Czemu wątpię?
Byłem na studiach...
Zapragnąłem obecności Boga.
Poszedłem Go szukać...
jakbym nie wiedział,
że On jest wszędzie..
Była otwarta sala wykładowa.
Na końcu był obraz JEZUSA
Miłosiernego...
z napisem: Jezu ufam Tobie.
Nic nie mówiłem.
Oczekiwałem, że On coś...
do mnie powie.
A tu nic. Same wątpliwości.
Skumałem się,
że brak wiary chciał
zasiać we mnie ktoś,
kto nie przypada za mną.
Mam na myśli tego,
co ma zakręcony
ogon z tyłu :)
i rogi łosia...
Wściekłem się na Boga,
za to, że milczy...
byłem sobą.
Nie wiedziałem co zrobić.
Spojrzałem na napis:
JEZU ufam Tobie.
Gdy spokorniałem,
usłyszałem głos w duszy:
Bierz miłosierdzie
i dawaj miłosierdzie.
Czułem dziwną radość,
choć nie śmiałem się.
Pomyślałem: to mój wymysł.
To wyobraźnia.
Wnet nastrój opadł...
no i poszedłem smutny.
Schodząc piętro niżej,
spotkałem koleżankę.
Przypomniałem sobie słowa,
które sobie... wymyśliłem...
Okazało się,
że ona potrzebowała pomocy.
Dręczyła się z powodu
własnej grzeszności.
Potrzebowała zbudowania.
Rozmowa pomogła.
Dopiero po niej,
po radości jaką czułem
w sercu, iż mogłem pomóc,
uwierzyłem w słowa
JEZUSA, których
sobie nie wymyśliłem...
Autor niznany
Nadesłał Marcin
[ Powrót ]
|