Wiadro, czarna ręka, zbezczeszczony Krzyż"Co chcesz zrobić z tym wiadrem?" - zapytałam kobietę, którą spotkałam niosącą wiadro. Z promiennym spojrzeniem odpowiedziała: "To jest mój klucz do nieba. Za życia modliłam się za mało, rzadko chodziłam do kościoła, ale kiedyś wysprzątałam i wyczyściłam na Boże narodzenie, pewnej ubogiej staruszce, całe mieszkanie za darmo. Stało się to moim ratunkiem..."Zobaczyłam kiedyś postać księdza, który miał czarną prawą rękę. Zapytałam o powód. Wyjaśnił mi: "Powinienem był więcej błogosławić. Powiedz to wszystkim kapłanom, których spotkasz, żeby więcej błogosławili, przez co mogą ściągnąć dużo błogosławieństwa na ziemię, a osłabić wielce moc szatana". Razu pewnego przyszła dusza, powiedziała czego potrzebuje i dodała: Kiedy to będzie zrobione, będę zadowolony". Powtórzyłam to krewnym, których zresztą wcale nie znałam. Byli oni pełni niedowierzenia i chcieli wiedzieć czy wszystkie dusze to mówią. Przyznałam, że pierwszy raz usłyszałam to powiedzenie i nie wiem dlaczego dusza ta tak właśnie powiedziała. Wówczas po namyśle dopiero powiedzieli krewni, że było to powiedzonko ich ojca: "Kiedy będzie to zrobione, będę zadowolony" i dlatego mi uwierzyli. Byli to ludzie, którzy nie uczęszczali na niedzielną Mszę św. sądząc, że jest to nakaz Kościoła i nie Boga. Wyjaśniłam im, że w wieczności przykazania kościelne mają taką samą wagę jak i przykazania Boże, różnica polega tylko na tym, że Kościół może zmieniać swoje przykazania, ale nie może tych co od Boga pochodzą. Pewien mężczyzna wyznał: "Jestem bluźniercą, podeptałem w złości Krzyż myśląc, że gdyby Bóg istniał, nie pozwoliłby na to Pan Bóg nie pozwolił drwić z siebie i na miejscu zostałem sparaliżowany. To było moim ratunkiem". Powiedział mi następnie, co winna jego żona zrobić dla niego i jak można złagodzić jego czyściec. Żona wystąpiła z Kościoła, ale moje posłannictwo zrobiło na niej głębokie wrażenie. O tym, że mąż jej znieważył Krzyż oni tylko wiedzieli i nie mieli odwagi komukolwiek o tym powedzeć, więc uwierzyła, że mówiłam prawdę. Pod wpływem tego zdarzenia żona wróciła na łono Kościoła. Pewnego razu przyszedł do mnie lekarz i skarżył się, że musi pokutować, dlatego że zastrzykami skracał chorym życie, aby nie musieli tak bardzo cierpieć. Cierpienia te miałyby dla dusz czyśćcowych nieskończoną wartość, jeżeli byłyby z pokorą i cierpliwie znoszone. Wolno zbyt wielkie cierpienie złagodzić, nie wolno jednak środkami sztucznymi skracać życia. Maria Simma Moje przyżycia z duszami czyśćcowymi
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |