Marzena | data: 17.08.2007, godz: 10:00 |
Witam!
Jeśli Kogoś zainteresowało świadectwo Nicky Cruza zamieszczone przez Agę :) i chciałby poczytac o Nim coś więcej to na stronie: http://nickycruz.ovh.org/nickycruz_download.html
można legalnie pobrać książke o jego życiu pt "Nicky Cruz opowiada"
Pozdrawiam, miłego dnia! ( 1689 ) Agucha, lat 21 | data: 16.08.2007, godz: 23:02 |
"Cierpienie ma sens, cierpienie naprawdę ma sens" ( 1688 ) Małgosia, lat 34 | data: 16.08.2007, godz: 21:38 |
Na jutro na godz 8.00 zaplanowana jest operacja mojego taty. Wspomóżcie nas modlitwą. Bardzo sie boimy.
www.mojewedrowanie.bloog.pl ( 1687 ) Małgosia, lat 20 | data: 16.08.2007, godz: 21:29 |
Do Joasi 29
Będę się modlić w Twojej intencji. Bóg jest Miłością. Nie opuścił Cię. Musi Ci szczególnie ufać, skoro dopuścił takie doświadczenie... Przytulam mocno! Z Bogiem! ( 1686 ) monika | data: 16.08.2007, godz: 17:09 |
Joasiu 29! Nie wiem, co Ci doradzić... Nigdy nie byłam w takiej sytaucji. Mogę tylko obiecać modlitwę w Twojej i Krzysztofa intencji.
Tutaj słowa na wiele się nie zdadzą. Trzeba przez to przejść. Może jakimś małym pocieszeniem będzie dla Ciebie świadomość, że masz Kogoś swojego już po tamtej stronie, Kto z pewnością jak tylko będzie Mu dane, pomoze Ci i będzie wspierał.
I nie myśl, że to już koniec, że nigdy się nie spotkacie. Jak pisze x.Twardowski w jednym ze swych wierszy "a śmierć, to ciekawostka, że trzeba iść dalej". To nasze ziemskie życie jest tylko chwilowe, jest jakby poczekalnią przed życiem wiecznym. A Krzysztof już tam na Ciebie czeka...:) ( 1685 )
Witam serdecznie Wszystkich Zródełkowiczów...
Trudno jest pisać o naszych problemach,wątpliwościach a przede wszystkim o stanie naszej duszy.Zastanawiam się jak jest z Wolą Boża jak powinnam ją odczytać ...gdzie znaleść rozeznanie Woli Bożej? ( 1684 )
Witam wszystkich!
Piszę do źródełka, gdyż chciałam prosić o pomoc jak poradzić sobie po śmierci bliskiej osoby. Miesiąc temu zmarł mój mąż. Była to nagła śmierć i niespodziewana. Byłam z nim w tych ostatnich chwilach, w ogóle nie spodziewając się tak tragicznego finału. Codziennie mam obraz jego śmierci przed oczami. Widzę cierpienie Krzysia i na razie jest to dla mnie mocne uczucie. Co noc spotykam się z Krzysiem w snach. Czesto sa to sny związane z jego cierpieniem, z umieraniem. Dzis dopiero w snie, po raz pierwszy miałam świadomośc, że już nie ma męza ze mną, że nie żyje. Pytałam się go jak mu tam jest, w innej rzeczywistości. Powiedział, że widzi jasność. Pomyslalam, ze to dobrze i pewnie jego dusza jest szczesliwa. Codziennie modle się za mojego męża, by cieszył się radością w chwale Pana.
Nieustannie czuję pustkę, że nie ma przy mnie ukochanej osoby. Nie mogę uwierzyć, że nie zobaczę już Krzysia. Nie umiem się cieszyć. Na pewno często ranię moich rodzićów, bo nie podzielam ich codziennych radości.
Napiszcie proszę, jak radziliście sobie po stracie bliskich, ukochanych osób. Pozdrawiam, Joanna ( 1683 )
Witajcie:)
Dziś znalazłam to świadectwo napisane przez Nicky Cruza.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej osobie.Zapoznawałam się z tym po raz pierwszy i jestem pod wielkim wrażeniem tego o czym przeczytałam.
Działanie Opatrzności jest po prostu niesamowite co widać po zdarzeniach,które miały miejsce w życiu Nicky'ego.Dla niego wydawałoby się nie było już ratunku,zatracił się na drodze całkowietego pójścia w zło,popełniał wiele róznych przestępstw,był twardym gangsterem,jego serce było wyzute z miłości...
nie znał Jezusa,nie wiedział ani słowa o Nim...
Nicky znał wszystko co wiązało się ze złem.Ludzie się go dosłownie bali...
Jednak Bóg nawet tak zagubionego i grzesznego człowieka postanowił ratować.Nie zapomniał o nim,podczas gdy Nicky Boga nie znał...
Dawid Wilkerson pastor,który otrzymał natchnione wezwanie do odszukania Nicky'ego aby nawrócić go z drogi zła - poszedł bez wzgłędu na niebezpieczeństwo jakie mu mogło grozić... Był jednym który był w stanie postawić się Nicky'emu dobrem i miłością płynącą od Boga...
Dzieje się niewiarygodne,zachodzi przemiana wewnętrzna człowieka,Bóg uleczył serce zwyrodniałego gangstera popełniającego przestępstwa i zawrócił z przepaści...
Przeczytajcie sami :) Niezwykła historia działania miłości i przemiany w człowieku.
Siły dobra i światła które kieruje Bóg ...
Wiem,że to świadectwo jest obszerne ale naprawde warto je poznać :)
---------
Świadectwo
Odrzucony przez ludzi ale kochany i przyjęty przez Boga
Nicky Cruz
Nigdy nie przypuszczałem, że będę świętym aniołem, gdyż takim oczywiście nie byłem. Moi rodzice zajmowali się czarami i okultyzmem. W wieku 6 lat zostałem poświęcony diabłu. Przez wiele lat rodzina nasza była związana z szatanem. Nikt nie przypuszczał, że Jezus Chrystus stanie się kiedyś kimś dla rodziny Cruz.
Kiedy jeszcze byłem w domu moja matka całkowicie mnie odrzuciła nazywając synem szatana. Wszystkie te okoliczności w których żyliśmy, mocno mnie obciążały. Uczucie odrzucenia było straszne. Byłem wewnętrznie rozdarty, czułem się osamotniony.
Kiedy opuściłem Puerto Rico i przybyłem do Nowego Jorku, zostałem całkowicie wciągnięty w wir zła. Szatan mocno uchwycił mnie za czuprynę i trzymał całkowicie w swoim ręku. Zabawiał się mną jak lalką, życie było takie podłe. Dał mi wszystko czego tylko zapragnąłem, a mimo to stałem z pełną walizką samotności.
Niepewność i strach! Błądziłem z pustym sercem po tym strasznym mieście, ze złymi przeczuciami i rękami ociekającymi krwią – podążając prosto do piekła.
Ciężko wymawia się słowo „piekło”. Wielu ludzi podczas wypowiadania takich słów czuje psychologiczną barierę. Nigdy nie myślałem, że Jezus zmieni mnie tak totalnie, pomimo tego co uczyniły moje ręce i widziały moje oczy. Uważałem za rzecz niemożliwą i zbyt piękną odczuwać osobisty z Nim kontakt i czuć się bezpiecznie ukryty w Nim bez reszty.
Biblia mówi: „Nie bój się Ja jestem z tobą.” W okresie kiedy domem moim była ulica, nie znałem wtedy jeszcze tej obietnicy ponieważ nie znałem Jezusa. Nie spoglądałem na Niego, odrzucałem Go. Dla mnie był On tylko jeszcze jednym złudzeniem. Sędziowie i psychiatrzy, którzy przez 6 miesięcy zajmowali się mną zrezygnowali ze mnie. Kiedy szedłem ulicami Nowego Jorku ludzie bali się mnie, ponieważ miałem złe oblicze. Byłem przywódcą bandy składającej się z 205 chłopców i 175 dziewcząt. Czynili wszystko co im kazałem, zawładnąłem nimi. Wiele okropności mieliśmy na sumieniu począwszy od morderstw, a skończywszy na mniejszych okropnościach. Nie mieliśmy poszanowania dla życia ludzkiego ani dla czegokolwiek. Byłem tak głęboko zanurzony w tym piekle, że żadna terapia człowieka nie była w stanie mi pomóc. Żadna klinika nie mogła oczyścić mojego serca i odnowić moich myśli. Mój psychiatra zaprowadził mnie nawet do ZOO, chcąc się zorientować czy prawidłowo nazywam zwierzęta. Przez trzy godziny pokazywał mi je i opowiadał o nich. Zaprowadził mnie też pod Statuę Wolności „Empire State-Building” i do wielu klinik, gdzie zostałem poddany różnorodnym badaniom.
Ostatecznie powiedział: „Nicky, dla ciebie nie ma żadnej nadziei, jesteś w sam raz dojrzały na krzesło elektryczne i kwalifikujesz się do piekła. Wypełnia cię nienawiść, jesteś zgorzkniały i rozdarty. Nienawidzisz całego świata i każdego, kto ci okazuje miłość, „prawdopodobnie i samego siebie.”
Tak, on miał rację. Od tego dnia, kiedy jako ośmioletni chłopiec zostałem odrzucony przez matkę, poczułem nienawiść do wszystkich ludzi i nie wierzyłem w jakąkolwiek miłość.
Widząc, że własna matka mnie nie kocha, nie oczekiwałem też miłości od innych. Dlatego stałem się na ulicy tak straszny. W trzy tygodnie po odrzuceniu mnie przez psychiatrę, Bóg uczynił dla mnie coś cudownego. Powiedział do Dawida Wilkersona: „Idź do Nicky Cruza.” Mogę sobie uświadomić co mógł pomyśleć wtedy Dawid. „Przenigdy, nie chcę mieć nic wspólnego z tym szefem gangsterów.” Ale on był posłuszny głosowi Pana. Kto to był ten Dawid Wilkerson? Był szczupłym kaznodzieją, tak cienkim jak „spaghetti”. Nie wiedział jak powinien się ubrać będąc w wielkim mieście. Wcześniej był pastorem małego wiejskiego zboru w Pensylwanii. I oto ten cienki pastorek odważył się przybyć do nas. W Nowym Jorku, mieście opanowanym przez grzech i przestępczość, stanął na rogu ulicy i zaczął mówić o Bogu. W oczach ludzi zamieszkujących to miasto można było wyczytać tak zwaną „Wolność Ameryki”. Stłoczeni w swych ciasnych pokoikach żyli bez jakiejkolwiek nadziei. Aż tu nagle pojawia się na ulicy ten kaznodzieja. Wszyscy stanęli przeciwko niemu. Policja radziła Dawidowi: „Nie idź tam, oni cię zabiją.” Ostrzegali go w różnorodny sposób. Dawid Wilkerson świadomy był niebezpieczeństwa, a mimo to poszedł. Kiedy zaczął mówić o Bogu, wykrzyknąłem: „Przestań mówić ty zwariowany fanatyku, czy postradałeś zmysły?” jeszcze nikt nie przeciwstawił mi się na tych ulicach, aż tu nagle przychodzi ktoś z czarną książką, którą zwie Biblią i chce mnie zmienić. Kiedy Dawid kontynuował swe wywody, zawołałem: „Milcz! Ja tu jestem bogiem! Tylko ludzka siła się liczy, siła naszego getta, naszej bandy! Nie chcemy mieć nic wspólnego z twoim Bogiem. Wynoś się i nie pokazuj się tu więcej!”
Powiedziałem później do moich kompanów: „Chcecie się zabawić? Dam wam to, czego potrzebujecie. Chodźmy na dół, na parter. Popalimy trochę trawy, wypijemy wino z paroma pigułkami. Następnie każdy weźmie dziewczynę na noc i zapomnimy o tym fanatyku. Chodźcie idziemy!”
Poszliśmy na parter. Ja nastawiłem płytę. Myślałem, że ten kaznodzieja wrócił tam skąd przybył. Ale po 20 minutach ten szczupły mężczyzna zjawił się w drzwiach. Nie miał zezwolenia. Z uśmiechem na twarzy Dawid Wilkerson zapytał: „Gdzie jest Nicky Cruz?” Wtedy odsunąłem na bok moją dziewczynę i powiedziałem: „Ja jestem Nicky, czego chcesz?” Dawid odpowiedział: „Chcę zostać twoim przyjacielem.” Na to krzyknąłem: „Ale ja nie chcę być twoim przyjacielem!” Powoli podszedł do mnie. Uderzyłem go wtedy. Krew polała się z jego nosa. Jak dzikus zacząłem go tłuc, obrzucając przy tym plugawymi wyzwiskami. Przeklinałem nawet Boga. Chwyciłem go za włosy, uderzając głową o ścianę. Niektórzy chłopcy i dziewczęta usiłowali mnie powstrzymać, mówiąc: „Ten kaznodzieja jest bezbronnym człowiekiem.” Podszedłem w stronę drzwi. Dawid Wilkerson zawołał za mną: „Nicky, zanim wyjdziesz, chcę ci powiedzieć, że Jezus cię kocha!” Żywy Duch Boży te trzy słowa głęboko wyrył w moim życiu. Kiedy Dawid powiedział: „Nicky, Jezus cię kocha”, to słowa te były dla mnie jak ostry nóż. Wyszedłem na zewnątrz. Potem każdą następną noc słyszałem te słowa: „Jezus cię kocha”, jak na płycie która się zacięła. Gdziekolwiek byłem, myślałem o tym kaznodziei. Nie mogłem spać. Próbowałem go zastraszyć wyciągając nóż, ale to go nie przeraziło. Odpowiadał mi na to słowami: „Ty możesz mnie zabić i pokroić na 1000 kawałków, ale każde z tych 1000 kawałków będzie wołać za tobą: Jezus cię kocha.” Słowa te mocno mnie uderzyły. „Ale ten kaznodzieja ma odwagę – pomyślałem. On jest nad podziw mocny, ma coś szczególnego w sobie. Zewnętrznie wydaje się taki cherlawy osobnik, lecz wewnętrznie – jak ze stali.”
No tak, on był dzieckiem Bożym. Obojętnie co by to było, ale ten mężczyzna ma nadprzyrodzoną odwagę.
Tego wieczoru, kiedy złamałem mu kość nosową, mógł po prostu więcej nie wrócić. Ale on miał szczególne polecenie od Boga i pozostał. Któregoś dnia poszedłem, aby słuchać kazania Dawida Wilkersona. Po raz pierwszy byłem na chrześcijańskim zgromadzeniu. W całym moim życiu nie byłem ani razu w kościele. Nie wiedziałem jak taki budynek wygląda od wewnątrz. Wziąłem ze sobą 75 drabów z naładowanymi rewolwerami. W kościele było około 2000 ludzi. Widzieli jak ci młodzieńcy o zdziczałym obliczu weszli do środka. Klnąc i poszturchiwując ludzi czynili wokół siebie ciężką atmosferę. Być może niektórzy mieli strach widząc nasze poczynania.
Lecz Dawid rozpoczynając kazanie powiedział do zgromadzonych: „Dziś wieczorem nic ci się nie przydarzy.” Mówił o miłości Jezusa do nas – ludzi. Nigdy nie słyszałem tej historii o Jezusie. Po raz pierwszy, kiedy mi powiedział że Jezus mnie kocha, otwarły się moje myśli w tym kierunku. Chciałem wiedzieć, kto to był ten Jezus i skąd przyszedł. Dawid rozpoczął wyjaśniać. Kto czytał historię Nowego Testamentu ten wie, jakim fascynującym człowiekiem był i jest do dziś Jezus Chrystus. Dawid mówił o Nim jako o Bogu w postaci człowieka. Mówił w jaki sposób działał ten potężny cud. Uczyniła to Boża wszechmoc. Jezus Chrystus tak samo odczuwał cierpienia jak każdy człowiek, jak Nicky Cruz. On zawsze tylko pomagał, był przepojony wielką miłością do każdego, a mimo to, powiedział kaznodzieja: „Ludzie Go ukrzyżowali.” Byli źli, pragnęli Go tylko dręczyć, upokarzać i torturować. W tym momencie zacząłem odczuwać i rozumieć to, co mówił kaznodzieja. Słowa jego trafiały do mnie. Nakreślił cudowną opowieść o Jezusie. Zrozumiałem, że Jezus był znieważony i odrzucony, a ludzie chcieli Go ukrzyżować pomimo jego całkowitej bezgrzeszności. W tym momencie usłyszałem głos mojej matki: „Ty nie jesteś moim synem, ja cię nie kochałam, ty jesteś synem szatana.” słyszałem również głos społeczeństwa: „Zamknijcie go, zabijcie go. On jest chory. On nigdy jeszcze nic dobrego nie zrobił, on jest niebezpieczny. Jedyną nadzieją dla niego jest krzesło elektryczne.” Zniewaga i odrzucenie. Tak, ja czułem, jak Jezusowi było przykro, ponieważ sam tego doświadczyłem.
Była jednak ogromna różnica między Nim, a mną. On był czystym, niewinnym Synem Bożym i ofiarował siebie samego za ludzi. Ja byłem inny! Byłem grzesznikiem mocno związanym łańcuchami grzechu i zła. Społeczeństwo miało rację mówiąc: „Zabić go!” Było to jedyne rozwiązanie, aby nie mieć ze mną kłopotów. Lecz w słowach Jezusa odkryłem inną odpowiedź: „Nicky Cruz potrzebuje nowego serca.” Ludzie pragnęli zmienić takich jak ja, lecz ja odrzuciłem tą ofertę społeczeństwa.
Stan Nowy Jork wydaje miliony dolarów w celu rozwiązania problemu band. Otwarto kluby, aby odciągnąć młodzież od ulicy i przestępstw. Po trzech miesiącach spaliliśmy te kluby. Getta są najstraszniejszymi dzielnicami Nowego Jorku. Jest to dżungla bez jakichkolwiek praw! Idąc ulicami czuje się ohydne zapachy resztek jedzenia, fetor chorób które plenią się w śród tysięcy. Widzi się blok przy bloku, w których ludzie żyją jak zwierzęta.
Władze Nowego Jorku chcą zburzyć te domy i przeprowadzić ludzi do nowych mieszkań, mając nadzieję na zmianę ich zachowania. Lech problem leży gdzie indziej. Nowy dom nie zmieni bólu serc tysięcy ludzi! Nie wyzwoli ich z udręki myśli. Jestem pewny, że po sześciu miesiącach wyłoni się stary problem. Oni nawet najpiękniejsze domy potrafią zamienić w getto. Potrzebują zmiany w swoich sercach. Rzeczą obojętną jest gdzie umieści się tych ludzi, oni i tak tego nie docenią.
Tylko Jezus, tylko On może odnowić serca!
Jezus przyszedł, aby wyzwolić ludzi z gett, oczyścić ich wnętrza. Rozwiązanie problemu tych złamanych serc leży tylko w Jego mocy. Biblia mówi, że serce człowieka jest złe. Dziś się kocha, jutro nienawidzi. Jak na huśtawce – raz w górę, raz w dół. Myśli nasze są jak produkt komputera, można zaprogramować dobre i złe rzeczy. Kiedy Dawid Wilkerson owej nocy zakończył kazanie, zadałem sobie pytanie:
„Dlaczego Jezus zmarł za mnie, dlaczego został ukrzyżowany?” Tego wieczoru Jezus nie myślał o ludziach z przed 2000 lat, lecz myślał o mnie. On zmarł również za Nicky Cruza. Owej nocy nastąpiła decydująca zmiana w moim życiu.
Ten kaznodzieja przekonał mnie. Moje stare serce zostało wyrwane, a nowe zaczęło bić dla Jezusa! Poczułem coś, czego nigdy przedtem nie doznałem. To stare poczucie zła opuściło mnie. Naraz poczułem obecność Bożą w tej sali! I gdybym nawet nie przyjął Jezusa Chrystusa, to muszę przyznać, że nie mógłbym zaprzeczyć obecności mocy Bożej tej nocy. Ludzie chwycili się za ręce, płakali, modlili się, a Duch Święty płynął przez salę jak fale.
Popatrzyłem wokoło i zauważyłem jak niektórzy z moich przyjaciół płakali.
Dawid Wilkerson też był całkiem skruszony, płakał. Potem otworzył swoje oczy, spojrzał na mnie i powiedział: „Nicky, pozwól Jezusowi wejść do twojego życia. Zawsze uciekałeś przed wszystkim, ludzie cię odepchnęli, ale ten Jezus z Nazaretu chce do ciebie przyjść. Chce zostać twoim dobrym przyjacielem, On jest tu. Chodź, Nicky będę się z tobą modlił!”
Zawsze byłem bardzo dumny, nigdy nie chciałem się ugiąć. Moją dewizą było: Muszę czymś być!
I teraz oto stanąłem naprzeciw Jezusa. Potrząsnąłem głową mówiąc: „Nie, to nie jest dla mnie!” W tym momencie mój przyjaciel, imieniem Israel, powstał i poprosił Dawida: „Módl się ze mną, chcę przyjąć Jezusa.” Pomyślałem wtedy: „On zwariował.” Lecz to nie on, ale ja byłem wariatem, ponieważ Israel po raz pierwszy znalazł się na właściwej drodze. Był on typowym przestępcą. Zewnętrznie sprawiał dobre wrażenie, jednak wewnątrz był pełen zła. Spojrzał wtedy na mnie i powiedział: „Nicky, chodź ze mną. Ten kaznodzieja ma rację. Chodź, to ty jesteś tym najgorszym.” Spojrzałem na Israela, zebrałem całą odwagę i powiedziałem: „O`key, idę z tobą” i wyszedłem z nim do przodu. 25 moich chłopaków dołączyło do mnie. Nie wiedziałem czego mam oczekiwać, ponieważ nie znałem Jezusa. Nie wierzyłem w Niego, lecz odczuwałem przemianę, kiedy usłyszałem kim był Jezus i skąd przyszedł.
Stanąwszy przed kaznodzieją powiedziałem mu: „Dobrze, spróbuj, módl się. Jeśli Bóg chce mnie zmienić” i wyśmiałem go. Dawid przyjrzał mi się uważnie i poprosił, abym włączył się do modlitwy. Lecz ja odrzekłem: „Nie, nie, ja muszę mieć oczy otwarte. Nie zamknę ich, bo w każdej chwili może mi jakaś kula przewiercić głowę.” On jednak położył ręce na mojej głowie i zaczął się modlić. Kiedy Dawid się modlił ja znów zacząłem płakać. Z jego serca wypłynęła najprostsza i najpiękniejsza modlitwa jaką kiedykolwiek słyszałem. Rozmawiał z Bogiem jak z przyjacielem, który stoi obok. I tak też było. Jezus był tam obecny. Ta prosta przyjacielska rozmowa z Bogiem przeniknęła mnie i poruszyła dogłębnie!
Dawid Wilkerson nie miał w sobie nawet odrobiny fałszu czy obłudy. Przez niego widziałem Boga i nic poza tym. Poprzez tą miłość, którą żywił do Jezusa mógł zostać użyty przez Boga jako narzędzie. Widziałem, że również moi przyjaciele płakali. Szczególnie Izrael był bardzo skruszony. Nie jestem w stanie opisać tego, jak on się czuł. Łzy po prostu płynęły strumieniami po jego twarzy. Potrząsnąłem nim, pytając: „ Co się z tobą dzieje ?” Odpowiedział: „ Nicky, ja oddałem swoje życie Jezusowi !!” Pochyliłem nad nim swoją głowę i pomyślałem: „ Straciłem najlepszego przyjaciela, on już teraz pójdzie do Jezusa.”
Znowu poczułem się samotny, a myśli moje skierowały się do złych przeżyć. Duch Święty pokazał mi cały ten brud, poczułem się wtedy całkiem obnażony przed Świętą Bożą obecnością. Wstrząsnął moim sercem i powiedział mi: „ Takim oto jesteś, lecz jeśli mi podarujesz swoje serce, zamieszkam w nim i zmienię je zupełnie.” Znów polały się łzy po mojej twarzy. Wiele łez spływało mi po policzkach i kapało na moją skórzaną kurtkę. Stałem tak przez około trzy minuty, nie będąc w stanie się poruszyć. Byłem mocno skruszony! Tonąłem w swoich własnych łzach. Były to łzy bólu i pokuty, zgorzknienia i zamętu. Poczułem jak czyjeś ręce spoczęły na moich ramionach, był to sam Jezus! Upadłem na kolana i głośno płakałem, przeniknięty wewnętrznym bólem nie do opisania. Wszystko to działo się na oczach całej mojej bandy. Otworzyłem usta mówiąc: „Boże, ja Cię nie kocham; nigdy Ciebie nie szukałem, jestem zgubiony.” Po chwili jednak zawołałem: „Boże kochasz mnie naprawdę, naprawdę? Proszę, pomóż mi! Ja potrzebuję pomocy!” I w tym tak ważnym momencie On sam przyszedł do mnie! Usłyszał moją małą, chaotyczną modlitwę. W tej chwili byłem bardzo oddalony od otoczenia, szczerze żałowałem za wszystkie moje grzechy. Od tej chwili w moim życiu uwidoczniły się trzy ponadnaturalne rzeczy. Doznałem potężnej mocy przemiany. Otrzymałem miłość, teraz kocham Boga i ludzi, mogę to powiedzieć szczerze, bez obłudy. Nigdy przedtem nie potrafiłbym powiedzieć komuś: „Kocham Cię.” Po raz pierwszy zaakceptowałem Boga i siebie. Zostałem ochrzczony Bożą miłością. W świecie, z którego wyszedłem nie znajdowałem pokoju. Wszystko było rozkopane, ogarniała mnie tylko samotność i gorzkość. Lecz Jezus dał mi głęboki, cudowny pokój, wypełnił nim całą moją duszę. Ja to przeżyłem! Teraz spokojnie mógłbym zamknąć oczy i powtórzyć moją ostatnią modlitwę. Znów mogłem spokojnie spać. Bóg zadbał nawet o mój sen. Nie byłem już związany narkotykami, rozpustą i przestępstwami. Nie potrzebowałem uciekać i często zmieniać miejsce zamieszkania, gdyż ludzie mnie już nie ścigali. Naraz doznałem pokoju i radości! Mogłem swobodnie się poruszać i śmiać się szczerze z serca. Uwolniony zostałem również od alkoholu, gdyż Duch Święty strzegł mnie. Tego wszystkiego nie mógł mi dać żaden psychiatra. Jedynie doskonały lekarz - Jezus Chrystus. Ktoś mógłby powiedzieć: „Nicky Cruz był taki zły. Czy rzeczywiście Jezus zmienił go tak totalnie?”
Jedynie Jezus może tego dokonać. Jeśli chcesz doświadczyć tej wspaniałej i nie pojętej miłości, otwórz przed Nim swoje serce, wtedy On z radością w nim zamieszka.
Nie tak dawno również moja matka się zmieniła. Nie jest już czarownicą, ona kocha Jezusa. Także moi bracia i przyjaciele oddali swoje życie Panu. Członkowie mojej bandy przychodzą do Boga jeden po drugim.
Gdyby mnie teraz ktoś zapytał: „Nicky Cruz, dokąd podążasz?” Odpowiedziałbym zdecydowanie: „Moje życie ma teraz sens i prowadzi do nieba. Mam teraz tylko jedno pragnienie - spotkać się z Jezusem w Jego chwale.” Nie chciałbym, abyście moje świadectwo potraktowali jako opowieść o przywódcy bandy, lecz o człowieku, którego życie radykalnie się zmieniło w sensie pozytywnym, przez przyjęcie Jezusa Chrystusa. Ten sam Jezus, który w pełni przemienił moje życie, jest w stanie przekształcić każde życie. Jeśli tylko uczciwie otworzymy przed Nim swoje serce, a sami zrezygnujemy ze swojego „ja”, wtedy przeżyjemy cudowne uzdrowienie duszy.
Nicky Cruz
Chwała i cześć niech będzie Panu Jezusowi Chrystusowi!
( 1682 ) karina | data: 15.08.2007, godz: 23:10 |
Monia!
byłam na modlitwie wstawiennieczej i ksiadz(egzorcysta) powiedział mi, zeby wszystko oddawac pod krzyż! wszelkie złe mysli!!! złe mysli często są przyczyną chorób ciała!
powiedział ze my sami sobie z nimi nie damy rady!! one sa mocniejsze...ale BÓg jest silniejszy!! i dlatego ufnie nalezy złozyc je pod krzyz, oddac Jezusowi takie jakie są najbardziej ohydne, bolesne..itp!
i wazne- prosząc o coś na modlitwie nie nalezy miec cienia wątpliwosci!
zwątpienie na wstepie zamyka drogę na moc modlitwy! trzeba równiez złozyc pod krzyz te zwątpienia, lęki.
Trzeba byc jak Dziecko-ufnie rzucac sie w ramiona Ojca! tak niewinnie, jakby na oślep..a jednak z wiarą ze w Jego ramionach będzie bezpiecznie i nie ma się co lękać..
Ucz sie takiej modlitwy poprostu swoimi słowami! pomodle sie za Ciebie i innych.
Dziekuje Piotrowi za propozycje od 22.VIII.. ze pomyslał o nas.. i my równiez wspierajmy Go w wędrowaniu ! !!! ( 1681 ) Monia | data: 15.08.2007, godz: 21:23 |
proszę Was o modlitwę za siebie samą!
wiem, że to trochę egoistyczne, ale dzieje się ze mną coś złego... panicznie boję się sama o cokolwiek modlić, prosić, uwierzyć... chyba za dużo straciłam, żeby naiwnie wierzyć w dobro świata i w miłość i stąd mój strach... może Was Bóg lepiej wysłucha niż mnie... ( 1680 )
Witam wszystkich. Kilka tygodni temu pisałam o moim problemie związanym z zakochaniem sie w chłopaku...
Chcę powiedzieć, ze On napisał mi, ze ma już kogoś i że nie będzie jechał na 2 fronty i powiedział- znaczy się napisał, ze na razie nic z tego nie będzie....Kurczę..z jednej strony sie cieszę, ale z drugiej jestem podłamana, bo ja się zakochałam a wiem, ze to jest miłość jednostronna- tym bardziej, że on już kogoś ma...A mi wciąż na nim zależy...bardzo mi zależy... napisałam mu, że jeśli mi napisze, ze kogoś ma dam mu spokój, bo nie chcę być odebrana za nachalną i "dziwną" w każdym tego słowa znaczeniu.....Co mam robić?Zalezy mi na nim...... i wciąż czekam z nadzieją na dzień, w którym będziemy sie mogli spotkać- wiedząć, ze nie ma już dziewczyny...proszę o piszcie na mojego e-maila z góry dzieki za wszystko z Bogiem ( 1679 ) do Moniki 33 | data: 15.08.2007, godz: 15:02 |
przytulam Cię mocno...
trzymaj się... ( 1678 ) karina | data: 15.08.2007, godz: 13:06 |
do Aga
zrobiłas cos bardzo uzytecznego!!! napewno wiele osób skorzysta;) nie wiele potrzeba by oddać sie radosci, chocby mądra ksiązka która otwiera oczy..przy odrobinie chęci otwarcia się.. a my szukamy jej w rzechach na prózno;)
a dzis święto wniebowzięcia N.M.P. czego my z jaką radościa mamy oczekiwać po ziemskiej wędrówce.. z Bogiem. ( 1677 )
Witam Was:)
Chciałam Wam o czymś opowiedzieć.
Pare lat temu wypatrzyłam w katalogu wysyłkowym pewną książke.Przyciągnęła moją uwage,nie znałam tego autora,nie wiedziałam co w niej znajde,po przeczytaniu krótkiego opisu postanowiłam się zdecydować na kupno tej książki i przekonać się co w niej jest...
Autor i Tytuł :
Phil Bosmans -
"Żyć każdym dniem czyli jak znaleźć wielką radość w małych rzeczach "
Szczerze bardzo Wam polecam tego autora i zwłaszcza tę konkretną książke.
Mam ją do tej pory i korzystam,wracam do niej,czytam,pogłębiam...ta książka dała mi wiele dobrego.Stała się fundamentem od którego zaczęłam przebudowywać wewnątrz siebie.
Autor ma wiele doświadczeń w poznawaniu ludzkich zdarzeń i historii.Słuchał ludzi ich losów,bólu,radości.Jego przesłania wyrosły z kontaktu z tyloma ludźmi,z wszystkiego co zdołał się nauczyć.Był wielokrotnie dla nich,służył jako przyjaciel,pomagał,pocieszał.
Dlatego jego słowa nie są czysto formułową teorią,są autentycznym życiem i mogą pomóc,dać inspiracje,nieść światło.
To co jest w tej książce ujęte służy dla ducha,uczy wielu rzeczy,spojrzenia,myślenia...
to jak witamina w postaci słów,które wnikają do serca człowieka i zmieniają.
Pierwsze wrażenia z zapoznawania sie z przekazem ksiązki były dla mnie niespotykane dotąd ... myślałam sobie " no dobra ale jak ja mam to wdrożyć,przeciez nie potrafie "
Początki były trudne,czytałam wiele razy coś,potem przemyślenia,próby wdrażania...szerszych horyzontów aby ich nabrac.
Phil Bosmans -
"Żyć każdym dniem
czyli jak znaleźć wielką radość w małych rzeczach "
Jest w twardej oprawie,zawiera 398 stron.
Są w niej rzeczy o których rzadko się myśli albo nawet do nich sie nie dotrze bez uświadomienia.
Zapoznawanie się z tym co w tej książce ujęte otwiera oczy człowiekowi,bardzo wzbogaca,poszerza myślenie,odczuwanie.
Mnie natchnęło za sprawą tego co tam znalazłam do zmian,do pracy nad sobą,do prób wielu,wielu aby cieszyć się,czuć radość najdrobniejszą,potrzebowałam tego nauczyć się spontanicznej radości pełnej do końca ...
Więc powoli,małymi kroczkami uczyłam się zrozumienia tego przekazu i zastosowania u siebie w życiu,dniach...
Treści z ksiązki nie staną się przestarzałe,będą uniwersalne,trwałe i wielokrotnie sie do nich wraca.
Tam jest głęboka mądrość,duchowość.
Wiele może ta książka dać,uzmysłowić,tchnąc w człowieka zdolność dostrzegania,odczuwania,zrozumienia...
Można dojść do zaskakującego.
Tak więc serdecznie Wam polecam te witaminy dla ducha w postaci książki Phila Bosmansa.
-----
Więdząc ile dobra to dla mnie uczyniło postanowiłam zaopatrzeć się w więcej różnych pozycji autora i podarować bliskim dla mnie osobom.
Jedną z takich książek otrzymał mój przyjaciel.
Widziałam,że coś się z nim dzieje,smutek go dosięgał,apatia,ciężko się patrzy na ból bliskiej osoby.
Odwiedziłam księgarnie z konkretnym zamiarem,znalezienia jakieś wartosciowej ksiązki,czegoś co niesie przesłanie optymizmu,radości i pozwala uczyć się bycia szczęśliwym.
Phil Bosmans "Nie zapomnij o radości czyli jak znaleźć odrobinę nieba na ziemi." Taki tytuł znalazłam.Zaryzykowałam że może będzie dobra.
Wchodząc na stronkę wydawnictwa SEMEN zauważyłam,że nakład tej książki został wyczerpany,więc ciężko będzie ją gdziekolwiek kupić,jeśli wyprzedano egzemplarze nadrukowane...
Wpadłam na pomysł że zrobie elektroniczną kopie tej książki z wersji papierowej krórą miałam dla przyjaciela.
Tak więc zabrałam się za dokładne przepisanie.Stronka po stronce powstał ebook aby uczynić choć troche dobra dla innych.Jeśli nakład w wydawnictwie został wyczerpany kompletnie i nie dostaniecie jej nigdzie to zamieszczam wersje elektroniczną którą chce się z Wami podzielić.
Jeśli komukolwiek ta ksiązka da coś dobrego,przysłuży się przesłaniem, pomoże zmienić wewnętrznie siebie,przebudować postrzeganie to myśle że moge ją tutaj umieścić.
Zamieszczam opis wydawcy
wydawnictwo : SEMEN
Tytuł: Nie zapomnij o radości,
czyli jak znaleźć odrobinę nieba na ziemi
autor: Phil Bosmans
str.124
ISBN: 83-87153-70-2
format: 127 x 197
Oprawa: twarda
dostępność : BRAK
Pocieszenie jest jak dobrotliwa twarz kogoś,
kto rozumie Twoje łzy,
kto wsłucha się w głos twego zmęczonego serca, będzie przy tobie, gdy ogarnie cię strach i zwątpienie
i wskaże Ci
kilka gwiazd na niebie
(fragment książki)
Kolejna książka Phila Bosmansa, z której bije radość i optymizm. Każdy znajdzie w niej to, czego potrzebuje w życiu – słonecznego promienia radości, kwiatów szczęścia, drogi do oazy miłości. Założone przez niego „Stowarzyszenie bez Nazwy” opowiada się za byciem człowiekiem we współczesnym świecie, za okazywaniem ludziom serca, za nowym nastawieniem do życia. Dzięki książkom Phila Bosmansa, przetłumaczonym na wiele języków i wydanym w milionach egzemplarzy, ludzie na nowo odnaleźli radość i chęć życia.
książke wrzuciłam na serwer,możecie ją pobrać
http://www.chomikuj.pl/Chomik.aspx?id=Lakusiowy
klikacie na żółty folder Phil Bosmans,wewnątrz jest plik do ściągnięcia.
wystarczy kliknąć na nazwe PHIL BOSMANS - NIE ZAPOMNIJ O RADOŚCI i rozpoczyna się transfer pobierania.
Mam nadzieje,że komuś się przyda :)
Pozdrawiam Was serdecznie:)
( 1676 )
Wieczny odpoczynek racz jej dac Panie a swiatlosc wiekuista niechaj jej swieci. Na wieki wiekow. Amen
Dzisiaj rano zmarla moja babcia. W piatek jade na pogrzeb. Prosze o modlitwe. ( 1675 ) do Magdy | data: 14.08.2007, godz: 09:43 |
udając niezależną mozesz wiele stracic, przeoczyc prawdziwe uczucie..
dlaczego Ci którzy na którym nam zalezy nie zwracaja na nas uwagi? z róznych przyczyn.. czasem działamy na przekór w tym wypadku mam na mysli drugą stronę..jesli mamy problem z akceptacją siebie , trudno nam przyjąc człowieka który sie nami interesuje, skoro my nie bardzo sie sobie podobamy, uznajemy tego kogos za "szalenca" ze sie nami zainteresował..co on w nas widział?? często własnie odrzucamy takie osoby, skoro nie kochamy samych siebie , wiec trudno nam pokochac kogoś kto nas akceptuje. ( 1674 )
Witam! Zależało mi na pewnej osobie,ale On nie potrafił określić swych uczuć,traktował mnie jak dobrą koleżankę jednocześnie robiąc mi nadzieję. Nie potrafiłam dłużej żyć w takiej niepewności i zerwałam naszą znajomość. Nie wiem czy to była dobra decyzja, ale musiałam coś zrobić ponieważ ta sytuacja bardzo mnie męczyła. Powiedzcie mi jak to jest , że ludzie na których nam zależy nie zwracają na nas uwagi, a może bywa i tak że ja nie zauważam tych którzy są blisko ...udaję pewną siebie, czasami nie dostępną osobę bojąc się zranienia... Przecież nie mogę tak dłużej. Proszę o modlitwę abym zburzyła mur który mnie blokuje i o odwagę w podejmowanych decyzjach... ( 1673 )
Hej.. mam ogromny problem.. poznałam kogoś... zauroczyłam się...ale...no właśnie..on jest ateistą ;( nie wiem co robić :( proszę o jakieś rady... najlepiej na maila :) dziękuję za to że jesteście :) ( 1672 )
Marcin :) Dziękuję :) Zgadzam się z Tobą również zupełnie! Wiele osób po pierwszym spotkaniu mówi "dziekuję" - nie zaiskrzyło ... i dalej sobie idą ... nic na siłe sie z kimś takim nie zrobi .... ale masz racje - oni tracą najwięcej. ( 1671 ) Marta | data: 13.08.2007, godz: 11:38 |
do A - zgadzam się ze stwierdzeniem, że miłość rozwija i jest rozwijająca. Natomiast jeżeli chodzi o zakochanie się, to jest ono jedną z wielu części składowych miłości. Bo chyba wszyscy zgodzą się z tym, że na miłość wiele "rzeczy" się składa. Mateusz, zakochałeś się bez wzajemności a więc wiesz, co znaczy zakochać się nieszczęśliwie. To też uczy. Pomyśl, może wyidealizowałeś sobie tego kogoś i dlatego nie układa Ci się z innymi kobietami a przecież każdy człowiek jest inny. Powodzenia życzę. ( 1670 ) Marcin | data: 13.08.2007, godz: 09:30 |
To znów ja...:) Ostatnio czytam bardzo dobrą książkę o podświadomości i próbuję wyrobić sobie zdanie na ten temat.Jeśli ktoś czytał coś o tym to niech da znać i wymieni ze mną swoje poglądy na ten temat. Mój adres e-mailowy to:mrebizak@poczta.onet.pl Pozdrawiam wszystkich Zródełkowiczów:) ( 1669 ) Marcin | data: 13.08.2007, godz: 09:26 |
Do A,lat31.
Zgadzam się z tym co napisałaś-miłość rozwija się i jest rozwijająca.Gdyby wszyscy chcieli to zrozumieć...Niestety niektórzy od razu oczekują wielkiej miłości już po pierwszym spotkaniu i ci tracą najwięcej.Tracą szanse dla siebie i innych. Pozdrawiam:) ( 1668 )
Kochani! czy pisza tu ludzie z zakopanego? czy orientujecie sie moze czy jest w zakopanym jakies zgromadzenie zakonne(zenskie), ktore udzieliloby noclegu na jedna noc? prosze o odpowiedz, to dla mnie baaaardzo wazne! ( 1667 )
Witam wszystkich :)
A , b , c , d ... sercem odczuwaj... myśli składaj uczuciami ...
----------
A, b, c, d... -
Paulo Coelho
- Wiara jest wciąż żywa w sercach ludzi - pomyślał ksiądz na widok tłumu, który wypełnił kościół. To robotnicy najbiedniejszej dzielnicy Rio de Janeiro przyszli na pasterkę.
Ksiądz był zadowolony. Właśnie uroczyście podchodził do głównego ołtarza, kiedy usłyszał, jak ktoś mówi: - A, b, c, d...
Mówiło to chyba dziecko, ale powaga chwili została naruszona. Rozdrażnieni ludzie odwracali głowy. Lecz głos nie zamilkł:
- A, b, c, d...
Ksiądz uznał, że musi natychmiast coś z tym zrobić, bo zebrani w kościele powinni się modlić w spokoju. Odszedł od ołtarza, podszedł do ławki, skąd dochodziły te pozbawione sensu dźwięki, i zobaczył dzieciaka w łachmanach, który z zamkniętymi oczami powtarzał w kółko:
- A, b, c, d...
- Przestań! - rozkazał ksiądz.
Chłopak, jakby wyrwany z transu, rozejrzał się wokół przerażony. Jego twarz pokryła się rumieńcem wstydu.
- Co ty wyprawiasz? Nie widzisz, że zakłócasz nam modły? Dzieciak spuścił głowę, z jego oczu popłynęły łzy.
- Gdzie jest twoja matka?- zapytał z naciskiem ksiądz. Chłopak spuścił głowę i odpowiedział:
- Przepraszam księdza, ale nie nauczano mnie modlitw. Wychowała mnie ulica, nie mam ojca ani matki, w dzień Bożego Narodzenia poczułem, że chcę porozmawiać z Bogiem. Ale nie znam języka, który On rozumie, dlatego wymawiam litery, które znam. Myślałem, że tam, w niebie, On będzie mógł tak poukładać te litery, by wyszły z nich słowa i zdania takie, jakie Jemu się podobają.
Chłopiec wstał.
- Pójdę sobie - powiedział. - Nie chcę dłużej przeszkadzać ludziom, którzy wiedzą, jak rozmawia się z Bogiem.
- Chodź ze mną - odrzekł ksiądz.
Wziął chłopaka za rękę i przyprowadził do ołtarza. Po czym zwrócił się do wiernych.
- Tej nocy, zanim zacznie się msza, zmówimy specjalną modlitwę. - Pozwolimy Bogu, by sam ułożył to, co chciałby usłyszeć. Każda litera naszej modlitwy odpowiadać będzie takiej chwili mijającego roku, w której udało się nam spełnić dobry uczynek, lub takiej, w której odważnie walczyliśmy o nasze marzenia, lub takiej, w której jednoczyliśmy się z Nim myślą, bez słów. Poprosimy Boga, by uporządkował litery naszego życia. I by stworzył z nich słowa i zdania, które się Mu spodobają.
Ksiądz zamknął oczy i zaczął recytować alfabet, chwilę później cały kościół powtarzał zgodnie:
- A, b, c, d...
( 1666 )
22 sierpnia wyruszam na pieszą diecezjalną pielgrzymkę z Gliwic do Częstochowy.Z radością zabiore ze sobą Wasze intencje, aby zanieść je Najświętszej Pani Matce, więc piszcie proszę na adres mailowy.Z Panem Bogiem.Piotr ( 1665 )
„Jak Ojciec posłał Mnie,
Tak i Ja Was posyłam”
(J 20,22)
Panie, to Ty dałeś mi liczne dary, a ja pragnę je pomnożyć dla Twojej chwały.
Panie, to Ty dałeś mi serce, które pragnie uszczęśliwić innych.
Panie, to Ty dałeś mi wolną wole, abym mógł decydować o swoim życiu.
Panie, to do Ciebie przychodzę codziennie z pytaniem, które nie daje mi spokoju.
Pójdź za Mną – mówi Chrystus – Wzywam Cię
Czy słyszysz, jak Cię wołam?
Czy rozpoznajesz znaki mego wołania?
Szukasz ciszy, skupienia, pragniesz się modlić, chcesz siebie złożyć siebie w ofierze, ale nie wiesz, jak...
Chcesz znaleźć miejsce, ale nie wiesz, gdzie…
Chcesz naśladować Maryje, moją Matkę w Jej Narodzeniu…
Przyjdź tu, do mojego i Jej domu.
Pytaj – bo może tutaj twoje miejsce…
Może tutaj chce cię Ona mieć?
Będziesz służyła Maryi,
Mojej i twojej Matce.
Będziesz tak jak Ona, dawała Bogu:
Modlitwą, czynem apostolskim, ofiarą, pracą nad drugimi i dla drugich, cierpieniem, służbą, jedynie i wyłącznie z miłości do Mnie i do Mojej Matki.
Ja będę zawsze z tobą.
Ja będę twoją drogą, światłem, mocą, radością…
Moja Matka, która jest Patronką, Panią i Królową w Tym Zgromadzeniu, poprowadzi cię bezpiecznie.
Panie co mam dalej czynić ???
Daj mi odkryć powołanie, jakie dla mnie przygotowałeś.
Daj odwagę i mądrość, bym podjęła decyzje, zgodną z Twoją wolą.
Wiem jedno, chciałabym, aby moje życie było pieśnią ku Twojej chwale!!!
Jeżeli chcesz poświecić swoje życie Panu Bogu i bliźniemu: służąc w prostocie ducha i bezinteresowności.
Nieść Radosną Nowinę, każdemu napotkanemu człowiekowi.
Dawać świadectwo jedności w podzielonym świecie.
Uczyć dzieci, młodzież i studentów. Prowadzić dni skupienia, rekolekcje i oazy.
Pragniesz pomagać Kościołowi i Jego Matce, apostołując w rodzinach i spełniając inne prace.
Modlić się o liczne i święte powołania kapłańskie, misyjne i zakonne.
Wspierać kapłanów w ich pracy apostolskiej.
Jesteś dziewczyną w wieku od 18 lat.
Usłyszałaś wezwanie Chrystusa: „Pójdź za Mną” i pragniesz kroczyć ścieżkami Pana.
Napisz do nas.
Oto nasz adres:
Przełożona Generalna
Zgromadzenie Sióstr Narodzenia NMP (Nativitanki)
Al.1-go Maja 15/3
90-717 Łódź
Tel. 605-890-574
e-mail: a_weronika@interia.pl
( 1664 )
Do Mateusza 32
Ożeń się ... choćby ze mną :) Nie znam się na miłości aż tak bardzo, ale prawdziwa miłość ma chyba to do siebie, że rozwija i jest rozwijająca ... a zakochanie (się) tylko czasami ma coś wspólnego z miłością. Jeśli chcesz to napisz do mnie. ( 1663 ) Arkadiusz, lat 24 | data: 12.08.2007, godz: 14:08 |
Do Joanny, lat 23
Twój wpis o przeprowadzce do Wrocławia przypomina mi nieco moją własną historię sprzed roku kiedy to również zdecydowałem się przyjechać do tego pięknego miasta po skończeniu studiów w Lublinie. Nigdy tu przedtem nie byłem ani nie znałem nikogo ale w sercu wiedziałem, że podejmuje właściwą decyzję, choć moja wiara nie raz wystawiania byłą na ciężką próbę. Nie było łatwo ale z pomocą Boga można dosięgać samych szczytów. Droga Joanno czeka Cię pewnie wiele trudu, a może zwątpień, niczym się jednak nie przejmuj bo gdy wszystkie troski i smutki będziesz powierzała Jezusowi wszystko się uda; jestem pewien, że zaopiekuje się Tobą jak nikt inny. To wspaniałe miasto wspaniałych ludzi! Na początek proponuję Ci niedzielne studenckie eucharystie w kościele bł. Czesława na placu Dominikańskim o godz. 20.00 – tak na dobry początek Twojej nowej duchowej drogi, a z czasem może jakaś wspólnota… Życzę wytrwałości w zmaganiach z trudami dnia codziennego w zupełnie nowym dla Ciebie miejscu; bo przecież moc i siła w słabości się doskonali. Z Panem Bogiem. ( 1662 ) mateusz, lat 32 | data: 12.08.2007, godz: 13:10 |
cześć, parę lat temu poznałem poprzez tą stronę pewną kobietę i zakochałem się bez wzajemności niestety. Ona już założyła rodzinę a ja skaczę od znajomości do znajomości bo nie umiem się zakochać znowu i zapomnieć, i porównuję itp. Znacie jakiś sposób by sobie poradzić z takim problemem ?, bo na razie nic nie skutkuje.
( 1661 ) Ela | data: 12.08.2007, godz: 12:27 |
Bardzo proszę o modlitwe , dopadł mnie lęk i brak ufności. Dręczą mnie wyrzuty sumienia, to zły miesza. Proszę o wsparcie modlitewne o pokój serca i łaskę odnalezienia Prawdy.
Bóg zapłać. ( 1660 ) do Moniki | data: 12.08.2007, godz: 09:57 |
Moniko więcej ufności!!
czyz Bóg nie jest potężniejszy..Modlitwa i zaufanie to podstawa.
cżłowiek wierzący nie boi się, lecz ufa Panu!!
powierz swoje problemy...Bóg doskonale zna Twój ból. Twoja babcia z Tobą czy bez Ciebie i tak nic nie zmieni.
Jesli wolą Pana jest by cierpiała dla dobra swojego zbawienia. Nie musisz rzucac wszystkiego, pracuj i powierzaj Panu kazdy dzien jak na dłoni..
Nie bierz tyle problemów na siebie, nie udzwigniesz sama!
Módl sie z ufnością ....On jest mocniejszy, a jutro samo zatroszczy się o Ciebie.. ( 1659 )
Szukanie....
Szukanie jest dla mnie twórczą ekspresją,przemierzaniem...
Jest błądzeniem wśród ścieżek aby odnaleźć ...
Jest odkrywaniem aby doświadczać,zdumiewać się...
Szukanie jest rodzajem drogi aby dojść poszukiwanego...jest etapem wędrowania ku pełni aby dojrzewać,smakować emocji,przeżyć,sytuacji ...
Szukanie jest kontemplowaniem,zamyśleniem,jest inspiracją,kształtowaniem.
Szukanie jest odkrywaniem.Odkrywanie poznawaniem.Poznając kształtujemy siebie i uczymy się stale i wciąż.
Gdy szukamy pozostajemy młodzi,posuwamy się naprzód.
Szukanie jest dynamiczne,świeże,odkrywcze.
Jest możliwością szerokiego horyzontu,niestrudzonych ścieżek życia.
Tak wiele do poznania,odkrycia więc idźmy w drogę szukając,bądźmy niestrudzeni w wędrowaniu.
Czego możemy szukać?
Światła w sercu,otuchy i radości.Sposobu aby przeżyć życie nie żałując minionego czasu,źle wykorzystanego.
Możemy szukać pełni przeżywania,doświadczania aby emocje były głębokie.
Szukajmy sensu,wartości,ciepła,bliskości.Szukajmy harmonii,dobra,oazy,spełnienia.
Wybierzmy się w podróż aby odnaleźć siebie,swoje wewnętrzne źródło tchnienia życia,w podróż aby poznać i zawrzeć przyjaźń z Bogiem,zaufać Mu,miłować...
Szukajmy nadziei,wiary,siły.Wyjdźmy na poszukiwanie tego co godne,czyste,prawdziwe - przyjaźni i miłości.
Szukajmy drogi w marzenia aby je realizować.Szukajmy możliwości aby być dla drugiego człowieka,dawać siebie,swoje ciepło,dobro,serdeczną troskę.
( 1658 )
Witajcie :) Coś do przemyślenia :) z pozdrowieniami dla wszystkich :)
Potrzebujemy siebie razem...
Bo nikt nie ma z nas osobno
tego, co mamy wspólnie
każdy wnosi ze sobą to, co ma (najlepszego).
Zatem, aby wszystko mieć
potrzebujemy siebie razem .
-----------
Most...
Zbudujmy most.
Most rzucony ponad odległością.
Ponad innością mojego i Twojego wewnętrznego świata i myśli.
Most prowadzący od człowieka do człowieka.
Most zwodzony z serca do serca.
Zbudujmy most...
Most,który będzie trwały.
Oparty na solidnych fundamentach...
Który będzie łączył,a nie dzielił...
Most budowany pracą naszego serca
wzajemną troską,zaprawą czasu,cementem zaufania...
wypalony słońcem wzajemnej wiary.
Zespolony wrażliwością i empatią.
Most zbudował się aby łączyć nasze światy.
Ty tam - ja tutaj
Dlatego potrzebujemy mostu -
Aby przekraczać bariery odległości,niemożności.
Bliskość jest tym mostem,pragnieniem dobra.
Gdziekolwiek jesteś - Bądź .
Most od człowieka do człowieka.
Wspólnie zbudowany.
Szczerością wzniesione mury.
Wzajemnie chodźmy przez nasz most.
Gdy nam źle powiedzmy sobie o tym.
Wtedy ...
Rękę Tobie dam,a Ty podasz mnie.
Przejdźmy w inny świat...
Gdzie marzeń i dobra wybija czas,
Światło odbijające w źrenicach,
Uścisk przyjazny,
Ciepło zamknięte w uśmiechu,
Utulona bliskość ducha.
( 1657 )
Prosze o modlitwe za moja babcie. Jest ciezko chora i za moja mame. Stracila w ty roku syna i boje sie zeby nie stracila mamy. Dlaczego kiedy zaczynam ukladac sobie zycie w Szkocji spotykaja mnie takie ciezkie chwile. Nie moge rzucic pracy bo jest sezon. A od wrzesnia zaczynam college i szef zaproponowal mi jeszcze dodatkowe prywatne lekcje. Prosze o modlitwe nie chce wracac do domu. Dlaczego kiedy nie mialam w Polsce pracy wszystko bylo dobrze a teraz kiedy lubie swoja prace i kolezanki z ktorymi pracuje mam to stracic ? W pazdzierniku jade na dwa tygodnie Boze zeby babcia wyzdrowiala. I chcialabym zeby zobaczyla ze ulozylam sobie zycie. I moja mama nie ma wsparcia od taty. Tak bardzo sie boje. Prosze pomozcie. 19 sierpnia w Inverness bedzie w kosciele katolickim poswiecony obraz MATki Bozej Czestochowskiej czulam taka radosc a teraz boje sie. Nieznosze sie bac, a ciagle sie wszystkiego boje. ( 1656 ) Małgosia, lat 34 | data: 11.08.2007, godz: 14:22 |
Aga piękne to co napisałaś ' Bądź dobry, ponieważ każdy, kogo spotykasz,
toczy ciężką walkę.'
( 1655 )
I jeszcze do refleksji pozostawiam to :)
Bądź dobry...
' Bądź dobry, ponieważ każdy, kogo spotykasz,
toczy ciężką walkę.'
--------
Odwaga...
Odwaga ... to nic innego,
jak tylko siła pozwalająca
pokonać niebezpieczeństwo,lęk,
niepowodzenie,niesprawiedliwość
i nadal wewnętrznie wierzyć,
że życie przy wszystkich
swych smutkach jest dobre;
że wszystko ma swój sens,
nawet jeśli przekracza to
nasze rozumienie;
i że zawsze jest jakieś jutro.
DOROTHY THOMPSON
( 1654 )
Witam Was :) Przyjaciel uslyszał kiedyś w kościele taką piosenke i podzielił się tymi słowami ze mną.Ja zamieszczam je tutaj,może ktoś skorzysta :) Pozdrowienia.Ciepła w sercach Wam życze
"Panie prosze spraw ,aby życie mi nie było obojętne abym zawsze kochał to co piękne pozostawił ciepły ślad na czyjejś ręce" ( 1653 ) gosia | data: 10.08.2007, godz: 23:34 |
Girlblue mi pomogla chec, desperacja zmiany mojego dotychczasowego zycia, podazanie za marzeniami ,za tym co jeszcze pozostalo w moim sercu (praca ktora daje radosc ,cel ktory chce osiagnac, ktory dla mnie ma sens). ( 1652 )
CZy jest ktos komu udalo sie wygrac z nalogiem onanizmu?prosze, pomozcie mi...nie daje juz rady, jestem na skraju zalamania. nie chce tak dluzej zyc...:( ( 1651 ) do Pomocy! | data: 10.08.2007, godz: 10:58 |
nie wiele mozesz zrobić.. napewno go wysłuchaj!.. porozmawiaj ale tak by zrozumiał ze Ty nie zmusisz swojej kolezanki do powrotu do niego. On chce tym zwrócic jej uwagę. jest słaby.. przezywa to ale nie moze w taki sposób szantazowac..
napewno jest mu z tym cieżko..nie umie sie pogodzic z porażką, musi sam chciec walczyc, nic na siłe nie zrobisz.. niech szuka pomocy u fachowca, jesli on jej nie szuka, bo nie chce, to znaczy ze liczy na siebie samego tylko, albo na byłą dziewczynę.Dlatego przyszedł z tym do Ciebie, bo wie ze Ty ja znasz i jej powiesz... napewno ma innych znajomych, przyjaciół, a do Ciebie akurat sie zwrócił?
Ona tez pewnie nie chce byc z kims kto tak szybko sie stacza..
Jesli przyszłyby inne problemy pewnie tez tak bedzie reagował rzucając sie alkohol. Narkotyki wiadomo z czym sie wiążą-uzaleznieniem i jesli on ma tego swiadomosc powinien pomyslec ... sam musi chciec sobie pomóc, a on chyba nie chce...tylko was ostrzega!! módl sie za niego. poleca mu rozmowę z jakims księdzem... ( 1650 ) Ryba, lat 25 | data: 10.08.2007, godz: 08:28 |
Do Pomocy!!!
To,że sytuacja tego chłopaka tak Cię poruszyła świadczy o Twojej wrażliwości na ludzką krzywdę.Mnie się jednak wydaje,że on,znając Twoją wrażliwość i dobroć,próbuje manipulować bezpośrednio Tobą i pośrednio swoją eksdziewczyną.Nie jest to dojrzały facet,jeśli skupia się na sobie,wywiera na Tobie psychiczną presję,zamiast udowodnić,że zależy mu na tamtym związku.
Takiego chłopaka nie życzyłabym ani sobie,ani moim koleżankom.
Może Pan Bóg doprowadził do tego rozstania,chroniąc oboje przed złem?
Jemu powierzaj tę sytuację...Pozdrawiam Cię:) ( 1649 ) Pomocy!!!! | data: 09.08.2007, godz: 23:27 |
bardzo prosze pordzcie mi co moge zrobic, kolezanka z ktora mieszkam zostawila chlopaka, przed chwila z nim rozmawialam. powiedzial mi ze pije i bierze narkotyki bo nie umi sobie zz tymporadzic, poradzilam mu wizyte u psychologa lae powiedzial ,ze on sam wie co ma zrobic. az serce mi staenlo jak mi to napisal.. niewiem co jeszcze moge zrobic, nie chce zeby stoczyl sie na dno. poradzcei prosze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
prosze tez o modlitwe za niego aby nie poddal sie temu wszystkiemu, aby udalo mu sie przezwyciezyc to wszystko, on mowi ze nie ma sensu w zyciu, nie wiem moze to juz depresja.
Mam tez [ytanie czy powinnam mojej kolezance powiedziec co sie z nim dzieje, czy nie wtracac sie w ogole i zostawiac to jak jest. na pewno bede sie odzywac do niego, bo on uwarza, ze ludzie odwrocilkki sie od niego ale czy jej powiedziec, nie wiem..... boje sie o niego
pomozcie!!! ( 1648 )
Witam Was:)
" Cofnę się i pozwolę , by On mnie prowadził "
" Po prostu podążam za Tobą , albowiem ja sam nie chcę prowadzić. "
Dwie podobne głębokie myśli. Dla mnie ich przekaz jest taki :
Życie to wędrówka przez różne sytuacje,wydarzenia,to wiele nieprzewidywalnego,które może powodować ciężar,zagubienie,upadki,pobłądzenie gdzieś po drodze. Wędrówka się toczy dzień po dniu,jest długa i pełna wszystkiego.Jednak w takiej wędrówce nie można iść samemu bo jest wiele niebezpieczeństw,na które jesteśmy narażeni po drodze. Bardzo ważną kwestią jest pójście z kimś na tą wyprawe przez życie.Z kimś kto nas zna,kocha,pomoże.Z kimś życzliwym,kto poda nam dłoń i się zatroszczy.Byłoby wielką lekkomyślnością gdyby człowiek postanowił wyruszyć sam.Potknąłby się,przewrócił i doznał urazu,znalezienia w trudnej sytuacji i nie miałby kto pomóc,znikąd oparcia,dobrego słowa,otuchy i wiary,że będzie dobrze,realnych czynów,które pomogą wstać z upadku,pozbierać się...
Człowiek jest zagubiony,ma słabości i musi mieć kogoś kto poda pomocną dłoń.Rodzina,rodzice,przyjaciel są bliskimi,którzy mogą dać oparcie,mogą być obecni gdy ich potrzeba.Dlatego tak ważne jest mieć bliskich,którzy będą,nie odejdą zostawiając nas w krytycznej sytuacji.Jednak życie wymaga nie tylko obecności,miłosci,oparcia w człowieku nam bliskim.
Jezus jest najwspanialszym wyrazem bezpieczeństwa,opieki,troski i miłości o nasze dobro.On jest oparciem w pełni,nie zawodzi,jest obecny i bardzo kocha.Jezus jest najlepszym ratownikiem warsztatowo,przyjacielem i ostoją ciepła,dobra,miłości.To właśnie Jemu powinno się powierzyć prowadzenie w wędrówce przez życie,bo On wyciąga z najtrudniejszych sytuacji i zbiera człowieka z padołu bólu wlewając ukojenie.On może ogrom ale wymaga od człowieka zawierzenia,zaufania Mu.Otworzenia serca.Wyciągnięcia dłoni.Potrzebna jest wola czlowieka,według niej się dzieje,wola jest szanowana w pełni.Człowiek musi wyrażać chęci,sercem czuć,że tego chce.Wędrówka z Jezusem przez życie jest pewnością dobra i światła.Jest bezpieczeństwem.Jest pewnością życia,dlatego,że jeśli On będzie przewodnikiem nie pobłądzicie lecz pójdziecie za Nim.Pójdziecie za Jego słowem,czynem,postawą.To droga w dobro, droga życia.Jezus bezustannie pracuje nad naszym zbawieniem,trudzi się aby nas ocalać.Zastanów się jak chcesz iść przez życie,z kim chcesz iść w tej wędrówce.To Twój wybór.Ja wiem,że pójście z Nim jest rownoznaczne z wygraną.Danie Mu przewodnictwa aby On prowadził jest mądrym i najwłaściwszym wyborem.Kolejny raz doświadczyłam że On jest obecny,chce dla mnie dobra.Nie zawsze to jest równoznacze z tym czego ja chce,z moimi uczuciami,pragnieniami bo ja myle się,mam słabości ale On wie którędy droga więc niechaj prowadzi.Mam wtedy ukojenie,harmonie w sercu,że On się o mnie troszczy i będzie ze mną cokolwiek się stanie On mnie nie opuści,otoczy miłością.Jezus jest jak ratownik,ma kwalifikacje naczystrzego serca,łagodności,wyrozumiałości,dobra.Pośpieszy z pomocą na przestrzeni całego naszego życia,wszelkie sytuacje,które wymagają pomocy Jemu pozostawcie,Jemu o tym powiedzcie,poproście.Jezus jest solidny,nie zawodzi,można na Niego liczyć w pełni.Dlatego ja sama nie chce iść przez życie bo to ryzykowne i niebezpieczne,zagubiłabym się,natrafiając na trudne sytuacje nie miałabym oparcia,pomocy.Jezus wie jak przeprowadzić przez stany upadków,bólu i wyprostować ścieżki,podnieś nas gdy wędrujemy.On pośpieszy z ratunkiem,nie zawacha się aby nam pomóc ale trzeba taką wole wyrazić,że tego chcesz.
" Cofnę się i pozwolę , by On mnie prowadził "
" Po prostu podążam za Tobą , albowiem ja sam nie chcę prowadzić. "
W tych słowach jest głęboki sens postawy jaką można mieć.Ja nie chce prowadzić bo czuje się niedoświadczona,nie mam takich kwalifikacji na przewodnika przez życie,chcę aby On szedł ze mną i aby mnie prowadził gdyż jest światłem,dobrem i miłością.Wiem,że moge na Niego liczyć idąc w drodze nawet gdyby groziły mi upadki podniose się bo On mnie wesprze i da ukojenie,Wyratuje z przepaści.
A czy Ty Drogi Człowieku podjąłeś decyzje jak chcesz iść przez życie i z kim ?
Podejmij decyzje aby nie żałować tkwienia w ciemności.Wybierz światło:)
Pozdrawiam Was :) Wszystkiego dobrego życze:) ( 1647 ) dorka | data: 09.08.2007, godz: 13:12 |
Znalazłam Ciebie w wielu miejscach, Panie.
Wyczuwałam bicie Twego serca
w doskonałej ciszy pól,
w ciemnym tabernakulum Twojej pustej katedry,
w jedności serc i umysłów
wspólnoty osób, które Cię kochają.
Znalazłam Ciebie w radości,
w której Cię szukam i często znajduję.
Ale zawsze znajduję Cię w cierpieniu.
Cierpienie jest niczym uderzenie dzwonu,
wzywającego oblubienicę Boga do modlitwy.
Panie, znalazłam Cię w straszliwym ogromie
cierpienia bliźnich.
Widziałam Ciebie we wzniosłej akceptacji
i w niewytłumaczalnej radości osób,
których życie nękane jest bólem.
Ale nie udało mi się znaleźć Ciebie
w moich małych bólach i w moich banalnych
przykrościach.
Pozwoliłam bezowocnie przemijać
dramatowi Twojej męki odkupieńczej
w moim utrudzeniu.
A radosna witalność Twojego zmartwychwstania
stłumiona jest szarzyzną mojego
litowania się nad sobą.
Panie, ja wierzę. Ale Ty wspomóż moją wiarę.
Mather Teresa of Calkuta - pray for me!
( 1646 )
do KASi zycze Tobie i twojej siostrze owocnego pielgrzymowania.Prosze Was o wstawiennictwo u Kochanej Naszej Matusi o cud poczecia ( 1645 )
Serdecznie wszystkich pozdrawiam-jutro wyruszam z niezliczona grupa pielgrzymow by poklonic sie Matce Bozej w przecudownym obrazie Czarnej Madonny.Bedzie to moja druga w zyciu pielgrzymka-szkoda ze dopiero teraz odkrylam to co w zyciu najwazniejsze ale z drugie strony dziekuje Bogu ze w koncu udalo Mu sie posiasc moja "wybuchowa i nie okielznana"dusze.
Tym razem zabieram ze soba siostre- mamy za co dziekowac i o co prosic- gdyby ktos chcial zebysmy zabraly jego intencje i zlozyly przed tronem Niebieskiej Krolowej to zrobimy to z najwieksza radoscia,Z Panem Bogiem... ( 1644 )
witam wszystkich super strona prosze o modlitwe, niedawno poronilam to okropmy bol,modlcie sie za mnie o dar poczecia pozdrawiam Mania ( 1643 ) | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | |