Dom w NiebiePapież Benedykt XVI podczas pamiętnej pielgrzymki do Polski mówił do Młodzieży o domu zbudowanym na skale. Wzbudzał tym samym tęsknotę "za takim domem, który będzie własny, który będzie trwały, do którego będzie się nie tylko wracać z radością, ale i z radością przyjmować każdego przechodzącego gościa". Zachęcał też polską Młodzież do budowania domu, "w którym miłość będzie chlebem powszednim, przebaczenie koniecznością zrozumienia, a prawda źródłem, z którego wypływa pokój serca". O jakim domu marzymy?W roku liturgicznym, który w Polsce przeżywamy pod hasłem: "Kościół naszym domem", lepiej rozumiemy, że dom, to nie tylko miejsce zamieszkania, w którym człowiek może przebywać jakiś czas w sensie fizycznym. Dom to stan życia, który jest konieczny do osiągnięcia celu naszych dążeń uczuciowych, intelektualnych i duchowych. Dążenie do takiego celu trafnie opisuje Księga Wyjścia, z której dowiadujemy się, że Izraelici, najpierw na obczyźnie, a następnie przez czterdzieści lat wędrówki po pustyni, żyli poza własnym domem, mieszkając w otoczeniu Egipcjan oraz w namiotach, nieco przypominających te z naszych pielgrzymek na Jasną Górę lub do innych miejsc świętych. Cały czas tęsknili jednak za prawdziwym domem, za "Ziemią Obiecaną". Miała to być ziemia żyzna i przestronna, ziemia, "która opływa w mleko i miód" (Wj 3,8). W sensie duchowym chodziło o dom jaśniejący wzajemnym zrozumieniem i miłością, która oznacza dar z samego siebie dla innych oraz owocuje szczęściem i pokojem serca. Wiemy z kart Pisma Świętego, że owe nadzieje i marzenia o własnym i trwałym domu nie spełniły się. Po kilku wiekach osiadłego życia we własnej Ojczyźnie, które wcale nie było sielanką, Izraelici znowu znaleźli się w niewoli, siedząc i płacząc nad rzekami Babilonu (por. Ps 137,1.4). Nie tylko runęło wszystko, co przez pewien czas sprawiało wrażenie domu, ale zdawało się ponadto, że daleki i obcy stał się nawet Bóg, którego przecież czcili jako jedynego Pana i Ojca miłosierdzia. Paradoksalnie jednak w okolicznościach tej strasznej niewoli tęsknota za domem w sposób naturalny utożsamiła się z Bogiem. W sercach ludzi pozbawionych domu rosło przekonanie, że tylko Bóg może im dać bezpieczne schronienie. Czytamy o tym w Księdze Izajasza, szkicującego przyszłość w znaczeniu powszechnego i całkowitego przekształcenia ludzi i rzeczy (por. Iz 41,4), przyszłość rozumianą jako nowe stworzenie, kojarzone z domem, który - jak napisze po uwielbieniu zmartwychwstałego Chrystusa św. Paweł - nie jest ręką ludzką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie (por. 2Kor 5,1). Słowa św. Pawła o wiecznie trwałym Domu w Niebie dowodzą, że w życiu doczesnym tęsknoty za domem nie jest w stanie zaspokoić nawet Kościół. Ostatecznie jest on jedynie tymczasową przystanią dla wiernych, pielgrzymujących do celu po stromych drogach, narażonych na różnorakie niebezpieczeństwa, trudy i cierpienia. Dom w Niebie jedynym celem naszych pragnień. Z powyższych słów wynika, że Apostołowi narodów chodzi o Dom w Niebie, który został otwarty dla każdego człowieka w momencie Chrystusowego wniebowstąpienia. Otwarcie tego domu nie oznacza jednak automatycznego udziału w chwale zbawionych. Trzeba najpierw przyjąć do swego umysłu i serca Chrystusową Ewangelię, którą będą głosić Apostołowie i ich następcy aż do skończenia świata. Przekonująco uczył o tym św. Augustyn: "Dziś, bracia, jak usłyszeliśmy, Pan nasz Jezus Chrystus wstąpił do nieba. Niech wstąpi z Nim i nasze serce. Słuchajmy Apostoła mówiącego: «Jeśliście tedy powstali razem z Chrystusem, szukajcie tego, co jest wzniosłe, gdzie i Chrystus zasiadł na prawicy Bożej, rozumcie to, co w górze jest, a nie co na ziemi». Albowiem tak wstąpił, że od nas nie odszedł. My również tam z Nim jesteśmy, chociaż z ciałem naszym nie stało się jeszcze to, co nam obiecano. On już został wywyższony ponad niebiosa. Z tego powodu nie powinniśmy wątpić w pewne i anielskie zamieszkanie w niebie" (cyt. za: Program duszpasterski'2011/'2012, s. 80). W ostatnich zdaniach drugiej części książki Jezus z Nazaretu, papież Benedykt XVI pisze, że Jezus rozstając się z uczniami, błogosławi ich i z tym błogosławieństwem pozostaje we wspólnocie Kościoła. "Jego ręce są nadal wyciągnięte nad tym światem. Te błogosławiące ręce Chrystusa są jakby chroniącym nas dachem. Są one jednak równocześnie gestem otwarcia, który rozrywa świat, ażeby weszło do niego niebo i mogło w nim stać się obecnością. W tym geście błogosławiących rąk - dodaje obecny Papież - wyraża się trwała relacja Jezusa do Jego uczniów i do świata. W swym odejściu przychodzi, ażeby nas wynieść ponad nas samych i otworzyć świat na Boga. Dlatego uczniowie mogli się radować, gdy wracali z Betanii do domu. W wierze wiemy, że Jezus unosi nad nami swe błogosławiące ręce. Jest to nieprzemijający powód chrześcijańskiej radości". Dom w Niebie pozostaje w zasięgu naszych dążeń dzięki Chrystusowi, który pozostaje z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,20). On żyje i króluje z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego, dzięki któremu słowa Chrystusa i ustanowione przez Niego sakramenty upewniają nas, że ani życiowe sukcesy, ani najbardziej dotkliwe porażki czy upadki, nie są w stanie zatrzymać nas w drodze. My wiemy, że - bez względu na okoliczności życia doczesnego - trzeba iść ciągle dalej. Jesteśmy bowiem przekonani, że za wszelką cenę należy dotrzeć do domu Ojca, w którym jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było to Chrystus, który odszedł przygotować nam miejsce, o tym by nam powiedział (por. J 14,1-2). Chrystus jest bowiem zawsze wierny i niezmienny w swojej obietnicy: "Przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, i wy byli tam, gdzie Ja jestem" (J 14,3). Te słowa, wypowiedziane przez Chrystusa przy pożegnaniu na Górze Oliwnej, z myślą o Jego drodze do domu Ojca, są dla nas źródłem otuchy i zapewniają nas, że "Pan Jezus, Zwycięzca grzechu i śmierci, wstąpił do nieba jako Król chwały, którego podziwiają Aniołowie. On jest Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, Sędzią świata i Władcą stworzenia. Wstępując do nieba nie porzucił nas w ludzkiej niedoli, lecz jako nasza Głowa wyprzedził nas do niebieskiej ojczyzny, aby umocnić naszą nadzieję, że jako członki Mistycznego Ciała również tam wejdziemy" (i prefacja mszalna o Wniebowstąpieniu Pańskim). Dom w Niebie to trwałe przebywanie z Panem Dziękując Bogu za Dom w Niebie, pozostaje nam więc z wielką ufnością modlić się słowami Psalmu: "Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? (...) O jedno tylko proszę Pana, tego poszukuję: bym w domu Pańskim przebywał po wszystkie dni mego życia" (Ps 27[26], 1.4). Słowa te świadczą, że wspólnota z Bogiem jest źródłem pogody ducha, szczęścia, pokoju; jest utęsknioną oazą światła i miłości, jest odzwierciedleniem domu, który nie runie, bo na skale jest utwierdzony. Skałą tą jest Chrystus Pan, który przychodzi do naszych serc w komunii św., aby uczynić z nich mieszkanie Trójcy Świętej. I choć często trudno jest nam podejmować codzienne obowiązki, niech wiara w obecność Boga trójjedynej miłości w naszym życiu nieustannie dodaje nam skrzydeł, które kiedyś - dzięki zbawczemu posłannictwu aniołów - zawiodą nas aż do raju i wprowadzą nas do krainy życia wiecznego. ks. Marian Kowalczyk SAC
Tekst pochodzi z Pisma Alumnów
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |