Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

O samogwałcie - inaczej

Kontakt z młodymi ludźmi przekonał mnie, że w wielu przypadkach - mimo rozpaczliwych prób poradzenia sobie z problemem masturbacji - brak powodzenia. Samogwałt powtarza się, pogłębia się poczucie winy i własnej małej wartości. Częste spowiedzi nie przynoszą znaczącej poprawy, tylko chwilową ulgę; wielu spowiedników, niestety, nie potrafi udzielić praktycznych rad poza duchową pociechą. Młody człowiek zaczyna traktować swój problem jako coś, nad czym nie da się zupełnie zapanować, czasem popada w rozpacz.

Zdarzają się tacy, którzy intuicyjnie odgadują drogę wyjścia; jest to niewątpliwa łaska, dar od Boga. Wielu sądzi, że problemy z samogwałtem ustąpią w momencie, kiedy rozpoczną regularne życie seksualne, jest to jednak złudne.

Obok wiary, dobrej woli i aktywności potrzebna jest pewna doza wiedzy. Chciałbym się podzielić niektórymi informacjami, które mogą okazać się przydatne przy indywidualnym rozwiązywaniu problemu masturbacji.

Wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre. Bóg stworzył nas istotami płciowymi i to też jest dobre. Płciowość jest darem, jednak nie tyle danym, co zadanym, musi być rozwijana i kształtowana.

Skąd się najczęściej bierze samogwałt, zwłaszcza u chłopców?

Przede wszystkim trzeba uzmysłowić sobie kilka faktów. Pierwszy z nich to, że z chwilą osiągnięcia dojrzałości fizycznej chłopak uzyskuje zdolność doznawania orgazmu. Jest ona mężczyźnie dana, doznanie seksualne może on z reguły osiągać niezależnie od tego, czy kocha kobietę z którą współżyje, czy nie, a także bez udziału kobiety (np. samogwałt). Podniecenie seksualne i kończący je orgazm to reakcje, których przebieg można kontrolować tylko do pewnego momentu. Podczas prób wzbudzania podniecenia seksualnego nigdy nie można przewidzieć, kiedy reakcje wyrwą się spod kontroli i automatycznie doprowadzą do orgazmu.

Drugi fakt dotyczy reagowania na bodźce seksualne w ogóle. Okazuje się, że człowiek nie ma wrodzonej zdolności do reagowania na określone bodźce seksualne -musi się tego nauczyć. W naszym kręgu kulturowym bodźcem seksualnym dla większości mężczyzn jest nagość kobiety, kobieta ubrana w "seksowną" bieliznę, odpowiednia atmosfera (np. sypialnia), przyćmione światło, ciepłe barwy. Jeszcze 100-200 lat temu dla podniecenia Europejczyka wystarczył widok nagich ramion, łydek, a nawet stopy kobiecej. Z kolei widok nagiej kobiety nie jest bodźcem seksualnym dla np. mężczyzn plemion afrykańskich. Dla nich bodźcem seksualnym może być dopiero np. taniec, rytm wybijany przez bębny, śpiew, które tworzą pewien rytuał (zainteresowanym płciowością ludów pierwotnych polecam m. in. książkę p. t. "Natura, kultura, płeć").

Wszystko to przemawia za tym, że człowiek uczy się, które bodźce traktować jako wzbudzające napięcie seksualne. W naszej kulturze to, co jest ukrywane, intymne, wstydliwe, rodzi ciekawość małego człowieka. Ciekawość ta jednak na początku nie wiąże się z podnieceniem seksualnym. Dopiero kiedy rozpocznie się dojrzewanie fizyczne, chłopiec uczy się (najczęściej od swoich starszych kolegów), że Je rzeczy" kojarzy się z czymś dla niego zupełnie nowym - z napięciem seksualnym, z podnieceniem.

Następny fakt dotyczy już samej masturbacji. Chłopak w pewnym momencie - czy to z ciekawości, czy też idąc za przykładem lub namową starszych kolegów - dokonuje pierwszego samogwałtu. Na tym etapie z reguły wie już, co to są polucje i zna zjawisko orgazmu. Zauważa, że orgazm przynosi poczucie odprężenia, "rozładowania" napięcia. Uważam, że u początków drogi do nawykowej masturbacji leży moment, kiedy chłopak zaczyna różnego rodzaju napięcia wewnętrzne n. p. zmęczenie, irytację, niepokój kłaść do jednego "worka" podpisanego: "napięcie seksualne", którego jedynym skutecznym sposobem rozładowania, jaki jest mu znany, jest orgazm osiągany na drodze masturbacji. Młody człowiek bardzo rzadko potrafi rozróżniać rozmaite rodzaje napięć i nie rozładowuje ich w specyficzny i odpowiedni dla nich sposób.

Na to nakłada się, wspomniany poprzednio, proces uczenia się reagowania na bodźce seksualne. W tym okresie życia takimi bodźcami seksualnymi są najczęściej zdjęcia i filmy erotyczne i pornograficzne. W głowie rodzi się pewna konstrukcja, gotowość do reakcji na daną, określoną konstelację bodźców. Im bardziej układ bodźców odbieranych przez zmysły pasuje do tej - nazwijmy to "matrycy" (jak klucz do zamka) - tym silniejsza jest reakcja seksualna, podniecenie. Z biegiem czasu staje się to procesem podświadomym i na pewnym etapie życia chłopak już nie zdaje sobie sprawy z działania wyżej przedstawionego mechanizmu. Uznaje wówczas bezsilnie, że reakcje seksualne są niezależne od niego i nic nie może na to poradzić.

Ciekawa sprawa - bodźce seksualne oparte na pornografii przedstawiają nierzeczywisty obraz ludzkiej płciowości i zdarza się, że w zetknięciu z rzeczywistością, z nagą kobietą "z krwi i kości", mężczyzna, mający taki "zakodowany" sposób reagowania, z zaskoczeniem stwierdza, że owa naga kobieta zupełnie go nie podnieca! Okazuje się, że nie jest ona dla niego takim bodźcem seksualnym, na który on się nauczył reagować, nie jest zdjęciem pornograficznym, nie wydaje z siebie dźwięków, jakie się słyszy na filmach porno itp.

Chłopak trafia w ślepą uliczkę. Z jednej strony orgazm daje tylko subiektywne poczucie rozładowania napięcia a nie obiektywne jego obniżenie, z drugiej strony zaczyna upatrywać w orgazmie główny cel płciowości i współżycia, i te fałszywe przekonania wnosi później do pożycia małżeńskiego, co nieuchronnie powoduje w przyszłości duże kłopoty w partnerstwie.

W powyższych wywodach pominąłem wiele spraw, na przykład trudności w nawiązywaniu kontaktów, wychowanie seksualne w rodzinie, różnorakie zranienia emocjonalne i wiele innych zjawisk, które u danego człowieka współtworzą aurę wokół nawyku samogwałtu. Są to problemy, które powinny być omawiane indywidualnie. Jakie praktyczne wnioski można wysnuć z powyższych rozważań?

1. Płciowość nie jest czymś brudnym i grzesznym z natury. Jest wartością pozytywną, jest Bożym darem, który trzeba w sobie chronić i rozwijać.

2. Do własnej płciowości należy odnosić się z szacunkiem i respektem, gdyż nie wszystkie reakcje ciała można do końca kontrolować.

3. Pornografia może człowieka niewłaściwie "zaprogramować", więc najlepiej jej unikać. Niech podstawowym doświadczeniem seksualnym będzie miłość, a nie jej fałszywe przedstawienie.

4. Jeżeli już ktoś boryka się z nawykowym samogwałtem, to może mieć świadomość, że nie jest on powodowany jakąś enigmatyczną, zewnętrzną i przemożną siłą, lecz jest skutkiem swego rodzaju zaprogramowania, które na szczęście jest odwracalne.

5. W związku z powyższym staje się jasne, dlaczego należy unikać bodźców, które do tej pory prowadziły do masturbacji. Tylko wtedy istnieje szansa, że reakcja na nie z biegiem czasu wygaśnie i doznanie seksualne znajdzie swoje właściwe miejsce w miłości dwojga ludzi.

6. Warto uświadomić sobie, że nie wszystkie rodzaje napięcia są napięciem seksualnym, nauczyć się je rozpoznawać i we właściwy dla nich sposób rozładować (wypoczynek, zachowanie asertywne, aktywność fizyczna i inne).

Praca nad problemem samogwałtu jest trudna, zwłaszcza wtedy, kiedy dojdzie do uzależnienia od doznania seksualnego. Niezbędna jest do tego pomoc Boga i o nią zawsze prośmy w naszych modlitwach ufając, że On, który nas kocha, nie zostawi nas samych w niedoli.

Robert - lekarz

P. S. Istnieje dużo książek, które mogą być pomocne w rozwiązywaniu omawianego
problemu i innych kłopotów związanych z płciowością. W szczególności polecam książki
o. Karola Meissnera OSB, 0. Józefa Augustyna SJ, Jana Bilewicza "Radość czystej miłości",
Daniela d'Ange "Twoje ciało stworzone do życia", "Twoje ciało stworzone do miłości".

Publikacja za zgodą redakcji
Miłujcie się!, nr 5-8/1996

Wasze komentarze:
M: 21.02.2008, 02:53
a co to jest ta Tajemnica Szczęścia? Pierwsze słyszę.
Mia: 12.01.2008, 21:02
Kochani, polecam Tajemnicę Szczęścia. "Obroni go przed zgubnymi pokusami." To jedna z obietnic. I wierzcie mi, to naprawdę działa.
wasz brat: 10.01.2008, 23:42
Ja tkwiłem w tym też dłuższy czas. Nie spowiadałem się z tego, a grzech ten doprowadził mnie do takich wypaczeń, że aż trudno sobie wyobrazić. Odkąd się nawróciłem i całkowicie uwolniłem od tego grzechu minął rok. Teraz jestem zupełnie wolny i szczęśliwy. Pamiętajcie, Szatan będzie o Was walczył, ale My mamy Chrystusa, który pokonał Go na krzyżu. Proszę was byście tylko nie dali się zwieść, że walka jest bezsensu mimo iż nie widzicie żadnych rezultatów. Regularne spowiedzi, Eucharystia (najważniejsze), modlitwa, lektura Pisma Św., życie w jakiejś wspólnocie chrześcijańskiej - to mi pomogło. Panie Jezu proszę Cię o łaskę uwolnienia dla ludzi którzy borykają się z tym problemem i którzy szukają pomocy na tej stronie. Panie Jezu bądź uwielbiony w tych naszych trudnych doświadczeniach, przez które Ty okazujesz swoją moc, przez które okazujesz swoje miłosierdzie. Niech będzie uwielbione twoje miłosierdzie i miłość. Chwała Tobie Panie!!!!
Natalia: 09.01.2008, 11:50
Ona, dziękuję Ci za te słowa:) Piękny artykuł, mądry, rzeczowy, konkretny. Dziękuję za niego!
Ona: 04.01.2008, 16:29
Tak Pawle, sądzę że płeć nie gra tu specjalnie roli. Chciałam Wam natomiast powiedzieć, w jaki sposób uwolniłam się, w jaki sposób zwysiężył we mnie Chrystus. Zrobiłam to po raz pierwszy z głupiej ciekawości i za namową głupich pism. Miałam wtedy 15 lat i dziś wiem, że była to najgłupsza decyzja w moim życiu. Zaczęło się od tego, co mówił już On, czyli przestałam nazywać grzech samogwałtu dobrem. Długo usiłowałam się omamiać (kilka mięsięcy, może nawet rok nie chciałam widzieć prawdy, właściwie kilku prawd), dając tym samym powód do dumy szatanowi. "Przecież nikogo nie krzywdzę"- mówiłam sobie. A mówił mi tak szatan. "Przecież to naturalne zachowanie"; "Trzeba wyzbyć się tylko wyrzutów sumienia"- mówiły głupie gazety. "Wszyscy to robią"- zdawało się słyszeć z każdej strony. A mówili tak ci, którzy nie chcieli ujrzeć siebie w prawdziwym świetle... A sumienie? Mam wyzbyć się integralnej części mnie? Odciąć i wyrzucić? Czułam przez cały czas, że nie uda mi się nigdy nakryć go czymś albo zamknąć w szafce. Bo ono jest we mnie a samej siebie nie przezwyciężę. Zresztą z głębi serca pragnęłam, by to ono zwyciężyło, modliłam się, a przynajmniej póbowałam się modlić. Co ważne, starałam się nigdy nie tracić Boga z oczu. Jednak ludzkie serce czuje gdzieś przez skórę, w jaką podążać stronę i jaką drogą. Co mi pomogło powstawać? Wpadła mi "przypadkiem" w ręce książka ks. Henryka Łuczaka skierowana do młodzieży "Nie pozwólcie się okłamywać". To był chyba moment przełomowy. Rozdziały krótkie, treść głęboka. Trudno mi się było oderwać, bo podświadomie czułam, że tu mój ratunek. Chodziłam nieco po omacku, ale jedno wiedziałam na pewno: muszę szukać i nigdy się się poddawać. Więc szukałam. Zwłaszcza chciałam wiedzieć, co na ten temat mówi Chrystus. Co prawda wiadomo nam, że V przykazanie mówi "nie cudzołóż", ale zawsze można się mamić tak, jak ja to robiłam, by je zgrabnie obejść. Ale jest coś niepodważalnego w Piśmie Świętym - "Jeśli twoja ręka jest powodem twojego grzechu..." Znane, prawda? I można by cytować dalej, bo samo Pismo mówi "Kto szuka ten znajdzie, kto kołacze temu będzie otworzone". Co jeszcze? Grzech ten i jest to bardzo istotne, to wynik egoizmu, małoduszności (zauważcie: ja, moje, mi). Ich przyczyną z kolei może być brak miłości i ciepła w domu, problemy. Uważajcie więc matko i ojcze, by nie przyczynić się do upadku swoich dzieci. Nie warto jednak nikogo obarczać, bo to Ty musisz kierować swoim życiem, Twojej wolnej woli rodzice już nie mają. A co dalej? Blokują takie pułapki rozwój duchowy. Partnerstwo, przyjaźnie staja się problemem, bo jak mam siebie ofiarować komuś, skoro sam siebie nie mam, nie jestem wolny, ale uzależniony? Nie da się. Szukałam też odpowiedzi na pytania wśrórd ludzi. Co powiedziałaby moja Matka? Co powiedziałyby moje dzieci, gdyby były? Co powiedziałabym, gdyby grzeszył mój partner? Czułabym się zdradzona, że zdradził mnie z samym sobą (jak nazwa sama wskazuje). Nie da się uciec przed życiem, uciec w miłostki przed Miłością. Tak można jedynie się wyniszczyć, zrujnować duchowo, a o to szatanowi chodzi, prawda? Zauważ, Przyjacielu/Przyjaciółko, grzech samogwałtu jest wynikiem innych grzechów, głównie egoizmu. Nie chcę być niewolnikiem! Nie chcę sama sobie odbierać godności kobiety, człowieka, dziecka Bożego i musieć wstydzić się przed samą sobą!Wypowiedziałam świadomą walkę swojej małoduszności, pysze, egoizmowi, zakłamaniu w usprawiedliwianiu się, znieczulicy, wypowiedziałam wojnę pismom młodzieżowym i obiegowym opiniom. Po 2,5-rocznej walce o wolność i czystość poczułam wielką Bożą siłę. Nic nagle. Wiedziałam jednak, że już potrafię podołać szatańskim podszeptom i nie dać się namówić do zranienia Chrystusa, do smagnięcia mojego Pana batem i wbicia kolejnego gwoździa. Wiedziałam wtedy, że Pan miłosierny mi przebaczył, że sama sobie przebaczyłam. Złożyłam swoje życie w najpiękniejsze, najbezpieczniejsze miejsce na świecie - ręce Boga. Bo Pan wypełni wszystkie nasze braki i ułomności, tylko musimy Mu zaufać. Współpraca z Bożą łaską owocuje wzrastaniem w wierze. Z perspektywy czasu widzę, że zamknęłam ten rozdział. Na klucz. Lecz stale czuwam przy drzwiach mojego serca. Jak zacząć? Przede wzystkim uświadomić sobie kilka rzeczy, kluczowych spraw: 1. To zło. Krzywdzę! Ranię chrystusa, ranię, niszczę siebie i moją przyszłość oraz ludzi którzy znajdą się na mojej drodze, zatrzymuję się w rozwoju duchowym i odbieram sobie godność. 2.Bóg to źródło miłosierdzia i stałej pomocy. 3. Odetnij się od szatana i jego środków. On chce Twojego upadku, choć na początku zawsze obiecuje złote góry. Pornografia nie tylko hamuje rozwój ale wręcz uwstecznia ludzkie myślenie, postrzeganie seksualności. 4. Szukaj, słuchaj, czytaj. Znajdziesz, wierzę w ciebie (to dla Ciebie się tak bardzo rozpisałam :)). 5.Nigdy się nie poddawaj. Nigdy. Jesteś grzesznikiem, bo przez grzech pierworodny każdy ma naturę skłonną grzechowi, ale Bóg uzdrawia. Nie próbuj sam, nie zdawaj się na własne siły. Nie bój się iść do spowiedzi tzw generalnej, szczerej i dobrze przemyślanej. Tak, tak, do tego grzesznego księdza, który tam siędzi a którym Ty się zasłaniasz. Ale dzięki temu widzisz, że to sam Bóg i tylko On zbawia nas i uzdrawia. "Wszystko mogę w tym który mnie umacnia". 6. Bóg Cię kocha. Twierdzisz, że słyszałes to już sto razy? Ale być może nie rozumiesz, dlatego powtarzam po raz sto pierwszy. Szukaj, bo w Biblii jest wiele na temat Bożej Miłości (jak znajdę, podeślę parę sigli). 7. Umacniaj się, jeśli pragniesz wzrastać. Ze swojej strony polecam adonaii :)) a zwłaszcza świadestwa i mądre opowiadanka. Częsta Eucharystia, inne sakramenty, zwłaszcza pokuty, trwanie na modlitwie i skupieniu to daje prawdziwą siłę. Szczególnie uwielbiłam adorację Najświętszego Sakramentu i Koronkę do Bożego Miłosierdzia, którą mamy dzięki św. Faustynie (niesamowita była jej łączność z Chrystusem, warty przeczytania a wręcz "pochłonięcia" jest jej Dziennk.) Mówią też, że bardzo pomaga wspólnota czy oaza. Niestety jedynie słyszałam, bo w tej chwili nie mam możliwości należeć do wspólnoty. Ale wierzę Im. :) Dużo? To tylko takie wrażenie, bo te sprawy nadają mojemu życiu głęboki sens. A kiedyś wydawało mi się "ojej, ten a ten to czyta Pismo Święte", działa w parafii, gdzież mi do takiej postawy?! Spiesz się powoli, bo to środki a nie cel sam w sobie. Bo nie chodzi o to, że Bóg chce nas mieć pięknych i grzecznych, ułożonych z każdym "ą" i "ę", ale żebyśmy kochali coraz więcej, wzrastali. Nie za dobre uczynki zostaje się świętym, ale za miłość, której są dopiero wyrazem. Pieśń mówi: "Przy Tobie dziś możemy trwać dzięki Łasce. Nie dzięki nam samym". Apostoł Paweł również mówi: "Człowiek dostępuje usprawiedliwienia dzięki wierze, a nie przez uczynki nakazane prawem". Bóg Cię kocha! Monika
On: 31.12.2007, 00:34
Ciekawe podejście do problemu. Ja też z tym się zmagam. Jestem na dobrej drodze by z tego wyjść. Na początku traktowałem to jako coś naturalnego. Nic gorszego mnie nie mogło spotkać, zło nazywałem dobrem. Gdy przejrzałem zobaczyłem, że do tej pory było mi cieplutko i milusio, ale siedzę po pas w szambie. No i zaczęła się walka. Jest w artykule kilka rzeczy które mi się sprawdziły. 1) nie ma bodźców nie ma reakcji - więc najlepiej wystrzegać się wszystkiego co nas bardzo pobudza. 2) dostrzegłem że grzech samogwałtu przysłonił mi inne grzechy, znieczulił moje sumienie - warto przy spowiedzi skupić się nie tylko na tym grzechu. 3) artykuł mówił o matrycy dla tego grzechu - proponuję stworzyć sobie matrycę zachowań walki z nim np. spacer, najlepiej na mnie działa rozmowa z drugą osobą i nie na gg tylko w realu. Na koniec chciałbym napisać, że jeśli w pełni nie będziemy siebie posiadać(naszą część wolności będzie miał samogwałt), wtedy nie będziemy mogli w pełni siebie ofiarować - agape - miłość wg. Jezusa Chrystusa. Więc walcząc o czystość, walczymy o swoją wolność a idąc dalej o piękną miłość, a o NIĄ warto walczyć. Powodzenia i proszę was powstawajcie po każdy upadku. Z darem modlitwy - On.
Joanna: 29.12.2007, 18:43
Ja chyba moge podpisac sie pod waszymi wypowiedziami. Tkwie w tym bagnie od kilku dobrych lat. za kazdym razem obiecuje ze to byl ostatni raz, ale... najgorsze ze, gdy przychodzi to pragnienie nie jestem soba, zaden argument nie działa, modlitwa nic, chwila po boli jak straszliwy kac, umieram z bólu zdradzenia Go po raz kolejny, zwijam sie ze wstydu, obrzydzenia, a On jak Magdalene przytula mnie i broni przed ukamienowaniem przez własne sumienie. wiecie kocham Go najbardziej na świecie a i tak nie potrafie przestać. Tylko dzieki Jego milosci jeszcze tu jestem. zwycięze, nie ZWYCIĘŻYMY!!!!!mamy na to jeszcze całe zycie:) przepraszam za patus mojej wypowiedzi, ale mam nadzieje ze mnie zrozuniecie. pamietam w modlitwie i sama sie polecam
kaśka: 26.12.2007, 17:35
Kilka mądrych myśli w tym atrykule:)
endriu: 25.12.2007, 20:44
czytając ten artykuł przypomniało mi się jak tez z tym nałogiem miałem duży problem od dzieciństwa ale zdziwiło mnie że płeć piękna ma również ten sam problem??
MAGDA: 25.12.2007, 15:43
AA ja też tkwiłam w tm bagnie ale jokoś cudem udało mi się przetrwać i teraz myślę kiedy mam na to ochote że NIE , NIE DAM TEJ RADOŚCI DIABŁU, ZAMSZCZE SIE NA NIM... i kłade sie spać... i nie CIĄGNIE MNIE TAK DLATEGO dziś jestem już kompletnie od tego nieuzalezniona.. trzymajcie się, gdy by ktoś miała z tym kłopocik pisać 2900876
Kasia: 22.12.2007, 21:31
Zaufajcie Bogu i niepoddawajcie sie.ja zaufałam całym sercem i oczysciłam sie z grzechu kóry rozwalal moje zycie
Paweł: 22.12.2007, 01:24
Z własnego doświadczenia wiem że masturbacja może stac sie częscią życia, można się od niej uzależnić - tak było i w moim przypadku. Podejmując walkę z grzechem miałem sporo upadków i wzlotów. Podstwowym błędem było u mnie to iż myślałem że to jeden w ważniejszych grzechów które popełniam i dlatego wydawało mi się że jest to "najważniejszy" problem. Dziś już wiem że oprócz masturbacji mam wiele innych problemów (grzechów) nad którymi warto pracować i zrozumienie tego pozwoliło mi inaczej spojrzeć na sam problem... rzadziej sięgam po masturbacje. Przede mną długa i ciężka droga, ale mając wsparcie u Boga wierzę że mi sie uda. Mam nadzieję że post jest zrozumiały choć troche zakręcony... Życzę wytrwałości wszystkim walczącym... i wspieram modlitwą wszystkich dotkniętych tymże problemem...
mądzrze prawisz: 20.12.2007, 20:18
aha
mi$: 20.12.2007, 00:58
a ja i tak mimo artkułu nie umiem sie uwolnic i to jest silniejsze niz ja i stało sie juz częścią mojego zycia:(
Aleksa: 19.12.2007, 21:03
Ja miałam ten sam problem... przez 3 lata się z tym zmagałam. Postanawiałam, obiecywałam... i nic, zawsze do tego wracałam... Obecnie zyje już 2 miesiąc w czystości, bez samogwałtu. Jest ciężko, ale coś mnie zobowiązuje i wiem, że musze wytrwać. Trzeba duzo siły wewnętrznej, samozaparcia, a przede wszystkim modlitwy. Ja prosiłam Boga i znalazłam rozwiązanie. Ciągle walcze o moje czyste serce i wiem, że jest o co. I wam życze wytrwania, a co najważniejsze: nigdy się nie poddawajcie. Obiecuje modlitwe w waszej intencji.
ewa: 19.12.2007, 19:25
Myślę , że każdy rodzic i Ci , którzy z młodzieżą przebywają cierpią czując jakąś swoją bezradność wobec tak bolesnych doswiadczeń ludzi szczególnie młodych ; jak pomóc , co doradzić ; wiem..łatwo się mówi... ale przecież NIE MA SYTUACJI BEZNADZIEJNYCH ....nie wiem...może trzeba sobie Uświadomić , że tak naprawdę jest to WALKA z siłami Zła , dla których zniszczenie cZystości to Zniszenie Człowieka , ponieważ skutki tego rozciagają się na różne sfery życia , to jak trucizna , która od wewnątrz zatruwa cały organizm...stopniowo , niezauważalnie ale BARDZO SKUTECZNIE..!!! Pragnienie miłości z sferą seksualną to pięty Achillesowe ludzi młodych , tylko Bóg i Jego Łaska oraz pomoc mądrych ludzi mogą skutecznie zadziałać . Osoba zainteresowana musi PRAGNĄĆ UWOLNIĆ SIĘ i mieć świadomość Jak Bardzo to JEST WAŻNE !!! Wiara jest warunkiem cudu .
Emilka: 18.12.2007, 20:42
Bardzo cenny artyku. Ważne wnioski. Beti ma rację, pisząc, że ten proplem dotyczy także kobiet. Miałam ten problem. Właściwie wszystko byłoby bobrze gdyby nie to, że jednak jak już zobaczę taki film, to oderwać się nie mogę. Ale przynajmniej nie doszło do niczego więcej. Trudno wychodzi się z tego nałogu.
Beti: 18.12.2007, 20:24
Zobaczyłam artykuł o masturbacji i ponieważ jest to też mój problem pomyślałam,że wejde i poczytam.I co mnie zdenerwowało?Autor pisze prawie wyłącznie o massturbacji męskiej,tymczasem ja jestem młodą kobietą(26 lat)i masturbacja jest moim nałogiem od dzieciństwa.Spowiadam się często i ciągle mam ten sam grzech.Nie rozmawiałam na ten temat z koleżankami,więc nie wiem czy mają ten problem ale na moim przykładzie widać,że masturbacja nie jest problemem tylko mężczyzn (wydaje mi się,że dotyka większości młodych ludzi) Pozdrawiam
[1] (2)

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej