To było trudneJak każda młoda dziewczyna marzyłam o wielkiej miłości. Miałam dwie bliskie mi koleżanki, które zaangażowane były (i są) w życie swojej parafii. Uczestniczyły w grupach oazowych i dużo rozmawiały w moim towarzystwie na temat nieznanego im jeszcze, przyszłego męża. Naturalnie pragnęły, by kochał Pana Boga tak jak one, by ich całe życie małżeńskie bazowało naprawach Bożych. Te ich rozmowy sprawiły, że i ja zaczęłam się zastanawiać nad moim przyszłym mężem. Próbowałam poznać plany Boże co do mojej osoby. Bardzo chciałam Mu służyć, lecz chciałam kiedyś założyć własną rodzinę.I wtedy poznałam Michała. Uczestniczyliśmy razem w kursie prawa jazdy. Był starszy ode mnie o 5 lat. Skończył studia i znalazł pracę. Znał dużo śmiesznych anegdot z życia studenckiego, poza tym, zarówno on jak i ja, poznaliśmy wielu wspólnych znajomych. Na początku mieliśmy mnóstwo "tematów do obgadania": zwiedzane już miejsca, wydarzenia z dnia codziennego, śmieszne historie, które nam się wydarzyły, itp. Zaczęliśmy też rozmawiać na tematy damsko-męskie. Dowiedziałam się, że miał wiele doświadczeń z dziewczynami. Wcale nie krępowały go historie, które opowiadał. W sumie nie powinno mnie to dziwić, ponieważ był bardzo przystojny. Ja o sobie powiedziałam tytko tyle, że spotykam się z kilkoma chłopakami. Nie dopytywał się o żadne szczegóły. Teraz dochodzę do wniosku, że dla niego chodzenie z kimś było równoznaczne ze współżyciem. Chętnie się z nim całowałam, ale jemu to nie wystarczało. Coraz częściej poruszał temat wspólnego współżycia. Głośno myślał, co by było, gdyby zdarzyło się przypadkowe zajście w ciążę. Z jego rozważań wywnioskowałam, że zostawiłby mnie wtedy na tzw. lodzie. Twierdził, że poważnie podchodzi do życia. Raz nawet byliśmy w niedzielę na Mszy świętej. Przedtem zawsze chodziliśmy osobno. Uważał się za katolika, lecz czasem, jak mama go nie przypilnowała, nie poszedł na Mszę św. U mnie byłoby to niemożliwe. Sumienie nie pozwoliłoby mi na to. Zaczęłam dopytywać się, dlaczego tak czyni, a nie inaczej. On nie mógł na to odpowiedzieć. Stwierdził, że po prostu nie potrzebuje tego. Jego znajomi tak samo postępują. Zaczynałam zmieniać o nim zdanie. Jak przedtem wszystko mi się w nim podobało, tak z czasem zaczęłam dostrzegać, że brakuje mu czegoś. Obecnie myślę, że jedynie opakowanie było niesamowite. Niestety, wnętrze w moich oczach zaczynało się psuć. Mimo tego spotykaliśmy się dalej. Powoli jednak zaczynało brakować nam tematów. On chciał przejść do współżycia. Na moje pytanie, dlaczego tak bardzo tego pragnie, stwierdził, że jest to przyjemne i, że jest to związane z miłością, i zanim poślubi kobietę, chciałby wcześniej z nią współżyć. Twierdził, że miłość to także seks. Bardzo zależało mi na tym, aby zmienić tok jego rozumowania. Chciałam, by był om moim ideałem. Lecz niestety, bardzo rozczarowałam go tym, iż chciałabym zachować czystość aż do ślubu. Spytałam go, czy chciałby, żeby dziewczyna, którą wybierze na swoją małżonkę była czysta i jak by się zachował? Pod długiej chwili zastanowienia chciał zmienić temat, lecz nie dałam za wygraną i żądałam odpowiedzi. W końcu powiedział, że czułby się zaszczycony. Przyznam, że nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Trwałam w swoim postanowieniu, lecz przyznaję, że nie było to proste - przecież jestem tylko człowiekiem. A człowieka charakteryzuje zarówno słabość, jak i jej zwalczanie. Chciałam przedłużyć chwile, które uważałam za szczęśliwe i w których pozwalałam, żeby uczucie brało górę nad rozumem. W dodatku zapewnienia osoby, na której mi zależało, przechylały czasem szatę wagi na stronę, gdzie była wizja chwilowego szczęścia. Na szczęście szala ta nie przechyliła się poza granicę, przekroczenie której kosztowałoby mnie bardzo wiele i zmieniłoby całkowicie całe moje życie. W związku z powyższymi różnicami zdań, rozstanie stawało się nieuniknione. A jak to w życiu bywa, pozostawia rozdarcie. Odczuwa się żal po stracie kogoś bliskiego i chęć porzucenia wszelkich zasad, w które się dotychczas wierzyło. Potrzebna jest chwila zastanowienia i danie szczerej odpowiedzi na pytanie: co jest dla mnie rzeczywiście ważne -życie ziemskie, czy wieczność Królestwa Bożego? Po dniach rozmyślań wybrałam tę drugą możliwość.
Minęły dwa lata od czasu podjęcia tej decyzji i jestem zadowolona. To było trudne, ponieważ życie nastolatki i wybory, których musi dokonywać, naprawdę nie są łatwe. Często brakuje wzorców do naśladowania w naszym otoczeniu, brakuje też czasu na czytanie Pisma Świętego i innych pism katolickich.
Odnaleziona nastolatka
Publikacja za zgodą redakcji
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |