U źródeł jednościTylko Jan Paweł II miał odwagę takiej wizji Europy, która na początku wydawała się zupełnie utopijna, ale ostatecznie okazała się zwycięska - mówi prof. Giovanni Barberini.Nie ma wątpliwości, że tak jak homilie papieskie w Warszawie i Krakowie miały decydujące znaczenie dla losów Polski, tak papieskie słowa w Gnieźnie, wygłoszone 3 czerwca, w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, odbiły się echem w całej Europie, a nawet za Atlantykiem. Jan Paweł II po raz pierwszy podczas swojego pontyfikatu wygłosił fundamentalne przemówienie, w którym zawarł swoje rozumienie europejskości. Stało się to w wyjątkowym dla historii Polski miejscu - na gnieźnieńskim Wzgórzu Lecha. To tu konsekrowano pierwszą polską katedrę po chrzcie Mieszka I w 966 r. i tu w 997 r. złożono ciało św. Wojciecha, a do jego grobu pielgrzymował w 1000 r. niemiecki cesarz Otton III. Biskup męczennik od wieków był patronem Polski, ale uważany był także - i do tego odwołał się papież - za patrona wszystkich Słowian, których tak skutecznie ewangelizował.
- Papież wyraźnie odczuwał dumę ze swojego pochodzenia. Wskazując ludy słowiańskie, ich wielowiekową obecność w Kościele, przypomniał ich wkład w cywilizację chrześcijańską - uważa prof. Barberini z Uniwersytetu w Peru-gii, który był gościem warszawskich obchodów 30. rocznicy pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Po wielu wiekach, zrządzeniem Opatrzności Bożej, te ludy wracały na scenę międzynarodową. - Zachód został niemal zmuszony do ponownego odkrycia narodów słowiańskich - podkreśla włoski profesor, wyjaśniając zarazem polskim słuchaczom, że po wyborze Wojtyły w komentarzach zachodnich mediów dominowało przekonanie, że nowy papież pochodzi z innej, nieznanej kultury. Jakby Polska i Europa Środkowo-Wschodnia przed II wojną światową nie miały własnej, bogatej historii. SŁUCHAJ, ROSJO Mówi się, że wybór Polaka na Stolicę Piotrową zupełnie nie mieścił się w wyobraźni ani Wschodu, ani Zachodu. Nie starczało jej również, gdy chodzi o wymiar owoców pierwszej pielgrzymki do ojczyzny. Ojciec Jacek Salij mówi nawet, że takiego przełomu nie spodziewał się sam papież. Ale z drugiej strony, popatrzmy z dzisiejszej perspektywy na to, jak odważne i przemyślane były jego słowa, jak głęboka była jego wizja jednej, chrześcijańskiej Europy i jak konsekwentnie ją realizował przez cały pontyfikat, powołując się na Ducha Świętego. Wtedy właściwie papieski zwrot tak uparcie, z mocą powtarzany podczas homilii w Gnieźnie: "Czyż Chrystus tego nie chce, czyż Duch Święty tego nie rozrządza", można by zastąpić cytatem z Dziejów Apostolskich, kiedy to Apostołowie oznajmili braciom w Antiochii wprost: "Postanowiliśmy, my i Duch Święty (Dz 15, 23-24.28). Na prorocki aspekt papieskich słów zwraca uwagę także abp Henryk Muszyński w wywiadzie dla KAI: "Papież zakończył swą homilię słowami: «Pójdziemy ku przyszłości, weźmijcie Ducha Świętego». Zwróćmy uwagę, nie powiedział: «pójdźmy», lecz Ťpójdziemyť, co ma ewidentnie prorocki wymiar. Użył też formuły bierzmowania: «Weźmijcie Ducha Świętego!». Cała ta pielgrzymka była jednym wielkim bierzmowaniem. Papież rozpoczął je w Warszawie słowami: «Niech Duch Święty zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi», a potem nastąpiło przypieczętowanie w Gnieźnie i w Krakowie". Jan Paweł II na fundamencie wiary pragnął na nowo zjednoczyć kontynent podzielony polityczno-ideologicznym murem. Ujawnił to w jednym z najbardziej znanych cytatów swojej gnieźnieńskiej homilii: "Czyż Chrystus tego nie chce, czyż Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież Polak, papież Słowianin właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu?". Nie trzeba być wybitnym politologiem, żeby przewidzieć, jak takie słowa musiały być przyjęte na Kremlu, w kierownictwie ZSRR. Od razu, bez owijania w bawełnę, dało to do zrozumienia jedno z amerykańskich czasopism, tytułując swoją relację z pielgrzymki papieskiej w Polsce po homilii w Gnieźnie: "Słuchaj, Rosjo". Ks. Piotr Mazurkiewicz, sekretarz COMECE (Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej) podsumowując kilka dni temu w Gnieźnie pielgrzymkę roku 1979, powiedział: "Wydawało się, że porządkiem jałtańskim może wstrząsnąć jedynie kolejna wojna światowa. Dlatego słowa papieskie były interpretowane wówczas nawet jako nawoływanie do takiej właśnie wojny! Tak nierealne wydawało się wówczas papieskie marzenie i tak niezwykłe było to, w czym było nam dane uczestniczyć między 1979 a 1989 r.".
Jego pielgrzymka do Polski, tkwiącej we wschodnioeuropejskim bloku komunistycznym, poprzedzona była wieloma posunięciami, które mocno niepokoiły ZSRR. Te fakty przypomniał podczas warszawskich obchodów 30. rocznicy pierwszej pielgrzymki papieskiej do ojczyzny prof. Andrzej Nowak, historyk z UJ. A więc już drugiego dnia po inauguracji pontyfikatu tajnymi kanałami papież przekazał swoją kardynalską piuskę jako wotum do Wilna, przed obraz Matki Bożej Ostrobramskiej, w 1979 r. mianował Litwina ks. Audrysa Juozasa Baćkisa zastępcą sekretarza Rady Spraw Publicznych Kościoła, w kwietniu 1979 r. wystosował orędzie do zwierzchnika greko-katolików kard. Slipyja z okazji 1000-lecia chrztu Ukrainy, a już kilka tygodni po inauguracji pontyfikatu przyjął kard. Tomaśka z Pragi, który po tej rozmowie zbliżył się do czechosłowackiej opozycji. W tym samym czasie napisał list do biskupów węgierskich, zachęcając ich do większej odwagi w ewangelizacji. Imre Molnar, historyk, radca ambasady węgierskiej, doskonale pamięta tamten okres. - Kościół węgierski byl wówczas tak zastraszony, że bal się własnego cienia. W latach 70. powstawały co prawda małe wspólnoty odnowy, ale były one zwalczane nie tylko przez władzę polityczną (księży opiekujących się takimi grupami zamykano do więzień), ale też przez władzę kościelną. To byl straszny czas. Po wyborze Karola Wojtyły na papieża, a zwłaszcza po jego pielgrzymce do Polski, nadzieje zaangażowanych węgierskich katolików były ogromne, choć nieujawnione. Odwoływaliśmy się do polsko-węgierskiego braterstwa. Liczyło się wszystko, nawet to, że ojciec papieża był poddanym Karola Habsburga - ostatniego cesarza Austrii i króla Węgier, którego Józef Wojtyła bardzo szanował (Jan Paweł II beatyfikował cesarza w 2004 r. - przyp. red.) - mówi Imre Molnar. Węgrom Jan Paweł II i jego odbiór w ojczyźnie dodały odwagi. - Zobaczyliśmy, że Polacy się nie boją i że wierzą w Boga. To było bardzo ważne doświadczenie - podkreśla radca ambasady. Wielu Węgrom udało się przyjechać do Polski na III pielgrzymkę w 1987 r. - Byliśmy na Westerplatte, wśród nas m.in. Wiktor Orban, późniejszy premier Węgier. Byliśmy zafascynowani papieżem i "Solidarnością" - wspomina Imre Molnar. Rzecz jasna, takie owoce papieskich pielgrzymek budziły niepokój komunistycznej władzy i to nie tylko polskiej. Już po pierwszej wizycie 13 listopada 1979 r. specjalny zespól KC opracował dyrektywę w sprawie zwalczania skutków papieskiej pielgrzymki. - Nie wiemy, czy i jaka była zależność między tym dokumentem a zamachem w 1981 r. - mówił prof. Nowak. Jednak dla wielu osób taki związek jest oczywisty. - Jestem przekonana, że pierwsza pielgrzymka, a zwłaszcza homilia w Gnieźnie, przypieczętowały w Moskwie los Jana Pawła II - uważa nasza redakcyjna koleżanka Barbara Sułek-Kowalska. GNIEŹNIEŃSKIE DZIEDZICTWO Gniezno znalazło się ponownie na trasie papieskiej pielgrzymki już w wolnej Polsce, w roku 1997. Okazją był II zjazd gnieźnieński - idea zaproponowana przez metropolitę gnieźnieńskiego abp. Henryka Muszyńskiego. W 1997 r. przypadało tysiąclecie śmierci św. Wojciecha. - Ta męczeńska śmierć stała się fundamentem Kościoła i zarazem fundamentem początków państwa polskiego. A skoro był to początek i państwa, i Kościoła, byłem za tym, by obchodzić je łącznie. Nie chciałem, aby odbyło się to tak jak w roku 1966, kiedy obchody odbywały się osobno, w opozycji do siebie. Jako znak nowych czasów winniśmy świętować razem. I stąd narodziła się idea zaproszenia prezydentów państw europejskich - opowiadał o genezie zjazdu abp Muszyński w wywiadzie udzielonym KAI.
Owocem papieskich pielgrzymek do Gniezna są też spotkania nad jeziorem lednickim, organizowane w okresie święta Zesłania Ducha Świętego przez o. Jana Górę i duszpasterstwo dominikanów z Poznania. Pierwsze czuwanie odbyło się w 1997 r. Papież przeleciał wtedy helikopterem nad błoniami lednickimi. Od tego czasu co roku przybywają nad Lednicę dziesiątki tysięcy uczestników, którzy pod bramą rybą trzeciego tysiąclecia dokonują uroczyście aktu wyboru Chrystusa. Od początku Jan Paweł II swoje przesłania kierował do młodych. Teraz robi to Benedykt XVI. Tegoroczne spotkanie odbyło się z udziałem delegacji młodych ludzi z kilkunastu krajów Europy, którzy na wzór młodzieży polskiej dokonali aktu ślubowania wierności Chrystusowi. W ten sposób spełnia się proces, o którym mówił prof. Andrzej Nowak, podsumowując pierwszą papieską pielgrzymkę do ojczyzny: "Jan Paweł II otworzył Chrystusowi drzwi do Europy, ale otworzył je nie pięścią, tylko modlitwą i krzyżem". Alicja Wysocka
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |