Wezwani do chwałyListopadowa uroczystość Wszystkich Świętych kieruje naszą uwagę ku tym, którzy doszli już do domu Ojca, jak i ku tym, których Kościół wyniósł oficjalnie na ołtarze. Cieszą się oni chwałą niebieską w zjednoczeniu z Bogiem, gdyż umiłowali Go ponad wszystko, zawierzyli Mu całkowicie i oddali się Mu bez zastrzeżeń. Są wśród nich dzieci, młodzież, ludzie w sile wieku i starcy. Są apostołowie, męczennicy, wyznawcy, dziewice. Są ludzie sławni, zasłużeni, znakomici nauką, ale są także prości, cisi, niepozorni i nieznani, gdyż Kościół Boży ze swej natury jest święty i wszystkich do świętości prowadzi, bez względu na to, kim jest dana osoba, z jakiego pochodzi środowiska i jakie spełnia czynności.Znaczenie uroczystości Wszystkich Świętych nie ogranicza się jednak tylko do przeszłości i oddania czci tym, którzy na nią zasłużyli, ale odnosi się również do dzisiejszego człowieka i dzisiejszych czasów. Święci bowiem powinni być wśród nas; święci bez wątpienia są wśród nas, a my sami jesteśmy także wezwani do świętości. "Świętymi bądźcie, bo i Ojciec wasz niebieski święty jest" - oto zdanie, wobec którego nie możemy pozostać obojętni, nie możemy nie dosłyszeć wezwania skierowanego do nas, nie wolno nam odciąć się od niego. Ale zapyta ktoś: Jak być świętym, na czym właściwie świętość polega, w jaki sposób przejawia się ona na zewnątrz? Odpowiedź jest zaskakująco prosta: świętość to nic innego jak miłość Boga i bliźniego. Gdy człowiek ukochał Boga ponad wszystko, gdy w Nim położył całą swoją nadzieję, gdy zaufał Mu całkowicie i do końca, to już wkroczył na drogę świętości. Taki bowiem człowiek stanie się przez to samo otwarty na drugiego człowieka, dostrzeże jego godność, będącą obrazem Boga, dostrzeże jego wzniosłe powołanie i jego odwieczne przeznaczenie. Tego rodzaju podejście powstrzyma go od wyrządzania drugiemu przykrości czy krzywdy, przeciwnie stanie się bodźcem do świadczenia innym pomocy. Zewnętrznym bowiem przejawem świętości jest przede wszystkim dobroć, a człowiek święty to człowiek dobry. Dziś tak często ludzie uskarżają się na brak dobroci, na obojętność, na zanik zainteresowania się taką osobą, która nas po prostu potrzebuje. Mówi się, że egoizm bierze górę nad poświęceniem, że każdy zabiega o własny interes, o własną korzyść i wygodę. Nie ma chętnych do wyrzeczeń, do ofiary i samozaparcia. Takie utyskiwania i narzekania to nic innego jak głośne, a nawet wręcz rozpaczliwe, wołanie o dobroć. Każdy bowiem człowiek potrzebuje uprzejmości, życzliwości i dobroci, potrzebuje odpowiedniego klimatu w swoim otoczeniu, by w nim samym wyzwoliły się siły dobra, poświęcenia i ofiary. Jeśli będzie widział wokół siebie ludzi spieszących chętnie i z uśmiechem innym na pomoc, to i on nie pozostanie obojętny na cudzą niedolę, na krzywdę i niesprawiedliwość. Mówi się często, że dobro jest zaraźliwe, podobnie zresztą jak i zło. A zatem im więcej dobra w naszym otoczeniu, tym lepsi stajemy się i my sami. Jeśli my mamy prawo do dobroci innych, to w oparciu o zasadę wzajemności oni również mają prawo oczekiwać jej od nas. Jakże często znajdują się wśród nas ludzie chorzy, skazani siłą faktu na pozostawanie w samotności, potrzebujący niekiedy jakiejś usługi, życzliwego słowa lub choćby tylko naszej obecności. Wniosek jest aż nazbyt prosty należy ich odwiedzić i w miarę swoich możliwości pomóc. Niekiedy wystarczy tylko nasz serdeczny uśmiech. Jakże wiele starszych osób ucieszyłoby się naszą przy nich obecnością. Okazanie zainteresowania rodzinom dotkniętym nieszczęściem już sprawia im ulgę i pociechę. Zaopiekowanie się dziećmi z rozbitych małżeństw, czy nie jest świadczeniem dobroci, czyż nie jest podjęciem chrześcijańskiego obowiązku miłości? Podjęcie wezwania do świętości wymaga tylko pewnej odwagi. Okazji do świadczenia dobra nie brakuje, wręcz przeciwnie, spotkać ją można na każdym kroku. A przecież Chrystus zapewnia, że niebo otrzymuje się za podanie pokarmu, przyjęcie w dom, odwiedzenie potrzebującego pomocy, wsparcia, gdyż "byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić, byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem w podróży a przyjęliście mnie..." "Świętymi bądźcie..." Jak powinniśmy się ustosunkować do takiego wezwania? Nie wolno nam go nie dostrzegać. Nie możemy pozostać na nie obojętni. Trzeba je przyjąć i trzeba na nie odpowiedzieć - odpowiedzieć życiem. Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! (Mt 25, 34). Jotes Rycerz Niepokalanej, nr 305
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |