Chcieć znaczy mócPełna pasji, pokonuje wszelkie trudności. Swoim uśmiechem zaraża wiele osób. Taka jest Ludwika, przez przyjaciół nazywana Ludka.- Kiedy chodziłam do podstawówki, nauczyciele skarżyli się moim rodzicom, że w czasie lekcji cały czas rozmawiam z koleżanką. Wkrótce okazało się, że ja po prostu pytam, co jest napisane na tablicy, bo nic nie mogłam z niej odczytać - wspomina Ludwika Tomczyk. Zaczęły się długie, mozolne wędrówki od lekarza do lekarza, bo żaden specjalista nie był w stanie stwierdzić, dlaczego wzrok dziewczynki w krótkim czasie pogarsza się coraz bardziej. - Moja mama jest lekarką, więc tym bardziej wiedziała, że problem z moim wzrokiem jest poważny. Po tym, jak zwiedziliśmy wiele klinik okulistycznych, okazało się, że to nie jest wada wzroku, ale choroba genetyczna - schorzenie siatkówki. A na tę chorobę nie ma ani skutecznej terapii, ani lekarstwa - opowiada Ludka. Kiedy ostatnio przeprowadziła badania, lekarze stwierdzili, że 90 proc. jej pola widzenia nie istnieje. To, co jest w stanie zobaczyć, to "obwódka" rzeczywistego obrazu. - Komórki mojej siatkówki obumierają. Degenerują się bezpowrotnie, tak jakbyśmy zabierali elementy z układanki - tłumaczy. BEZ OGRANICZEŃ - Zawsze obok tych naszych podróży po lekarzach byl drugi tor. Jeździliśmy po różnych sanktuariach maryjnych, byliśmy w La Salette, Lourdes, Częstochowie. Nie wiem, czy rodzice planowali te wyjazdy, czy były one spontaniczne, ale dawały mi dużo siły - podkreśla Ludwika. Pamięta, że nawiedzając święte miejsca, zawsze czuła ogromne wzruszenie. Podobnie jak jej najbliżsi. Ale jadąc do różnych sanktuariów, nie czekała na cud. Od początku chciała być pogodzona z wolą Pana Boga. - W sercu czułam, że nie chcę wchodzić w takie myślenie, że teraz każdy z nas będzie wszędzie na klęczkach modlić się, żebym była zdrowa. Chciałam, abyśmy żyli normalnie. Nie chciałam wpadać w desperacką postawę. Co oczywiście nie znaczy, że nie powierzyłam się Panu Bogu - mówi. Wiara jej pomaga. - Czasami mam wrażenie, że ktoś inny robi za mnie wiele rzeczy. Połączone studia ekonomii i zarządzania rA UW były trudne. Gdybym pięć lat temu miała świadomość trudu, którą mam dzisiaj, nie starczyłoby mi siły, determinacji i odwagi. Bez wiary nie dałabym rady. Wzrok przy studiach matematycznych jest bardzo potrzebny. Ciężko nauczyć się wzorów, wykresów, tabel czy dowodów matematycznych ze słuchu. A ja musiałam. W tym roku Ludka kończy studia, już pisze pracę magisterską. Oprócz studiów czas wypełnia jej praca. - Prowadzę warsztaty z przedsiębiorczości, z ekonomii, głównie z osobami niepełnosprawnymi, które poszukują pracy. Ale także z młodzieżą gimnazjalną. Chcę zaszczepić w nich smykałkę do tego, żeby być przedsiębiorczym - zaznacza. Ale nie samą pracą i nauką żyje. Ludka ma wiele zainteresowań. Marzyła, żeby zostać aktorką, dlatego należała do różnych ognisk artystycznych, uczyła się w studium aktorskim. Gra na pianinie, śpiewa i lubi tańczyć, dlatego chodzi na kurs tańca towarzyskiego, który organizuje Soli Deo. NA PIERWSZYM MIEJSCU Ludwika codziennie słucha fragmentów Pisma Świętego. Słowo Boże nadaje sens jej życiu. Dni nie są może łatwiejsze - mówi - ale lepsze. Łatwiej pokonuje wiele trudności. Bóg zawsze był najważniejszy w rodzinie Tomczyków. - Moi rodzice należeli do Wspólnoty Świętej Rodziny i Akcji Katolickiej. Ja z kolei znalazłam swoje miejsce w Ruchu Światło-Życie przy parafii św. Jakuba w Warszawie. Wszystkie osoby, które należą do tego duszpasterstwa, traktuję jak rodzinę - zapewnia Ludka. Przez trzy lata w Łomiankach przygotowywała młodzież do sakramentu bierzmowania. - Podczas spotkań rozmawialiśmy o wierze w sposób prosty i spontaniczny. Pokazywałam, że to, co słyszą w kościele i na katechezie, jest w zasięgu każdego człowieka, starałam się otworzyć im drzwiczki wiary - mówi. Modli się przez wstawiennictwo wielu świętych, m.in. Ludwiki, Elżbiety i Anny. - Chciałabym je naśladować, bo były wspaniałymi matkami i żonami - moje pragnienie jest bardzo podobne. Będę też prosić o znalezienie stałej pracy, opartej na kontakcie z drugim człowiekiem. I o uśmiech na każdy dzień mojego życia - zdradza Ludwika. Ewelina Steczkowska
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |