Krakowskie dziękczynienie"Wyrwany ze swej archidiecezji przez niezbadane wyroki Opatrzności" 16 października 1978 r. na Stolicę Piotrową od pierwszych dni pontyfikatu podkreślał swój nierozerwalny związek z Krakowem. Był w nim przy okazji każdej pielgrzymki do Polski. Nie zawitał tu jedynie w 1995 r., gdy w ciągu jednego dnia był w Skoczowie, Bielsku Białej i Żywcu.Wybór kardynała Wojtyły na Papieża był w zamyśle komunistycznych władz szansą na odgrodzenie go od Polski i Polaków. Jan Paweł tym bardziej nie godził się na status wygnańca z własnego kraju. Nazajutrz po inauguracji pontyfikatu podczas audiencji dla Polaków sugerował, że zależy mu na szybkim przyjeździe do Polski. PRZYSZEDŁ DO SWOICH I SWOI GO POZNALI Papieski helikopter wylądował na krakowskich Błoniach 6 czerwca 1979 r. około godz. 20. Na lotnisku powitał go kardynał nominat Franciszek Macharski. Ojciec Święty zaś mówił, usiłując opanować wzruszenie, w czym dopomagał mu padający deszcz: "Tak bardzo czuję was - czuję was przez to oddalenie, do którego wezwał mnie Pan (...). Moje serce nie przestało być związane z wami, z tym miastem, z tym polskim Rzymem". Gdy stojąc w otwartym samochodzie, wjechał na ulice miasta, kierując się ku katedrze na Wawelu, widać było, że "przyszedł do swoich i swoi go poznali". Wyciągał ręce do kogoś z tłumu albo wysiadał z samochodu i sam podchodził do ludzi, mówił: "Tyle twarzy znajomych, wszystkie twarze znajome, bo krakowskie. Z każdym człowiek chciałby coś zagadać...". Byli wśród nich przyjaciele z tak zwanego Środowiska. Teresa Małecka z owego Środowiska opowiadała, że każda z grup studenckich była przekonana, że jest dla kard. Wojtyły jedyną i najważniejszą, bo skąd by wziął czas na spotkania z innymi? A Jan Paweł II odpowiadał na to, że dla niego podstawą wzajemnego poznania były nie okazjonalne spotkania, ale raczej prawdziwe zainteresowanie tym, co dzieje się w ludzkich sercach. "Gdy spotykam drugiego człowieka - pisał - to już się za niego modlę i to mi pomaga w kontakcie z nim". Gdyby recenzenci "Beskidzkich rekolekcji" prof. Wandy Półtawskiej ujrzeli korespondencję z Janem Pawłem II w tej perspektywie, wspomnienia zawarte w książce nie byłyby (w biblijnym rozumieniu) "rzucaniem pereł przed wieprze". Na szczęście miliony zwykłych ludzi "bez względu na wiek, stan lub narodowość" wyczuwało tę perspektywę i szło na szlaki swojego pasterza. NROZLICZENIE Z TEATRALNĄ I LITERACKĄ PRZESZŁOŚCIĄ Zazwyczaj każde odwiedziny w Krakowie Jan Paweł II rozpoczynał od nawiedzenia wawelskiej katedry. Przy dźwiękach dzwonu "Zygmunta" pochylał się nad relikwiami św. Stanisława i modlił w milczeniu, nieobecny dla wszystkiego, co działo się wokół. Można było się przypatrzeć temu skupieniu ducha zwłaszcza podczas słynnej milczącej transmisji z Wawelu w 2002 r. Podczas trzeciej pielgrzymki do Polski w 1987 r. wygłosił pod Krzyżem Królowej Jadwigi poetycką homilię "Ave Crux", zaś dziesięć lat później w kaplicy św. Leonarda odprawił jubileuszową Mszę św. prymicyjną z okazji 50-lecia swojego kapłaństwa. Podczas każdego pobytu na Wawelu odbywał swoją wewnętrzną pielgrzymkę, przemierzając kaplice i groby królewskie. Od pierwszego dnia pobytu Papieża w Krakowie rozpoczęła się tradycja wieczornych spotkań pod oknem jego rezydencji przy Franciszkańskiej 3. Przetrwała aż do ostatniej wizyty w 2002 r. Pierwszym razem nikt nie liczył na to, że Papież podejdzie do okna, nie było tego spotkania w programie. Na domiar złego dom arcybiskupów krakowskich nie ma balkonu. Papież sam rozwiązał ten problem, wspinając się na okno do wysokości parapetu na pospiesznie ustawionym podeście. Młodzież każdego roku reagowała nieprawdopodobną owacją. To miejsce stało się niepowtarzalnym symbolem obecności Jana Pawła II w Krakowie. Siedziba papieska podczas wszystkich pobytów Jana Pawła II w Krakowie była punktem wypadowym do wielu miejsc, także poza Krakowem. W 1979 r. wyjeżdżał stąd do Kalwarii Zebrzydowskiej, Wadowic, Oświęcimia i Nowego Targu. Po powrocie z Nowego Targu uczestniczył na Wawelu w uroczystym zakończeniu Synodu Archidiecezji Krakowskiej zainicjowanego w 1972 r. dla uczczenia 900-lecia śmierci św. Stanisława. Potem w kościele na Skałce miał spotkanie z twórcami. To bardzo krakowskie, kameralne spotkanie skłoniło Ojca Świętego do prywatnych wypowiedzi odsłaniających stosunek do własnej twórczości literackiej, epizodu teatralnego w jego życiorysie aż po ujmujące wyznanie: "Nie myślę, o tym, żebym zasłużył na groby zasłużonych na Skałce - ale żebym mógł jako tako służyć Polsce, służąc całemu Kościołowi". Rozliczenie z teatralną przeszłością zamknął w jednym zdaniu: "Świętej pamięci Mieczysław Kotlarczyk uważał, że moim powołaniem jest żywe słowo i teatr, a Pan Jezus uważał, że kapłaństwo i jakoś pogodziliśmy się, co do tego". Ale wobec swej twórczości literackiej i "zdekonspirowania jej przed światem" już nie byt tak stanowczy: "Już sam nie wiem, co z tym mam zrobić. Po prostu, niech leci". MANIFESTACJA WIERNOŚCI W 1979 r. przedstawiciele rządu nie zaakceptowali wizyty Papieża w Nowej Hucie - miasta zaprogramowanego przez komunistów jako "miasta bez Boga". Miejsce spotkania z mieszkańcami Nowej Huty ustalono w niedalekiej Mogile, w pobliżu klasztoru cystersów. Jan Paweł II zastosował się do zalecenia władz: samochodem udał się na lotnisko w Balicach skąd helikopterem przeleciał nad Nową Hutą, tak, by jego stopy nie dotknęły zakazanej dla niego ziemi. Dopiero podczas drugiej pielgrzymki, w 1983 r., konsekrował nowohucki kościół św. Maksymiliana Kolbego. Uroczystość w Mogile okazała się spotkaniem wypróbowanych przyjaciół, wielką manifestacją wzajemnej wdzięczności i wierności. "Nie można oddzielić Chrystusa od ludzkiej pracy. To właśnie potwierdziło się tutaj (...). Ten nowy początek ewangelizacji przeżywaliśmy razem. I ja zabrałem to z sobą z Krakowa do Rzymu jako relikwię" - mówił Jan Paweł II w Mogile. Odpowiedzią była kilkunastominutowa owacja mieszkańców Nowej Huty. Wśród zaproszonych gości był m.in. arcybiskup Monachium i Freising - kard. Joseph Ratzinger. Papież podczas pierwszej wizyty w Krakowie nie mógł jeszcze odwiedzić chorych w szpitalach, o których nigdy nie zapominał, dlatego oczekiwali na niego w kościele ojców franciszkanów pw. św. Franciszka z Asyżu. - w tym samym kościele do którego w czasach krakowskich przychodził niemal każdego ranka na modlitwę brewiarzową i drogę krzyżową odprawianą przed malowidłami Mehoffera. Dopiero w 1991 r. rozpoczął spotkanie z miastem w dziecięcym szpitalu w Prokocimiu, a w 1997 r. od poświęcenia nowej kliniki kardiochirurgu. JEGO KRAKOWSKIE MIEJSCA Podczas każdej pielgrzymki do Polski Ojciec Święty znajdował czas na chwilę modlitwy przy grobie rodziców i starszego brata pochowanych na cmentarzu Rakowickim. W 1979 r. mijało 100 lat od urodzin jego ojca i 50 lat od śmierci matki. Gdyby Emilia Wojtyłowa dożyła wyboru swego młodszego syna na papieża miałaby 92 lata. W ostatnim dniu pierwszego pobytu w Krakowie Jan Paweł II uroczystą Mszą św. dopełnił uroczystości Stanisławowych. Na Błoniach krakowskich, które później nazwał "naturalną świątynią" wobec najliczniejszego w dziejach polskiego Kościoła zgromadzenia wiernych dokonał zgodnie z tradycją św. Stanisława aktu bierzmowania narodu - umocnienia w wierze, nadziei i miłości na dalsze nasze trwanie, "abyśmy nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyśmy sami nie podcinali tych korzeni, z których wyrastamy Zawsze pragnął powrócić do Krakowa po prostu jako pielgrzym. Mówił o tym w starym domu Długosza, w którym niegdyś ojciec Wyspiańskiego miał swoją rzeźbiarską pracownię, a teraz znalazła siedzibę Papieska Akademia Teologiczna. Jeszcze w 1997 r. o własnych siłach przeszedł ulicą Kanoniczą. W 1999 r. po raz ostatni wszedł w progi bazyliki mariackiej. Miał okazję napatrzeć się na piękno przywróconej do dawnej świetności świątyni. W czasach krakowskich często przychodził tu spowiadać. Wracając na Franciszkańską, wstąpił jeszcze do dominikanów, ucałował relikwiarz św. Jacka, powspominał dawniejsze odwiedziny. Podczas ostatniej wizyty w Krakowie w 2002 r. papamobile zatrzymało się przed domem przy ulicy Tynieckiej 10. Tam, w suterynie zamieszkał wraz z ojcem, gdy rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, tutaj zastała go wojna i śmierć ojca. Stąd codziennie w drewniakach wyruszał do pracy w Solvayu. W tym domu cudownie ocalał podczas okupacji w czasie wielkiej łapanki urządzonej przez hitlerowców w sierpniu 44 roku. Po tym wydarzeniu abp Adam Sapieha przyjął go, już wówczas kleryka, pod swój dach na Franciszkańską 3. Przed kościołem salezjanów na Dębnikach, krakowskiej parafii Karola Wojtyły, na powitanie Ojca Świętego salezjanie ustawili obraz Matki Bożej wspomożycielki wiernych, przed którym Karol modlił się każdego dnia. W tym kościele w czasie wojny poznał Jana Tyranowskiego. "Od niego nauczyłem się elementarnych zasad pracy nad sobą, które wyprzedziły to, co potem znalazłem w seminarium" wspominał Jan Paweł II. Ostatnie pielgrzymie spotkania tuż przed odlotem do Rzymu to odwiedziny w klasztorze kamedułów na Bielanach i w Tyńcu u benedyktynów. Bywał tam często na rekolekcjach, prowadził dni skupienia. Po jego pobycie w Tyńcu w lipcu 1959 r. w klasztornej kronice zapisano: "Wyjechał i pozostawił za sobą smugę nieprzepartego uroku, modlitwy, wewnętrznego żaru." LITANIA WDZIĘCZNOŚCI Można by ułożyć "litanię wdzięczności" z wezwań, jakimi Jan Paweł II obdarzał Kraków i ludzi, których tu spotkał albo którzy przeszli przez to miasto w ciągu dziejów. Ale aby nie zbanalizować i nie odebrać piękna papieskiemu szlakowi w Krakowie, trzeba stanąć na gruncie prawdy naszej wiary o świętych obcowaniu, a także o ewangelicznej przypowieści o Dobrym Pasterzu. Bowiem tu, w Krakowie najjaśniej ujawnia się niezwykły dar Jana Pawła II przeżywania historii jako realnej rzeczywistości. Doświadczyliśmy tego już w Gnieźnie w 1979 r. - kiedy wprost z otchłani dziejów wyłonił zastępy ludów i świętych przechodzących przez polską ziemię - a w Krakowie, choćby podczas kanonizacji królowej Jadwigi w 1997 r. Gdyby nie miał w sobie realności Boga i nie przeżywał autentycznie świętych obcowania, nie miałby tej mocy. W czerwcu 1999 r. kard. Macharski w zastępstwie chorego Papieża odczytał jego homilię-testament, wielkie dziękczynienie Bogu za tysiąclecie Kościoła krakowskiego, za świadectwo świętości życia duszpasterzy i świeckich, za ich wiarę, dzięki której "stało się możliwe, by u końca tego tysiąclecia, wtaśnie nad brzegami Wisły, u stóp wawelskiej katedry padto wezwanie zmartwychwstałego Chrystusa: "Piotrze, paś baranki moje!" W Krakowie w 1999 r. Piotr naszych czasów stawiał pytania i apelował: "Co nasze pokolenie zrobiło ze swoim wielkim dziedzictwem? Czy Lud Boży tego Kościoła nadal żyje tradycją apostołów, misją proroków i krwią męczenników? (...) Oby się nie okazało, że skarb wiary, nadziei i miłości, który nasi ojcowie ustrzegli w zmaganiach i nam przekazali, to pokolenie «zatraci uśpione», już nie jak w ŤWeseluť Wyspiańskiego «snem o wolności», ale «wolnością samą»". Spoczywa na nas wielka odpowiedzialność za (...) zbawienie współczesnego człowieka i za losy Kościoła w nowym tysiącleciu". Elżbieta Staniszewska Autorka jest dziennikarką Redakcji
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |