Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Niebo dla wszystkich

Z ks. prof. Markiem Tatarem rozmawia Irena Świerdzewska.

Czy każdy może dołączyć do grona świętych?

Nie można rozpatrywać świętości w kategorii wybrania do niej niektórych osób, bo wyznawalibyśmy predestynacjonizm, czyli założenie, że jedni mogą osiągnąć świętość, zbawić się, a inni są z góry przeznaczeni, że świętości osiągnąć nie mogą. Pierwszym wyrazem woli Boga, który powołuje człowieka do istnienia, jest świętość stwórcza, inaczej świętość ontyczna. Dlatego też należy powiedzieć, że nasze życie zmienia się, ale się nie kończy. Kościół na Soborze Watykańskim II wypowiedział fenomenalną rzecz dotyczącą powszechnego powołania do świętości: nikt nie może być z tej możliwości wyłączony.

Należy zaznaczyć, że inna jest sytuacja tych, którzy nie doświadczyli Pana Boga, a inna tych, którzy Go odrzucili bardziej lub mniej świadomie. Ci ostatni z natury odrzucają również prawdę o życiu po śmierci. W uroczystość Wszystkich Świętych tę prawdę Kościół wyraża w liturgii. Trzeba przypomnieć, że w stosunku do każdego człowieka miłość Boga jest taka sama. Bóg nie zamyka Nieba jednym, a innym je otwiera. To człowiek stawia Bogu granice, o tym decydują wybory człowieka, intensyfikacja miłości, a raczej jej brak. Odnośnie do naszej świętości trzeba podkreślić, że nie jest aż tak bardzo istotne, czy Kościół zauważy ją w oficjalnym stanowisku. Mówiąc żartobliwie, nie musimy wpatrywać się w intensywność światła aureoli nad naszymi głowami.

Dlaczego więc jednych Kościół ogłasza oficjalnie błogosławionymi czy świętymi, a innych nie?

Uroczystość Wszystkich Świętych obejmuje wszystkich, którzy osiągają Niebo. Poprzez beatyfikacje i kanonizacje Kościół uświadamia nam prawdę o możliwości uświęcenia i wynosi na ołtarz postaci będące przykładami. Przede wszystkim wyniesieni na ołtarze są dowodem, że można być świętym. Oni przecież nie byli z góry przeznaczeni do świętości. Czyli mamy sprawdzoną drogę, którą przeszli; są dla nas wzorem w przeżywaniu doświadczenia relacji z Bogiem. Święci nosili w sobie ogromne pragnienie Boga, co stało się najważniejszym dążeniem ich życia. Czy spodziewali się, że ich świętość będzie widoczna, wyeksponowana, doceniona? Raczej wielu z nich miało problem ze zrozumieniem, czasem także ze strony ludzi Kościoła. Patrząc od strony Bożej, to był właśnie czynnik oczyszczający ich miłość.

Takie spojrzenie na świętość wyrywa nas ze współczesnej mentalności zdobywcy. Nie możemy dążenia do świętości "zadać" sobie jak zdobywania kolejnej sprawności harcerskiej. To, czy Kościół ogłosi mnie świętym, czy nie, z punktu widzenia świętości nie ma większego znaczenia. Znaczenie ma dla ludzi pozostających na ziemi.

Jednak bł. Honorat Koźmiński czy bł. Sancja Szymkowiak stawiali sobie jako cel zdobycie świętości.

Honorat Koźmiński powiedział: "Chcę być świętym", ale nie stawiał sobie jako cel: "Chcę być beatyfikowany czy kanonizowany". Założenie dążenia do świętości wynika z natury chrześcijaństwa. Warto przypomnieć słowa jezuity, o. Karla Rahnera: "Chrześcijanin przyszłości albo będzie mistykiem, albo go w ogóle nie będzie".

Czy żeby zostać świętym, trzeba dokonać czegoś spektakularnego: wybudować pięć kościołów, założyć zakon lub organizację niosącą pomoc ubogim?

Niekoniecznie, takie dzieła mogą być efektem świętości, ale u podstaw leży wewnętrzny dar człowieka: pragnienie Boga. Wielu świętych nie zostawiło po sobie specjalnych dzieł. Błogosławiony Honorat założył ogromną liczbę zgromadzeń zakonnych, ale on odczytywał ówczesną rzeczywistość Polski niszczonej zaborami, wymagającej odnowy religijnej i patriotycznej. Dzisiaj mamy problem z przyjmowaniem celebryckiego charakteru życia człowieka w świecie, co w teologii określa się herezją akcji, wykazywania efektów. Celem Matki Teresy z Kalkuty nie była działalność charytatywna, ta była owocem jej życia z Bogiem. Nie może być sprzeczności między akcją i kontemplacją. Akcja bez kontemplacji jest tylko humanitarnym działaniem, a kontemplacja bez akcji może być wydumanym idealizmem. Eksponowani wielcy święci to ludzie szalonego czynu, "niepoprawni" idealiści i wizjonerzy, jak o. Maksymilian Kolbe, który otwierał klasztory w Japonii i uruchamiał wydawnictwa. Słyszałem powiedzenie, że historia zna pięknych bohaterów, którzy nigdy nie byli świętymi, i świętych, którzy zawsze byli bohaterami

To są wymierne efekty życia świętych, natomiast efektem niewymiernym, będącym u podstaw świętości, jest zgoda na to, by być narzędziem Pana Boga. Im bardziej staję się narzędziem Pana Boga, tym bardziej przestaję należeć do siebie samego.

Jak ma się w nas świętość realizować?

Najkrócej można powiedzieć, że ma być stanem intensywnego miłowania Pana Boga, także z trudnymi doświadczeniami i próbami wiary. Świętość jest odwzajemnieniem miłości Boga, rozwija się na poszczególnych etapach życia. Nie chodzi o określanie, na jakim etapie się znajduję. Celem jest miłowanie, pragnienie spotkania z Bogiem, do czego powołani są wszyscy.

Gdzieś w naszej mentalności ciągle jeszcze pokutuje przeświadczenie, że do świętości przeznaczeni są księża, biskupi, osoby konsekrowane, ale nie świeccy. Ale przy budowaniu dróg również można się uświęcać. Świętości nie można rozpatrywać w kategoriach: jedno powołanie jest lepsze, a inne gorsze w jej re alizacji. U podstaw leży rozeznawanie Boże woli i drogi, jaką Bóg dla mnie zaplanow czy to będzie w małżeństwie, kaplaństwie czy w życiu konsekrowanym.

Łatwiej jednak w zakonie zarezerwować czas na spotkanie z Bogiem w modlitwie niż żyjąc w świecie. Czy nie oznacza to nierówności w dążeniu do świętości?

To zależy, czy zarezerwowany na modlitwę czas będzie modlitwą, czy pobożnym zagospodarowaniem czasu, spełnieniem obowiązkowych modlitw. Jako ksiądz zadaję sobie pytanie: czy modlę się brewiarzem, czy odmawiam brewiarz? Czy spełniam tylko obowiązek, który nałoży! na mnie Kościół w dniu święceń kapłańskich, czy ta modlitwa jest moim spotkaniem z Bogiem? Na pewno inaczej wygląda struktura dnia w życiu osoby konsekrowanej i inaczej osoby żyjącej w małżeństwie. Już sama walka matki o czas, by przeczytać fragment Pisma Świętego pomiędzy przewijaniem dziecka a podgrzewaniem mleka może być niezwykle cenna. Może ta mama nie będzie miała satysfakcji, że udało się wygospodarować czas, ale nie o naszą satysfakcję tutaj chodzi - chodzi o nasze pragnienie Boga i podejmowany wysiłek. Mnie do kapłaństwa przygotował ojciec, chociaż nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy. Wychowałem się w wiosce, gdzie codziennie była ciężka praca, pamiętam spracowane ręce taty, ale nie pamiętam dnia, kiedy nie widziałbym ojca klękającego do modlitwy.

Skąd mamy mieć pewność, że idziemy drogą świętości?

Będzie to rozeznawanie woli Bożej, która wyraża się w przypadku księdza przez decyzje biskupa, a osoby zakonnej - przez przełożonego. To będzie rozeznawanie przez osobę świecką powołania w wyborze męża czy żony, decyzji małżonków na kolejne dziecko lub budowę domu bądź rezygnację z tego planu. Klękanie do modlitwy to pytanie Pana Boga, jaki ma plan na nasze życie. Wybierając swoją drogę życiową, najpierw chciałem zostać aktorem, potem sportowcem; wypadek samochodowy pokrzyżował plany. Po półrocznych rekolekcjach w szpitalu wiedziałem, że chcę być księdzem. Kiedy spełniły się moje marzenia o pracy w parafii, probostwie i wysokogórskich wspinaczkach, przyszła nowa decyzja biskupa: skierowanie na studia i praca na uczelni. Istotne jest, by w życiu nie realizować własnych planów, ale wypełniać oczekiwania Pana Boga. Na wykładach staram się nie tylko przekazywać wiedzę, ale też dbać o mentalne dojrzewanie, ukazywanie innym piękna stworzenia. Na drodze do świętości ważna jest też pomoc kierowników duchowych.

Do czego potrzebne są nam relikwie świętych, które w pewnych parafiach idą w dziesiątki?

Relikwiarze nie są pamiątkami świętych, których Kościół wskazuje nam jako wzór. Fragment ciała świętego nie działa magicznie, on ma kierować ku duchowej łączności ze świętym. Podobnie jak nie czcimy krzyża jako kawałka drewna, lecz krzyż przenosi nas do rzeczywistości, którą wyraża. Mam nadzieję, że relikwie w kościołach nie sprowadzają się do liczb, ale pokazują sens dążenia drogą świętości.

Jak możemy korzystać z bogactwa świętych, skoro mówi się, że nie należy ich naśladować?

Chodzi o to, że nie należy odtwarzać życia świętych, bo każdy żył w określonych uwarunkowaniach kulturowych. Naśladować mamy Jezusa. Święci są dla nas pewnym wzorem i doświadczeniem; korzystamy z tego, co nam zostawili w swoich dziennikach duszy, listach, wskazaniach. Niektórzy byli fenomenalnymi antropologami, a nie kończyli uniwersytetów - dzisiejsza psychologia nie dorasta do ich znajomości człowieka. Nie da się odtwarzać ich życia, ale można przyjmować ich styl myślenia, wartościowania, ich sposób widzenia świata i Pana Boga. Święci pokazują, że odczytywanie świętości musi dokonywać się na tle epoki, w której żyjemy, wyzwań czasu, zadań - są zanurzeni w realizmie, twardo stąpają po ziemi. Uroczystość Wszystkich Świętych pomaga zobaczyć, że sens świętości jest daleko szerszy, niż sięgają nasze wyobrażenia.

Ks. dr hab. Marek Tatar - profesor UKSW,
prezbiter diecezji radomskiej,
kierownik Katedry Mistyki Chrześcijańskiej w UKSW,
kierownik Podyplomowych Studiów Kierownictwa Duchowego UKSW.

Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 29 październik 2017



Wasze komentarze:
sly: 16.11.2017, 20:09
niebo to jest dla boga i janiołów
(1)

Autor

Tresć

Poprzednia[ Powrót ]Następna

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej