Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Źródełko ...czyli o darze rozmowy...


[ Dodaj wpis ]

[<<] [<] [562] [563] [564] [565] [566] [567] [568] (569) [570] [571] [572] [573] [574] [>] [>>]

Chcesz prosić o wspracie i modlitwe?
Dodaj prosbę do [ Skrzynki Intencji ]

 cytacik, lat 25, e-mail: iskraboza@op.pldata: 21.05.2007, godz: 19:13

Dla wszystkich, którzy nie spotkali jeszcze miłości wzajemnej:
"Najlepsze są rzeczy niespodziewane."
"Zanim coś się zdarzy, prawdopodobieństwo tego jest bliskie zeru."
"-Jak to możliwe, że się spotkaliśmy?
-Dziwi nas, że coś się wydarzyło, a nie dziwi, że się nie wydarzyło."
"Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz, one przyjdą same."
Życie jest ogromnie zaskakujące. Trzymajcie się,niech spadają Wam z nieba miłosne niespodzianki, spotkania wymarzone, oczy w Was wpatrzone, uczucia wytęsknione, wielkie wygrane z wielkich przegranych... :-) :-) :-)
PS
Sobie też tego życzę, bo jak na razie jestem cytacikiem bez kontekstu mężczyzny... :-)
Tego Upragnionego.

753 )
 Renata, e-mail: renata.slosarczyk@poczta.onet.pldata: 21.05.2007, godz: 18:13



"To co możesz uczynić dla bliźniego jest może tylko maleńkim darem,ale jest czymś ważnym co nadaje sens Twemu życiu..."



Każdego roku Fundacja na rzecz osób niepełnosprawnych im.Matki Teresy z Kalkuty z siedzibą w Nowym Targu organizuje obozy letnie dla niepełnosprawnych.Uczestniczą w nich szczególnie osoby z Domów Opieki Społecznej.Jest to dla nich jedyna szansa wyjścia z "czterech ścian",zobaczenia piękna naszego kraju i spędzenia czasu wśród przyjaciół.Wiele lat temu też uczestniczyłam w takich obozach.Wspominam je bardzo miło,dzięki temu mogłam przeżyć wiele niezapomnianych chwil...

Wiem od przyjaciółki,która w tym roku wybiera się na obóz,że Fundacja ma duże problemy finansowe.Wiele osób,które z utęsknieniem czekało na ten letni wyjazd niestety nie będzie mogło pojechać...

Zwracam się do wszystkich o pomoc,choć niewielką,liczy się każda złotówka...Bardzo proszę...


FUNDACJA ŚWIADCZENIA WSZECHSTRONNEJ POMOCY MATERIALNEJ I DUSZPASTERSKIEJ OSOBOM NIEPEŁNOSPRAWNYM IMIENIA MATKI TERESY Z KALKUTY z siedzibą w Nowym Targu
ul. Kolejowa 161; 34-400 Nowy Targ
skrytka pocztowa 89
Konto: Nowy Targ PKO BP S.A. 41102034660000910200265439

e-mail: naszafundacja@op.pl

http://www.naszafundacja.republika.pl/
Z poważaniem

Renata Slosarczyk

752 )
 Monikadata: 21.05.2007, godz: 17:58

prosze was o modlitwe dla mojego brata. jutro ma kolejną operacje, niech przyniesie ona jak najlepszy rezultat, a zdrowie do niego jak najszybciej wróciło. i błagam o modlitwe, aby Maryja uśmierzyła jego ból...

751 )
 Lacieja, e-mail: iwona1015@wp.pldata: 21.05.2007, godz: 16:20

Dziękuję Wam za odpowiedzi:)

750 )
 Anastazjadata: 21.05.2007, godz: 16:09

Do Pielgrzym lat 14
Ja poraz pierwszy wyruszyłam na szlak Pieszej Pielgrzymki na Jasna Góre w wieku 15 lat. Tez byłam pewna obaw czy zdołam dojsc do celu, czy sobie poradze.Potem chodziłam juz kazdego roku i bardzo chcialabym pojsc i w tym roku, jak Bog pozwoli, a bylaby to moja juz 13 pielgrzymka. Moim zdaniem sa to najcudowniejsze rekolekcje jakie mozna przezyc. To wlasnie na szlaku pielgrzymki mozna odnalezc wlaciwa droge w zyciu, swoj cel. Czy jest ciezko???Na pewno trzeba sie liczyć z pewnymi niewygodami i lekkim zmeczeniem po calym dniu marszu, ale to jest nic w porownaniu z tym co sie czuje jak sie wchodzi do Czestochowy, jak sie staje przed Cudownym obrazez Matki Bozej. Tych uczuc nie da sie wyrazic slowami to trzeba poprostu poczuc.Wiec Pielgrzymie nie ma na co czekac, ruszaj na szlak pielgrzymi a zobaczysz bedziesz zachwycony.Rok temu napisalam takie slowa i mysle że teraz moge smialo je zacytowac:
"(...) to nie jest zwykła wędrówka. W całej tej wyprawie jest dusza, tam wszystko czuje się sercem. Kiedyś zastanawiałam się jak to jest nie pójść na pielgrzymkę w którymś roku, bo przecież chodzę już od 1995. I nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji, to tak jakby ten rok był wówczas nieważny, jakby nie został spełniony, jakby brakowało w nim czegoś najważniejszego. To właśnie tam nabieram najwięcej siły do życia, stamtąd czerpię największą radość. Uczucie jakie mną ogarnia kiedy dochodzę na Jasną Górę jest niepowtarzalne i nic nie potrafi tego zastąpić.
Idziesz i wiesz, że masz cel, wiesz po co idziesz, wiesz dlaczego idziesz i najważniejsze , chcesz iść. To właśnie tam zapominam o całym złu tego świata, to tam doznaje dobroci od ludzi, to tam można na każdego liczyć i nikt niczego od Ciebie w zamian nie oczekuje. Tam idą wszyscy, a spojrzenia ludzkie mają całkiem inny wymiar. Tam po prostu jest inny świat(...)
Tam się czuje Boga, tam jest wszystko takie proste, tam nie ma zmartwień, bo w Częstochowie każde zmartwienie blednie(...)
Pielgrzymka do Częstochowy jest dla mnie czymś bardzo ważnym. To dlatego tak bardzo wierze w dobro. Chyba każdego roku kiedy wkraczam o własnych nogach do tego miasta spływa mi łza po policzku. Wzruszenie tej chwili jest nie do opowiedzenia. Cudnie jest poczuć Boga."

749 )
 Renia, lat 34, e-mail: usignolo@op.pldata: 21.05.2007, godz: 13:37

Do Gosi!!
Chwała Panu za zmianę która nastąpiła w Twoim życiu!! :))
Obiecuję modlitwę- Trzymaj się dzielnie i nie poddawaj przed Tobą piękne życie :)

748 )
 Gosia - znow:), lat 20data: 21.05.2007, godz: 13:23

Proszę Was o modlitwę, abym wytrwała przy Bogu:). I chwała Panu!!!!

747 )
 Gosia, lat 20data: 21.05.2007, godz: 11:22

Witajcie!
Jakiś czas temu pisałam tu jako 'zagubiona'. Otrzymałam wiele odpowiedzi. Chciałabym Wam bardzo podziękować za modlitwę i za słowa wsparcia. Dziś rano byłam u spowiedzi. Przyjęłam Komunię Św.... pierwszy raz od tak dawna... ciągle czuję się słaba, wiem, że długa droga przede mną. Ale chyba już nie jestem sama...
Dzięki Ci, Chryste, że choć straciłam wiarę w Ciebie, Ty nie przestałeś mnie szukać. Dziękuję za Twoje oczekiwanie na mnie. Dziękuję za ludzi, których mi posłałeś, kiedy miałam w sobie piekło, a którzy pomogli mi odzyskać nadzieję. Dziękuję za doświadczenie cierpienia, upokorzenia i pustki, bo one mają mnie nauczyć pokory i wiary przeciw rozpaczy. Proszę Was, w

746 )
 mała_zdw, lat 21data: 21.05.2007, godz: 10:33

Tylko Bóg...
Tylko Bóg może dać wiarę; jednak Ty możesz dać świadectwo.
Tylko Bóg może dać nadzieję; jednak Ty możesz pogłębić wiarę w sercach swoich braciach.
Tylko Bóg może dać miłość; jednak Ty możesz uczyć innych jak kochać.
Tylko Bóg może dać pokój; jak Ty możesz zasiewać zgodę.
Tylko Bóg może dać siłę; jednak Ty możesz pocieszyć kogoś wątpiącego.
Tylko Bóg może dać życie; jednak Ty możesz go uczyć innych.
Tylko Bóg może dać światło; jednak Ty możesz sprawić, by zajaśniało w czyichś oczach.
Tylko Bóg jest życiem; jednak Ty możesz wzbudzić w innych pragnienie.
Tylko Bóg może uczynić coś, co zdaje się niemożliwe; jednak Ty możesz uczynić to, co możliwe.
Bóg jest samowystarczalny; podoba mu się jednak, gdy może na Ciebie liczyć......

745 )
 mała_zdw do pielgrzyma, lat 21data: 21.05.2007, godz: 10:26

Witaj!!!! ja na Pielgrzymce byłam 4 razy. Jest to ogromne i pięknie przeżycie. Naprawdę warto !!!!!!! I nie żałuję mimo tego ogromnego zmęczenia, mimo często upału, czy braku wygód. Pamiętaj, że pielgrzymka to wyrzeczenie i nie wycieczka.
A jeśli chodzi o to, czy musisz mieć opiekuna to sprawa wygląda tak: Dzieci i młodzież do lat 18 powinni przedstawić zaświadczenie od rodziców, pozwalających na udział w Pielgrzymce. Uczestnicy, którzy nie ukończyli 15 lat pielgrzymują pod opieką osoby dorosłej. Pozdrawiam :))


744 )
 Nadzieja, lat 30data: 21.05.2007, godz: 10:02

Do Gosiek! Trzymaj się ciepło Gosiu z serca życzę Ci aby Twe troski jak najszybciej się zakończyły. Nie znam Twojej sytuacji, ale myśle że nie jest na tyle tragiczna by nie mogło być lepiej, czasem trzeba troche czasu abyśmy inaczej spojrzeli na cos co w danym momęcie wydaje nam się nie do zniesienia. Życzę wytrwałości i wiele radości

743 )
 kasiulka, lat 23, e-mail: kakusia@amorki.pldata: 21.05.2007, godz: 09:58

Ciesze sie Malinko że przeczytałaś to co napisałam:)
No właśnie każda milość jest ważna i najważniejsza.Ja tez czasmi myslę co będzie dalej czy juz tak zostanie jak jest ,czy jest jeszcze jakaś nadzieja,ale szkoda zycia na takie zastanawianie się bo można wiele stracic i przgapić w życiu.Trzeba sie cieszyc tym co jest teraz.
O właśnie a może wybierasz się nad Lednicę ?
Pozdrawiam wszystkich którzy się tam wybieraja jeszcze tylko niecałe dwa tygodnie:)

742 )
 Aga, lat 22, e-mail: modus_vivendi@o2.pldata: 20.05.2007, godz: 23:49

Kolejna opowieść o głębokim sensie.Przeczytajcie:)

Za darmo

Pewnego wieczoru nasz mały syn wszedł do kuchni, gdzie jego mama właśnie przygotowywała kolację, i wręczył jej zapisaną przez siebie kartkę papieru. Kiedy mama wytarła w fartuch mokre ręce i wzięła kartkę, przeczytała następujące słowa: Koszenie trawy $5.00 Sprzątanie mojego pokoju w tym tygodniu $1.00 Pójście do sklepu za ciebie $0.50 Pilnowanie braciszka, kiedy jesteś na zakupach $0.25 Wynoszenie śmieci $1.00 Dobre stopnie na półrocze $5.00 Zmiatanie i grabienie podwórka $2.00 Razem: $14.75 No cóż, matka popatrzyła na stojącego wyczekująco chłopca i mógłbym przysiąc, że przez głowę przemknęły jej liczne wspomnienia. Następnie wzięła pióro, odwróciła kartkę i napisała na drugiej stronie coś takiego: Dziewięć miesięcy, podczas których nosiłam cię pod sercem, a ty rosłeś we mnie - za darmo. Wszystkie noce, gdy czuwałam przy tobie, pielęgnowałam i modliłam się za ciebie - za darmo. Wszystkie godziny próby i łzy wylane z twojego powodu przez wszystkie lata twojego życia - za darmo. Kiedy dodasz to wszystko, przekonasz się, że całą moją miłość masz za darmo. Wszystkie noce wypełnione lękiem i zmartwienia, których się spodziewałam - za darmo. Zabawki, jedzenie, ubrania i nawet podcieranie nosa - za darmo, mój synku. A kiedy dodasz to wszystko, przekonasz się, że prawdziwa miłość nie kosztuje nic. Drodzy przyjaciele, kiedy nasz syn przeczytał napisane przez matkę słowa, w jego oczach pojawiły się wielkie łzy. Popatrzył na nią i powiedział: "Mamusiu, bardzo cię kocham". Potem wziął pióro i wielkimi drukowanymi literami dopisał: "ZAPŁACONO".

M. Adams

741 )
 Aga, lat 22, e-mail: modus_vivendi@o2.pldata: 20.05.2007, godz: 23:45

Witajcie:) Tym razem historia opowiedziana przez Bruno Ferrero zatytułowana -"Wizyta".Polecam Wam.Pozdrowienia dla wszystkich:)


Wizyta
Codziennie w południe pewien młody człowiek zjawiał się przy drzwiach kościoła i po kilku minutach odchodził. Nosił kraciastą koszulę i podarte dżinsy, tak jak wszyscy chłopcy w jego wieku. Miał w ręku papierową torebkę z bułkami na obiad. Proboszcz, trochę nieufny zapytał go kiedyś, po co tu przychodzi. Wiadomo, że w obecnych czasach istnieją ludzie, którzy okradają również kościoły. Przychodzę pomodlić się - odpowiedział chłopak. Pomodlić się... Jak możesz modlić się tak szybko? Och... codziennie zjawiam się w tym kościele w południe i mówię tylko: "Jezu, przyszedł Jim", potem odchodzę. To maleńka modlitwa, ale jestem pewien, że On słucha. W kilka dni później, w wyniku wypadku przy pracy, chłopak został przewieziony do szpitala z bardzo bolesnymi złamaniami. Umieszczono go w pokoju razem z innymi chorymi. Jego przybycie zmieniło oddział. Po kilku dniach, jego pokój stał się miejscem spotkań pacjentów z tego samego korytarza. Młodzi i starzy spotykali się przy jego łóżku, a on miał uśmiech i słowo otuchy dla każdego. Przyszedł odwiedzić go również proboszcz i w towarzystwie pielegniarki stanął przy łóżku chłopaka. Powiedziano mi, że jesteś cały pokiereszowany, ale że pomimo to wszystkim dodajesz otuchy. Jak to robisz?. To dzięki Komuś, Kto przychodzi odwiedzić mnie w południe. Pielęgniarka przerwała mu: Tu nikt nie przychodzi w południe... O, tak! Przychodzi tu codziennie i stając w drzwiach mówi: "Jim, to Ja, Jezus"- i odchodzi.
Bruno Ferrero

740 )
 malina, lat 23data: 20.05.2007, godz: 23:43

Kasiu, dziękuje za odpowiedź:)
Zdaję sobie sprawę z tego, że miłość to nie tylko uczucie między kobietą i mężczyzną ale kiedy akurat jej brak ona wydaje się najważniejsza, chociaż myślę, że nie powinno się mówić która jest ważniejsze bo każda miłość jest potrzebna. Wiem, że gdyby mnie rodzice nie kochali też bym tęskniła za tym uczuciem.
nie zamierzam się zabic z tego powodu ale uważam,że życie w samotności nie może być szczęśliwe a właśnie najważniejsze w życiu dla mnie jest to abym czuła się szczęśliwa. Nie mam żalu do Boga ani do nikogo innego, że moje życie jest jakie jest bo wiem, że tylko ja jstem za nie odpowiedzialna i właśnie dlatego, że wiem jaka jestem straciłam nadzieje. To, że czuję się samotna wynika wyłącznie z mojego postępowania, podjętych decyzji i moich ograniczeń no i z tego, że niz tym nie zrobiłam. dlatego w tej chwili staram się przyzwyczajać do myśli, że tak już będzie zawsze. Jest mi łatwiej o tyle, że nie wiem co mnie ominęło. i może właśnie to, że miłość to nie tylka ta małżeńska jeszcze mam ochotę żyć a może nawet gdzieś tam pod gruzami cierpienia jest jakieś śwaitełko nadziei...
dobrej nocy:)

739 )
 papillon, lat 27, e-mail: papillon007@wp.pldata: 20.05.2007, godz: 22:26

Drodzy Źródełkowicze,

dzisiejsze święto w sposób szczególny zwraca nasze myśli ku niebu. My tak często zabiegani, zapracowani i pochłonięci wieloma problemami marzymy o kawałku nieba na ziemi, o znalezieniu azylu, w którym będzie panował błogi pokój, ład i szczęście. Czy to jest możliwe? Pozwólcie, że w odpowiedzi przytoczę fragment rozważań zaczerpnięty ze strony http://www.mateusz.pl/czytania/20070520.htm

"Niebo w sercu
Wspominamy moment z życia Chrystusa po zmartwychwstaniu, w którym po raz ostatni spotkał się w sposób widzialny z Apostołami i swymi uczniami na górze Oliwnej. Odszedł do nieba. A gdzie jest niebo? Gdzie można Chrystusa dziś spotkać? Gdzie można z Nim porozmawiać? Przecież od tego spotkania zależy szczęście chrześcijanina.

Jedni uważają, że niebo, do którego odszedł Chrystus, jest bardzo daleko. Między ziemią, na której żyjemy, a niebem, w którym On się znajduje, jest wielka przepaść. Niebo i ziemia to dwie zupełnie różne, odległe od siebie rzeczywistości. W takiej sytuacji chcąc się z Chrystusem spotkać, istnieją tylko dwie możliwości: albo trzeba umrzeć, albo czekać, aż On po raz drugi przyjdzie na ziemię.

Ludzie ci przeżywają bolesne rozdarcie. Z jednej strony tęsknią za nawiązaniem kontaktu z Chrystusem, za ziemią obiecaną, za rzeczywistością, w której nie ma cierpienia, w której jest tylko i wyłącznie radość i szczęście, a z drugiej strony muszą być na ziemi, muszą zajmować się tym wszystkim, co składa się na ludzkie życie. Traktują pobyt na ziemi jako wygnanie, jako uciążliwe przejście i lekceważąco patrzą na to wszystko, co się składa na doczesne życie.

Trzeba jednak jasno powiedzieć, że jest to poważny błąd, bo Chrystus odchodząc do nieba wyraźnie powiedział: „A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. On pozostał z nami i nie należy sądzić, że tu na ziemi nie można Go spotkać. On przestał się ukazywać, nie można Go dotknąć i nie można włożyć swojego palca w miejsce gwoździ, tak jak to zrobił św. Tomasz. Zrezygnował z tej formy obecności dlatego, że chciał być dla tysięcy i milionów, a ta doczesna obecność była zarezerwowana dla niewielu. Przestał się objawiać w formie widzialnej, ale pozostał z nami.

Istnieje druga grupa chrześcijan, którzy właśnie potraktowali na serio to ostatnie zdanie Chrystusa: „Oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Oni odkrywają Chrystusa we wszystkim, co ich otacza, i we wszystkim, co przeżywają. Nie tylko w Eucharystii i w Kościele, lecz odkrywają Go w pięknie przyrody, w kwiatach, które się teraz rozchylają, w śpiewie ptaków, w tych nowych liściach, które w cudowny sposób rok w rok wydają drzewa. Odkrywają Chrystusa w uśmiechu małego dziecka i w miłości matki do dziecka. Odkrywają Chrystusa w każdej ludzkiej przyjaźni, w każdym dobrym czynie, w każdym cierpieniu, w każdej sytuacji, w jakiej są.

Tajemnica takiego życia religijnego polega na tym, że ci ludzie nie szukają nieba daleko od ziemi, nie szukają szczęścia dopiero po śmierci. Oni odkrywają niebo, bliżej aniżeli ziemię. Ziemia jest pod naszymi nogami, ale niebo jest bliżej, bo jest w naszym sercu. Chodzi tylko o to, aby Chrystusa w nim dostrzec. On jest w każdym ludzkim sercu. Tylko jest za obłokiem doczesności, za obłokiem różnych ludzkich wad, nałogów, czasami grzechu. Jeżeli człowiek potrafi odsunąć ten obłok i odkryje Chrystusa w swoim sercu, już Go nigdy nie będzie szukał daleko, lecz pójdzie z Nim przez życie i będzie szczęśliwy bez względu na to, w jakiej sytuacji się znajdzie.

Powiedzmy coś więcej. Gdyby grzesznik został wprowadzony w grono świętych, to nie będzie wiedział, że jest w niebie, bo on w to grono razem z sobą zaniesie piekło. Gdyby człowiek czystego serca, wypełniony Bogiem, znalazł się wśród potępionych, nie będzie wiedział, że jest w piekle, bo on w sercu ciągle przeżywa radość nieba. Nie szukajmy nieba na górze, a piekła na dole. Niebo jest w ludzkim sercu i piekło jest w ludzkim sercu. Człowiek, który odkryje Chrystusa w sobie, pójdzie przez świat zawsze ze szczęściem na twarzy. Tym szczęściem będzie zdumiewał innych i tego szczęścia będą mu zazdrościli.

Niech Chrystus, który w sposób eucharystyczny, sakramentalny się spotka z nami przy ołtarzu, pomoże nam uczynić z naszego serca niebo, pomoże nam odsunąć to wszystko, co je jeszcze zakrywa, pomoże nam odkryć prawdziwe szczęście."

Ks. Edward Staniek


738 )
 Gosiek, lat 21, e-mail: malgosiek1986@gmail.comdata: 20.05.2007, godz: 21:53

Tak mi źle.. ;(

737 )
 Kasiulka, lat 23, e-mail: kakusia@amorki.pldata: 20.05.2007, godz: 21:17

kochana Malinko:)
właśnie przeczytałam twój wpis i troszkę mnie zasmuciłaś.Ja również mam 23 lata i mam nadzieje bo ona umiera ostatnia.Nie szukam niczego na siłę.Czasami napewno zastanawiam sie co bedzie dalej .Droga w samotności nie wydaje mi się jednak jaims koszmarem.Mozna robić tak wiele rzeczy i naprawdę obdarzać miloscią innych niekoniecznie męzczyznę.Najgorsez jest Twoje ostatie zdanie .Nie zapominaj że miłość ma wiele wymiarów.TAK MIŁOŚĆ JEST NAJWAŻNIEJSZA W ZYCIU.Bez niej po prostu nie ma życia ale to wcale nie hcodzi o miłość pomiędzy kobietą i mężczyzną w sensie małżeństwa ale o taką międzyludzka do ludzi których mamy wokół siebie,do otaczajacego nas świata,do dzici które radosnie biegają ,do osób starszych którym tzreba pomóc.Mówię Ci że jeśli spojrzysz na to z tej właśnie strony to wszystko będzie inaczej weselej.Pozdrawiam Cie serdecznie:)

736 )
 jurekdata: 20.05.2007, godz: 19:55

doPIELGRZYM LAT 14nie wiem czy musisz być z osobą dorosłą,,bo pierwszy raz wybrałem się po maturze,,,ale żałowałem ,że tak póżno się wybrałem.Niedługo minie od tamtej pielgrzymki 19 lat,a ja co roku w drodze i trudno przestać,,,więc myślę ,że i ty nie będziesz żałował-----do spotkania na pielgrzymkowym szlaku lub na JASNEJ GÓRZE-pozdrawiam pielgrzym"weteran?????

735 )
 malina, lat 23data: 20.05.2007, godz: 19:09

uff.. przebrnęłam przez 5 stron źródełka bo dawno mnie tu nie było a czytam wszystko choć nie komentuje jednak dziś postanowiłam to zmienić, więc jestem:) Chciałam napisać coś o samotności, o sytuacji Pawła. Bardzo miłe są słowa skierowane do niego, trochę odebrałam je jakby były skierowane też do mnie bo jestem w identycznej sytuacji. Też w tym roku kończę 24 lata, nigdy z nikim ni byłam. Jest mi z tym bardzo źle, choć wiem, że do tego doprowadziłam sama. Kiedy miałam o 16 lat myślałam: mam jeszcze tyle czasu, jestem młoda, jak miałam 18 : no cóż jeszcze nie spotkałam tego jedynego ale na pewno jest gdzieś blisko, poszłam na studia, wielkie miasto, mnóstwo ludzi… myślę sobie, pewnie to nie tu mam go spotkać, Bóg ma jakiś plan dla mnie, na pewno chce żebym była szczęśliwa i kiedyś go spotkam. Dziś już w to nie wierze, przyzwyczajam się do myśli, że będę już sama zawsze, to boli bardzo ale nie mam nadziei. Wydaje mi się, że trzymam się dobrze tylko czasem są dni, że jest bardzo ciężko ale wątpię czy ktoś wie co przeżywam i to mnie cieszy. Cieszę się bardzo że ślubów bliskich, nie czuję zazdrości, mam radość w sercu, że dla nich miłość istnieje. Czasem tylko czuję się jak 80 letnia kobieta, której już wielka miłość nie może spotkać i pytam po co mam żyć skoro miłość jest najważniejsza…???

734 )
 pielgrzym, lat 14data: 20.05.2007, godz: 18:22

Witam! Mam pytanie do wszystkich, którzy byli kiedyś na pielgrzymce. Zamierzam zapisać się na pielgrzymkę do Jasnej Góry i chciałbym się zapytać, czy jest trudno, czy nie żałujecie tego oraz czy warto. Mam też pytanie, czy jeśli mam 14 lat, to musi mi towarzyszyć osoba dorosła, czy wystarczy ich pisemna zgoda?

733 )
 jejkujejku, lat 23, e-mail: zuchna@poczta.fmdata: 20.05.2007, godz: 16:57

WITAJCIE KOCHANI :)

Szczególnie Ci którzy pracują lub chcą pracować z dzieciakami.

W Rybniku od wakacji ruszamy z realizacją projektu Dzieci Ulicy .... jest to miasto w którym nie ma póki co streetworkerów dlatego chcemy przekonać struktury miejskie o potrzebie zaistnienia takiej instytucji poprzez pracę WOLONTARIUSZY na ulicach jednej z rybnickich dzielnic - w Boguszowicach. Jeśli jesteś z Rybnika albo znasz kogoś z tamtych okolic i wiesz że chciałby się zaangażować w pracę na ulicy przekaż mu proszę namiary na mnie lub odezwij się :

zuchna@poczta.fm

A tu słów kilka o idei:

DLACZEGO

Dzieci spędzające większą cześć czasu na ulicach i podwórkach to coraz częstszy obrazek w boguszowickiej dzielnicy. Uciekają z domów, szkół, są wyrzucani ze świetlic i klubów, bo nie umieją radzić sobie z zasadami, które tam panują. Czują się odrzucone przez wszystkich, więc za wszelką cenę pragną zwrócić na siebie uwagę. W połączeniu z nudą przychodzą im do głowy fatalne dla nich w skutkach pomysły. Jeśli nie dotrzemy do tych dzieci i nie postaramy się im pomóc, mogą zasilić rzesze bezrobotnych czy bezdomnych; mogą pozostać na marginesie. Część z nich będzie odsiadywać wyroki więzienia.
Dlatego, by do tego nie dopuścić, by dzieci te nie powielały schematu życia ich rodziców, jesteśmy z nimi i proponujemy im alternatywę dla marazmu, pustki, nudy i bezczynności.
Chodzi o to, by w przyszłości stali się porządnymi ludźmi.

Z KIM

Nasi podopieczni mają od 8 do 18lat, choć niejednokrotnie spotykamy na ulicy już trzylatków.
Są biedni, czasem głodni i zaniedbani. Mają problemy w domu, dlatego uciekają z niego na ulicę. Wagarują, bo sprawiają problemy nauczycielom lub nikt nie dostrzega ich problemów. Przyznają się do picia alkoholu i brania narkotyków. Palą, bo to im pozwala się odstresować. Czasem niektórzy na strychach wąchają klej, wdychają gaz z zapalniczek, uprawiają seks. Prawie wszyscy popadli w konflikt z prawem. Często za głupie, drobne wykroczenia lub przestępstwa stoją nad nimi kuratorzy sądowi. Społeczeństwo ich nie toleruje i nie akceptuje, bo są z marginesu. Mówi się o nich „dzieci ulicy" bo cały swój wolny czas poświęcają ulicy, choć mają domy w których spędzają noce. Są nieufni, sfrustrowani i pozostawieni sami sobie. Nie wierzą w siebie. Żeby przeżyć muszą stosować przemoc i agresje. Jednocześnie odznaczają się niesamowitym sprytem i często wysoką inteligencją. Dlatego zabieramy ich z ulicy.

GDZIE

Pracować będziemy w przestrzeni otwartej, poza ogniskami wychowawczymi, świetlicami i domami kultury.
Spotykamy się z naszymi podopiecznymi w bezpośrednim środowisku ich aktywności: na ulicach, podwórkach, klatkach schodowych, piwnicach, strychach.
Terenem naszych działań jest dzielnica Boguszowice, a w szczególności okolice boguszowickiej pętli. Ta część Boguszowic to obszar specyficzny w Rybniku. Zaniedbane, zapuszczone i sypiące się bloki tworzą unikalną atmosferę. Występuje tam większa niż gdzie indziej koncentracja rodzin bezrobotnych, rozbitych, skonfliktowanych z prawem. Szczególnie poważnym problemem dzielnicy jest alkoholizm, a ostatnio też narkomania.
Nie ograniczamy się jednak tylko do siedzenia w boguszowickich bramach czy na podwórkach-studniach i skwerkach. Staramy się wyrwać dzieciaki - choćby na trochę - z otoczenia brudnych i obdrapanych kamienic do innego świata, gdzie są kina, teatry, sale gimnastyczne i inne ciekawe miejsca.

732 )
 Mario, lat 30, e-mail: mario7791@wp.pldata: 20.05.2007, godz: 14:24

Witam! Jakiś czas temu natrafiłem na stronę Źródełka, która bardzo mi się spodobała i właśnie za jej pośrednictwem chcę przesłać moją wiadomość.
Od kilku miesięcy mieszkam we Wrocławiu, chętnie poznam ludzi (przyjaciół), którzy pomogą mi w zapuszczeniu korzeni w tym pięknym mieście. Na pewno odpiszę na każdy mail. Pozdrawiam wszystkich - Mario (Mariusz).

731 )
 Maks, lat 25data: 20.05.2007, godz: 14:12

Witam wszystkich, ja chciałem dodać swoje kilka słow odnosnie osób niepełnosprawnych. Fajnie ze ktos w ogole poruszył ten temat osoby niepełnosprawne w zwiaku . Czy osoby niepełnosprawne maja szanse na to aby poznać druga połowke zeby byc razem an dobre i złe. Czasem znajomosc osoby niepełnosprawnej (sprawnej inaczej ) z płcia przeciwna oczywiscie sprawna niewychodzi poza przyjazn fajnie jest miec przyjaciól owszem ale to nie to samo. Ja jestem niepełnosprawny i sam pewnie bym sie zastanawiał jak bym był sprawny na zwiazek z osoba niepełnosprawna. Ale jednka kazdy z nas chce kochac i byc kochanym kazdy szuka ale niekazdy znajduje . Czasem własnie rozchodzi sie o wyglad przewaznie, ale jak wiemy wszyscy uroda przemija.
Życze wszystkim powodzenia w poszukiwaniu tej jedynej osoby na całe zycie ( niema ideałow sa one tylko w naszej głowie naszej wyobrazni czasem ktos powie istny chodzacy ideał człowieka ale to raczej chyba niemozliwe moze sie myle to mnie poprawcie) i tak dodam jeszcze taki tekst "W zyciu najwazniejsza nie jest sprawnosc fizyczna, lecz miłosc. Miłośc która pozwalawzniesc sie poza wszelkie ograniczenia natury... " < Tacy sami a sciana miedzy nami>
Takie słowo do rozmyslenia: czy bedac w zwiazku nie małzenskim ale narzeczenskim czy takim chodzeniu ze soba, ukochana osoba ulegnie wypadkowi i powiedzmy siadzie na wózku czy cos jej odejmie z urody zostanie osoba niepełnosprawna czy została( został) bys(była) z ta osoba dalej mimo pewnej ujmy w jej zdrowiu takie co zmieni jej funkcjonowaniu ?
pozdrawiam

730 )
 Dominika, lat 28data: 20.05.2007, godz: 12:51

Pozdrowienia dla tego, dla którego następnego dnia miało zaświecic słońce:))

729 )
 karinadata: 20.05.2007, godz: 12:35

LACIEJA, oczywiscie ze chłopak lub dziewczyna musi sie podobać.. wyobrazasz sobie ze ktos sie komus nie podoba, czuje sie niecheć do jego fizycznego wyglądu a mimo to z nim/nia być? najpierw wygląd pociąga nas do drugiej osoby...ale bywa ze jego osobowosc i serce jest dla nas tak pociągające , ze zaczynamy widziec w tym człowieku tylko piękno.. wydaje się byc atrakcyjny. Jednak przy poznaniu zawsze kierujemy sie wyglądem..od czegos trzeba zacząć.. a pozniej bywa róznie, czasem odrzuca sie z góry kogos z wyglądu..a niekiedy gdy poznajemy lepiej tę osobę , zaczyna nam sie podobać. Więc uroda rzecz względna.. są ludzie którzy bardzo przywiązują uwagę do swojego wyglądu, nastrój i zadowolenie z siebie jest uzaleznione od wyglądu. i tak samo oceniaja innych.
Niektórzy natomiast szukają tylko jakiegoś szczegółu w drugim człowieku, np ładne oczy, figura, dobry gust a reszta im nie przeszkadza a nawet w niedoskonałościach widzą zalety i naturalność. Jeśli ktoś ugania się tylko za typowa lalka barbie,albo przerobioną i wytapetowaną panną , odrzucając przeciętne okazy..to widac ze na I miejscu jest u niego atrakcyjnosc fizyczna. Rozejrzyj sie po ulicach, ile przecietnych dziewczyn ma urodziwych chłopców albo na odwrót.. NIe ma reguły. To indywidualna sprawa. Dla mnie osobiscie to jest ważniejsza ta wewnętrzna chemia w kobiecie i mężczyznie a uroda to dodatek..ale sama uroda bez akceptacji siebie, nie wytwarza w osobie wdzięku ani tego "coś" jak napisała Młoda. Osoby mało urodziwe w dzisiejszej kampanii ideału, muszą bardziej sie starac aby zwrócic uwagę płci przeciwnej, Ale jest to możliwe. Wystarczy lubić siebie, nie próbowac sie dowartościowac u boku przystojniaka, tylko być sobą i takich osób szukać, wystarczy popatrzec dookoła... ze miłośc nie jest zarezerwowana tylko dla urodziwych , poza tym uroda przemija...

728 )
 JOASIA, lat 25, e-mail: asiabielik5@o2.pldata: 19.05.2007, godz: 22:49

WITAM WSZYSTKICH. NIEDŁUGO PRZEPROWADZAM SIĘ DO ELBLĄGA.SZUKAM OSÓB, PRZYJACIÓŁ, KTÓRE POMOGĄ MI POZNAĆ TO MIASTO. PROSZE PISZCIE

727 )
 Szeleszczenie, lat 28data: 19.05.2007, godz: 22:31

Do Nadziei. Słuchaj, niepełnosprawnych trzeba traktować normalnie jak wszystkich. Ale też nie zawsze łatwo tak czynić. Trudniej się z niepełnosprawnym związać na stałe - tak mi sie wydaje. A jednak kolega mojego brata ożenił się z dziewczyną na wózku a ja sama miałam znajomego z porażeniem mózgowym i świetnie nam sie rozmawiało. Można, tylko to wymaga trochę od nas. Trochę więcej niż jeśli chodzi o relacje z pełnosprawnymi. Są ludzie co świetnie sobie z tym radzą. Wszyscy byśmy tak mogli.

726 )
 basiadata: 19.05.2007, godz: 22:31

Wiem jak jest żyć samotnie to straszne uczucie . Młoda taka nie jestem stara też nie ale czuje się samotnie . tak chciałabym mieć kogoś . Niektórzy mieli po kilka już dziewczyn, chłopców , przeżyli miłość i choć teraz są sami to przeżyli miłość, miłość , miłość!!! a co z takimi co nie przeżyli jej nigdy smutne ale prawdziwe .Wiecie co wam powiem człowiek jak sam nie znajdzie to nie ma co liczyć na nikogo . Niektórzy tyle lat w samotności i co nikogo nie mają a tak by chcieli.Pewnie niektórzy naisz że znajdziesz ,znajdą tak oczywiscie bo przezył miłośc i taki nie ma pojęcia jak to jest niedoświadczyć jej!!! Pozdro.

725 )
 Nadziejadata: 19.05.2007, godz: 21:25

Witajcie! Poruszamy tutaj różne tematy, problemy. Ja chciałabym zapytać Was jak wygląda wasze podejście do osób niepełnosprawnych, jak z waszą tolerancją tą podstawową i tą zwyczajnie ludzką . Czy osoba na kulach, wózku, niewidoma itd. ma prawo do poczucia że jest taka sama, że ma prawo do kochania i bycia kochaną- mówię o miłości partnerskiej, w ostatnim czasie dużo się mówi o niepełnosprawnych, pojawiłosię więcej programów ale czy tak naprawde stać nas na to by nie oceniać po pozorach. Czy byłabys bez uprzedzeń pokochać kogoś takiego i założyć z nim rodzine. To trudne…….. życzę owocnych przemyśleń:)

724 )
 Magda, lat 23data: 19.05.2007, godz: 21:22

Do Pawła :)
Kiedyś sama usłyszałam, że Bóg nie daje pragnień, których nie spełnia...zatem mimo że czasami nie jest tak, jak chcemy, że czasami boli - trzeba wierzyć. Też się stale tego uczę.

723 )
 myszka, lat 22, e-mail: myszka_iw@interia.pldata: 19.05.2007, godz: 20:27

podaje maila jakby ktos chciał napisac :)

722 )
 mała_zdw do Lacieja, lat 21data: 19.05.2007, godz: 20:17

Mówi się, że wygląd nie jest najważniejszy, że liczy się wnętrze. I zgadzam się z tym, ale nie ukrywajmy, że wygląd dla wielu jest ważny. Ja swojego obecnego chłopaka poznałam w pracy. Ujęła mnie w nim jego skromność, spokój i opanowanie. A jeśli chodzi o wygląd to naprawdę - do przystojniaków nie należy, ale ma w sobie to coś. Kwestia gustu......... Kocham go takiego jakim jest i tyle. Ale jednak ważniejsze wydaje mi się jest wnętrze, serce człowieka.
Nie mów, że nie potrafisz się zakochać - po prostu może nie spotkałaś jeszcze takiej osóbki, tej odpowiedniej. Wierz mi - to czuć. Serduszko mocniej bije, jest w nim tak cieplutko, aż chce się żyć. Ehhhhhhhhhh kochać to takie piękne :))) i być kochanym !!!!!!!

721 )
 myszka, lat 22data: 19.05.2007, godz: 20:05

Do Pawła,
czytając Twoje wpisy odnosze wrażenie, że Ty chcesz "mieć" dziewczyne, a nie "byc" z kimś. Zauważ jaka to różnica... Czy to nie jest przedmiotowe podejście?
to taka mała uwaga :)
Mi się zawsze wydawało, że mężczyznom jest łatwiej znaleść kogoś. Przecież to do nich należy incjatywa... Nie spotkałeś nigdy dziewczyny która by Cie zachwyciła?
Ora et labora - módl się i pracuj :) i myśle, że to jest recepta.
I uważam, że będziesz wielkim skarbem dla Twojej przyszłej dziewczyny, bo będzie dla Ciebie pierwsza. Skąd wiesz, że jesli wcześniej miałbyś dziewczynę to ten związek byłby dobry? Moze byś nie mógł powiedzieć swojej przyszłej żonie, że masz dla niej wielki dar jakim jest czystość?
To jest trudne doświadczenie, ale prawdziwe złoto próbuje się w ogniu!
Życze powodzenia :)

720 )
 mój punkt widzenia, lat 25, e-mail: enenc@o2.pldata: 19.05.2007, godz: 19:45

Do ;;; :
To zależy od przypadku... W Każdym razie Kościół nigdy nie ustalił, że ktoś poszedł (czy pójdzie) do piekła, bo uznaje, że tylko Bóg zna myśli człowieka (każdy ma szanse się dostać do Nieba).

Tak czy owak samobójcy byli w przeszłości nawet kanonizowani, ot chociażby św. Berenika

"Święta Berenika wymieniana jest razem ze swą siostrą Prosdokią i matką Domniną. Nie wymieniając ich po imieniu Euzebiusz pisze o nich w swej Historii kościelnej, że w czasie prześladowania za Dioklecjana, te mieszkanki Antiochii ukryły się poza miastem, ale wytropione przez żołnierzy, znalazły się w niebezpieczeństwie zniesławienia. Wówczas to matka przedłożyła córkom, iż jedno tylko z tego wyjście pozostaje – ucieczka do Pana. Toteż odwróciwszy uwagę strażników, rzuciły się do płynącej nie opodal rzeki i w niej potonęły."

za http://www.imiona.net.pl/pokaz.php?id=593&litera=B&jacy=all

inne źródło:
http://encyklopedia.interia.pl/haslo?hid=158361&kid=28

Tak więc jeśli ktoś popełnia samobójstwo, bo w danej chwili nie widzi innego wyjścia z beznadziejnej sytuacji, to jego czyn jest traktowany "ulgowo".

719 )
 Mimidata: 19.05.2007, godz: 19:37

Witajcie! Proszę o modlitwę za egzamin końcowy, który zdaję w poniedziałek. Przez zamieszanie w życiu osobistym zupełnie nie mogę się skupić na nauce.. To ważne w moim życiu i wiele od niego zależy. Zwłaszcza teraz, gdy zostałam sama z tysiącem myśli daleko od kraju. Pozdrawiam ciepło!

718 )
 ;;;data: 19.05.2007, godz: 12:16

Gdzie idą dusze ludzi popełniających samobójstwonie zabójstwo! Jestem ciekawa pa.

717 )
 Hanka, lat 42, e-mail: boena_ng@op.pldata: 19.05.2007, godz: 10:50

Elu,
dobry pomysł, mi się to podoba. Co prawda mieszkam w Warszawie, do Krakowa mi trochę za daleko. Ale może jest ktoś w stolicy, komu trochę doskwiera samotność, kto potrzebuje się z kimś spotkać, porozmawiać, pospacerować. Ja z pewnością do takich osób należę, więc się spotkajmy, przecież to nic nie kosztuje.
Serdecznie pozdrawiam Ciebie Elu i wszystkich Żródełkowiczów.

716 )
 Lacieja, e-mail: iwona1015@wp.pldata: 19.05.2007, godz: 09:16

Witajcie, a ja mam do Was pytanie... Czy uważacie, że Wasz chłopak/dziewczyna musi sie Wam podobać także fizycznie, wizualnie? Jeśli nie to czym się kierować w wyborze "tego kogoś". Bo mnie na przykład sie wydaje, że nie potrafię się zakochać... Proszę, napiszcie co o tym myślicie...

715 )
 :), lat 22data: 19.05.2007, godz: 05:07

Drogi Pawle!!! Czytałam Twoje wpisy na tej stronce i wiem, że jest Ci trudno!!! Chciałabym Ci jednak powiedzieć żebyś nie tracił nadziei!!! Sama jestem w podobnej sytuacji, tzn. nigdy nie miałam tak bliskiej sobie osoby - chłopaka. Kiedyś bardzo mnie to bolało, teraz wiem, że nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny!!! Zaufaj Panu !!! Wszystkiego dobrego! Pozdrawiam serdecznie! :)

714 )
 Aga, lat 22, e-mail: modus_vivendi@o2.pldata: 19.05.2007, godz: 01:17

Do mała_zdw lat 21

Cieszę się,że historie,które tutaj zamieszczam podobają się:) Staram się wybrać najfajniejsze,najwartościowsze spośród tych,które zgromadziłam.Kolekcjonuje je ich liczba sięga kilkudziesiąciu.Te opowieści są znalezione w internecie poprzez rózne strony,blogi,magazyny,natrafiam na nie jakoś tak spontanicznie ku radości że moge się wzbogacać,czerpać z nich.Można przemyśleć rózne kwestie,zrozumieć poprzez zagłębianie się w ich przekaz.Będę systematycznie wkładać w źródełko takież opowiastki,historie aby dzielić się.

Kto lubi niech zapisuje sobie do pliku tekstowego aby ich nie pogubić bo wpisów będzie dość sporo;)
A jedną z takich stron na której można znaleźć takie opowiadania jest

http://www.zosia.piasta.pl/

Pozdrawiam cieplutko:)

713 )
 Aga, lat 22, e-mail: modus_vivendi@o2.pldata: 19.05.2007, godz: 01:02

Witajcie:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie:) Kolejna porcja wartościowych historii dla Was:)

(Prawdziwa historia)

Ośmioletnia Tess była bardziej rozwinięta od swoich rówieśników. Słyszała jak Mama z Tatą rozmawiali o małym braciszku, Andrew. Zrozumiała z tego, że był bardzo chory a rodzice w ogóle nie mieli pieniędzy. W następnym miesiącu przeprowadzali się do wynajmowanego mieszkania, gdyż Tacie brakowało pieniędzy na zapłacenie lekarzowi i na utrzymanie własnego domu. Andrew mogła uratować jedynie bardzo kosztowna operacja, ale zdaje się, że nikt nie był skłonny pożyczyć im takich pieniędzy.

Usłyszała jak Tata zapłakanej Mamie z desperacją w głosie powiedział cicho: „Teraz może go uratować tylko cud". Tess poszła do swojej sypialni i ze schowka wyciągnęła szklany słoik po dżemie. Wysypała z niego na podłogę wszystkie drobne monety i starannie je policzyła. Trzykrotnie sprawdziła liczenie uznając, że suma musi się zgadzać doskonale. W tej sytuacji nie wolno się pomylić.


Włożywszy starannie pieniądze z powrotem do słoika i zakręciwszy wieko, wymknęła się tylnymi drzwiami i skierowała do oddalonej o sześć domów apteki Rexella, nad której drzwiami widniał wielki obraz czerwonoskórego wodza Indian. Czekała cierpliwie, aż aptekarz zwróci na nią uwagę, ale akurat był bardzo zajęty. Tess spróbowała szurać nogami. Nic. Odchrząknęła starając się wydać najbardziej nieprzyjemny dźwięk, na jaki mogła się zdobyć. Nie pomogło. Wreszcie wzięła monetę ze słoika i zastukała nią w szklaną ladę. To poskutkowało!

„A ty czego chcesz? - spytał aptekarz zniecierpliwionym tonem — rozmawiam z bratem z Chicago. Od wieków się nie widzieliśmy". Nie czekał nawet na jej odpowiedź. „Chcę rozmawiać z panem o moim bracie" — odparła Tess tonem takiego samego zniecierpliwienia. „Jest on naprawdę bardzo, bardzo chory więc chcę kupić cud". „Słucham?" — powiedział aptekarz. „Nazywa się Andrew i coś mu rośnie wewnątrz głowy, a Tata mówi, że teraz tylko cud może go uratować. Ile więc kosztuje cud?" „Tu nie sprzedajemy cudów, dziewczynko. Przykro mi, ale nie mogę ci pomóc" — powiedział aptekarz nieco rozbrojony.

„Proszę posłuchać. Mam pieniądze, by za to zapłacić. Jeśli nie wystarczy, zdobędę resztę. Proszę tylko powiedzieć, ile to kosztuje". Brat aptekarza był dobrze ubranym mężczyzną. Pochylił się i spytał dziewczynkę: „Jakiego rodzaju cudu potrzeba twemu bratu?" „Nie wiem — odpowiedziała Tess z napływającymi do oczu łzami. — Wiem tylko, że jest naprawdę chory, a Mamusia mówi, że trzeba go operować. Mój Tata nie może jednak za to zapłacić, dlatego chcę wykorzystać moje pieniądze". „Ile ich masz?" — spytał mężczyzna z Chicago. „Dolara i jedenaście centów — ledwo słyszalnym głosem odpowiedziała Tess — to wszystko, co posiadam, ale jeśli trzeba zdobędę więcej". „Co za zbieg okoliczności — uśmiechnął się mężczyzna — dolar i jedenaście centów, dokładnie tyle kosztuje operacja małych braciszków". W jedną rękę wziął od niej pieniądze, a drugą ujął jej rączkę i powiedział: „Zaprowadź mnie do swojego mieszkania. Chcę zobaczyć twego brata i porozmawiać z rodzicami. Zobaczymy, czy mam ten rodzaj cudu, jakiego oczekujesz".

Owym dobrze ubranym mężczyzną był niejaki dr Carlton Armstrong, chirurg ze specjalizacją neurochirurgii. Operację wykonano za darmo i Andrew wkrótce był znów w domu i zdrowy. Mama i Tata radośnie rozmawiali o łańcuchu zdarzeń, które doprowadziły ich do tej sytuacji. „Ta operacja — cicho powiedziała Mama — była prawdziwym cudem. Ciekawa jestem, ile też mogła kosztować". Tess uśmiechnęła się. Dokładnie wiedziała ile cud kosztuje ... dolar i jedenaście centów ... plus wiara małego dziecka.

Cud nie jest zawieszeniem praw natury, lecz działaniem wyższego prawa, którego siłą napędową jest MIŁOŚĆ Boga.

[ tłum. Kazimierz Borkowski (czerwiec 2001)]

712 )
 Do Pawła24 Gwiazdkadata: 18.05.2007, godz: 22:27

A ja myślę, że rozumiem Cię Pawle.Twoje tęsknoty za prawdziwym odwzajemnionym, głebokim uczuciu. Żal, że się jeszcze nie spotkało tej właściwej osoby, że nie można dzielić się tym, co dla nas ważne w życiu. Strach, że może to nigdy nie nastąpić, że można się gdzieś rozminąć na ścieżkach życia, przeoczyć... . Znam te uczucia, choć dzieli nas róznica wieku, ponieważ ja dobrnęłam już 30. Nie chcę Cię pozbawiać nadziei, trzeba nią się posilać i modlić nieustannie prosząc Boga, o to co dla nas najistotniejsze, mimo że czasem wydaje się to tak bardzo trudne, że czasem wydaje się, że to o czym marzymy nigdy nie nastąpi.... Mam nadzieję i szczerze życzę Ci, byś wkrótce mógł cieszyć się egzystencją we dwoje. Dobrej nocy.

711 )
 Karolina, lat 27, e-mail: 52anilorak@interia.pldata: 18.05.2007, godz: 22:15

Moi drodzy! proszę Was bardzo o modlitwę za Karolinę, która obecnie jej bardzo potrzebuje. W poniedziałek po raz kolejny już idzie do szpitala. Potrzebuje ogromnego wsparcia, gdyż jest załamana. O wytrwałość!

710 )
 Ela Kraków, lat 39, e-mail: elarataj84@wp.pldata: 18.05.2007, godz: 18:10

Szukam przyjaciół do porozmawiania,wspólnych spacerów po naszym pięknym mieście.

709 )
 mała_zdw do Agi, lat 21data: 18.05.2007, godz: 15:45

Kochana skąd bierzesz te wspaniałe opowiastki ?????????

708 )
 Anioł, lat 22data: 18.05.2007, godz: 15:21

Do Reni lat 34
Dziekuje ci z całego serduszka, modlitwa ma wielką moc i ja w to wierze...
dzieki za zrozumienie ehhh.......

707 )
 Honi, lat 24data: 18.05.2007, godz: 14:51

Do Pawła!!!
Mam 24 lata, jestem i zawsze byłam nie sama , lecz samotna, otacza mnie całe mnóstwo ludzi życzliwych i dobrych, lecz nigdy ten jedyny. Nie szukam lecz czekam, nie płaczę lecz ciesze sie tym co daje mi Bóg , a daje bardzo wiele:) nie tracę nadziei!
Po za tym wśród moich znajomych ( zresztą bardzo wartościowych ludzi) starszych ode mnie jest wielu samotnych, którzy starają się nie załamywać. Co z tego , że inni mieli już 5, Ty za to drogi Pawle, będziesz miał tą jedyna prawdziwą i piękną miłość. Bóg ma swój plan, a Ty po prostu go nie przegap i bądź cierpliwy:)
Pozdrawiam

706 )
 papillon, lat 27, e-mail: papillon007@wp.pldata: 18.05.2007, godz: 14:29

Kochani Źródełkowicze,

chciałabym przytoczyć jeden z moich ulubionych fragmentów Pisma Św. Dedykuję go Wszystkim: i tym którzy szukają swojej miłości, i tym co znaleźli, i tym, którzy wybrali życie w pojedynkę... Wszystkim :)

1 Kor, 13

1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
(...)
13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.

Chciałabym podjąc kilka rozważań nt miłości.
1. Ten jakże porywający fragment o miłości nie odnosi się tylko do miłości między dwojgiem ludzi. Co prawda jest to na ogół pierwsze skojarzenie, które prowadzi do przekonania, by realizować się w miłości trzeba spotkać ukochaną osobę. Bóg, który jest Miłością, który nas do końca umiłował, pokazał nam jak mamy kochać! "Miłujcie się wzajemnie jak ja Was umiłowałem". To nawoływanie do miłości powinno towarzyszyć nam każdego dnia, gdyż nieustannie jesteśmy obowiązani nieść miłość drugiemu człowiekowi. Tutaj chciałabym podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze - potrzebny jest drugi człowiek. To w jego stronę ma być skierowana nasza miłość. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, może otworzyć oczy na potrzeby innych, albo zamiast uporczywie wpatrywać się w siebie - spojrzeć wreszcie na innych. A wtedy dostrzeżemy, że wystarczy uśmiechnąć się do smutnego przechodnia, pomóc starszej osobie przy wysiadaniu z autobusu, bądź pomóc matce z dzieckiem przenieść wózek po schodach... a w ten jakże prosty sposób podzielimy się z nieznanymi ludźmi odrobiną miłości. Po drugie - właściwie pojęta miłość nie ogranicza się tylko do jednej osoby. Pan Bóg ukochał każdego człowieka i miłość kolejnych ludzi wcale nie umniejsza Jego miłości do poprzednich. To jest ocean miłości bez dna, z którego mogą czerpać wszyscy. Skoro czerpiemy z tak wspaniałego Źródła, nasza miłość staje się również niewyczerpalna, tak że możemy podarować ją każdemu człowiekowi. Ba, nawet nieprzyjacielowi!
2. jaka jest prawdziwa miłość? to proste - taka jaką opisał ją św. Paweł :) pozostaje jednak pytanie: "jaka jest moja miłość?" warto odpowiedzieć sobie na tak postawione pytanie... i tu myślę, że każdy z nas ma nad czym popracować, by uczynić swoją miłość doskonałą :)
3. może powinnam była od tego właśnie zacząć moje rozważania - każdy z nas został ukochany Miłością Bożą! Nikt nie powinien się smucić, czuć się samotnym, opuszczonym, bo jesteśmy kochani przez Boga, który jest Miłością :) Stąd pytanie "kogo stawiam na pierwszym miejscu w moim życiu?" Jeśli całe swoje życie, wszystko co Cię spotyka oddajesz Bogu to nie doznasz zawodu. On Cię nie opuści jak osoba, w której pokładałaś/eś swoje nadzieje... On Cię nie zawiedzie!!! Jest Bogiem wiernym!!! Ból rozstań, samotności i wszelkich podobnych doświadczeń wynika z naszych błędnie przyjętych priorytetów i wartości. Człowiek jest istotą niedoskonałą i zawodzi, dlatego to Boga mamy stawiać w centrum wszelkich naszych dążeń a nie będziemy rozczarowani.
4. nie odkładaj miłości na kiedyś. Miłość kojarzę ze szczęściem, więc nie odkładaj własnego szczęścia na jutro, bo tak naprawdę jutro jest niepewne. Dany jest nam dzień dzisiejszy i zróbmy z niego jak najlepszy pożytek :) tu i teraz jesteś powołana/y do realizacji w miłości!! jakiej miłości? - doskonałej! czego potrzebujesz? - zaufania Panu! kogo potrzebujesz - drugiego człowieka, by mu to okazać! tak więc może musisz wyjść z ciasnej skorupy własnego "ja"... w każdym razie zacznij działać, a wspaniałe efekty nie każą długo na siebie czekać!

Kochaj i nie oczekuj nic w zamian, kochaj miłością szaloną, jaką Bóg nas umiłował, kochaj a poczujesz że żyjesz właśnie teraz...

I jeszcze rzecz nieodzowna: "Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą." (Flp 2,13) tak więc prośmy o Jego Łaskę.

Z modlitwą <><
Asia

705 )
 Caroline, e-mail: fields-of-gold@wp.pldata: 18.05.2007, godz: 10:23

Do Pawła

"Czasem oczekiwanie już jest miłością"

"(...) jeżeli miłość to tak jak wieczność bez przed i potem"

"nie umiesz oddać siebie jakże masz dostać wszystko"

Ks. Jan Twardowski

Paweł pomyśl sobie o tym, że Twoja przyszła dziewczyna żyje sobie już gdzieś na świecie i czeka na Ciebie... Jeżeli Bóg jeszcze nie pozwolił wam sie spotkać to znaczy, że ona musi jeszcze dojrzeć do tego związku i Ty też. Ale to nie znaczy, że jej nie ma! Dlatego proponuję Ci, żebyś się codziennie modlił nie tylko O nią ale także ZA nią. Czytałam ostatnio (chyba nawet na Adonai :D ) opowiadanie o pewnej dziewczynie, która w wieczory w ktorych miała możliwość iść na jakąs mocno zakrapianą imprezę, rezygnowała z tego i zostawała w domu pisząc listy do swojego przyszlego męża, którego wtedy jeszcze nia znała. Listy te dała mu potem jako prezent ślubny... Ty też mimo, że jeszcze nie znasz swojej dziewczyny myśł o niej, módl się za nią... Bo ona już JEST!
I pamiętaj - "to co najważniejsze jest niewidoczne dla oczu..."
"Miłość jest jak wiatr - nie widzisz jej ale ją czujesz..."
" jeżeli miłość to tak jak wieczność bez przed i potem"

Jeżeli Bóg jeszcze nie postawił jej na Twojej drodze tzn że nie jesteście jeszcze na to gotowi (chociaż Tobie pewnie wydaje sie inaczej ale Bóg widzi więcej niż my...) Robi to żeby was chronic. Musicie być obydwoje odpowiednio dojrzali, żeby nie zniszczyć tego pięknego daru jakim jest miłość oblubieńcza :D On nie chce Ci dać jakiejś namiastki miłosci, jakiegoś minimum on chce Ci dać Miłość prawdziwą, totalną, trwającą całą wieczność... Pewnie dlatego musisz tak długo czekać. I wiedz, że to kiedy spotkasz swoją drugą połowke zależy przede wszystkim od Ciebie. Teraz musisz sie skupić na tym, żeby pogłębiać swoją relację z Bogiem, pokonywać kompleksy, dojrzewać, rozwijać sie a nie skupiać sie na tym, że nie masz dziewczyny. To nie przyśpieszy sprawy a wrecz może ją opóznić... Im szybciej zaufasz Bogu tym lepiej. Bo tak mi sie zdaje że Twoim problemem jest właśnie to, że nie Ufasz... Zastanów sie dobrze nad tym fragmentem:

Rozkoszuj się w Panu,
a on spełni PRAGNIENIA twego serca.
Zwróć ku Panu swe kroki,
UFAJ Mu, a On będzie działał.

Psalm 37,4-5

Ps. Jeżeli chodzi o mnie to też na razie nie mam chłopaka. Ale wcale nie czuję się przez to samotna. Bo ja wiem, że on gdzieś tam jest i predzej czy pozniej musimy sie spotkać:) Mogę przecież o nim myśleć i modlić się za niego (it's like a wind - I can't see it but I can feel it... :) I póki co rozkoszuję się w moim Bogu i ufam Mu... Ufam Mu całym moim sercem!!!

Z Bogiem:)

704 )


 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej