Dobry uczynekPani Zofia cały miesiąc opiekowała się sąsiadką cierpiącą na zapalenie płuc. Kiedy chora wreszcie wydobrzała, napisała o niej wiersz:
Gdy ciężko zachorowałam Żadnej pomocy nie miałam. Ale jak najlepsza matka Zaopiekowała się mną sąsiadka. Nikt nie miał takiej opieki, Ona nie tylko podawała leki. Gotowała rosół z kury, Przepędzała nastrój ponury. Dlatego znów się mogę śmiać I wołać głośno: Bóg zapłać! - To bardzo piękny wiersz - powiedziała wzruszona. - Chyba na niego nie zasłużyłam. - Droga pani Zosieńko, zasłużyła pani na więcej. Minęło przeszło czterdzieści lat. Pani Zofia zestarzała się, zniedołężniała i zaczęła tracić pamięć. Na szczęście często odwiedzał ją wnuk, który przynosił potrzebne rzeczy, a także sprzątał mieszkanie. Raz w szufladzie między starymi listami i reklamówkami znalazł pożółkłą kartkę z wierszem sąsiadki, od dawna zresztą nieżyjącej. - Babciu, co to jest? - zapytał pokazując niezwykłe znalezisko. - Nie wiem, naprawdę nie wiem. Wnuk był przekonany, że staruszka kiedyś wiedziała, ale już zapomniała. A nie spodziewając się, że jeszcze kiedykolwiek sobie przypomni, zmiął kartkę i wyrzucił do śmietnika. I mogłoby się wydawać, że dobry uczynek sprzed kilkudziesięciu lat został całkowicie zapomniany. Grzegorz Pełczyński
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |