karina | data: 27.07.2007, godz: 12:55 |
chciałam sie podzielic czymś co zapalilo małe swiatełko radości we mnie i w kimś...:)
nie tak dawno spotkałam w kosciele starszego pana (jak sie okazało 88letniego)
niedowidzi i potykał sie o ławki w kosciele, podesżłam by pomóc,bałam sie ze spadnie ze schodów, wzięłam pod rękę a on cieżko zdziwiony ze ktos go prowadzi i po chwili puscił moje ramie i powiedział ze on podchodzi sobie do barierki przy schodach i sie trzyma.
Nie chciał pomocy! czuje sie samodzielny mimo iz słabiej chodzi bo niedowidzi i niedosłyszy.
Poszłam z nim kawałek inną drogą by nie czuł się odtrącony za to że nie przyjął mojej pomocy..Mówił ze mieszka z rodziną nie ma własnych dzieci ale są dzieci w domu, jednak do koscioła nie chcą za bardzo chodzic, rodzice też.
Ten dziadek w tygodniu chodzi sam do koscioła kilometr i przechodzi przez bardzo ruchliwą obwodnicę!
Na koniec pocałował mnie w rękę i podziękował ;) Potem spotkałam go znów kilka razy, rozmawialiśmy, znowu dziękował za chwile rozmowy mówię ze "nie ma za co" a on:" jak to nie ma za co?!, to jest bardzo dużo" i był głęboko poruszony, i wręcz zdziwiony..
dla mnie to oczywiste, nic wielkiego, krótka rozmowa a dla niego to niezwykły gest, ze ktos chciał porozmawiac, jakas młoda kobieta ..chyba nie często ktos z nim rozmawia w drodze.
Pomyslałam jak łatwo bagatelizować zwykłe małe gesty... a ile one znaczą dla kogoś?
On poczuł się potrzebny, choć ja zrobiłam tak mało! był taki wdzięczny!
Nigdy nie wiemy jaką wartośc mają niepozorne gesty, może ktos czeka na to jak na wschodzące słońce...
Jak mawiała śwTereska, zycie nasze składa sie własnie z takich małych gestów..
można robić takich wiele w ciągu dnia bo nie wymagają od nas wysiłku, nakładu czasu...
a jaką wartośc mogą miec dla kogoś?? i służą nam ku pokrzepieniu... i naszemu zbawieniu!
W tym starszym Panu jest sam Jezus samotny..niedołeżny, spragniony kontaktu..
poprzez rozmowę starajmy sie być dla kogoś.. by kiedys ktoś był dla nas..
dziekuję Bogu za tego człowieka na mojej drodze, uczy mnie pokory wobec starości... uczy mnie zwykłych gestów, przypomina mi o tym co każdy chrześcijanin powinien wiedzieć. Postanowiłam być bardziej otwarta na ludzi obcych, w kolejce, w autobusie, przychodni, przeciez na miłosc składa sie tysiące drobnych gestów...:)
( 1489 ) L. | data: 27.07.2007, godz: 10:45 |
Nikomu nie zazdroszczę szczęścia, to nie tak. Innym ludziom życzę jak najlepiej, niech są szczęśliwi. Ja po prostu pragnę tego szczęścia również dla siebie, czy to coś złego?
Zgadzam się z tym, że należy być otwartym na potrzeby innych ludzi, jednak moim zdaniem to zadanie należy do nas wszystkich, bez względu na stan. Owszem, ze zrozumiałych względów małżonkowie mają na to mniej czasu. Jednak mam prawo do własnych pragnień, marzeń, mam prawo mieć kiedyś tego czasu mniej ze względu na rodzicielskie obowiązki. Uważam, że żadna działalność charytatywna nigdy nie zastapi męża/żony, dzieci.
Własnie to mnie w przeróżnych komentarzach dot. samotności drażni - wmawianie samotnym, ze się nad sobą rozczulają, że nie ma problemu, ze wyolbrzymiają i że powinni cieszyć się z tego co mają. Nie uważam siebie za największego męczennika, cieszę się , że jestem zdrowa i mam świadomość , ze inni ludzie też cierpią i to bardziej.
Wiem , że zawarcie małżeństwa nie jest gwarancją szczęścia do smierci, sama wychowywałam się w rodzinie, w której "różnie "bywało, w atmosferze ciągłego lęku. Mimo wszystko wierzę, że moje małżeństwo może być udane, już teraz o to się modlę. Bardzo nie chciałabym przeżyć drugiej połowy życia, tak jak pierwszej.
To wcale nie oznacza, że szukam świętego faceta bo takich nie ma.
Zycie w pojedynkę też nie jest sielanką, nie lubie jak się nam sugeruje, że to nic takiego , żeby nie powiedzieć, że wręcz wmawia się nam jakie to mamy szczęście. Skoro tak, to zostawcie swoich mężczyzn/kobiety i żyjcie sobie sami. Łatwo udzielać wzniosłych porad jak się samemu nie doświadczyło koszmaru wieloletniej a może nawet trwającej całe życie samotności.
Właśnie z w/w powodów nie lubię czytac komentarzy osób, które nie są same.
Jak ktoś chce czytać takie rady, jeżeli mu to pomaga, to ok. Ja wyraziłam jedynie swoje zdanie na ten temat.
Jeżeli tym co wcześniej napisałam kogoś uraziłam, to przepraszam ale ja tak to widzę.
To tyle, co miałam w tej sprawie do powiedzenia.
Pozdrawiam ciepło ( 1488 ) Ewa | data: 27.07.2007, godz: 10:36 |
"...Bojaźń Pana jest szczera i trwa na wieki, sądy Pana prawdziwe,a wszystkie razem słuszne, Cenniejsze nad złoto ,nad złoto najczystsze, słodsze od miodu płynącego z plastra... Niech znajdą moje uznanie przed Tobą słowa ust moich i myśli mego serca, Panie,moja opoko i mój Zbawicielu."(Psalm19,10-11.15) ( 1487 ) mała_zdw | data: 27.07.2007, godz: 10:28 |
Panie Jezu proszę Cię o nawrócenie mojej rodziny, o przemianę serc* nim będzie za późno... Pozdrawiam Was źródełkowicze :)) ( 1486 ) karina | data: 27.07.2007, godz: 09:40 |
do Reflexia,;)
nie jestem osoba duchowna ale moge wyrazic swoje zdanie? Ja chcę wytrwac w czystosci do slubu, naleze do R>C>S... cenię czystość..
Myslę ze narzuciłas sobie strasznie scisły rygor:) jak w zakonie:) Jestes kobietą, to nic ze samotną, zyjesz w czystosci ale jestes kobietą i to nie zmienia faktu ze nie masz zaprzeczac seksualnosci.
Tak samo powinnas dbac o siebie, nie musi byc to wyzywająca odzież, ale przeciez skromna ale gustowna, ładna.., mozesz sie podmalowac delikatnie! tuszowac mankamenty i przy tym byc skromna;) dla siebie, dla Boga! powinnas siebie szanowac , swoje ciało własnie okazując mu szacunek dbałosc .. i przy tym Twoje ciało może byc święte! jak swJoanna Beretta Molla, dbała o siebie, to nic ze była mężątką!
Nie mam na mysli abys patrzyła godzinami do lusterka!
Nie mozna zaprzeczac swojej seksualnosci! jeden ksiadz mi tak mówił, kobieta nawet wolna ma pragnienia i to jest dobre, Bóg tak stworzył kobietę..
w kontaktach z meżczyznami, w słowie, mozesz byc skromna, ale nie znaczy ze odrazu kokietujesz ich jak wyrazicsz opinie na jakis temat, usmiechniesz się, nawet pozartujesz..!
Przeciez postawa anty seksualną obronną , mozesz oddalac ludzi, nie będa chcieli z Tobą rozmawiac, uznają Cie za dziwaka..a to nie o to chodzi. Mozesz bronic czystosci, propagowac , swiadczyc, ewangelizowac własnie swoją postawą.
Negując seksualnosc nie dajesz dobrego przykładu! Nie chodzi o ucieczkę od czegos co jest dobre , święte i trudne;)
Pros Ducha sw aby kierował Tobą w tej kwestii i wyprostował CI drogi... abyś mogła widziec siebie z całą twoja seksualnościa jak On Cię widzi!
Takie nadmierne uciekanie od siebie moze wpędzic Cię w inne problemy emocjonalne!! skrywanie pragnień..
Poprostu przyjmij swoja seksualnosc jak dar ofiarowany Bogu ale nie neguj wszystkiego tak by to zdusic, nie o to chodzi, nie zaprzeczaj jej.
porozmawiaj z dobrym spowiednikiem na ten temat! posłuchaj ks.Pawlukiewicza ma wiele dostępnych kazań nt seksualnosci, to mądry ksiądz w tej dziedzinie. Pisze ksiazki, mozna kupic jego kazania na cd w internecie.
Myślę ze warto zasięgnąc porady odnosnie życia w czystosci osób samotnych, jeżdzic na rekolekcje dla osób samotnych, skorzystać z poradni.
Rozmowy nt. czystosci..to są tak samo ważne jak dla małzonków czy narzeczonych jak dla samotnych! ten temat dotyczy kazdego chrzescijanina i trzeba dbać jednakowo o tę delikatną sferę. pomodle sie za Ciebie ;) ( 1485 ) Bożenka, lat 22, e-mail: bomy22@wp.pl | data: 27.07.2007, godz: 09:33 |
Cześć Reflexia:)Tak czytam sobie Twój wpis i z jednej strony Cię rozumie! Też jestem osobą wierzącą i znam wartość czystości! Faktycznie na mężczyzn duży wpływ ma nasze ciało, oni reagują na nie w inny sposób, niż my-konbiety na ich.Z drugiej strony trochę dla mnie dziwne jest to, że pozbawiłaś siebie atrakcyjności i robisz wszystko, żeby przy Tobie facet czuł się "bezpiecznie".Wiesz ja staram się dbać o swój wygląd, głównie dla siebie, dla swojego samopoczucia. Pomyśl gdyby było Ci tak dobrze z tym, że pozbawiasz się atrakcyjności, nie zamieściłabyś wpisu na źródełku, jest Ci z tym źle. I nie rozumie jeszcze jednej sprawy...ok nie chcesz, żeby facet miał przy Tobie jakieś nieczyste myśli i dlatego skazujesz swoją kobiecość na zamknięcie, a przepraszam, gdzie samokontrola mężczyzny???Gdyby wszystkie dziewczyny postępowały jak Ty, to mężczyzna w ogóle nie musiałby się kontrolować. Nie zrozum mnie źle, nie piszę, że masz chodzić rozebrana, ale Chrystus chce, żebyśmy były szczęśliwa, żeby mężczyźnie zauważyli naszą kobiecość, a jeśli Ty ją skrywasz, to co oni mają zauważyć???I myślę, że Twoja mama miała rację...sama jest kobietą!!!Pozdrawiam Cię serdecznie:)myślę, że modlitwa będzie dla Ciebie drogą do poznania siebie i Twoich potrzeb:)życzę owocnego dokonywania wyborów:):):)Ściskam mocno:):):) ( 1484 ) An | data: 27.07.2007, godz: 08:56 |
Do Reflexia - ja mam tak samo jak Ty...i tez sie zastanawiam nad tym, gdzie sa granice. Nie lubię kokietowania, czy ze mna cos jest nie w porzadku ? ; ) Pozdrawiam ( 1483 )
Czesc! Chciałam zapytac co o tym myslicie: rozmawiałam wczoraj z moją Mamą o byciu z kims, o milosci i o religii. Mama wyraziła swoją obawę, że ja ( a jestem bardzo wierząca, religijna ), hamuję swoją kobiecość, swoją seksualnosć, kokieterię i bycie otwartą na innych, chcącą się podobać i że Jej zdaniem to źle, bo bycie wierzącą, kochającą Jezusa osobą nie powinno mieć negatywnego wpływu na moją kobiecość, atrakcyjność i nie powinno blokować we mnie mojej cielesności. Powiedziała ponadto, żebym nie odrzucała wszystkich mężczyzn którzy popatrzą na mnie wzrokiem oznajmiającym zainteresowanie, bo taka jest męska natura i nic na to nie poradzę, a mogę przy okazji kogoś skrzywdzić jeśli wszystkich tak patrzących odrzucę. Co więcej uznała, że nie można się łudzić, że ktoś będzie mnie kochał tylko tak jak anioł, bo do małżeństwa trzeba elementu fascynacji cielesnością i bez tego nie zbuduje się jedności. Sama przyjaźń nie wystarczy. Miłość to coś więcej niż przyjaźń. Powiedziała również, że moja postawa wysyła sygnały , że nie chcę nikogo poznać, i , że scenariusz jaki jest w mojej głowie, będzie się samoistnie realizował. Od wieków jest tak, że kobiety kusza i meżczyźni ulegają i że tak Bóg skonstruował ten świat. Mi się słowo "kuszą" bardzo nie podoba i nie zgadzam się z twierdzeniem Mamy. Faktem jest natomiast, że odkąd się bardziej zagłębiłam w wiarę -uważam na to np. aby nie zażartować kokieteryjnie, aby w żadnym wypadku nie być w jakis sposób zmysłową- żeby mnie nikt nie posądził o kuszenie, kontroluję bardzo swoje emocje i nie dopuszczam do siebie żadnych elementów pożądania, bardzo dbam o czyste patrzenie na mężczyzn. Przestałam jakoś bardziej dbać o wygląd zewnętrzny, nie dbam o to, czy wyglądam atrakcyjnie, nie podkreślam żadnych swoich atutów. Nie chodzę również na dyskoteki ani nie bawię się w taki sposób. Uznałam poprostu, że będąc osobą głęboko wierzącą powinnam się odciąć od takiego sposobu życia, bo to strata czasu i niepotrzebne wywoływanie jakichś zmysłowych poruszeń-unikam tańca i towarzystwa ludzi, ktorzy nie wyznają tych samych zasad co ja. Irytują mnie dziewczyny porozbierane i kokietujace innych oraz mężyczyźni im ulegający. Nie chcę aby na dyskotekach patrzyli na mnie niektórzy pożądliwym wzrokiem. Po co mi to. Nie pasuję do takiego towarzystwa. Przy wszystkich mężczynach zachowuję sie jak przy księżach- czyli tak aby w żadnym wypadku nie wzbudzić zainteresowania,ani nie wykazać swojej jakiejś słabości, jakiegoś pociagu do nich. Rozmawiam z nimi czysto intelektualnie, nawet gdy żartuję, jest to dość chłodne. Jeden z przyjaciół powiedział w tamtym roku, że jestem zablokowana seksualnie. Ja powiedziałam,że żyję w czystości, więc nie mogę mieć blokad. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Jak mam to rozumieć i dlaczego on to uważa za złe. Zastanawiam się od tego czasu nad moją postawą, czy dobrze robię tak się kontrolując i wyrzekając bycia atrakcyjną dla mężyczyzny, czy tak jak ja powinniśmy wszyscy postępować: my, wyznawcy Jezusa, którzy walczymy o czystość i wiemy, że ciało jest świątynią.. Ducha Świętego. Pozdrawiam Was :) ( 1482 ) Ann | data: 27.07.2007, godz: 01:44 |
LIST DO BOGA3!!
Kolejny dzien męczarni, wiem, zdaje sobie sprawe, ze mogło być gorzej...
Panie dlaczego tak jest cięzko ?
Moj brat od początku zawarcia małżeństwa przechodzi ciągłe kłótnie - juz tego wszyscy maja serdecznie dojsc! czy moze sie to w końcu skończyć? jeśli chcą żyć razem to nie wyjadą i będą szczęśliwi i niech nie zatruwają dodatkowo życia chociażby mojej mamie (teściowej!!!!!!!!!!!!!!!!) TRAGEDIA!
Dziś dowiedziałam się, że tata jest w stanie krytycznym. Wczoraj mial wycięty cały żołądek, śledzione i część jelit- nowotwor, nie wiadomo czy nie ma przeżutów na wątrobe! czysta rewelacja.. ile mu zostało życia? miesiąc, 3 miesiące? a moze pare dni?! oczywiscie wiem, zę musimy być przygotowani, ale i tak człowiek nie przyjmuje tego do pełnej świadomości!
Wczoraj zmarł ojciec mojej koleżanki!
Dziś brat pojechał do szpitala na operacje i na hospitalizacje.
Jutro przyjazd i spotkanie dwóch teściowych - pogodzenia małżonków albo stagnacja a jedynie spalanie sie!
Jeszcze coś może mnie/nas spotkac??
z pewnością
Boże... nie proszę Cię o to żeby wszystko ułożyła się tak jak ja czy my chcemy ale tak jak TY chcesz! i obiecuje, że to przyjmę. A jedynie prosze Cie o siłę zarówno dla mnie jaki i dla bliskich!
Boże daj siły!
Boże daj odwagi!
Duchu Święty stąp na nas i napełnij nas Twymi darami!
Jezu ufam Tobie!
( 1481 ) Tadeusz, lat 52, e-mail: nso-czi@wp.pl | data: 27.07.2007, godz: 00:33 |
Od dziś zaczynam urlop więc już teraz bo później nie będę miał okazji.
ZAPRASZAM wszystkich chętnych z Warszawy i okolic i nie tylko którzy chcieliby wziąć udział w pieszej pielgrzymce do Jasnogórskiej Pani a nie mogą z jakiś powodów brać udział w pielgrzymkach wyruszających 5-6 sierpnia na XXIV Praską Pielgrzymkę Pieszą Pomocników Matki Kościoła. XXIV Praska Pielgrzymka Piesza wyrusza dnia 16 sierpnia z konkatedry Matki Bożej Zwycięskiej na warszawskim Kamionku, ul. Grochowska 365. Zapisy prowadzone będą w dniach 13-15 sierpnia w godz. 12-18. Wszelkie niezbędne informacje można uzyskać u Magdaleny Brzezickiej, tel 0-663-785-532, lub Adama Rogalskiego, tel 0-503-350-970. Informacje o pielgrzymce na stronie http://www.pmk.amarylis.pl Drodzy źródełkowicze, pisaliście ostatnio o spotkaniu. Wiem jak czasem trudno zorganizować takie spotkanie .A pielgrzymka jest nie tylko okazją do przeżycia rekolekcji w drodze, ale i wzajemnego poznania podczas 10 dni marszu.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich źródełkowiczów nie tylko nowych ale i „starych” :)))
I Zapraszam na wspólna pielgrzymkę.
( 1480 )
Myślę, że Mariusz ma dużo racji w tym co pisze, może warto byloby pomyśleć o jakiś spotkaniach, żeby nie być tylko kimś anonimowym ale miec wsparcie nie tylko duchowe chociaz ono jest równiez piekne, ale czasami niewystarczajace...
jeśli ma ktoś jakiś problem albo poprostu chcialby porozmawiac z milą chęcią służe towarzystwem:) jestem z woj ślaskiego więcej szczegolow podam na maila:) pozdrawiam M. ( 1479 )
"Nie bój się tego co za progiem, co za drzwiami. Nie bój się tego, w co
wchodzimy, tego co nas czeka, ku czemu idziemy. Nie sądź że już wszystko
przeżyłeś, wszystko wiesz i już cie nic nowego spotkać nie może, a to co
idzie na pewno będzie gorsze, niebezpieczne, złe. Nie uciekaj wstecz, do
tyłu, w dawność, bo naprawdę - jej już nie ma. Nie bądź emerytem, który chce
pozostać tylko przy tym , co sobie zdążył nagromadzić, nazbierać, naskładać
- który już wszysko wie lepiej. Nie bądź emerytem, niezależnie od tego czy
masz lat 10,20,50 czy 80. Nie bój się. Bąź ciekawy tego, co idzie. Chciej
przeżyć, chciej doznać, chciej się dowiedzieć, chciej zobaczyć. Włącz sie w
to wielkie świeto całym sobą. Bo idziemy ku światłości. Nawet gdy potykając
się , błądząc - to kierunek jest dobry. Bądź otwarty. Jeszcze przed tobą,
przed naszym społeczeństwem niesłychane odkrycia, zaskajujące nowości,
których nawet nie przypuszczasz. I ciesz sie nimi. Bądź w drodze. Bądź
młody. Niezależnie od tego czy masz lat 10,20,50 czy 80"(ks. Maliński)
( 1478 )
Tak sobie czasem tu zerkam, niekiedy warto poczytać. Szkoda jedynie tego, że jesteśmy dla siebie wszyscy tacy anonimowi, jakby rozmawiać z kimś zza parawanu. Oczywiście ma to swoje zalety wady... Niekiedy jednak nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. Dobrze zasięgnąć opinii na forum, lecz bywa, że to nie wystarczy. Myślę, że pozytywnym i chwalebnym dziełem w tym zabieganym świecie byłoby zaistnienie poprzez to forum bardziej aktywnego wsparcia dla osób, które nie radzą sobie w danej sytuacji i potrzebują pomocy. Starajmy się ze sobą komunikować nie tylko wirtualnie:). Nie bójmy się prosić na Źródełku o spotkanie, rozmowę i nie obawiajmy się wyciągać dłoni do tych, którzy takowych potrzebują. Niekiedy można wiele ocalić...
Śliczne PA;)
( 1477 ) edyta, lat 19 | data: 26.07.2007, godz: 16:37 |
To opowiadanie jest zamieszczone na tej stronie, ale może jest ktoś, kto go jeszcze nie przeczytał… Myślę, że jest mądre i piękne:) Pozdrawiam:)
Biedronka
Pewna mała dziewczynka zapragnęła kiedyś znaleźć biedronkę. Zapytała się gdzie może spotkać takie stworzonko. W odpowiedzi usłyszała:
"Idź na łąkę dziecko, tam na pewno są biedronki".
Dziewczynka nie zwlekając pobiegła szybko na pobliską polanę. Było na niej morze kwiatów... Pomyślała: "Tu znajdę to, czego szukam".
Niestety nigdzie nie było ani jednej biedronki! Po kilku godzinach poszukiwań zrozpaczona dziewczynka wróciła do domu. Usiadła pod drzewem i gorzko zapłakała. Usnęła...
Jakież było jej zdziwienie kiedy się obudziła! Po jej sukience, rączkach i nóżkach chodziło mnóstwo biedronek...
Tak samo jest z miłością. Nie trzeba jej specjalnie szukać. Ona przyjdzie sama. ( 1476 )
Witam. Poszukuję osoby chętnej do wyjazdu na kilka dni do Wilna. Od dawna bardzo chcę tam pojechać, ale trudno znaleźć kogoś chętnego - wielu ludzi uważa że to nieciekawe miasto, co jest oczywistą nieprawdą. Wyjazd planuję na początek sierpnia... Jeśli chodzi o mnie mam 20 lat, studiuję i pracuję w Rzeszowie. Jeśli ktoś jest zainteresowany proszę o kontakt na maila lub gg: 1226854. Pozdrawiam... ( 1475 ) karina | data: 26.07.2007, godz: 14:35 |
Wiktorio-:)) jak mądrze napisałas!! samotośc jest trudna bo kazdy pragnie miłosci.. ale miłosc można otrzymywać i ofiarowywać na rózne sposoby.. szczególnie dla ludzi dojrzałych może to być jakaś mobilizacja by wyjść do innych..
Czasami widzimy tylko własne problemy ..a przeciez wiele ludzi doswiadcza cierpienia, samotnosci, A czasem jedno i drugie w domach opieki, szpitalach... a my? mozemy wyjsc z domu do ludzi!!!
i jeszcze narzekamy na swoj los jakby samotnosc była nie do przezycia! A co mają powiedziec kobiety bite, nie szanowane przez męzów, nie koniecznie alkoholików ale tez w normalnych domach gdzie nie ma miłosci, jest obojętność męza lub zony..? pewnie oni myślą ze lepiej byłoby byc samemu niz dzwigac podwójny krzyz!.
Mamy tyle mozliwosci , moze Bóg nas do czegoś wzywa??!,
idż i daj nadzieje samotnemu w domu starców porzuconemu staruszkowi, wtedy ani TY ani on nie będzie samotny!
I masz rację Wiktorio- jakim darem są zdrowe nogi, ręce, samodzielność! !największym skarbem dla chorego!
Bądżmi dla innych wtedy naprawdę przestaniemy użalac sie nad samotnosćia bo poczujemy sie potrzebni.
?Ciekawe czy samotnosc własnie nie dokucza najbardziej tym którzy tylko narzekają na swój los? Jeśli nie jesteśmy nikomu potrzebni to znak dla nas..za mało się staramy.
Przeciez człowiek który działa, jest dla innych, nie czuje się tak bardzo samotny i zdesperowany!!
Nigdy nie wiadomo czy będąc dla innych, Bóg nie otworzy nam furtki i postawi na drodze przyjaciela w takim miejscu jak choćby szpital itp..
notabene, jedna dziewczyna poznała męza w hospicjum! poszła jako wolontariuszka a on tam pracował tylko 3 miesiące! Nie znane są drogi działania Pana!
Kazdy może znależc coś dla siebie, w każdym wieku są organizowane spotkania, zajęcia, kluby..
a jeśli nie ma takiej możliwosci to szpital lub dom opieki napewno znajdzie sie w poblizu.. Tam nie są gorsi ludzie od nas.. oni też czekają aż ktoś przyjdzie i ofiaruje im swój czas, który mają i nie muszą poswiecac dla własnych dzieci..
Bóg nas do czegoś wzywa skoro daje nam więcej czasu zycia w pojedynkę!!!!!!!
L- może odkryjesz dla siebie jakąś drogę...? może jestes komuś potrzebna?.. otwórz Twoje okno szeroko na świat... nie pogrążaj się ale bądź dzielna! wiesz ilu ludzi samotnych takich jak TY? moze siebie szukacie???
pozdrawiam i zycze wyjścia z nawet najtrudniejszych smutków ;))
( 1474 ) Ewa | data: 26.07.2007, godz: 14:27 |
"Żyć w społeczności z Tobą to coś tak pięknego"-to mój ulubiony utwór Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej. ( 1473 )
Proszę o modlitwę w mojej intencji.... W maju poznałam wspaniałego chłopaka- nie jesteśmy razem ani nie byliśmy- wiązałam z nim wszelkie nadzieję; myślałam, że nasza znajomość potoczy sie dalej; zdobyłam jego nr telefonu; odzywałam sie do niego, w sumie nadal do niego piszę, daję sygnały, bo wciąż mi na nim zależy mimo że widzieliśmy się tylko jeden raz; on natomiast się nie odzywa, nie piszę; boję się, ze ma juz kogoś a ja nie potrafię sie z tym pogodzić.... znajomi mówią mi, że mam odpuścić i czekać na tego, który rzeczywiście jest mi przeznaczony, ale ja...ja sie zakochałam i to na dodatek od pierwszego wejrzenia...poradźcie co mam robić....wszystkie rady przesyłajcie na mojego maila...Z góry dzieki ( 1472 ) mała_zdw | data: 26.07.2007, godz: 11:26 |
Zatrudnię od zaraz !!!!!!!
Chętnych do:
- dźwigania krzyża codziennego, niosąc pomoc tym, którzy jej najbardziej potrzebują;
- walki z samym sobą w stawaniu się świętszym i bardziej doskonałym, dając uśmiech tym którym go brakuje;
Zapewniam:
- ręce, na których będą odciski z pracy;
- kolana bolące, których nie wolno wyprostować;
- zapłatę w Królestwie Niebieskim.
Jezus ( 1471 )
Panie czy mnie słyszysz?
Cierpię strasznie,
Zamknięty w sobie,
Wiezień samego siebie.
Słyszę tylko własny głos,
Widzę tylko siebie,
A poza mną jest tylko cierpienie,
Panie, czy mnie słyszysz?
Uwolnij mnie od mego ciała, bo jest samym głodem i wszystko czego dotyka swymi wielkimi, niezliczonymi oczami, tysiącem wyciągniętych rąk, chce dla siebie porwać i usiłować zaspokoić swe nienasycone żądze.
Panie, czy mnie słyszysz?
Uwolnij mnie od mego serca, bo całe jest napęczniałe miłością, ale gdy jestem przekonany, że kocham szalenie, spostrzegam z wściekłością, że poprzez drugiego nieustannie kocham siebie.
Panie, czy mnie słyszysz?
Uwolnij mnie od mego umysłu, bo jest pełen samego siebie, własnych idei, własnych przekonań, nie umie rozmawiać z drugim, bo słyszy tylko własne słowa.
Nudzę się sam,
męczę się,
nie cierpię siebie,
czuję wstręt do siebie,
Odkąd wiercę się we własnej, wstrętnej skórze jak chory w swym rozgrzanym łóżku, z którego chciałby uciec.
Wszystko wydaje mi się wstrętne, brzydkie, ponure,
...bo ja umiem patrzeć tylko przez siebie.
Czuję, że zacznę nienawidzić cały świat,
...na złość, że nie mogę ich kochać.
Chciałbym wyjść,
Chciałbym iść, biec do innego kraju.
Wiem, że RADOŚĆ istnieje, bo widziałem na twarzach jej odbicie.
Wiem, że ŚWIATŁO świeci, bo widziałem rozjaśnione nim spojrzenia.
Ale nie mogę wyjść, Panie; kocham i jednocześnie nienawidzę mojego więzienia,
Bo moje więzienie to ja,
A ja kocham siebie.
Kocham siebie, Panie, i brzydzę się sobą.
Panie, już nawet nie mogę znależć własnych drzwi.
Wlokę się po omacku, oślepiony,
Uderzam się o własne ściany, o własne granice,
Ranię się, boli mnie.
Bardzo mnie boli, a nikt o tym nie wie, bo nikt nie wszedł do mnie.
Jestem sam, ...sam.
Panie, Panie, czy słyszysz mnie?
Panie, pokaż mi moje drzwi,
Weż mnie za rękę,
Otwórz,
Pokaż mi drogę,
Drogę RADOŚCI, ŚWIATŁA!
...Ale...
Ale, Panie, czy mnie słyszysz? ( 1470 )
dziekuje Olu i mala_zdw za Wasze cieple i madre slowa - tak naprawde ja to wszystko wiem ale teraz bol i rozpacz przemawiaja przeze mnie, musze sie wykrzyczec i wyzalic ( 1469 ) mała_zdw | data: 26.07.2007, godz: 10:03 |
Pozdrowienia wraz z zapewnieniem o modlitwie dla Was źródełkowicze.
***Pan jest mocą mą***. ( 1468 )
Pozdrawiam wszystkich samotnych i inne osoby odwiedzające tę stronę.Pewnego dnia odwiedziłam blog niepełnosprawnego Norberta i zauważyłam tam namiary na stronę źródełko.Jestem osobą samotną,na co dzień opiekuję się obłożnie chorą mamą,która jest bez logicznego kontaktu i od dwóch lat nie mówi.Jak każda osoba przeżywam wiele trudności życiowych,które można mnożyć.Odwiedzam strony katolickie i różne blogi.Poznałam już kilka osób na stronach internetowych,z niektórymi dzieliłam się Słowem Bożym na dany dzień ,z innymi wymieniam sie tytułami piosenek religijnych,innym udzielałam informacji gdzie znaleźć pomoc w przypadku uzależnienia w rodzinie.Posługuję w jednej z parafii jako konsultantka uzależnień.Nie obcy mi jest problem samotności,bo sama tego doświadczałam,rozumiem osoby,które wręcz cierpią bo są samotni.Podziwiam osoby,które umieją przełamać barierę i pisać o samotności.Dziwię się tym,którzy nie rozumieją tego,że druga osoba przeżywa samotność,tęsknotę,nostalgię.To prawda,że każdy z nas na pewno doświadcza na co dzień okruchów dobroci,radości,ale nie wiadomo czemu tego nie zauważa ,nie dostrzega,nie cieszy go nic.Jedyny Bóg zna serce człowieka i wie czego mu brak,dlaczego jest tak a nie inaczej.Chcę przytoczyć werset z psalmu na koniec mojego wpisu:"Ożyje serce szukających Pana". ( 1467 ) Wiktoria | data: 26.07.2007, godz: 01:25 |
Witam wszystkich samotnych i nie tylko! tak czytajac wpisy po cięzkim dniu stwierdzma, ze robimy sobie wszędzie problemy gdzie ich nie ma!!!!! Człowieku jesteś zdrowy masz dwie ręce, dwie nogi, rozum i serce które moze i powinno kochać i cieszyć sie chociażby kwitnącym kwiatkiem na drożce... jeśli nie umiesz sie z tego cieszyć to weź przykład z rodzin, z osób ktore są chore, które opiekują sie przewlekle chorymi- są to dla mnie przykłady! Gwarantuje, ze gdyby mogły wybrać między chorobą a samotnością wolałyby 1000 razy wybrać życie samotne a nizeli chorobę. Czy musimy sobie komplikować życie? nieśmy nadzieje innym i to wlasnie my osoby samotne powinniśmy nieść nadzieje, wiarę i miłość przede wszystkim! i nhie zapominajcie, ze po części każdy jest SAMOTNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! pozdrawiam serdecznie! Zostańcie z Bogiem!
On wie co dla nas jest dobre... ( 1466 ) Ann | data: 26.07.2007, godz: 01:01 |
LIST DO BOGA 2!
Zycie-czy mozna je Boże zrozumiec?
Od dawna nie czuje takiej puski, brak sił, brak słow by sie moglić by prosić o cokolwiek no bo o co? o zdrowie, o pojednanie, o pokój, o siłe czy o wieczny pokój dla zmarłej osoby???? czy jeszcze o szczęsliwe narodziny dzieciątka? za dużo tego po prostu za dużo! nie wiem o co mam sie modlić do Ciebie Boże? na prawde nie wiem, odmawiam te Zdrowaśki ale nie wiem czy to ma jakiś sens, wierze, ale mysle, ze moja wiara jest zbyt płytka- a jednak... brak mobilizacji czy brak sił?nie wiem... Wiem jedno, ze jest ciężko-Boze staram sie dostrzec piękno w życiu i wiem, że otacza mnie na kazdym kroku, ale dlaczego tyle cięzkich chwil musze przeżywać- a może to wszytko to za mało??
czuję pustkę, tu płaczę, a przed innymi sie śmieje.. tu mowie ze jest dobrze, a w głębi wiem, ze jest zle.. czy nie moze sie to wszytko rozwiązać? choroba taty, ciągłe kłótnie w związku małżeńskim mojego brata, nadużywanie alkoholu, zawiązanie jakies nici sympatii z bratowa... znalezienie pracy..
Widocznie tak ma być..
Jezu ufam Tobie! i nie gniewaj sie, ze czasami sie modle "na niby", ale uwierz mi, ze czasami nie potrafie.. DZIĘKUJĘ CI ZA WSZYSTKO, BO WIEM ZE WIELE OTRZYMUJE, ALE PROSZE CIE MIEJ MNIE I MOICH BLISKICH W SWEJ OPIECE! JEZU UFAM TOBIE! ( 1465 )
Kocham Cie Panie Jezu:*:*Dziękuje:*:* za wszystko mimo wszystko:* ( 1464 ) Ewka, lat 28 | data: 25.07.2007, godz: 23:22 |
Do L. Wiem, że słowa : ,,nie martw się, wkrótce kogoś znajdziesz'' są kiepskie na pocieszenie. Szczególnie gdy słyszysz to od ludzi szczęśliwie zakochanych. Ja też borykam się z samotnością, ale nie tracę wiary w to, że gdzieś tam jest osoba mi przeznaczona. I chyba lepiej jest wciąż na kogoś czekać, niż mieć świadomość, że nic cudownego już się nie wydarzy i żyć w nieszczęśliwym związku z rozsądku, tylko po to, aby uciec przed samotnością. Jak mała dziewczynka wciąż wierzę, że razem może być cudownie, nawet mimo przeszkód które trzeba będzie pokonać i warto na to czekać. Warto budzić się z uśmiechem każdego dnia i mieć nadzieję. Jeśli w to uwierzysz będzie ci łatwiej. Mi pomaga:) ( 1463 ) Caroline | data: 25.07.2007, godz: 21:30 |
Zaufanie
"Tę trzecią część poprowadzę przez ogień, oczyszczę ją, jak oczyszcza się srebro, i wypróbuję tak, jak złoto próbują. I wzywać będzie mego imienia - a Ja wysłucham, i będę mówił: Oto mój lud, a on powie: Pan moim Bogiem."
Księga Zachariasza 13:9 ( 1462 ) monika | data: 25.07.2007, godz: 21:06 |
Artii, zanim na dłużej znkiniesz z netu, napisz jeszcze proszę parę słów, co tam u Was, jak się czuje Asia i Wasze Maleństwo?? Mam nadzieję, że wszystko układa się dobrze:)
Trochę brakuje tu na Źródełku tych Twoich pozytywnych myśli... ( 1461 )
L, *
zgodzę sie ze ludzie po 30-40 napewno inaczej i trudniej przezywaja samotnosc, ale TY podważyłas autorytet wszystkich którzy kogos mają, ze się "wymądrzają" . Nie można odgrywac sie za swoje cierpienia na innych tych szczęsliwszych, bo w tym wypadku tak to wygląda,
Kazdy chce byc kochany, szczęsliwy, wiec my tez musimy zyczyc i cieszyc sie ze szczęscia innych!!..
Trudno powiedziec dlaczego ktos jest szczęsliwy u boku kogoś a inna osoba duzo starsza nie.. My tez jestesmy kowalami losu, na to składa sie duzo czynników, zranienia itp. Czasem nie dajemy sobie szansy, odrzucilismy ją z powodu zranienia i pozniej coraz trudniej spotkac kogos.. stajemy sie z biegiem czasu bardziej wymagający wobec innych. Nie generalizuję, nie wszyscy ale naprawdę znam osoby ktore same nie wiedzą co chcą, odrzucają, albo tak są rozgoryczone ze nie potrafią przyjąć miłosci..
Nie mozemy zazdrosnie patrzec na tych którym sie udało.. oni nie są nam nic winni.
A moze trzeba od tego zacząć- kochac siebie, ludzi- którym sie udało..aby móc pokochac kogoś kto pojawi sie na naszej drodze?
Wielu ludzi którzy zyją w małzenstwie nie są szczesliwi...
Powierz Panu swoje cierpienie i kochaj...prawdziwie
( 1460 )
Magdo, myslisz, że ja nie jestem podłamana, żeby nie powiedzieć załamana? Chodzi mi o to, że jak się ma np 20parę lat i mężczyznę u boku, to co można wiedzieć o tym jak samotność przeżywają ludzie po 30-stce, 40-stce czy 50-ce, którzy już niejednokrotnie stracili nadzieję. Co mogą wiedzieć o cierpieniu osób, które przez całe życie były same? ( 1459 ) Artur Wnęk / Artii, lat 32, e-mail: artur.wnek@vp.pl | data: 25.07.2007, godz: 12:49 |
Nie korzystam za bardzo z internetu, pozniej juz wcale, ale za to prowadze serwis smsowy do uzytkownikow telefoni komorkowej ORANGE. Jesli chcesz otrzymywac cytaty, wypowiedzi Marty Robin lub swiadkow jej zycia to prosze podaj mi swoj nr tel. kom w ORANGE. POZDRAWIAM CIE SERDECZNIE!!! :) Artur Wnęk / Artii. Gadu-Gadu: 5467802 artur.wnek@vp.pl ( 1458 )
smutna L,
nie rozumiem dlaczego tak cie to boli.. chcesz usłyszec od innych samotnych pociechy ale oni przewaznie nie potrafią tak jak TY, oni sami są juz podłamani i szukają wsparcia bo im ciezko. ja tez niedawno była sama bardzo długo i wiem co to znaczy. Nie miej pretensji do tych którzy mają kogos a służa radą, bo zranisz w ten sposób osoby bezinteresowne!, nalezy się im trochę wdziecznosci. Kazdy i w kazdym stanie moze słuzyc radą.. Samotnym moze być
kazdy, ile związków sie rozpada. To ze dzis kogos mam nie znaczy ze jestem juz na zawsze z kims związana, tak jak Ty nie musisz byc samotna na zawsze, moze za rok Tobie sie powiedzie..? najgorzej poddac sie goryczy.
Ja zycze tu wszystkim samotnym szczęscia bo wiem jak samotnosc boli i chyba nie jeden z was to przeżył kiedyś.. Dlatego dziekuje tym którzy mnie wspierali gdy byłam sama! i modle sie za was! ( 1457 ) Artur Wnęk / Artii, lat 32, e-mail: artur.wnek@vp.pl | data: 25.07.2007, godz: 11:34 |
Jedna rzecz pozostaje zawsze, i jest ona dostepna dla kazdego:
radosc innych.... dac im troche wiecej spokoju, otuchy, nadziei,
wywolac usmiech, to wszystko jest slodka praca i nie trzeba do tego
koniecznie stac na nogach ani miec dobrego zdrowia.
Wrecz przeciwnie. Nikt inny nie zrozumie tego lepiej jak ten,
kto wiele przecierpial.
Marta Robin ( 1456 ) do Mariana | data: 25.07.2007, godz: 10:36 |
Jeżeli chodzi o problem z czystością to mnie pomaga świadomość tego grzechu,jeszcze większa po przeczytaniu jednej z wizji św Faustyny. Zgadzam się też z tym co ktoś napisał wcześniej, że należy unikać wszelkich okazji do grzechu.
Wizja św siostry Faustyny
"Kiedy przyszłam na adorację, zaraz mnie ogarnęło wewnętrzne skupienie i ujrzałam Pana Jezusa przywiązanego do słupa, z szat obnażonego i zaraz nastąpiło biczowanie. Ujrzałam czterech mężczyzn, którzy na zmianę dyscyplinami siekli Pana. Serce mi ustawało patrząc na te boleści; wtem rzekł mi Pan te słowa: Cierpię jeszcze większą boleść od tej, którą widzisz. I dał mi Jezus poznać za jakie grzechy poddał się biczowaniu, są to grzechy nieczyste. O, jak strasznie Jezus cierpiał moralnie, kiedy się poddał biczowaniu. Wtem rzekł mi Jezus: Patrz i zobacz rodzaj ludzki w obecnym stanie. I w jednej chwili ujrzałam rzeczy straszne: odstąpili kaci od Pana Jezusa, a przystąpili do biczowania inni ludzie, którzy chwycili za bicze i siekli bez miłosierdzia Pana. Byli nimi kapłani, zakonnicy i zakonnice i najwyżsi dostojnicy Kościoła, co mnie bardzo zdziwiło, byli ludzie świeccy różnego wieku i stanu; wszyscy wywierali swą złość na niewinnym Jezusie. Widząc to, serce moje popadło w rodzaj konania, i kiedy Go biczowali kaci, milczał Jezus i patrzył się w dal, ale kiedy Go biczowały te dusze, o których wspomniałam wyżej, to Jezus zamknął oczy i cicho. ale strasznie bolesny wyrwał się jęk z Jego Serca. I dał mi Pan poznać szczegółowo, poznać Jezusa, ciężkość złości tych niewdzięcznych dusz: Widzisz. oto jest męka większa nad śmierć Moją. " ( 1455 ) Ola | data: 25.07.2007, godz: 10:17 |
Robert! nie poddawaj się, tu na ziemi wszystko się kończy, nawet Twoje wielkie cierpienie. Ono kiedyś się skonczy i znów będziesz potrafił cieszyć się życiem, zobaczysz, choć teraz trudno Ci w to uwierzyć. Kiedyś gdy ja cierpiałam, jeden ksiądz powiedział mi, że Bóg daje człowiekowi mniej więcej po równo cierpienia i szczęścia w całym jego życiu, że te proporcje są zachowane. Bo przecież nie ma człowieka który by cierpiał przez całe swoje życie od początku do końca, Pan Bóg wie co robi, nawet powinniśmy dziękować za cierpienie bo ono nas uszlachetnia, a po nim może przyjść już tylko szczęście :-) Pomodlę się za Ciebie, trzymaj się i życzę powodzenia! ( 1454 ) mała_zdw do Roberta | data: 25.07.2007, godz: 09:54 |
Każdy swego czasu miał takie wątpliwości, myśli..... Ja także. Ale Bóg naprawdę istnieje !!!! Dlaczego naszły Cię takie myśli akurat w momencie próby na którą wystawił Cię Bóg, w cierpieniu ???? Wówczas szatan ma nadzwyczajną okazję by mącić w głowie człowieka. Przecież on właśnie tego chce, nie widzisz tego ???? Ale nie daj mu się !!! Piszesz o śmierci żony, długach... Mnie też 2 lata temu zmarła bliska mi osoba, mam problemy rodzinne i co przez to mam odwrócić sie od Boga, Jego za to obwinić ???? Tak nie można, On to zaplanował i tak ma być. Nie po to by sprawić nam ból, ukarać za grzechy - NIE. Nie wiesz o tym, że cierpienie to ogromna łaska ???? Módl się dużo, nie odwracaj sie od Boga, zaufaj Mu a zobaczysz, że On da Ci potrzebne siły. Bóg nigdy nie zostawia potrzebującego i przychodzącego do Niego. Trwaj przy Bogu, miej wiarę... Ja od siebie ofiaruję Ci swoją modlitwę. Pozdrawiam :))) ( 1453 )
Tyle na tej stronce (i nie tylko tutaj) wpisów na temat samotności, życia w pojedynkę. Też jestem sama i szczerze mówiąc denerwuje mnie to, że nierzadko rad takim osobom udzielają ludzie, którzy już kogoś mają, którzy nie muszą żyć ze świadomością, że być może do końca życia zostaną sami. To nie sztuka wymądrzać się jak się jest w takiej komfortowej sytuacji. ( 1452 )
zapewne wzburze poruszenie wsrod czytajacych czy nawet zostane posadzony o herezje ale od jakiegos czasu zastanawiam sie czy Bog wogole istnieje? wierzacy powiedza ze tak oczywiscie ze istnieje, wszystko o nas wie, jest milosierny i kocha nas - do niedawna tez tak myslalem tylko ze zycie skopalo mnie strasznie, nie twierdze, ze Bog to uczynil ale nie zrobil nic aby mi pomoc-mowiac w skrocie zmarla moja zona po dlugiej chorobie, zadluzylem sie bardzo w tym czasie aby moc zrobic wszystko zeby ja ratowac ale to i tak bylo na nic, teraz jej juz nie ma, odeszla rok temu a mnie zostala rozpacz i dlugi, ktorych nie jestem w stanie splacic w wymaganym terminie-znalazlem sie w sytuacji bez wyjscia tymbardziej ze sam potrezbuje pomocy lekarskiej-coz wiec warte jest tio nasze zycie i wiara ?
miotamy sie, borykamy z przeciwnosciami a czesto i tak mimo wiary, modlitwy i uczciwego zycia jestesmy skazani na siebie a gdy nie dajemy rady Bog wcale nie chce nam pomoc, inni ludzie maja swoje problemy wiec coz nam pozostaje ...? ( 1451 )
Od pazdziernika likwiduje lub zawieszam internet, teraz jestem na necie raz na miesiac, puzniej to chyba na pol roku :( :) Ale to nie jest tylko odemnie zalezne. Musze i poddam sie woli Jezusa, mimo ze nie wszystko co On mi daje chce akceptowac. Co mialem napisac o Marcie Robin to napisalem, reszta nalezy do nastepnych... POZDRAWIAM!!! Artur Wnęk / Artii ( 1450 )
Witam :) Pod koniec wrzesnia wyjezdzam na 2 miesiące do Wielkiek Brytanii na kurs językowy, nie wykluczam szukania pracy i zostania tam na dłuższy okres.Szukam kogoś kto też wyjeżdza w tym terminie, z kim mogłabym wspólnie wynając mieszkanie i podzielić się kosztami. Miszkam w Łodzi, myślę, że można ze mną wytrzymać pod wspólnym dachem;) Fajnie będzie jeśli będziemy mogli wsześniej się poznać i porozmawiać.
Pozdrawiam. ( 1449 ) ktosia | data: 25.07.2007, godz: 08:50 |
Alkoholizm, zaburzenia osobowości, totalne zamknięcie się w sobie, choroba dwubiegunowa... Nie umiem się z tym zmierzyć, unieść tego wszystkiego. Nie czuję kontaktu z Bogiem, życie straciło jakikolwiek smak, sens i kierunek. Każda chwila spędzona we własnej skórze jest okrutnie męcząca. Jedyną ulgę przynosi sen... ( 1448 ) niezapominajka, lat 22 | data: 25.07.2007, godz: 00:23 |
czesc Wszystkim...mam pytanko...chodzi o spowiedz taka przed slubem...jak to jest? cos slyszalam ze to jest taka spowiedz z calego zycia... jak to wyglada? nie mam pojecia...nie mam kogo zapytac...nie uczestniczylam w zadnych przygotowan do slubu-np. takie jak sa w klasach maturalnych -poniewaz wyjechalam z PL w 2 klasie liceum.......teraz mnie to ciekawi...co prawda nie planuje jeszcze slubu....no ale moze za rok...dwa.... dlatego mysle ze duzo osob tutaj jest po slubie-jak to jest? dzieki z gory; papa ( 1447 )
Witajcie! Ponawiam pytanie czy jest ktoś, kto wybiera się na dominikańską pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę z Krakowa 3-9 sierpnia . Będę szła najprawdopodobniej z grupą "beczka" i troszkę martwi mnie, że nikogo nie znam. Byłoby pewnie raźniej.. :) pozdrawiam! :O) ( 1446 ) do samotnych-karina | data: 24.07.2007, godz: 22:28 |
może juz to znacie ale na każdego może to przyjść, bez względu na wiek....
..."miłosć jest jak drżący deszcz.....nie zwracasz na niego uwagi a po pewnym czasie stwierdzasz, ze jestes cały mokry.."
NIGDY nie mów NIGDY...
zawsze miej nadzieję..
naucz sie kochać siebie a wtedy ktos pokocha ciebie..
Nie, człowiek rozgoryczony nie kocha siebie!
Bóg pragnie twego szczęścia...ale Ty musisz sie na nie otworzyć!
( 1445 )
Do wszystkich samotnych.....
dlaczego samotność tak boli?, jak sobie z nią radzić?, jaki jest sens życia w pojedynkę?, skąd czerpać miłość której się tak pragnie?, komu oddać to co ma sie najcenniejszego?,
to piszę ja: wesoła, pogodna, zwariowana dziewczyna którą niszczy choroba która sie nazywa samotność.
Proszę powiedzcie co mam robić, jak żyć bo tak dłużej nie dam rady.... ( 1444 ) E. | data: 24.07.2007, godz: 21:47 |
Dziekuje Robert za modlitwe. Życzę Ci dobrego wieczoru. ( 1443 ) | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | | |