Miłość niejedno ma imięMiłość to jedno z najczęściej używanych - i nadużywanych - pojęć. Dlatego warto przypomnieć znaczenie miłości typu eros i caritas.Eros wpisany jest w naszą naturę. Nie rodzi się z myśli i woli, ale "narzuca się" człowiekowi. Starożytność widziała w nim opanowanie umysłu przez "szaleństwo", które wyrywa z udręki istnienia i pozwala doświadczyć "boskości". Biblia przeciwstawia się takiej koncepcji. Zwalcza ją jako perwersję religijności. Ubóstwienie erosa paradoksalnie szkodzi mu. Nie jest "ekstazą" do czegoś "boskiego", ale degradacją człowieka. Dlatego eros wymaga dyscypliny i oczyszczenia. Konieczne jest jego dojrzewanie w celu opanowania. Nie chodzi o jego odrzucenie, ale przywrócenie mu twórczej wielkości. Bo eros sprowadzony tylko do seksu sprawia, że człowiek staje się "towarem". Owszem, eros pragnie "unieść człowieka w ekstazie", lecz właśnie dlatego wymaga kontroli i uzdrowienia. Natomiast miłość typu caritas jest służbą bliźniemu zwyciężającą egoizm. Jest troską o całego człowieka, gotową do poświęceń. Benedykt XVI uczy, że caritas dąży do definitywności w sensie wyłączności: tylko ta jedna osoba i w sensie trwałości - "na zawsze". Jest ciągłym wyzwalaniem się z "ja", aby być darem dla bliźniego. Taka miłość interweniuje w chaotyczne dążenie do przyjemności. Pokazuje pełny wymiar człowieczeństwa. Jest też miłością przebaczającą: jeżeli kogoś kocham, to przyznaję mu prawo do błędów (1 Kor 13, 1-7). Eros i caritas często się przeciwstawia nazywając pierwszą "pożądliwą" , a drugą "ofiarną". Naprawdę eros i caritas nie dają się jednak zupełnie oddzielić. Miłość jest wartością mającą oba te wymiary. Gdy uciekają one od siebie, powstaje karykatura miłości. Początkowo miłość jest głównie pożądająca. To fascynacja kimś z uwagi na obietnicę szczęścia. Jednak w zbliżeniu eros powinien coraz mniej strzec własnych przywilejów, a coraz bardziej troszczyć się o bliźniego. To wyzwala z konsumenckiego stosunku do seksu. Twórcza miłość polega na tym, że z Bogiem kochasz człowieka. Także tego, który pociąga cię erotycznie. Gdy jesteś w komunii z Bogiem, uczysz się patrzeć na osobę oczami Jezusa. Nie zatrzymujesz się na tym, co zewnętrzne, ale widzisz jej ukryte wołanie o miłość niezawłaszczającą. Spojrzenie jest mniej zaborcze, a bardziej bezpieczne (Mt 5, 28). "Nie skrzywdzę cię, bo między nami jest Jezus." Miłość jest boska, ponieważ zdolność do niej jest z Boga i łączy z Nim. Ten proces detronizuje "ja", a wywyższa dobro wspólne - "my". Eksploatacja ciała zamienia się w adorację łaski spotkania. ks. Jan Sawicki
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |