej poznać ale to nie możliwe.
Może też mieliście podobne doświadczenia ? jak sobie poradziliście ?
( 2651 ) mała_zdw do MUSICANTO | data: 21.12.2007, godz: 17:23 |
Dziękuję Ci bardzo za Twoje słowa. Modlę się za moją rodzinę Różańcem i Koronką do Bożego Miłosierdzia. Wierzę, że dobry Bóg mnie wysłucha i pomoze. Dziś juz było lepiej; mama sama mnie zaskoczyła (mile). Pozdrawiam :))) ( 2650 ) Caroline | data: 21.12.2007, godz: 13:18 |
Znalazłam kiedyś w internecie piękny tekst, ktorym chciałabym sie z Wami podzielić:
Jezus mówi do duszy:
Dlaczego zamartwiacie się, niepokoicie? Zostawcie Mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij. Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach, gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie się nieść prądowi mojej łaski, zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości niby od pokusy. Oprzyjcie się na Mnie, wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.
A kiedy muszę wprowadzić was w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myśli, wasze dręczące myśli i wola, by za wszelką cenę, samemu zaradzić temu, co was trapi.
Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do Mnie mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się, aby je otrzymać; posiadacie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem się Mnie. W cierpieniu modlicie się, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Nie zwracacie się do mnie, ale chcecie, bym Ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze Nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie o tym, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.
Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiążę najtrudniejsze sytuacje. Widzisz, że dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać? Nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz i nawet kiedy będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: „Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencję miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniecie oczy.
Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo – gorzej – ufacie tylko interwencji człowieka. To jest to, co stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu. Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczać dobrodziejstwa i jakże smucę się widząc was wzburzonymi.
Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem i rzucić na pastwę ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie, oprzyjcie się na Mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim. Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie do waszych trosk.
Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam skarby moich łask. Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się o nie, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek logicznie rozumujący nie czynił cudów, nawet wśród świętych. Na sposób boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość.
(Sługa Boży ks. Dolindo Ruotolo) ( 2649 )
no to dobranoc, pa (nastepny raz bede jak sie domyslam za miesiac)
Nigdy nie nalezy zostawac na progu swojej duszy. Trzeba wejsc do srodka, zaglebic sie w nia, nad nia medytowac, pracowac...
Marta Robin
( 2648 ) MUSICANTO | data: 20.12.2007, godz: 21:18 |
Módl się i nie rezygnuj z marzeń o ślubie i weselu. Ofiaruj codziennie koronkę do Milosierdzia Bożego w intencji Twojej Mamy, a zobaczysz, co może zdziałać Pan Bóg. Nie dziś, nie jutro, a może za rok? Bądź wytrwała i wybaczaj codziennie. ( 2647 ) | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | |