Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
o. Jacek Woroniecki

(1878 - 1949)


     "Idźcie do ojca Jacka Woronieckiego, to najjaśniejsza głowa, jaką posiadamy. Mimo że chory, on wam pomoże" - zwykł mawiać kard. August Hlond do duchownych i świeckich potrzebujących pomocy duchowej. I nie mylił się.

     Kim był ten duchowny, pochodzący z rodziny książęcej Mieczysława Boruty-Woronieckiego i Marii z Drohojowskich? Z domu rodzinnego wyniósł miłość Ojczyzny, znajomość języków obcych, ale także zasady, że kto posiada majątek lub wiedzę, powinien się nimi dzielić. Żył w latach 1878-1949. We Fryburgu w Szwajcarii studiował nauki przyrodnicze i teologię. Tu poznał dominikanów (nieobecnych w Polsce po kasacie zaborców; kilka klasztorów działało jedynie w Galicji). Po powrocie do kraju, w 1906 r. w Lublinie przyjął święcenia kapłańskie. Zaraz też został sekretarzem bp. Franciszka Jaczewskiego, profesorem w seminarium duchownym i prefektem gimnazjum. Po roku udał się na dalsze studia do Fryburga, gdzie uzyskał doktorat z teologii i nabawił się choroby nerwu błędnego, która nękała go do końca życia.

     W 1909 r. we Florencji wstąpi! do dominikanów, gdzie otrzyma! imię Jacek. Po ślubach zakonnych został przeznaczony do Fryburga, gdzie został ojcem duchownym i wicerektorem konwiktu dla księży studentów. W 1914 r. powrócił do Polski. W Krakowie zajął się formacją inteligencji.

     Organizował wykłady otwarte, w których podejmował problematykę wiary, tematy społeczne, a zwłaszcza pracę nad własnym charakterem. - Powtarzał, że nie można okradać Pana Boga z Jego chwały. Mają się do niej przyczyniać nie tylko księża, ale i świeccy - mówiła s. Gabriela Wistuba OP podczas sesji poświęconej o. Woronieckiemu 8 maja u służewieckich dominikanów. Zwracał też uwagę na misję kapłaństwa powszechnego. Jako nauczyciel wiary przekonywał, że każdy jest zobowiązany do poznawania prawdy Bożej. Uważał, że nie wystarczy wierzyć i modlić się, ale trzeba poznawać Pana Boga, a wiedza religijna powinna być na takim samym poziomie, jak wiedza ogólna. Ludzie po wyższych studiach powinni mieć więc wiedzę teologiczną na poziomie uniwersyteckim. W Studium Dominikańskim wykładał etykę.

     Po odzyskaniu niepodległości, gdy w Lublinie zaczął działać uniwersytet katolicki, na dziesięć lat (1919-1929) związał się z tą uczelnią. Był wykładowcą, duszpasterzem studentów, a latach 1922-1924 rektorem. W okresie wielkiego kryzysu gospodarczego udało mu się zdobyć nowych sponsorów, założył też Towarzystwo Uniwersytetu Lubelskiego (późniejsze Towarzystwo Przyjaciół KUL), którego członkowie wspomagali uczelnię.

     Przyciągnął wielu wybitnych wykładowców i czynił skuteczne starania w celu uzyskania przez uniwersytet praw państwowych.

     Był bardzo lubiany przez studentów, którzy podziwiali jego erudycję, znajomość języków, kulturę osobistą i... dobry humor. "Dzień, w którym się człowiek choć raz nie roześmieje, jest stracony" - często mawiał do młodych. Jednym z jego uczniów był zmarły rok temu o. prof. Mieczysław Albert Krąpiec OP, późniejszy rektor KUL.

     W latach 1929-1933 był wykładowcą teologii moralnej na Angelicum w Rzymie. W 1932 r. założył Zgromadzenie Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi. Jego cele ujął w słowach: "Praca misyjna wśród pogan i w Rosji oraz budzenie zrozumienia potrzeby tej pracy u nas w kraju".

     We Lwowie był rektorem Studium Filozoficznego dominikanów oraz zajmował się też utraconymi podczas kasacji klasztorami dominikańskimi.

     W 1936 r. zapadła decyzja o wybudowaniu na warszawskim Służewiu domu studiów dla dominikanów z krajów słowiańskich. W 1937 r. pierwsi zakonnicy, wśród nich o. Woroniecki zamieszkali w tej części stolicy. Ojciec Jacek kierował tam Studium Generalnym.

     Sędziwy, 89-letni o. Reginald Wiśniewski OP mówi: - W kontaktach z ludźmi był bardzo bezpośredni umiał dostrzec ducha Bożego także w najprostszym człowieku. Kiedyś, przy budowie tego właśnie klasztoru, podeszła do niego kobieta i zapytała o cel budowy. Gdy dowiedziała się, że będą tu bracia dominikanie, ucieszyła się. - Jacy my szczęśliwi - mówiła - bo pamiętam, jak w tym miejscu była karczma, w której ludzie pili, przeklinali, obrażali Pana Boga. Ojciec Woroniecki widział jej pobożność, wiarę i trzeźwą ocenę sytuacji - podkreślał o. Reginald. podczas wspomnianej sesji.

     Przypadkowo wybuch II wojny światowej zastał o. Woronieckiego w Krakowie, gdzie dominikanin pozostał do końca życia. Kończył wcześniej zaczęte książki, głosił konferencje, rekolekcje. Pozostawił ogromną spuściznę pisarską. Do najważniejszych jego dzieł należą: "Katolicka etyka wychowawcza", "Katolickość tomizmu", "Tajemnica Miłosierdzia Bożego".

     Od 2004 r. trwa jego proces beatyfikacyjny.


Wojciech Świątkiewicz


Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 17 maja 2009



[ Powrót ]
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej