ks. Jerzy Popiełuszko(1947 - 1984)Męczeństwo 19 października 1984 r. to data, która utkwiła w umysłach i sercach milionów Polaków. Przebieg wydarzeń tego tragicznego wieczoru możemy poznać z relacji świadków: ks. Jerzego Osińskiego, który wspólnie z Księdzem Jerzym odprawiał Mszę św. o godz. 18.00 w kościele pw. Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy oraz pana Waldemara Chrostowskiego - kierowcy, któremu udało się uwolnić z rąk porywaczy.
ks. Jerzy Osiński
"Ok. godz. 22.00 - 20 lub 30 km za Bydgoszczą - dogonił mnie jasny duży fiat. Kiedy zrównał się z nami, zobaczyłem czerwoną latarkę, którą wskazywano, bym stanął na poboczu. (...) Wykonałem manewr wyprzedzający i wtedy obaj z Księdzem zauważyliśmy w samochodzie człowieka w mundurze milicji drogowej. Ksiądz Jerzy powiedział: "Zatrzymaj się, żebyśmy nie mieli kłopotów". Stanąłem około 4 metrów przed nimi. Mężczyzna w mundurze podszedł do mnie i zażądał dokumentów. Następnie poprosił mnie do swego samochodu na kontrolę trzeźwości. (..) Otworzyłem drzwi ich "fiata" obok kierowcy i wtedy zostałem popchnięty. Drzwi zatrzaśnięto, a kierowca powiedział: "Dawaj rękę". Kiedy ją wyciągnąłem, poczułem zatrzaśnięcie kajdanek. Wiedziałem już, że to nie jest zwykła kontrola drogowa. Zobaczyłem, jak Ksiądz Jerzy wysiada z samochodu, oburzony, a dwóch mężczyzn trzyma go za rękaw. Został przeprowadzony na tył fiata i nie mogłem już dostrzec, co się z nim dzieje. Usłyszałem tylko głos Księdza: "Panowie, co robicie?", głuche uderzenie, łoskot wrzuconego do bagażnika ciężkiego przedmiotu i trzask zamykanej klapy. Na tylne siedzenie wsiedli dwaj inni, któryś złapał mnie za szyję i wepchnął w usta knebel. Na karku poczułem ucisk metalu. Jeden z nich założył mi sznurek na knebel: "Żebyś nie krzyczał w swojej ostatniej drodze" - powiedział. Musiałem coś zrobić. Nie mogłem pozwolić, byśmy razem z Księdzem zginęli bez śladu. Myślałem o spowodowaniu wypadku, ale bałem się, że Ksiądz może znajdować się w bagażniku. Ślad jakiś musiałem jednak zostawić. Po omacku, małym palcem zacząłem szukać klamki. I wtedy, niecałe 5 km od miejsca napadu, pojawiły się światła miejscowości, a fiat z dużą szybkością - 80 lub 90 km/godz. - wyprzedził malucha. Zdecydowałem się wyskoczyć. Szarpnąłem klamkę i całym ciałem naparłem na drzwi. Poczułem szarpnięcie rwącej się marynarki (...)". Waldemar Chrostowski
30 października 1984 r. zmasakrowane ciało Księdza Jerzego wyłowiono z Zalewu Wiślanego we Włocławku. Bezpośredni sprawcy zbrodni zostali osądzeni w procesie toruńskim i skazani na kary więzienia. Dziś już wszyscy są na wolności. Może pomińmy ich nazwiska...
"Strach, ból, wstrząs doprowadzały dręczonego człowieka do granicy życia i śmierci. Za każdym postojem od miejsca porwania ksiądz był słabszy i mniej odporny. Bito go także w Toruniu na parkingu, potem przed stacją CPN, na koniec w lesie. Ruchy Księdza, które oprawcy słyszeli lub obserwowali w bagażniku fiata, mogły być nieświadomymi zmaganiami ciała z nadchodzącą śmiercią. Człowiek był czterokrotnie bity do utraty przytomności, lub do zamroczenia, a następnie wtłaczany pod klapę bagażnika w nienaturalnej pozycji. Zakneblowany nie krwawił na zewnątrz, krew przedostawała się przez tchawicę do płuc". dr Jóźwik "Zamordowany Ksiądz Jerzy ubrany został w białą koszulę, czarne spodnie i pantofle oraz w sutannę. Do sutanny przypięto Mu trzy znaczki: znaczek z główką Matki Bożej Częstochowskiej na tle biało-czerwonej flagi, znaczek z napisem "Solidarność" na tle orła, 1980 Sierpień, 1984 Huta Warszawa, znaczek z wizerunkiem kościoła św. Stanisława Kostki z napisem "Msza za Ojczyznę", Warszawa. Na sutannę nałożono Mu albę z wyhaftowanymi czerwonymi krzyżykami i zielonymi listkami oraz czerwony gotycki ornat ze złotym haftem: znak P, kłosy oraz gałązki winogron. Do ręki włożono Zmarłemu sporych rozmiarów krzyż z pasyjką i naklejonymi na końcach ramion napisami "Solidarność" oraz różaniec z masy perłowej, który otrzymał od Ojca Świętego Jana Pawła II (...)".
ks. Grzegorz Kalwarczyk 20 października 1984 r., dzień po porwaniu, telewizja podała wiadomość o uprowadzeniu Księdza Jerzego. Od tej chwili przed zamkniętym już kościołem św. Stanisława Kostki na Żoliborzu zaczęły gromadzić się tłumy wiernych. Ludzie płakali, odmawiali różaniec.
Pogrzeb Księdza Jerzego odbył się 3 listopada 1984 r. Ciało kapłana spoczęło w grobowcu przy kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Księdza Jerzego żegnało około tysiąca kapłanów i ponad 600 tys. wiernych z całej Polski. "Ta śmierć jest także świadectwem. Ja modlę się za ks. Jerzego Popiełuszkę. Jeszcze bardziej modlę się o to, ażeby z tej śmierci wyrosło dobro, tak jak z Krzyża - Zmartwychwstanie... Niech będzie ta śmierć źródłem nowego życia..."
Matka Sługi Bożego Księdza Jerzego, po pogrzebie syna (30 listopada 1984 r.): "Niech im [zabójcom] Pan Jezus daruje, a oni się nawrócą i wspomną, z kim oni to popełniali. Przecież nie z synem, tylko z Bogiem walczyli..." Red.
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |