Pies policyjnyCałą scenę obserwowałem z balkonu. Na ulicy kręciło się sporo ludzi, chociaż trudno było mówić o tłoku. Dzięki temu od razu spostrzegłem wspaniałego psa, wilczura, jak tylko wynurzył się z, bocznej uliczki. Biegł po chodniku, lawirując zgrabnie pomiędzy przechodniami, z nosem przy ziemi. Przesunął się tak pod moim balkonem i zaczął się oddalać, kiedy nagle zmienił postępowanie. Wybiegł na skraj jezdni i uniósł łeb. Nie wiem, czemu spojrzałem wtedy w stronę, skąd się pojawił. Dojrzałem tam policjanta, który biegł z wysiłkiem. Właśnie wyjął z kieszeni jakąś rurkę, włożył jej koniec do ust i policzki jego dwa razy mocno się wydęły, jakby dmuchał w gwizdek. Żadnego głosu jednak nie usłyszałem. Znów spojrzałem na psa. W tej samej chwili skoczył on naprzód, jak strzała, dopadł jakiegoś mężczyzny, niosącego ciężką teczkę, i rzucił się na niego. Tamten usiłował kopnięciami bronić się, lecz pies chwycił go za nogę i przewrócił. Stanął nad nim i nie pozwolił się ruszyć, aż nadbiegł policjant. Za chwilę wszyscy razem obaj mężczyźni, nie licząc psa, maszerowali pod moim balkonem w najlepszej, zdawałoby się, zgodzie. Tylko ręce jednego pana były jakoś nienaturalnie wygięte i złożone na plecach. Złapano złodzieja. Wszystko w porządku. Ale nie wszystko jeszcze jest jasne. Pytanie: Kto powie, co to za rurkę brał do ust policjant i po co?
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |